Higiena na szlaku - co i jak ?
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
Higiena na szlaku - co i jak ?
Witam. Mam takie pytanie nieco nietypowe ale jak dla m,nie ważne. Mianowicie gdzieś tak z początkiem lata wybieram się w końcu na główny szlak beskidzki. Ruszam z Bieszczad. NO i choć nigdy w górach nie byłem non stop więcej jak kilka dni to wybierając się na GSB domyślam się jakie należy wziąść wyposażenie i inne rzeczy. Ale jednego nie wiem. Jak podczas tych niecałych 3 tygodni wygląda na szlaku higiena osobista. Zaznaczam że będę większość nocy spędzał w namiocie więc codzienne kąpiele w schroniskach odpadają - zresztą w niektórch górach ich nie ma zbyt wiele. Czyli co, kąpiel w potoku ? Albo nie kąpiemy się wcale i to norma - przynajmniej przez kilka dni ? Więc jak ? Następna sprawa to bielizna. Bierzemy więcej i w miarę "zużywania" zmieniamy a zabrudzoną wyrzucamy ? Ewentualnie pranie, tylko gdzie ? Wiem że można różnie zrobić , ale chciałbym wiedzieć jak jest Waszym zdaniem najpraktyczniej
Codzienne nie, ale pewnie możesz przyjąć, że co kilka dni schronisko z dostępem do wody się znajdzie. Więc chyba można przyjąć, że problem utrzymania higieny skróci się do kilku dni. W podobnych sytuacjach stosowaliśmy chusteczki higieniczne. Można znaleźć takie do stóp, do higieny intymnej, odświeżające, do twarzy... Są też żele bakteriobójcze do rąk.Legend pisze:Jak podczas tych niecałych 3 tygodni wygląda na szlaku higiena osobista. Zaznaczam że będę większość nocy spędzał w namiocie więc codzienne kąpiele w schroniskach odpadają
Co i ile ze sobą zabrać to kwestia moim zdaniem indywidualnego podejścia do higieny, miejsca w plecaku i długości okresów przebywania poza cywilizacją. Przesadzać chyba nie trzeba
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Z przejścia GSB mam takie wspomnienia odnośnie mycia się. Najgorzej jest na początku, pierwszy raz położyć się spać spoconym po całym dniu. Po 3 dniach nie mycia czułem się niezbyt komfortowo. W tamtych czasach nie było tych nawilżanych chusteczek, można się było opłukać w schronisku w lodowatej wodzie, albo w strumyku. Z czasem potrzeba mycia się malała. Pamiętam ostatni tydzień, kiedy to nie myłem się w ogóle i moja dziewczyna również i znajomi z którymi szliśmy również, choć okazje były. Nie czułem smrodu, nie czułem się z tym źle. Majtek na ten wyjazd miałem sztuk dwie. Jedne na sobie, drugie na zapas. Przy okazji mycia się prało się też majtki. Do spania miałem komplet grubej bawełnianej bielizny, pamiętam, że po powrocie do domu pachniała nieprzyjemnie, ale w czasie wyprawy to mi nie przeszkadzało.
Najdłuższe okresy nie mycia się miałem ok 10 dni. Raz zimowe Bieszczady, nie szło się tam myć, bo w pomieszczeniu gdzie mieszkaliśmy było poniżej zera , po powrocie ubrania śmierdziały jak u bezdomnego. Drugi raz to Ukraina w lecie. Tam też zaobserwowałem, że ubrania nabierają zapachu bezdomnego. Więc tak obiektywnie raz na tydzień warto się umyć
Najdłuższe okresy nie mycia się miałem ok 10 dni. Raz zimowe Bieszczady, nie szło się tam myć, bo w pomieszczeniu gdzie mieszkaliśmy było poniżej zera , po powrocie ubrania śmierdziały jak u bezdomnego. Drugi raz to Ukraina w lecie. Tam też zaobserwowałem, że ubrania nabierają zapachu bezdomnego. Więc tak obiektywnie raz na tydzień warto się umyć
Ja mam nieco inne doświadczenia, bo na górskich plecakowych wyprawach niemal codziennie się myliśmy - w strumieniach. Niekiedy z powodu lodowatej wody leciały w powietrze różne takie słowa uznawane powszechnie za niecenzuralne, by sobie dodać animuszu. Ale dało radę! A jak po takiej kąpieli krew zaczyna żywiej płynąć - od razu człowiekowi robi się cieplej!
