Mont Blanc
Moderatorzy: adamek, PiotrekP, Moderatorzy
http://wiadomosci.onet.pl/1794772,12,item.html
Rodzina holenderskich alpinistów zginęła w masywie Mont Blanc po jego włoskiej stronie - czytamy na stronie internetowej dziennika "Corriere della Sera".
W wypadku zginął mężczyzna i trójka jego synów. Matka, która im towarzyszyła została przewieziona do szpitala w Aoście. Służby ratownicze wciąż poszukują ciał tragicznie zmarłych.
Czwórka holenderskich alpinistów runęła z wysokości 3 800 m.n.p.m, w okolicach szczytu Mont Dolent. Tego dnia wyruszyli z obozu "Fiorio". Po drodze kobieta zatrzymała się na lodowcu, w tym samym czasie ojciec z trójką synów rozpoczęli zejście z masywu - informuje serwis corriere.it. Wówczas zdarzył się tragiczny wypadek. Ratownicy podejrzewają, że jeden z alpinistów poślizgnął się podczas wspinaczki i pociągnął za sobą pozostałą trójkę.
Rodzina holenderskich alpinistów zginęła w masywie Mont Blanc po jego włoskiej stronie - czytamy na stronie internetowej dziennika "Corriere della Sera".
W wypadku zginął mężczyzna i trójka jego synów. Matka, która im towarzyszyła została przewieziona do szpitala w Aoście. Służby ratownicze wciąż poszukują ciał tragicznie zmarłych.
Czwórka holenderskich alpinistów runęła z wysokości 3 800 m.n.p.m, w okolicach szczytu Mont Dolent. Tego dnia wyruszyli z obozu "Fiorio". Po drodze kobieta zatrzymała się na lodowcu, w tym samym czasie ojciec z trójką synów rozpoczęli zejście z masywu - informuje serwis corriere.it. Wówczas zdarzył się tragiczny wypadek. Ratownicy podejrzewają, że jeden z alpinistów poślizgnął się podczas wspinaczki i pociągnął za sobą pozostałą trójkę.
[*] Gdy tylko te smutne wydarzenie doszło naszych uszu, jeszcze tam w Chamonix, to naszła mnie refleksja, o słuszności zwyczaju: "niewiązania członków rodziny, do tej samej liny".
Ja się nie dziwię, dzięki temu podejściu, uniknęliśmy na zejściu, wielce prawdopodobnego wypadku.A ludzie dziwią się, że ja wolę się czasami rozwiązać...
No to jest coś strasznego, że Ci niewinni ludzie ludzie tak pechowo zgineli. Czasem, gdy słysze o takich wydarzeniach myśle, czy to wszystko ma sens i wogóle jest tego warte... Na Mont Blanc byłem jeszcze jako 12-latek w 2005r z dwiema bardzo bliskimi osobami (rodzicami), drogą z Aig du Midi. Też wtedy przez chwile było gorącą gdy w drodze powrotnej po zdobyciu góy - z Mount Maudi zaczęły zrywać się kawałki lodu czy zmrożonego śniegu, ale dzięki Bogu wszystko skończyło się dobrze.