"Dzień dobry" na szlaku
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
"Dzień dobry" na szlaku
Podrzucę taki nowy luźny temat
Mianowice jak witacie się na szlaku?
Czy mijając innego turystę w zależności np. od wieku wołacie "cześć" lub "dzień dobry". Albo inaczej?
A może przechodzicie obok takich, którzy dziwnie patrzą, kiedy chcecie się przywitać i burczą coś pod nosem.
Czy myślicie, że ta praktyka stosowana jest częściej w wyższych czy niższych partiach gór.
Do jakiego stopnia jesteście uprzejmi i czy spotykacie takie osoby, które w słowach też nie przebierają.
Tak myślę, że miło się pokonuje trasę, kiedy wymienia się uprzejmości, szczególnie,
że proste "dzień dobry" można usłyszeć często w kilku językach
A jeszcze lepiej gdy ktoś życzy nam miłej wędrówki
Jakie są wasze spostrzeżenia?
Mianowice jak witacie się na szlaku?
Czy mijając innego turystę w zależności np. od wieku wołacie "cześć" lub "dzień dobry". Albo inaczej?
A może przechodzicie obok takich, którzy dziwnie patrzą, kiedy chcecie się przywitać i burczą coś pod nosem.
Czy myślicie, że ta praktyka stosowana jest częściej w wyższych czy niższych partiach gór.
Do jakiego stopnia jesteście uprzejmi i czy spotykacie takie osoby, które w słowach też nie przebierają.
Tak myślę, że miło się pokonuje trasę, kiedy wymienia się uprzejmości, szczególnie,
że proste "dzień dobry" można usłyszeć często w kilku językach
A jeszcze lepiej gdy ktoś życzy nam miłej wędrówki
Jakie są wasze spostrzeżenia?
Ostatnio zmieniony 10 lipca 2013, 14:35 przez Pati, łącznie zmieniany 1 raz.
Pati, bardzo dobry i ważny temat poruszyłaś i za to dzięki wielkie.
U nas w górach z tym różnie bywa. Ja staram się zawsze mówić "cześć" - gdy mijam ludzi młodych i w średnim wieku, i "dzień dobry" - gdy ludzie starsi. Nie wszyscy odpowiadają i część, faktycznie patrzy dziwnie. Trochę lepiej pod tym względem jest w Tatrach Słowackich. Ale już mistrzowstwo świata w tym względzie osiągnęli austriacy. W Alpach ludzie pozdrawiają się "Gruess Got" /Szczęść Boże/ lub "Gruess Dich" /Pozdrawiam Ciebie/ nie tylko na szlakach ale i na ulicach, czy w sklepie. I to wcale nie znaczy że muszą się znać.
U nas w górach z tym różnie bywa. Ja staram się zawsze mówić "cześć" - gdy mijam ludzi młodych i w średnim wieku, i "dzień dobry" - gdy ludzie starsi. Nie wszyscy odpowiadają i część, faktycznie patrzy dziwnie. Trochę lepiej pod tym względem jest w Tatrach Słowackich. Ale już mistrzowstwo świata w tym względzie osiągnęli austriacy. W Alpach ludzie pozdrawiają się "Gruess Got" /Szczęść Boże/ lub "Gruess Dich" /Pozdrawiam Ciebie/ nie tylko na szlakach ale i na ulicach, czy w sklepie. I to wcale nie znaczy że muszą się znać.
Według mnie, turyści w Beskidzie Śląskim są całkiem kulturalni.Belissima pisze: Po prostu wynika to chyba z braku kultury tamtejszych turystów.
Dzisiaj przechodziłem trasę Szczyrk - Klimczok - Błatnia - Jaworze i bardzo się zaskoczyłem 90% napotkanych ludzi odpowiedziało mi dzień dobry/cześć! Oczywiście zawsze znajdą się wyjątki, ale czego możemy spodziewać się po bandzie 16 latków? Nie wiem, może po prostu miałem dobry dzień
Z moich obserwacji wynika, że w tych niższych partiach gór rzadziej słyszalam "Dzien dobry". W ogóle tam częściej docierają tzw nasi już slynni "klapkowicze" wiec skąd niby ma byc u nich wiedza o takim zwyczaju Tak jak już ktoś wspomniał na mało uczęszczanych szlakach usłyszeć takie pozdrowienie to fajna sprawa.
Za to troszke męczące jest jak jadąc jakimś wyciągiem krzesełkowym jedzie calaaa wycieczka i każdy sie wita
Ja zawsze staram się pozdrowić tych wspinających się i miło też usłyszeć to od schodzących.