Ubrania praliśmy, wieszając często na plecaku, by w ciągu dnia wyschły na słońcu. Za to mój kolega ma trochę inny patent - kupuje jakieś ubrania w ciucholandach, pochodzi na wyjeździe kilka dni i wyrzuca, zamiast prać.
Ubrania praliśmy, wieszając często na plecaku, by w ciągu dnia wyschły na słońcu. Za to mój kolega ma trochę inny patent - kupuje jakieś ubrania w ciucholandach, pochodzi na wyjeździe kilka dni i wyrzuca, zamiast prać.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
A Ja mam taki patent-dwu ręcznikowy,mały zawsze moczyłem w wodzie-albo tej dźwiganej,albo tej z krajobrazu.Nauczyła mnie tego unitarka w wojsku- gdzie w 40osób myliśmy się w 4ch umywalkach i 3ch brodzikach w max.6min no i raz w tygodniu łaźnia/wspólny prysznic ale co z tej kąpieli gdy po niej wracaliśmy z 800m biegiem,bo podoficerowie Nas ćwiczyli,ale to już inne historie
Mam podobne doświadczenia jak Sprocket, choć z innych gór. Najgorzej człowiek czuje się z własnym smrodem przez pierwsze dwa - trzy dni. Potem się przyzwyczaja. W grupie sprawa wygląda podobnie, bo jeśli wszyscy śmierdzą, to nie śmierdzi nikt. Beskidy nie są jakieś strasznie suche i potok zawsze można znaleźć. A na spodziewaną okoliczność wejścia między ludzi, którym zapach wędrowca może przeszkadzać, zawsze mam w odwodzie ubranie pozwalające z podniesionym czołem na powrót do cywilizacji.
tidżej dobrze to ujął. W dzisiejszych czasach nawilżane chusteczki nie są niczym niezwykłym a z drugiej strony kapitalnym rozwiązaniem jeśli nie chce Ci się za bardzo kąpać w zimnych potokach, choć taka kąpiel sama w sobie jest czymś rewelacyjnym i przyjemnym przynajmniej dla mnie
Co do bielizny, to warto, idąc zasadą minimalizmu, mieć przynajmniej 3 komplety majtek, skarpetek i koszulki. Jedne na sobie, drugie się suszą na plecaku a trzecie rezerwowe w plecaku. Miejsca zajmują tyle co nic, a co czysta bielizna i skarpetki, toi zupełnie inny komfort maszerowania.
Jeśli zamierzać urządzać pranie, to pamiętaj, że pewnie będziesz je robił w terenie a więc dbając o środowisko, do którego wszyscy chcemy zaglądać postaraj się o mydło szary jeleń, w zupełności wystarczy a nie zatruwa środowiska
No ale jednak mimo wszystko każdy powinien wypracować swój własny sposób na dobrą i higieniczną wyrypę
Co do bielizny, to warto, idąc zasadą minimalizmu, mieć przynajmniej 3 komplety majtek, skarpetek i koszulki. Jedne na sobie, drugie się suszą na plecaku a trzecie rezerwowe w plecaku. Miejsca zajmują tyle co nic, a co czysta bielizna i skarpetki, toi zupełnie inny komfort maszerowania.
Jeśli zamierzać urządzać pranie, to pamiętaj, że pewnie będziesz je robił w terenie a więc dbając o środowisko, do którego wszyscy chcemy zaglądać postaraj się o mydło szary jeleń, w zupełności wystarczy a nie zatruwa środowiska
No ale jednak mimo wszystko każdy powinien wypracować swój własny sposób na dobrą i higieniczną wyrypę