DOLOMITY - "ciche jak ostatnie tchnienie"
Moderatorzy: adamek, PiotrekP, Moderatorzy
DOLOMITY - "ciche jak ostatnie tchnienie"
Wszelkie (prawdo)podobieństwo zdarzeń i osób jest nie przypadkowe, sprowadzone do suchej dokumentalnej relacji pozbawionej kwiecistego lania wody na papier.
Gdybym posiadał predyspozycje ku fantazjowaniu i bajkopisarstwu, zamieściłbym poniższe opisy w nowym temacie z cyklu „Opowieści niesamowite”, ale że talentu brak (oraz czasu, który to podobno też pieniądz), więc opisy będą na ogół zwięzłe acz treściwe, oparte przede wszystkim na sporej ilości fotek.
Pierwszy tydzień to sam na sam z Vikingiem, w połowie pobytu dołączyli do nas Ula i Kris oraz na samą końcówkę Ania z okolic Trento.
Chronologicznie powinienem wystartować zeszłym rokiem, ale teraz było nas mniej i powiedzmy, że łatwiej to opisać.
Tak, to były w większości ciche Dolomity, których tegoroczne trasy Viking tak dobrał (bezludne przede wszystkim w pierwszym tygodniu), bym się nie nudził – wypady od rana do wieczora i przebyte kilometry w każdej płaszczyźnie nie pozwoliły się oszczędzać i zanadto leniuchować, ale takiego obrotu sprawy oczekiwałem.
Nie miało być lajciku, jechałem by się wyżyć – co w pełni się udało, a w czym niemała zasługa kompana nadającego tempo…
_______________________________________________________________________________
W związku z rozbieżnościami skal trudności ferrat, postanowiłem po zakończonych opisach poszczególnych dni zamieszczać dla większej orientacji ich stopnie podane przez n/w (jeśli dana ferrata będzie u któregokolwiek w spisie):
/100 (D) Włoski Klub Alpejski CAI (sekcja Castelfranco Emilia) http://www.caicastelfranco.com/ferrate/
/6 Tkaczyk http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/03d ... f6e41.html
/6 Kardasz http://jarekkardasz.republika.pl/
/5 Kiełkowski http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/03d ... f6e41.html
/4 wDolomitach http://www.wdolomitach.pl/fer_kla.html
/5 Smiths & Fletcher (vol 1 http://www.cicerone.co.uk/product/detai ... tes--vol-1 oraz vol 2 http://books.google.com/books?id=iRDGPG ... q=&f=false )
Na końcu zamieszczę również cyferkę z moimi odczuciami (czasem będą dwie oceny z objaśnieniami).
W dolomitowym pamiętniku powinny one się znaleźć, abym wiedział - gdy z biegiem lat przyjdzie mi wspominać (być może już o lasce, którą czasem wymienię na kijki) – na co na starość przyjdzie mi się porywać...
Górną granicą u mnie będzie jednak 6 (czasem dodam „+” czy „-”), by było adekwatnie do najpopularniejszych wśród rodaków Tkaczka i Kardasza.
Czasy przejścia zamieszczę, niestety, moje – nie będą one (wy)śrubowane, gdyż nastawiłem się na zabawę ze skałą.
Gdybym posiadał predyspozycje ku fantazjowaniu i bajkopisarstwu, zamieściłbym poniższe opisy w nowym temacie z cyklu „Opowieści niesamowite”, ale że talentu brak (oraz czasu, który to podobno też pieniądz), więc opisy będą na ogół zwięzłe acz treściwe, oparte przede wszystkim na sporej ilości fotek.
Pierwszy tydzień to sam na sam z Vikingiem, w połowie pobytu dołączyli do nas Ula i Kris oraz na samą końcówkę Ania z okolic Trento.
Chronologicznie powinienem wystartować zeszłym rokiem, ale teraz było nas mniej i powiedzmy, że łatwiej to opisać.
Tak, to były w większości ciche Dolomity, których tegoroczne trasy Viking tak dobrał (bezludne przede wszystkim w pierwszym tygodniu), bym się nie nudził – wypady od rana do wieczora i przebyte kilometry w każdej płaszczyźnie nie pozwoliły się oszczędzać i zanadto leniuchować, ale takiego obrotu sprawy oczekiwałem.