Za to troszke męczące jest jak jadąc jakimś wyciągiem krzesełkowym jedzie calaaa wycieczka i każdy sie wita
Ja zawsze staram się pozdrowić tych wspinających się i miło też usłyszeć to od schodzących.
Patrycja
Ja odpowiem tak: zawsze staram się zagadnąć jakoś witam, dzień dobry, hej, achoj po czeskiej lub słowackiej stronie. Ale tydzień temu wybierałem sobie osoby z którymi się witałem i nawet dobrze telepatycznie typowałem bo często zdarzało się że jednocześnie wypowiadaliśmy magiczne słowa. Dlaczego selekcjonowałem ludzi na szlaku??? Tydzień temu wybrałem się na Wielką Sowę, na szlakach ludzi jakby się towarzystwo wywaliło z kościoła po sumie także ciężko było wszystkim sie kłaniać.
Ja odpowiem tak: zawsze staram się zagadnąć jakoś witam, dzień dobry, hej, achoj po czeskiej lub słowackiej stronie. Ale tydzień temu wybierałem sobie osoby z którymi się witałem i nawet dobrze telepatycznie typowałem bo często zdarzało się że jednocześnie wypowiadaliśmy magiczne słowa. Dlaczego selekcjonowałem ludzi na szlaku??? Tydzień temu wybrałem się na Wielką Sowę, na szlakach ludzi jakby się towarzystwo wywaliło z kościoła po sumie także ciężko było wszystkim sie kłaniać.
W ostatni weekend szedłem z Koziej Góry przez Szyndzielnię, Klimczok, Błatnią (jakoś lubię tą trasę) Palenicę do Wapienicy i widziałem faceta, koło 30stki w takiej właśnie koszulce! Ludzie patrzyli na to z małym uśmiechem, a na dzień dobry pozdrawiał ich podniesieniem ręki! Niestety nie mam fotki, ale widok nieco śmieszny!Patrycja pisze:Czasem, tak sobie myślę, że powinno się nosić koszulkę, albo kartkę z napisem cześć/ dzień dobry.
Chyba nawet takie sprzedają Smile tzw. koszulki na każdą okazję.
Mnie przede wszystkim wkurzają takie zjawiska jak:
- konieczność uiszczania haraczu czyli wykupienia biletów wstępu do parków narodowych w górach,
- durne przepisy obowiązujące w polskich górach, m.in. Rozporządzenie RM odnośnie bezpieczeństwa w osób przebywających w górach, a w szczególności Załącznik nr 3 § 3. 1. Wycieczki piesze lub narciarskie na terenach górskich, leżących na obszarach parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz leżących powyżej 1000 m n.p.m., mogą prowadzić tylko górscy przewodnicy turystyczni",
- traktowanie turysty w wielu schroniskach jak intruza i przestawienie się tych obiektów na organizowanie wesel, popijaw i imprez integracyjnych,
- hałaśliwe masowe wycieczki czyli wielosobowe "tramwaje" o dużej mocy destrukcyjnej, wtłaczane przez zawodowych przewodników górskich w ramach ich działalności komercyjnej w obszary, gdzie pragniemy zaznać spokoju i ciszy.
- konieczność uiszczania haraczu czyli wykupienia biletów wstępu do parków narodowych w górach,
- durne przepisy obowiązujące w polskich górach, m.in. Rozporządzenie RM odnośnie bezpieczeństwa w osób przebywających w górach, a w szczególności Załącznik nr 3 § 3. 1. Wycieczki piesze lub narciarskie na terenach górskich, leżących na obszarach parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz leżących powyżej 1000 m n.p.m., mogą prowadzić tylko górscy przewodnicy turystyczni",
- traktowanie turysty w wielu schroniskach jak intruza i przestawienie się tych obiektów na organizowanie wesel, popijaw i imprez integracyjnych,
- hałaśliwe masowe wycieczki czyli wielosobowe "tramwaje" o dużej mocy destrukcyjnej, wtłaczane przez zawodowych przewodników górskich w ramach ich działalności komercyjnej w obszary, gdzie pragniemy zaznać spokoju i ciszy.
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
-śmieci na szlaku!najwięcej widziałam pod turbaczem jak schodziłam do rabki
-niszczenie znaków na szlakach i tabliczek
-brak czasu i kasy
-złodzieje na szlakach zwłaszcza pod schroniskami
-crosowcy
-powstające wciąż nartostrady w miejscach cichych i pięknych
-niszczenie znaków na szlakach i tabliczek
-brak czasu i kasy
-złodzieje na szlakach zwłaszcza pod schroniskami
-crosowcy
-powstające wciąż nartostrady w miejscach cichych i pięknych
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka