5-12.02.2015 - Teneryfa - Udało się!!!
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
czyli gdyby ktoś zamknął schronisko z powodu pogody to pieniądze za nocleg by przepadły?
a w Polsce tak się narzeka na PTTK
a w Polsce tak się narzeka na PTTK
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Takiej wycieczki, i takich wrażeń nie popsuje nawet pogoda! Celem nie zawsze musi być szczyt, czasem wystarczy sama droga... Przynajmniej ja wychodzę z takiego złożenia
Co do schroniska - ten pan "schroniskowy" na pewno nie miał polskich przodków?
Co do schroniska - ten pan "schroniskowy" na pewno nie miał polskich przodków?
Ostatnio zmieniony 22 lutego 2015, 19:07 przez Zrzęda, łącznie zmieniany 1 raz.
"Boję się świata bez wartości, bez wrażliwości, bez myślenia. Świata, w którym wszystko jest możliwe. Ponieważ wówczas najbardziej możliwe jest zło..."
(R. Kapuściński)
(R. Kapuściński)
Skoro forum nareszcie odżyło (chociaż nie jest całkiem "zdrowe" ) wklejam odcinek, którego nie udało mi się opublikować od wczoraj
Dzień czwarty
Dzień bardzo bogaty i pełen kontrastów!
Wstajemy jeszcze wcześniej niż zazwyczaj, bo gospodarz już "pohukuje", tłucze się wiadrami, wkrótce zamiata wokół nas, nie dając spokojnie przygotować śniadania. Ignorujemy go, wiedząc, że schronisko mamy opuścić do 8.00 (kuchnię do 7.30), czyli mamy jeszcze czas.
Nie próbuję nic kombinować i staje się oczywiste, że muszę przylecieć tu jeszcze (co najmniej ) raz, aby poczuć tę wymarzoną siarkę Najwyżej wjedziemy kolejką I jest jeszcze na tej wyspie tak wiele do zobaczenia!
Gdy wychodzimy jest -4°C, brzask, a po chwili pierwsze promienie słońca przedzierające się przez lekką chmurkę. W tym świetle schronisko prezentuje się cudnie!
Im niżej schodzimy tym niebo czystsze - widzimy więc całą okolicę w porannym słońcu, co wynagradza nam wczorajszą "mgławicę"
Kaldera zatrzymuje potężne chmury, które psują wczasy nadmorskim turystom
W ramach rekompensaty za Teide odbijamy ze szlaku na Montana Blanca (2750 m n.p.m.), skąd rozpościerają się przecudne widoki na wszystkie strony świata
Filmik z tego miejsca (HD): https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 5888248562
Lansujemy się więc na tle okolicy, a przede wszystkim Teide, który okazuje się być cały czas zachmurzony Tutaj, jak nam się wydaje, jest już z 10 °C.
Wypatruję ciekawe skały w okolicy - jak się później okaże nadzwyczaj popularne miejsce!
Ta kreska za skałami to droga, którą potem będziemy jechały. Widać nawet autobus po prawej stronie.
Schodzimy dalej tak na wpół zimowo jeszcze.
Samochodzik stoi na swoim miejscu
Planujemy, co dalej z tym dniem zrobić i jesteśmy idealnie zgodne! Unisono stwierdzamy, że musimy w końcu zaznać tej wyspy od jej najpopularniejszej strony Dziś chcemy poczuć ciepło afrykańskiego słońca!
Postanawiamy jechać do Los Gigantes - potężnych klifów na zachodzie wyspy, po drodze zahaczając o jakieś słoneczne plaże.
Ale nie odpuścimy żadnej atrakcji, która się nawinie - to oczywiste!
Ruszamy więc, a po chwili jesteśmy w pobliżu kompleksu wielkich skał, które widziałyśmy z Montana Blanca. Z bliska wyglądają imponująco! To Roques de Garcia. Niestety, pomimo ogromnych parkingów nie mamy gdzie zaparkować i po zrobieniu 3 kółeczek z nadzieją, że coś się zwolni (i zrobieniem kilku zdjęć wprost z ulicy) jedziemy dalej na...