Nie miało być lajciku, jechałem by się wyżyć – co w pełni się udało, a w czym niemała zasługa kompana nadającego tempo…
_______________________________________________________________________________
W związku z rozbieżnościami skal trudności ferrat, postanowiłem po zakończonych opisach poszczególnych dni zamieszczać dla większej orientacji ich stopnie podane przez n/w (jeśli dana ferrata będzie u któregokolwiek w spisie):
/100 (D) Włoski Klub Alpejski CAI (sekcja Castelfranco Emilia) http://www.caicastelfranco.com/ferrate/
/6 Tkaczyk http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/03d ... f6e41.html
/6 Kardasz http://jarekkardasz.republika.pl/
/5 Kiełkowski http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/03d ... f6e41.html
/4 wDolomitach http://www.wdolomitach.pl/fer_kla.html
/5 Smiths & Fletcher (vol 1 http://www.cicerone.co.uk/product/detai ... tes--vol-1 oraz vol 2 http://books.google.com/books?id=iRDGPG ... q=&f=false )
Na końcu zamieszczę również cyferkę z moimi odczuciami (czasem będą dwie oceny z objaśnieniami).
W dolomitowym pamiętniku powinny one się znaleźć, abym wiedział - gdy z biegiem lat przyjdzie mi wspominać (być może już o lasce, którą czasem wymienię na kijki) – na co na starość przyjdzie mi się porywać...
Górną granicą u mnie będzie jednak 6 (czasem dodam „+” czy „-”), by było adekwatnie do najpopularniejszych wśród rodaków Tkaczka i Kardasza.
Czasy przejścia zamieszczę, niestety, moje – nie będą one (wy)śrubowane, gdyż nastawiłem się na zabawę ze skałą.
Ostatnio zmieniony 21 lutego 2011, 22:33 przez Anonymous, łącznie zmieniany 4 razy.
Dolo-mity 28 czer'09 przyjazd
D.1 - przyjazd
Po sobotnim wieczorny locie do Bergamo, od północy koczuję na terminalu. O brzasku ruszam w poszukiwaniu połączenia do miasta. Niestety, pierwszy autobus będzie zbyt późno, więc z 2 plecakami ruszam pieszo. Prawie po półtorej godzinie docieram do stacji kolejowej witając po drodze bladą poświatę wschodzącego słońca…
… oraz chwilami ciekawą architekturę, tak różną i żywszą od ceglanego Manchesteru.
Po 3 pociągach (przesiadki: Brescia i Verona) od Bozen-Bolzano sunę autobusem:
po prawej masyw Latemar (2846),…
… po lewej Roda di Vael (2806) z ferratą Majare-Vael, którą robiliśmy z grupą w zeszłym roku.
Spacerek z Vigo do Pozza di Fassa – w tle Sassolungo (3181) oraz niepozorny kopczyk Col Rodella (2484) z krótką ferratką (na który ruszymy nazajutrz, chociaż w tym momencie nie miałem jeszcze o tym pojęcia).
Kościół w San Giovanni.
Roda di Vael widoczny z Pozzy.
Col Manzon (2485).
Na campingu Rosengarden bez zmian, oprócz cen – kluczowe pozycje o pół euro poszły w górę, jednak to wciąż najtańszy camping w tym rejonie (no i te łaźnie).
Rozbijam swój namiot spacerując po okolicy czekając na zwrotnego smsa od Vikinga. Po jego przybyciu okazuje się, że zamieniamy moją „dwójkę” na… hangar. Reszta dnia minęła na rozpakowywaniu, pitraszeniu, leniuchowaniu.
Po ostatniej nocy z godzinnym snem na siedząco zasypiam natychmiast.
Po sobotnim wieczorny locie do Bergamo, od północy koczuję na terminalu. O brzasku ruszam w poszukiwaniu połączenia do miasta. Niestety, pierwszy autobus będzie zbyt późno, więc z 2 plecakami ruszam pieszo. Prawie po półtorej godzinie docieram do stacji kolejowej witając po drodze bladą poświatę wschodzącego słońca…
… oraz chwilami ciekawą architekturę, tak różną i żywszą od ceglanego Manchesteru.
Po 3 pociągach (przesiadki: Brescia i Verona) od Bozen-Bolzano sunę autobusem:
po prawej masyw Latemar (2846),…
… po lewej Roda di Vael (2806) z ferratą Majare-Vael, którą robiliśmy z grupą w zeszłym roku.
