Tydzień Magi
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
a łobuzy!
zdjęcie przy laptopie zrobione prace mgr. pisałam i dręczyłam tym całą rodzinę.
cieszę się że się podoba.
i proszę nie śmiejcie się, bo pierwszy wyjazd na zlot kosztował mnie bardzo dużo nerwów, i mało brakowała a bym po prostu zwiała.
zdjęcie przy laptopie zrobione prace mgr. pisałam i dręczyłam tym całą rodzinę.
cieszę się że się podoba.
i proszę nie śmiejcie się, bo pierwszy wyjazd na zlot kosztował mnie bardzo dużo nerwów, i mało brakowała a bym po prostu zwiała.
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
Nikt się nie śmieje...., a jeżeli moje wypowiedzi tak wyglądały, to PRZEPRASZAM! Nas obawiać się nie musisz, przynajmniej tych poznanych... A o co chodzi z tymi nerwami? Chodzi o trudną podróż z Oławy?maga pisze:i proszę nie śmiejcie się, bo pierwszy wyjazd na zlot kosztował mnie bardzo dużo nerwów, i mało brakowała a bym po prostu zwiała.
nie, podróż była ok. poznawanie nowych osób zwłaszcza w takich dużych ilościach nie jest proste przynajmniej dla mnie. i tyle czarnych scenariuszy miałam w głowie, że też chciałbyś uciekać. na szczęście nie sprawdziły się! i za to bardzo Wam dziękuję!
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
Maga, nie jestem tu po to, żeby kogoś nawracać, ale powiem Ci, że nie rozumiem Twojej postawy.
Mosorczyk dobrze mówi, żeby nie przejmować się zdaniem innych. Nawet moim, bo ja już jestem ten "inny". Każdy powinien mieć swoje zdanie, które jest dla niego świętością, na którą mogą WPŁYWAĆ zewnętrzne czynniki, ale nie KIEROWAĆ nim. Ja miałem kilka długich lat, kiedy przejmowałem się wszystkim tym, co kto o mnie gada, miałem mało znajomych, (kolegów, koleżanek), ani jednego prawdziwego przyjaciela - samych sztucznych, miałem dużo kłopotów, byłem pośmiewiskiem, traktowano mnie jak spasłego buca - a ja starałem się zachowywać tak, żeby oni nie widzieli moich wad.
Od 3, czy 4 lat , gdy to właśnie w tym otoczeniu popełniłem WIELKI błąd, który miał być de facto przypodobaniu się owemu otoczeniu, zmieniłem swoje podejście do życia.
Obecnie podchodzę do życia całkiem inaczej, mam wewnętrzne umiejscowienie kontroli, bo wiem że to ode mnie zależy jakie będzie moje życie! Jeżeli byłem otoczony ludźmi, którzy ze mnie drwili, to postanowiłem nie dostosowywać siebie do tego błędnego otoczenia, lecz dostosowałem odpowiednie otoczenie do siebie. Teraz nie widzę problemów, na które zwracali uwagę "tamci", a nawet na nich nie zwracam uwagi pomimo faktu, iż wiele razy na dzień mijam ich na ulicy.
Życie stało się dla mnie piękniejsze... Teraz mam takie pasje, jakie ja chcę mieć, a nie takie, jakie podobały się otoczeniu... Teraz moim problemem jest brak wolnego czasu, a nie obelgi ze strony otoczenia!
Jak mawia Fryderyk Karzełek za Bodo Schćferem:
Największym problemem nie jest mieć problemy. Największym problemem jest mieć problemy, ale nie być tego świadomym.
A więc bądź świadoma tego jakie masz problemy i rozwiązuj je! Jeżeli będziesz miała chęci rozwiązania tych problemów, to z pewnością sobie poradzisz! Trzymam kciuki!
