Asekuracja w skałach

Dział przeznaczony do rozmów o wspinaczce i jej aspektach: asekuracji, wycenach dróg, rejonach wspinaczkowych, stylach wspinaczkowych, etyce, metodach treningu. Dowiesz się również, jak zacząć swoją przygodę ze wspinaniem i poznasz najnowsze wiadomości ze wspinaczkowego świata.
W tym dziale rozmawiamy również o via ferratach, asekuracji oraz ciekawych miejscach, w których znajdują się "żelazne drogi".

Moderatorzy: adamek, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Asekuracja w skałach

Post autor: Dariusz Meiser » 13 lutego 2008, 10:09

Zakładam nowy temat, dotyczący asekuracji, żeby nie offtopować innych wątków.
Jako, że nie jestem fachowcem, więc liczę tutaj na wiedzę i doświadczenie między innymi PiotraP i jck.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 13 lutego 2008, 10:17

Mam pytanie dotyczące autoasekuracji.

Pytam, bo nie mam partnera wspinaczkowego, a nie chcę się wspinać "na żywca" bez asekuracji.
Czy jest możliwe autoasekurowanie się od dołu idąc solo ospitowaną drogą ?
Czyli - idę sam, bez dolnego asekurującego, ale wcześniej nie zrzucam liny od góry i "ciągnę" linę za sobą, wpinając się ekspresami w kolejne spity.
Szukałem w książkach i katalogach, ale takiej opcji nie znalazłem.
Czy i ew. jak to się robi ?
Jak zamocować wtedy linę u dołu w pierwszy punkt asekuracyjny ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 13 lutego 2008, 10:29

Do wspinania z dołem samemu są specjalne urządzenia, coś w rodzaju wirtualnego partnera, wydającego Ci linę.
Samotnie to najłatwiej jednak zjechać z góry, zamocować linę na sztywno i wpiąć się do niej dwoma prusami.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lutego 2008, 10:43

Wstepnie zarysuję jak to widzę. Wymaga to odpowiedniego usystematyzowania.

Rodzaje asekuracji:

I. asekuracja ze stałych punktów, np.
ringi, spity, łańcuchy stanowiskowe/zjazdowe

II. asekuracja własna nazywana jako:
TRAD (friendy, kości, haki) a także jako
DDS (Droga Dla Spragnionych - czyli na własnej asekuracji, z
wykorzystaniem różnych narzędzi do asekuracji - tak jak w TRAD,

W piaskowcu używa się ( z uwagi na kruchość skały) zamiast
tradycyjnych kości, friendów itp. węzłów na linach, repach, taśmach,
które nie niszczą pod obciążeniem kruchego piaskowca

III Asekurować można również z:
bloków skalnych, z ucha skalnego, z drzew, z podstawy krzewów, z
korzeni (kiedyś tak się asekurowałem) -
wykorzystując np. pętle, liny, repsznury


Podział asekuracji ze względu na obszar, rejon, w którym podjęta jest akcja:

1. asekuracja w rejonie skałkowym

2. asekuracja w rejonie górskim

a) warunki zimowe

asekuracja z czekana, czekanów, z szabel śnieżnych, igieł do
zmrożonych traw, śrub do lodu, firnu, a także z kości, haków,
friendów, bloków skalnych, z ucha skalnego,

a także:

z ablakowa - czyli wydrążenie w lodzie dwóch otworów łączących się
ze sobą w kształt litery V, przewleczenie pętli, taśmy, repa

b) warunki wiosenne, letnie, jesienne

czyli wykorzystanie wszystkich możliwych rozwiązań, jakie do tej
pory zostały przeze mnie wymienione.


Oczywiście, rodzaj i charakter asekuracji zależy również od warunków w jakich się wspinamy, od rodzaju skały np. inaczej wygląda asekuracja w wapieniu, inaczej w piaskowlcu, a inaczej w granicie. Każda z tych formacji inaczej zachowuje się, inaczej pęka, przenosi obciążenia.




Póki co, chyba tyle... to wszystko może brzmieć dość chaotycznie, ale mniej więcej można to w ten sposób podzielić.