...kolejny punkt widokowy, oczywiście
Pięknie stąd widać te skały, ale i Teide.
Filmik z tego punktu (HD ) https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 1385796018
Kształt chmury na szczycie przypominają mi chmury związane z halnym w Tatrach i myślę sobie, że na szczycie musi być pogodowa masakra, prawdopodobnie...
Być może w ogóle nie dałabym rady wejść na szczyt?
Chwilę wygrzewamy się na słońcu (było z 15 °C), lansujemy na tle wulkanu i wkrótce opuszczamy kalderę wjeżdżając tym samym w strefę mroku i ponurości, czyli chmury widziane przy schodzeniu z Teide.
Jedziemy bardzo krętą drogą i nie mamy jak zrobić zdjęć ładnego, skalistego lasu osnutego mgłą - Jola próbuje uwiecznić go podczas jazdy.
Dojeżdżamy do miejscowości Vilaflor i postanawiamy zjeść jakiś typowo kanaryjski obiad.
Jest zupa o ciekawym smaku i bogactwie składników - ziemniaki, makaron, fasola, kukurydza w kawałkach, mięso, dużo warzyw. Pyszna!
Najbardziej kanaryjskie danie jednak to ziemniaki gotowane w mundurkach z pikantnymi (ale nie nadmiernie) sosami (mojo) czyli Papas con Mojo
Na koniec dajemy się skusić przemiłej kelnerce na kawę po kanaryjsku. Nie pamiętam wszystkich jej składników, ale na pewno była tam limonka i jakiś bardzo aromatyczny likier.
Kawa była bardzo ładnie podana - układała się w kontrastowe poziome paski, ale zanim pomyślałyśmy o zdjęciu już łapczywie piłyśmy, zamieszawszy wcześniej
To wszystko nadzwyczaj nam smakowało, pogawędka z kelnerką także samo i tak pokrzepione postanowiłyśmy zwiedzić Vilaflor.
Niezbyt nam się to udało, ale to co zobaczyłyśmy (podchodząc nie dalej niż na 10 metrów) bardzo nam się podobało!
Ma miasteczko klimat!
A temperatura w tej mgle-chmurze to 5°C!
Jedziemy dalej, wciąż niżej i niżej. W pewnym momencie widzimy to, co najczęściej nam się zdarzało w czasie tej podróży - świat wynurzający się spod podstawy chmur.
I zaczynamy głośne odliczanie - co 3-4 minuty samochodowy termometr pokazuje o stopień więcej
15°C!
16°C!
...
19°C!!!
...
21°C!!! Hurrrrraaaaa!!!
...
Stanęło na 23°C!!!
Postanowiłyśmy zapuścić się na plaże największych, najsłynniejszych, najbardziej komercyjnych centrów wczasowych Teneryfy - Los Christianos i Los Americas.
Ludzie wokół chodzili w T-shirtach i krótkich spodenkach, ale my byłyśmy nieufne
Spodnie skróciłyśmy do rybaczków, ale z polarami się przezornie nie rozstałyśmy
Po chwili okazało się, że jednak nie da się wytrzymać tak zubieranym
Fajne były kontrasty pomiędzy widokiem w stronę wybrzeża...
... i w stronę centrum wyspy!
Gdy już nagrzałyśmy się do syta i jechałyśmy w stronę Los Gigantes pomyślałam sobie - czemuż to nie poszłam w ślady tych ludzi?!!
Wszak woda wydawała mi się wystarczająco ciepła do kąpieli, a słoneczko przygrzewało!
Skręciłyśmy więc na najbliższą plażę i postanowiłam zażyć kąpieli!
To ja
I to wszystko w jednym dniu!!!
To dziś rano startowałyśmy przy -4°C, a teraz pławimy się w 23°C!