Spacerek z Vigo do Pozza di Fassa – w tle Sassolungo (3181) oraz niepozorny kopczyk Col Rodella (2484) z krótką ferratką (na który ruszymy nazajutrz, chociaż w tym momencie nie miałem jeszcze o tym pojęcia).
Kościół w San Giovanni.
Roda di Vael widoczny z Pozzy.
Col Manzon (2485).
Na campingu Rosengarden bez zmian, oprócz cen – kluczowe pozycje o pół euro poszły w górę, jednak to wciąż najtańszy camping w tym rejonie (no i te łaźnie).
Rozbijam swój namiot spacerując po okolicy czekając na zwrotnego smsa od Vikinga. Po jego przybyciu okazuje się, że zamieniamy moją „dwójkę” na… hangar. Reszta dnia minęła na rozpakowywaniu, pitraszeniu, leniuchowaniu.
Po ostatniej nocy z godzinnym snem na siedząco zasypiam natychmiast.
Ostatnio zmieniony 26 lutego 2011, 1:03 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Dolo-mity 29 czer'09 (1/2) Col Rodella
D.2 - mini ferrata Col Rodella 29 VI’09
Późna pobudka, wobec czego z Campitello startujemy przed g.11 (w tle masyw Sassolungo).
Ma być mały rozruch, ale to jednak ponad kilometr pionu, chociaż na to w ogóle nie wygląda. Na początek szlak 529, na rozdrożu odbijamy w prawo 528. W kier. SSE zaśnieżona Val di Contrin (za parę dni będziemy ją przemierzać) z najwyższym po lewej Sas Vernale (3058).
Ścieżka prowadzi przez przyjemny las, później trawiasto i łączy się z 530, którym dalej podążamy. Przy szlaku pałętają się świstaki.
Na wypłaszczeniu terenu odbijamy pod ścianę Col Rodella (2484)obniżając się nieznacznie. Stajemy pod skałą, skąd rozpoczyna się ferratka o zaledwie 110 m pionu. Na tą krótką rozgrzewkę pominęliśmy w naszym ekwipunku uprzęże i lonże, zakładamy jedynie kaski.
Ruszam pierwszy i trochę brak mi komfortu wspinając się bez asekuracji. Chociaż droga nietrudna to w większości przynajmniej jedną dłoń trzymam za metal (autor 2 fotek: Viking).
Kilkumiesięczne pobyty Vikinga w Dolomitach procentują swobodniejszym obyciem ze skałą.
Późna pobudka, wobec czego z Campitello startujemy przed g.11 (w tle masyw Sassolungo).
Ma być mały rozruch, ale to jednak ponad kilometr pionu, chociaż na to w ogóle nie wygląda. Na początek szlak 529, na rozdrożu odbijamy w prawo 528. W kier. SSE zaśnieżona Val di Contrin (za parę dni będziemy ją przemierzać) z najwyższym po lewej Sas Vernale (3058).
Ścieżka prowadzi przez przyjemny las, później trawiasto i łączy się z 530, którym dalej podążamy. Przy szlaku pałętają się świstaki.
Na wypłaszczeniu terenu odbijamy pod ścianę Col Rodella (2484)obniżając się nieznacznie. Stajemy pod skałą, skąd rozpoczyna się ferratka o zaledwie 110 m pionu. Na tą krótką rozgrzewkę pominęliśmy w naszym ekwipunku uprzęże i lonże, zakładamy jedynie kaski.
Ruszam pierwszy i trochę brak mi komfortu wspinając się bez asekuracji. Chociaż droga nietrudna to w większości przynajmniej jedną dłoń trzymam za metal (autor 2 fotek: Viking).
Kilkumiesięczne pobyty Vikinga w Dolomitach procentują swobodniejszym obyciem ze skałą.
Dolo-mity 29 czer'09 (2/2) Col Rodella
Ferrata kończy się kilkanaście metrów pod punktem szczytowym o tej samej nazwie. Z tarasu znajdującego się na dachu schroniska robimy pamiątkowe fotki:
Sassolungo (3181)
Piz Boe (3152)
Marmolada (3343)
Kręcę FILMIK (57s):
http://www.youtube.com/watch?v=RyNHhzWvIkQ
Schodzimy szlakiem 529, przy który hasają różnego rodzaju krowy (w tle Sassolungo ).
Kwiaty z legendy o królu Laurensie.
Ponownie Sassolungo.
Col Rodella widoczny z brodu potoku Ru de Fossel – po tej stronie znajduje się ferrata.
Zejście całkiem przyjemne, wygodna ścieżka w dużej mierze przez las.
Przez ten czas nic ciekawego się nie wydarzyło, więc w sumie nie ma oczym pisać…
Ferrata Col Rodella:
↑ 110 m (start na 2360 m)
czas: ok. 30 min.
trudność: 2/5 łatwa
→ 11 km
↑↓ 1100 m
Sassolungo (3181)
Piz Boe (3152)
Marmolada (3343)
Kręcę FILMIK (57s):
http://www.youtube.com/watch?v=RyNHhzWvIkQ
Schodzimy szlakiem 529, przy który hasają różnego rodzaju krowy (w tle Sassolungo ).
Kwiaty z legendy o królu Laurensie.
Ponownie Sassolungo.
Col Rodella widoczny z brodu potoku Ru de Fossel – po tej stronie znajduje się ferrata.
Zejście całkiem przyjemne, wygodna ścieżka w dużej mierze przez las.
Przez ten czas nic ciekawego się nie wydarzyło, więc w sumie nie ma oczym pisać…
Ferrata Col Rodella:
↑ 110 m (start na 2360 m)
czas: ok. 30 min.
trudność: 2/5 łatwa
→ 11 km
↑↓ 1100 m
Dolo-mity 30 czer'09 D.2 (1/4) Laurenzi
D.3 – ferrata Laurenzi
Wiedziałem, że trochę kilometrów oraz wysokości przed nami, z jednoznacznie określonym 9h czasem wymuszonym przez kursowanie busów – ale nie spodziewałem się w tych miejscach aż takich widoków, które pochłonęły pokaźną ilość zdjęć co przyczyniło się do problemu z ich wyborem ukazujących cały przekrój trasy.
Do początku lipca pierwszy bus staruje o g.8 (w sezonie od g.7), więc o tej porze stawiamy się na miejscu i pół godziny później wysiadamy na końcu jego przejazdu przy Rif. Stella Alpina (1950). Dowiadujemy się, że ostatni odjazd jest o g.18 (w sezonie g.19). Tym samym do wykorzystania mamy 9h.
Ruszamy szerokim utwardzonym traktem 546 – w tle Cima Catinaccio (2981) oraz Torri Vajolet (2813).
Po chwili ukazuje się nam na skale Rif. Preuss (2243).
Za nami odkryły się Cigolade (2580) z Mugoni (2734).
Gdy droga zaczyna się wić, odbijamy z niej skracając odcinek przejścia. Obok wspomnianego prywatnego Rif. Preuss (na zdjęciu) znajduje się większe Rif. Vajolet (fotka: Viking).
Viking na tle Torri Vajolet (2813).
Trochę zgłodniałem, więc mała przekąska, po której 584 prowadzi nas w górną część Val de Vajolet, na którą góruje Catinaccio d’Antermoia (3002) z nietrudną (podobno - nie wiem, nie byłem...) ferratą o tej samej nazwie (w planach z Ulą i Krisem).
Mała igła między Cima Vajolet a Piccola.
W takim otoczeniu docieramy do miłego i kameralnego Rif. Passo Principe (2601) (aparatem Vikinga).
Krótki odpoczynek, by za chwilę…
Wiedziałem, że trochę kilometrów oraz wysokości przed nami, z jednoznacznie określonym 9h czasem wymuszonym przez kursowanie busów – ale nie spodziewałem się w tych miejscach aż takich widoków, które pochłonęły pokaźną ilość zdjęć co przyczyniło się do problemu z ich wyborem ukazujących cały przekrój trasy.
Do początku lipca pierwszy bus staruje o g.8 (w sezonie od g.7), więc o tej porze stawiamy się na miejscu i pół godziny później wysiadamy na końcu jego przejazdu przy Rif. Stella Alpina (1950). Dowiadujemy się, że ostatni odjazd jest o g.18 (w sezonie g.19). Tym samym do wykorzystania mamy 9h.
Ruszamy szerokim utwardzonym traktem 546 – w tle Cima Catinaccio (2981) oraz Torri Vajolet (2813).
Po chwili ukazuje się nam na skale Rif. Preuss (2243).