Myślę, że temat sam się rozwinie i uzupełni.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 lutego 2008, 10:46

jck pisze:Samotnie to najłatwiej jednak zjechać z góry, zamocować linę na sztywno i wpiąć się do niej dwoma prusami.

ja osobiście używam ascension petzla, potocznie "małpa" a także crola

są to przyrządy do podchodzenia na linie, ale o wiele lepiej pracują od repów na sznurku, które trzeba niestety samemu przesuwać.
Użycie ascension eliminuję konieczność przesuwania ręcznie, bo gdy lina umocowana na sztywno u góry, na dole jest odpowiednio obciążona, ten przyrząd przesuwa się sam, a w razie odpadnięcia od razu blokuje na linie. Oczywiście wszystko jest awaryjne, dlatego warto czasami mieć dodatkowe ubezpieczenie, np. tiblok :)
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 13 lutego 2008, 13:30

Panowie

A gdybym się jednak upierał na drodze od dołu bez spuszczania liny z góry ?
To jakich przyrządów trzeba użyć ?

jck - wspomniałeś coś o wirtualnym partnerze ? Jak to działa ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 14 lutego 2008, 21:34

no właśnie, nie wiem jak działa taki przyrząd, natomiast wiem jak robił Kukuczka, podczas samotnych wspinaczek.

Z tego co pamiętam z jego książki,

wbijał haka, następnie wiązał linę na sztywno do tego haka... nastepnie wychodził do góry.. powiedzmy jakieś 20 m wbijał kolejnego haka, zjeżdżał z niego do tego pierwszego, rozwiązywał linę, wybijał haka i prusikował do góry.

W myśl zasady dwa kroki do przodu, jeden do tyłu
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 14 lutego 2008, 21:43

To jest dość skomplikowane urządzenie, nie miałem nigdy z nim do czynienia, podejrzewam, że w Polsce ono nie jest zbyt popularne. Gdzieś miałem o tym jakieś informacje, najłatwiej chyba zapytać google.

I przeloty zakładał normalnie? To jest jakiś sposób, pracochłonny, ale jest, wiąże jednakże też z możliwością sporego fruwania...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Anonymous

Post autor: Anonymous » 14 lutego 2008, 22:08

sporego fruwania i niebezpiecznego, mówimy o locie o współczynniku odpadnięcia 2.

To ciężki lot, i on nie zależy od długości lotu, ale od siły, jaka uderza wspinającego.

tak robił, czytałem w książce "Mój Pionowy Świat" , niestety nie pamiętam jaki to był 8 tysięcznik.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 14 lutego 2008, 22:16

Właśnie...dlatego generalnie nie ma co tej metody polecać...

Jeśli to było solo, to musiało być Makalu- to jedyny na który wszedł samotnie. 'Mój pionowy świat' czytałem bardzo dawno temu, a z racji, że ktoś mi tą książkę zwędził, nie jestem w stanie tego sprawdzić.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 14 lutego 2008, 22:35

Trochę mnie przeraziliście - nie ma prostszych sposobów ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 14 lutego 2008, 22:36

Właśnie chyba niespecjalnie. Urok asekuracji z dołu polega na tym by lina była wydawana... Ale ja nie jestem ekspertem od skałkowego wspinania...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 15 lutego 2008, 6:58

jck pisze:Urok asekuracji z dołu polega na tym by lina była wydawana...
O tym wiem, ale zastanawiało mnie, czy sa inne sposoby.
Przerażał mnie podany przez PiotraP syzyfowy wręcz sposób Kukuczki, który według mnie psuje cały urok wspinaczki.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 15 lutego 2008, 6:58

jck pisze:Urok asekuracji z dołu polega na tym by lina była wydawana...
O tym wiem, ale zastanawiało mnie, czy sa inne sposoby.
Przerażał mnie podany przez PiotraP syzyfowy wręcz sposób Kukuczki, który według mnie psuje cały urok wspinaczki.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 15 lutego 2008, 10:08

Tak, zgadza się. Jeśli masz książkę Messnera 'Siódmy stopień' to poszukaj tam. W końcu on wiele dróg robił samotnie, nie pamiętam czy wspominał tam o jakimś sposobie.
Na tym właśnie polega urok tego urządzenia. Ono wydaje linę i blokuje się w razie upadku. Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej...niestety. Problem polega jednak na tym, że nawet z tym urządzeniem, dochodząc do górnego stanu trzeba zjechać, rozmontować dolny i wmałpować z powrotem by zdjąć przeloty.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
ODPOWIEDZ