27 stopni różnicy!
Nie dojeżdżamy do Los Gigantes, bo po drodze, szukając miejsca na zrobienie zdjęć klifom...
(i ciepło mi w sandałkach!)
...trafiamy na świetną miejscówkę! W otoczeniu tych kamperów postanawiamy spędzić noc, śpiąc w samochodzie. Ciekawe jesteśmy, czy będziemy mogły spać? Czy nie wstaniemy połamane?
Skusiła nas głównie temperatura tu panująca (w nocy 17°C), bo wszystkie miejscówki, na które miałyśmy pozwolenie leżą znacznie wyżej i temp. w nocy to ok. 7-10°C)
A korzystając z tego, że jesteśmy w miasteczku idziemy na lane piwo - lokalną teneryfską Doradę! Pyszności!
I tak zakończył się ten przebogaty dzień pełen wrażeń i zmian krajobrazu.
Dobrze, że mamy odporne organizmy i nie doznałyśmy szoku termicznego!!!
Zdjęcia: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... yfa9022015
(Dziś taki długi odcinek, a forum się akurat tak muli, że nie wiem, czy się komuś otworzy relacja... )
Dzień czwarty
Dzień bardzo bogaty i pełen kontrastów!
Wstajemy jeszcze wcześniej niż zazwyczaj, bo gospodarz już "pohukuje", tłucze się wiadrami, wkrótce zamiata wokół nas, nie dając spokojnie przygotować śniadania. Ignorujemy go, wiedząc, że schronisko mamy opuścić do 8.00 (kuchnię do 7.30), czyli mamy jeszcze czas.
Nie próbuję nic kombinować i staje się oczywiste, że muszę przylecieć tu jeszcze (co najmniej ) raz, aby poczuć tę wymarzoną siarkę Najwyżej wjedziemy kolejką I jest jeszcze na tej wyspie tak wiele do zobaczenia!
Gdy wychodzimy jest -4°C, brzask, a po chwili pierwsze promienie słońca przedzierające się przez lekką chmurkę. W tym świetle schronisko prezentuje się cudnie!
Im niżej schodzimy tym niebo czystsze - widzimy więc całą okolicę w porannym słońcu, co wynagradza nam wczorajszą "mgławicę"
Kaldera zatrzymuje potężne chmury, które psują wczasy nadmorskim turystom
W ramach rekompensaty za Teide odbijamy ze szlaku na Montana Blanca (2750 m n.p.m.), skąd rozpościerają się przecudne widoki na wszystkie strony świata
Filmik z tego miejsca (HD): https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 5888248562
Lansujemy się więc na tle okolicy, a przede wszystkim Teide, który okazuje się być cały czas zachmurzony Tutaj, jak nam się wydaje, jest już z 10 °C.
Wypatruję ciekawe skały w okolicy - jak się później okaże nadzwyczaj popularne miejsce!
Ta kreska za skałami to droga, którą potem będziemy jechały. Widać nawet autobus po prawej stronie.
Schodzimy dalej tak na wpół zimowo jeszcze.
Samochodzik stoi na swoim miejscu
Planujemy, co dalej z tym dniem zrobić i jesteśmy idealnie zgodne! Unisono stwierdzamy, że musimy w końcu zaznać tej wyspy od jej najpopularniejszej strony Dziś chcemy poczuć ciepło afrykańskiego słońca!
Postanawiamy jechać do Los Gigantes - potężnych klifów na zachodzie wyspy, po drodze zahaczając o jakieś słoneczne plaże.
Ale nie odpuścimy żadnej atrakcji, która się nawinie - to oczywiste!
Ruszamy więc, a po chwili jesteśmy w pobliżu kompleksu wielkich skał, które widziałyśmy z Montana Blanca. Z bliska wyglądają imponująco! To Roques de Garcia. Niestety, pomimo ogromnych parkingów nie mamy gdzie zaparkować i po zrobieniu 3 kółeczek z nadzieją, że coś się zwolni (i zrobieniem kilku zdjęć wprost z ulicy) jedziemy dalej na...
