Montenero pisze:Cytat:
Pytałem swego czasu jednego z przewodników o trasy typu Koszysta, Woloszyn, grań od Pyszniańskiej do Ciemniaka - i nie widzial problemu.
Nie wiem co to za przewodnik był, ale Sokole, ściemniał nieprzyzwoicie. Na takie trasy (rezerwaty ścisłe) należy mieć OBOWIĄZKOWO zgodę Dyrekcji Parku wyłącznie (w 99%) wydawane dla instytucji naukowych i badawczych a nie dla kogoś widzi misie. Uzasadnienie takich badań też nie jest łatwe.
Mnie się wydaje, że przewodnik chciał przemknąć niezauważalnie, a nuż potencjalny klient nie wie, że jest tam rezerwat. A może ma jakieś konszachty z TPN-nem, a jak nawet nie to kasa zawsze wpadnie. A może jak trafi się na parkowca to i w łapę da z części tego co turysta zapłacił. A może tylko tak sobie gadał...
radko pisze:ogólnopolski miesięcznik o tematyce górskiej pozwolił sobie opublikować relację, podejrzewam, że czytelnika zdobywającego Żółtą Turnię
Ot ciekawsza relacja, celowe działanie, a pismo się lepiej sprzeda?
sprocket73 pisze:Ale jak w Tatrach Zachodnich prowadzi się rabunkową gospodarkę drzewną, jeżdzi się po lesie (po szlakach) ciężkimi maszynami... to jest wszystko cacy
Tam może i jest Tatrzański Park Narodowy, ale wszystkim 'rządzi' Wspólnota Leśna Uprawnionych 8 Wsi w Witowie, więc można powiedzieć, że robią co chcą za 'wypracowaną zgodą' jak to ładnie nazywają
http://www.wspolnotalesna8wsi.pl/informacje/60026
I jak ma się do tego zbiór borówek, kiedy to masa zbierających włazi przez trawy, krzaki i dokonuje zbiorów. To nie jest krowa, że jak się jej nie wydoi, to ją wymiona bolą.
Także dla mnie to interes kwitnie nieźle.
KRK pisze:po słowackiej stronie. Szczena opada co się wyprawia w Dolinie Białej Wody albo Zachodnich
Po tym orkanie, który był w 2004 roku, to mają tam już pięknie wykarczowany las, można było posprzątać i teraz jest placu budowy jak nic. Nigdy nie zapomnę, jak drogą jechało się przy Tatrach słowackich w ciemnym lesie, a teraz nie ma tego lasu w niektórych miejscach i widać z ulicy szczyty... Tyle, że natura się też przystosowuje, to przecież tam mówili o kornikach czy innych robakach, co zagnieździły się w/na powalonych drzewach, a teraz jak się jeździ to las wygląda jak łąka z rozsianymi kwiatami, których nazwy nawet nie znam.
Pomysł KRK z poznaniem do pewnego stopnia roślin i zwierząt – ok, ale jednak pozostawię to innym. Nie czuję potrzeby znać każdej nazwy, a tym bardziej szukać na siłę. Botanik ze mnie żaden. Bardziej popodziwiam chwilę, zrobię zdjęcie o ile się będzie dało, nie zerwę czy zacznę nawoływać, bo tak mi się ubzdurało.. Wystarczy mi, że wiem, że w tą przyrodę powinno się ingerować jak najmniej i że jest pod ochroną.
sokół pisze:Mnie nęka jedno zagadnienie. Skoro mogę iść z uprawnionym przewodnikiem na Ganek, wchodząc w teren pozaszlakowy (mniejsza z tym, czy to jest rezerwat ścisły czy też po prostu zwykłe zejście ze szlaku w parku narodowym), to jak to się ma do ochrony tejże przyrod
Pomijając samą pokutę, to przewodnik jednak w jakiś sposób odpowiada za bezpieczeństwo, nie szukasz dojścia sam, tylko idziesz ścieżką, czy miejscami, które przechodzone są ileś tam razy. Zamiast więc łazić byle gdzie i szukać ścieżki (o ile jej nie znasz), to taki przewodnik wskaże ją, tyle, że każe sobie słono za to płacić.
adamek pisze:Walentkowy Wierch
Jak ktoś chce iść na Grań Główną, to trzeba cichcem ją robić, bo wpis do zeszytu śmierdziałby na odległość
Już nie wspomnę o nocowaniu na grani.
adamek pisze:Kominiarski
Tam podobno orły mieszkają, tyle, że nikt ich nie widział od dłuższego czasu? Jednak istnieje opcja że się tam znów zagnieżdża? Ktoś wie na ten temat coś więcej, a może się mylę?
laynn pisze:Wołoszyn
Tam jest siedlisko niedźwiedzia.
adamek pisze:Żółtą Turnię
Tutaj jakaś trawa czy mech, skąd nazwa.
Jak się mylę o te wyliczenia to proszę o korektę.
Co zakazane lepiej kusi, czy czego oczy nie widzą tego sercu nie żal?
Od lat były też rozmowy PZA, w celu udostępnienia pewnych rejonów wspinaczkowych
http://wspinanie.pl/serwis/201103/08-kl ... ycerza.php miano iść na szereg różnych ustępstw, poruszać się w określonym czasie, o zachowaniu dobrego porządku to już wspominać nie trzeba, ale wszystko spełzło na niczym. W ten sposób, zamiast podchodzić ściśle ustaloną ścieżką pod ścianę, to trzeba unikać jej, żeby przypadkiem nie trafić na niej na jakiegoś filanca. TPN nie dość, że zawsze postawi na swoim, bo z nimi nie da się rozmawiać, to jeszcze wprowadza kolejne zakazy i likwiduje coś co było zawsze w historii środowiska Tatr. W ten sposób zamknięto jeden tabor, a próbuje się przenieść kolejny. Ogólnie to najlepiej, jakby wspinacze siedzieli tylko na Mnichu (choć już teraz tam niezły ścisk), teren jakby wzięty już na straty. Nic dziwnego, że potem rodzi się złość i jedni na drugi psioczą na siebie.
Tak samo akcja z młotkiem, rozumiem, że dziury po ciągle wbijanych i wybijanych hakach robią się coraz większe, więc ok, inicjatywa dobra , nie wbijajmy ich, ale czy nie da się wtedy tam zamontować czegoś na stałe? Zwykle teren nie jest przecież cały obitym, ale kluczowe miejsca, by nam psycha w tym miejscu lepiej działała
Tylko Świnica jest miejscem dozwolonym, można na niej ćwiczyć ile wlezie.
Jak napisał Viking - zimą wyznaję podobną zasadę. Jednak mam świadomość, że Tatry to nie Alpy i że o nasze góry trzeba dbać bo są mniejsze i nie może być w nich takiej samowolki. I szanuję na ile mogę tatrzańską przyrodę, buntuję się w sobie jak widzę na szlaku puszki, butelki czy innych śmieci, a co dopiero jak jestem gdzieś poza szlakiem... Wstyd mi za tych, którzy tu byli przede mną i zostawili po sobie te brudy. Ale też kiedyś słyszałam czy czytałam takie zdanie (nie pamiętam dokładnie kogo i jak brzmiało) ale chodzi o sam sens, że granie powinny być dla wspinaczy (nie umniejszam tu roli turysty), oczywiście z należytym im szacunkiem, a tereny pod nimi oprócz szlaków czy ścieżek powinny być rezerwatem.
Co napisałam to napisałam i sama bez winy też nie jestem. I nie zachęcam do schodzenia ze szlaku. Taka ma mentalność.