Mosorczyk dobrze mówi, żeby nie przejmować się zdaniem innych. Nawet moim, bo ja już jestem ten "inny". Każdy powinien mieć swoje zdanie, które jest dla niego świętością, na którą mogą WPŁYWAĆ zewnętrzne czynniki, ale nie KIEROWAĆ nim. Ja miałem kilka długich lat, kiedy przejmowałem się wszystkim tym, co kto o mnie gada, miałem mało znajomych, (kolegów, koleżanek), ani jednego prawdziwego przyjaciela - samych sztucznych, miałem dużo kłopotów, byłem pośmiewiskiem, traktowano mnie jak spasłego buca - a ja starałem się zachowywać tak, żeby oni nie widzieli moich wad.
Od 3, czy 4 lat , gdy to właśnie w tym otoczeniu popełniłem WIELKI błąd, który miał być de facto przypodobaniu się owemu otoczeniu, zmieniłem swoje podejście do życia.
Obecnie podchodzę do życia całkiem inaczej, mam wewnętrzne umiejscowienie kontroli, bo wiem że to ode mnie zależy jakie będzie moje życie! Jeżeli byłem otoczony ludźmi, którzy ze mnie drwili, to postanowiłem nie dostosowywać siebie do tego błędnego otoczenia, lecz dostosowałem odpowiednie otoczenie do siebie. Teraz nie widzę problemów, na które zwracali uwagę "tamci", a nawet na nich nie zwracam uwagi pomimo faktu, iż wiele razy na dzień mijam ich na ulicy.
Życie stało się dla mnie piękniejsze... Teraz mam takie pasje, jakie ja chcę mieć, a nie takie, jakie podobały się otoczeniu... Teraz moim problemem jest brak wolnego czasu, a nie obelgi ze strony otoczenia!
Jak mawia Fryderyk Karzełek za Bodo Schćferem:
Największym problemem nie jest mieć problemy. Największym problemem jest mieć problemy, ale nie być tego świadomym.
A więc bądź świadoma tego jakie masz problemy i rozwiązuj je! Jeżeli będziesz miała chęci rozwiązania tych problemów, to z pewnością sobie poradzisz! Trzymam kciuki!
TRZEBA BYĆ OPTYMISTĄ!maga pisze:poznawanie nowych osób zwłaszcza w takich dużych ilościach nie jest proste przynajmniej dla mnie. i tyle czarnych scenariuszy miałam w głowie, że też chciałbyś uciekać.
No właśnie...Maga pisze:na szczęście nie sprawdziły się!
Ostatnio zmieniony 25 maja 2008, 14:09 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja mam to samo rozgraniczenie... A w cytowanej wypowiedzi pomyliłem się... Chodziło mi ogólnie "znajomych" - już to poprawiam.Mosorczyk pisze:tu jednak zawsze to rozgraniczam bo przyjaciel a kolega i koleżanka na których nie można liczyć to dwie całkiem różne sprawy...
Ja mam mniej więcej taki podział:
Znajomy - osoba, która wie kim ja jestem, i ja wiem kim ona jest; kiedyś zamieniliśmy kilka słów.
Kolega/Koleżanka - znajomy, z którym spędzam więcej czasu - na niektórych mogę polegać w >70%, a na innych wcale. Na koleżeństwo w ogóle się nie pracuje, tu liczy sie tylko czas.
Przyjaciel - osoba, która była zarówno znajomym, jak i kolegą. Na
Przyjacielu mogę polegać, nigdy mnie nie zawiódł. Mogę się do niego zgłosić z każdą informacją, radosną i smutno, prosić o radę, pomoc. O przyjaźni jednak nie ma mowy w sytuacji, gdy ja zawiodłem, przyjaźń musi być obustronna. Na Przyjaźń pracuje się latami.
Dziewczyna - może, ale nie musi być przyjacielem. Niekiedy druga osoba może stać się Dziewczyną/chłopakiem z tak banalnych względów, że nawet przyjaźń ich nie obejmuje. PRAWDZIWA Dziewczyna staje się dopiero przyjacielem.
To w ogromnym SKRÓCIE..., co by OffTop nie był za duży.