...kolejny punkt widokowy, oczywiście
Pięknie stąd widać te skały, ale i Teide.
Filmik z tego punktu (HD ) https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 1385796018
Kształt chmury na szczycie przypominają mi chmury związane z halnym w Tatrach i myślę sobie, że na szczycie musi być pogodowa masakra, prawdopodobnie...
Być może w ogóle nie dałabym rady wejść na szczyt?
Chwilę wygrzewamy się na słońcu (było z 15 °C), lansujemy na tle wulkanu i wkrótce opuszczamy kalderę wjeżdżając tym samym w strefę mroku i ponurości, czyli chmury widziane przy schodzeniu z Teide.
Jedziemy bardzo krętą drogą i nie mamy jak zrobić zdjęć ładnego, skalistego lasu osnutego mgłą - Jola próbuje uwiecznić go podczas jazdy.
Dojeżdżamy do miejscowości Vilaflor i postanawiamy zjeść jakiś typowo kanaryjski obiad.
Jest zupa o ciekawym smaku i bogactwie składników - ziemniaki, makaron, fasola, kukurydza w kawałkach, mięso, dużo warzyw. Pyszna!
Najbardziej kanaryjskie danie jednak to ziemniaki gotowane w mundurkach z pikantnymi (ale nie nadmiernie) sosami (mojo) czyli Papas con Mojo
Na koniec dajemy się skusić przemiłej kelnerce na kawę po kanaryjsku. Nie pamiętam wszystkich jej składników, ale na pewno była tam limonka i jakiś bardzo aromatyczny likier.
Kawa była bardzo ładnie podana - układała się w kontrastowe poziome paski, ale zanim pomyślałyśmy o zdjęciu już łapczywie piłyśmy, zamieszawszy wcześniej
To wszystko nadzwyczaj nam smakowało, pogawędka z kelnerką także samo i tak pokrzepione postanowiłyśmy zwiedzić Vilaflor.
Niezbyt nam się to udało, ale to co zobaczyłyśmy (podchodząc nie dalej niż na 10 metrów) bardzo nam się podobało!
Ma miasteczko klimat!
A temperatura w tej mgle-chmurze to 5°C!
Jedziemy dalej, wciąż niżej i niżej. W pewnym momencie widzimy to, co najczęściej nam się zdarzało w czasie tej podróży - świat wynurzający się spod podstawy chmur.
I zaczynamy głośne odliczanie - co 3-4 minuty samochodowy termometr pokazuje o stopień więcej
15°C!
16°C!
...
19°C!!!
...
21°C!!! Hurrrrraaaaa!!!
...
Stanęło na 23°C!!!
Postanowiłyśmy zapuścić się na plaże największych, najsłynniejszych, najbardziej komercyjnych centrów wczasowych Teneryfy - Los Christianos i Los Americas.
Ludzie wokół chodzili w T-shirtach i krótkich spodenkach, ale my byłyśmy nieufne
Spodnie skróciłyśmy do rybaczków, ale z polarami się przezornie nie rozstałyśmy
Po chwili okazało się, że jednak nie da się wytrzymać tak zubieranym
Fajne były kontrasty pomiędzy widokiem w stronę wybrzeża...
... i w stronę centrum wyspy!
Gdy już nagrzałyśmy się do syta i jechałyśmy w stronę Los Gigantes pomyślałam sobie - czemuż to nie poszłam w ślady tych ludzi?!!
Wszak woda wydawała mi się wystarczająco ciepła do kąpieli, a słoneczko przygrzewało!
Skręciłyśmy więc na najbliższą plażę i postanowiłam zażyć kąpieli!
To ja
I to wszystko w jednym dniu!!!
To dziś rano startowałyśmy przy -4°C, a teraz pławimy się w 23°C!
27 stopni różnicy!
Nie dojeżdżamy do Los Gigantes, bo po drodze, szukając miejsca na zrobienie zdjęć klifom...
(i ciepło mi w sandałkach!)
...trafiamy na świetną miejscówkę! W otoczeniu tych kamperów postanawiamy spędzić noc, śpiąc w samochodzie. Ciekawe jesteśmy, czy będziemy mogły spać? Czy nie wstaniemy połamane?
Skusiła nas głównie temperatura tu panująca (w nocy 17°C), bo wszystkie miejscówki, na które miałyśmy pozwolenie leżą znacznie wyżej i temp. w nocy to ok. 7-10°C)
A korzystając z tego, że jesteśmy w miasteczku idziemy na lane piwo - lokalną teneryfską Doradę! Pyszności!
I tak zakończył się ten przebogaty dzień pełen wrażeń i zmian krajobrazu.
Dobrze, że mamy odporne organizmy i nie doznałyśmy szoku termicznego!!!
Zdjęcia: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... yfa9022015
(Dziś taki długi odcinek, a forum się akurat tak muli, że nie wiem, czy się komuś otworzy relacja... )
Ostatnio zmieniony 04 marca 2015, 23:24 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 5 razy.
Bardzo dzielna! Jak pisałam - swoim wielkim duchem aż mnie zaskakiwała!eska pisze:Wielkie brawa dla Joli, że dała się namówić i dotarła na miejsce, dzielna kobieta
To już postanowioneGrochu pisze:No to musisz tam wrócić
Nam się wydawało, że na wybrzeżu, czyli nad basenami to pogoda była jak drut!Alina pisze:Strasznie ubolewała,że nie było pogody nad basenem
Bardzo eleganckie! Tu filmik nagrany wewnątrz (HD! ) https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 1792661106Alina pisze:A schronisko eleganckie wizualnie.
No właśnie mam nawet podejrzenie, że to jakaś taktyka! Na stronie widziałyśmy przed wyjazdem, że zarezerwowanych na tę noc było 21 miejsc. Jeśli wysłaliby smsa, to wydaje się oczywiste, że muszą oddać pieniądze, a jeśli nie wyślą to spodziewają się, że i tak nikt w taką pogodę nie przyjdzie, a kasa zostanie.Pudelek pisze:czyli gdyby ktoś zamknął schronisko z powodu pogody to pieniądze za nocleg by przepadły?
Jednakże nie sądzę, aby tak było, ponieważ "cała wyspa" podporządkowana jest turystom, absolutnie wszyscy byli mili w kontakcie, a często bardzo mili i uczynni.
To po prostu chyba był gburowaty człowiek, liczący w dodatku, że nikt nie przyjdzie i rano będzie miał mniej roboty. Schronisko i kolejka linowa należą do Parku Narodowego (jak mi się wydaje), a on był tylko pracownikiem na dyżurze.
To dokładnie i mój punkt widzenia!Zrzęda pisze:Takiej wycieczki, i takich wrażeń nie popsuje nawet pogoda! Celem nie zawsze musi być szczyt,
Trudno go tam nie zauważyć, jeśli tylko choć trochę przemieszcza się po wyspie. No chyba, że zna się tylko trasę "pokój - basen"KRK pisze: Niestety na pytanie: "i jak wulkan?", usłyszałem jedynie "jaki wulkan?"
Cały czas miałam w głowie to właśnie Twoje zdjęcie o wschodzie słońca i liczyłam na podobneTauzen pisze:Czekałem z utęsknieniem na wyprawę na del Teide. Chciałem zobaczyć jak to w lutym wygląda.
Szłyście dokładnie tą samą trasą. Z tego co widzę to jest podobny fragment szlaku. Dwa światy.
Podobnie to mogło wyglądać nawet w lutym - zapewne byłoby chłodniej, nie upalnie, ale taki śnieg to tam jednak nieliczne incydenty i to nie każdej zimy. Wszyscy (w informacjach turystycznych) twierdzili, że ta jest wyjątkowo pochmurna i długa.