Za nami odkryły się Cigolade (2580) z Mugoni (2734).
Gdy droga zaczyna się wić, odbijamy z niej skracając odcinek przejścia. Obok wspomnianego prywatnego Rif. Preuss (na zdjęciu) znajduje się większe Rif. Vajolet (fotka: Viking).
Viking na tle Torri Vajolet (2813).
Trochę zgłodniałem, więc mała przekąska, po której 584 prowadzi nas w górną część Val de Vajolet, na którą góruje Catinaccio d’Antermoia (3002) z nietrudną (podobno - nie wiem, nie byłem...) ferratą o tej samej nazwie (w planach z Ulą i Krisem).
Mała igła między Cima Vajolet a Piccola.
W takim otoczeniu docieramy do miłego i kameralnego Rif. Passo Principe (2601) (aparatem Vikinga).
Krótki odpoczynek, by za chwilę…
Dolo-mity 30 czer'09 D.2 (2/4) Laurenzi
… z przełęczy obniżyć się po jej drugiej stronie. Jeszcze spojrzenie za siebie - w okolicę, wśród której przed chwilą wędrowaliśmy. To jeszcze nie pożegnanie, wrócimy tu, z innej strony (jeśli zdążymy) przez widoczny po lewej Cima Scalieret (2877).
A teraz to, czego nigdy nie dość – po śniegu w dół, przyjemny marszobieg, szczególnie latem. Potem podejście szlakiem 554 na kolejną zaśnieżoną przełęcz Pas de Molignon (2604), od której na prawo rozciąga się nasz cel grań Molignon.
Nie schodzimy na dno dolinki, ścieżka wyłaniająca się spod śniegu trawersuje zakolem do wylotu właściwego żlebu, którym podchodzimy na wspomnianą przełęcz zostawiając za sobą kolejny przebyty odcinek.
Przed nami maszeruje kilkuosobowa „stonoga” – wydawało się, że będziemy mieli towarzystwo. Jednak nie, wokoło zrobiło się pusto, cicho, przyjemnie. Czas zakładać to i owo (autor: Viking).
Po kilku minutach stajemy przy pierwszych ubezpieczeniach.
Wspinaczka łatwa, wręcz relaxowa, przetykana żmudnym podejściem. Im wyżej, tym coraz rozleglejsze widoki.
Przez Cimę di Terrarossa (2655) ciągnie się na prawo granią ferrata Maximilian.
Wychodzę na pierwszy szczyt Molignon di Furio (2779), skąd widać dalszą graniówkę oraz Croda dei Cirmei (2900)…
… i Catinaccio d’Antermoia (3002) z przełęczą naszego odpoczynku przy Rif. Passo Principe (2601).
Przez niedługi czas szlak prowadzi granią, by zejść na lewą stronę skały. Robi się ciekawie i dopiero teraz…
A teraz to, czego nigdy nie dość – po śniegu w dół, przyjemny marszobieg, szczególnie latem. Potem podejście szlakiem 554 na kolejną zaśnieżoną przełęcz Pas de Molignon (2604), od której na prawo rozciąga się nasz cel grań Molignon.
Nie schodzimy na dno dolinki, ścieżka wyłaniająca się spod śniegu trawersuje zakolem do wylotu właściwego żlebu, którym podchodzimy na wspomnianą przełęcz zostawiając za sobą kolejny przebyty odcinek.
Przed nami maszeruje kilkuosobowa „stonoga” – wydawało się, że będziemy mieli towarzystwo. Jednak nie, wokoło zrobiło się pusto, cicho, przyjemnie. Czas zakładać to i owo (autor: Viking).
Po kilku minutach stajemy przy pierwszych ubezpieczeniach.
Wspinaczka łatwa, wręcz relaxowa, przetykana żmudnym podejściem. Im wyżej, tym coraz rozleglejsze widoki.
Przez Cimę di Terrarossa (2655) ciągnie się na prawo granią ferrata Maximilian.
Wychodzę na pierwszy szczyt Molignon di Furio (2779), skąd widać dalszą graniówkę oraz Croda dei Cirmei (2900)…
… i Catinaccio d’Antermoia (3002) z przełęczą naszego odpoczynku przy Rif. Passo Principe (2601).
Przez niedługi czas szlak prowadzi granią, by zejść na lewą stronę skały. Robi się ciekawie i dopiero teraz…