Los płata figle
sonia pisze:SuperJOLA;-))
Najlepiej to widać w dzisiejszym odcinkuHalinkaŚ pisze:Jola, pokazujesz dwa różne światy, początek to praktycznie wiosna, a koniec to zima w najlepszym wydaniu,
HalinkaŚ pisze:Więc jestem pierwsza chętna na wspólną podróż :>
Troszkę pisałam w poprzednim odcinkuTauzen pisze:Być może coś nie doczytałem bo korzystam z komórki wiec pozwolę sobie zapytać czy od razu podjelyscie decyzję o zejściu na dół? Czy tez inny czynnik spowodował decyzję o braku podejścia na szczyt.
Jola była wyczerpana podejściem (jak wiesz, ok. 1000 m), do schroniska doszła z pomocą. Źle się czuła (choroba wysokościowa?). Całkowicie straciła zainteresowanie szczytowaniem...
Gdyby chodziła kolejka, poszłybyśmy w jej stronę i Jola by zjechała, ja poszłabym na szczyt. Ale nie chodziła.
Gdyby Jola mogła poczekać w schronisku, aż ja wrócę ze szczytu, tak by było. Ale schronisko jest całkowicie zamknięte od 8.00 do 11.00.
Gdyby nie to, że wyjść ze schroniska musieliśmy prawie jeszcze w nocy i trudno było ocenić, jaka tego dnia będzie pogoda - być może dałoby się poczekać w miłym słoneczku na tej ślicznej ławeczce przed schroniskiem, ale gdy opuściłyśmy budynek było -4 i otaczała nas chmura.
Nie było więc innej opcji, niż schodzić. "Nie puściłabym" Joli samej na dół, bo bym się o nią bała.
Nie powiem - cierpiałam bardzo! Wszak czułam się doskonale. Tak długo o tym marzyłam (ta siarka!), a nie postawiłam tej kropki nad i...
Ale nie mam w zwyczaju pielęgnować złych uczuć. Przełknęłam to niepowodzenie, odwróciłam się od szczytu i z uśmiechem otworzyłam na nowe przygody
I naprawdę mam znów na liście marzeń Teneryfę, bo tak tam pięknie, tyle szlaków do przejścia, że warto - uważam!
A wszystko już będzie łatwiejsze z moim doświadczeniem
Ostatnio zmieniony 25 lutego 2015, 12:28 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
ziemniaki?? na fotce wyglądają trochę jak upudrowane (jeszcze jako gorące) cukrem racuchyDżola Ry pisze:Najbardziej kanaryjskie danie jednak to ziemniaki gotowane w mundurkach z pikantnymi (ale nie nadmiernie) sosami (mojo) czyli Papas con Mojo
Eeeeextra...wulkan, zima, plaża, kąpiele, mgliste meandry, przygoda, widoki, smaki, zapachy...Dżola Ry pisze:To dziś rano startowałyśmy przy -4°C, a teraz pławimy się w 23°C!
27 stopni różnicy!
Jola...słów mi brak na wyrażenie zachwytu nad całokształtem przedsięwzięcia!!!
Może napiszę, że WSPANIAŁA cała ta sprawa-wyprawa...
Ja, ja, ja aaapierwsza..byłam...tylko tak w ukryciu troszkę jakbyHalinkaŚ pisze:Więc jestem pierwsza chętna na wspólną podróż
i to jest piękne! ten Twój wyjątkowy uparty zaraźliwy OPTYMIZM!Dżola Ry pisze:Nie powiem - cierpiałam bardzo! Czułam się doskonale. Tak długo o tym marzyłam (ta siarka!)...
Ale nie mam w zwyczaju pielęgnować złych uczuć. Przełknęłam to niepowodzenie, odwróciłam się od szczytu i z uśmiechem otworzyłam na nowe przygody
Tak 3maj!