5-12.02.2015 - Teneryfa - Udało się!!!
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
nie tylko Jolu, nie tylko! Ale rzeczywiście, te megaopuncje robią Ci fantastyczne tło! Takich rozmiarów sukulenty na własne oczy zobaczyć, to musi być bajka te na parapetach w naszych oknach to jakieś pokurcze, jak się teraz okazujeDżola Ry pisze:Najbardziej zachwycająca w tej wycieczce jest roślinność!
nieszczęśliwy człowiekDżola Ry pisze:on w ogóle nie wie za bardzo, co to znaczy błoto na szlaku
taki bielusieńki słupkowy wykres z excelaDżola Ry pisze:sama latarnia wygląda jak wieżowiec na Manhattanie
tiaa..no to, to już przemilczęDżola Ry pisze: my tradycyjnie, po ciemku, wróciłyśmy na nasze miejsce noclegowe
Co dalej Jolanta?? Kiedy Wulkan??
Czekamy w napięciu, które nieustannie i umiejętnie podsycasz...ach ta Dżola
Tak, jak i dla mnie! Mam nadzieję, że to tylko trudne początki, a jak nabiorę wprawy i pewności siebie, będzie szło jak z płatka.Pomezaniac pisze:Organizowanie wycieczek i związanych z nimi spraw jest dla mnie mega stresujące
Dzięki, Montano! Jakie proste wytłumaczenie. Myślałam o polach uprawnych, ale nie mogłam dostrzec powodu, dla którego miałyby być okrągłeMontano pisze:Co do tych kół we Francji to pola uprawne. Taki kształt wymuszony jest systemem nawadniania który sam porusza sie po takim polu tak jak wskazówki w zegarku.
Swoją drogą, przecież są zraszacze poruszające się w przód i w tył, a nie po okręgach... I nawet, jak sądzę, takie bardziej równomiernie nawadniają. Ciekawe więc, co sprawia, że tyle tych "okrężnych" tam stosują? Może tańszy jest napęd?...
Troszkę obaw jest, ale niemal całkowicie zagłuszonych fascynacją - nie latałam w życiu zbyt wiele i zawsze robi na mnie wrażenie to, że tak potężne maszyny utrzymują się tak wysoko w niczym (no bo skoro nie widać powietrza, to nic nie ma ), że przemieszczają się (i mię ) tak szybko i to, jak inaczej wygląda świat z góry.heathcliff pisze: Dżola Ry powiedział/-a:
Jestem zafascynowana lotem (jak zawsze! )
...rozumiem że to objaw stresu? Ja taki posiadam
Basiu, ja nie zauważyłam żadnych jego śladów, ale ja jestem słaba w takich dziedzinach , a w miastach byłyśmy jak na lekarstwo...Barbórka pisze:sama byłam w lutym na Lanzarote kiedyś i ciekawi mnie czy i na Teneryfie widać ślady wybitnego malarza Césara Manrique Cabrera?
To takie góry!!Grochu pisze:To taki zoom, czy tak nisko lecieliście?
Zoom w tym obiektywie niewielki, wysokość standardowa.
Doskonałe skojarzenie!!! Dokładnie tak wygląda ta latarniaaaig pisze:taki bielusieńki słupkowy wykres z excela
Jakby tak jeszcze pokolorowali te "słupki" na różne kolory, to byłoby fajnie!
No już nie chce mi się dziś pisać, trza iść spać. Do niedzieli powinien się pojawić odcinek ze schroniskiem.aaig pisze:Co dalej Jolanta?? Kiedy Wulkan??
Ostatnio zmieniony 20 lutego 2015, 23:25 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 2 razy.
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Dżola Ry pisze:Ruszamy pełne oczekiwań zaczynając od Szlaku Zmysłów.
Toż to rozbój w biały dzieńDżola Ry pisze:a ciągu 15-20 minut doszłyśmy na punkt widokowy, który okazał się najdalszym miejscem najdłuższego wariantu!
Przydałoby się, ale...Dżola Ry pisze: jednakże doskwierała nam tęsknota za słoneczkiem...
Dobrze, bardzo dobrze, fajnie się ogląda jak tryskasz energią na większości zdjęć.Dżola Ry pisze:Robimy tu sobie popas, jemy, pijemy kawę i rozkoszujemy się chwilą!
Na 51 calowym prezentują się świetnieDżola Ry pisze:(włączcie sobie pełny ekran, dobrze?
ps. nie wiem dlaczego w Twojej galerii nie widzę moich komentarzy w słupku "najnowsze kom...
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
No właśnie! Nie zdaję sobie sprawy, ile we mnie entuzjazmu, dopóki nie widzę tego na zdjęciachheathcliff pisze: fajnie się ogląda jak tryskasz energią na większości zdjęć.
Marek! Toż to tak, jakbyś mi jupiterem w twarz świecąc demaskował wszystkie zmarszczki i niedoskonałości!heathcliff pisze:Na 51 calowym prezentują się świetnie
Zmniejsz ten ekran trochę, ukryj niedoróbki!
Właśnie tak się porobiło jakieś 2 tygodnie temu Zdaje się, że odcięli od siebie komentarze w Picasie i w Google+. Jak używam widoku Picasy (a robię tak niemal zawsze) to nie widzę komentarzy tych, którzy piszą w Google+. I na odwrót.heathcliff pisze:ps. nie wiem dlaczego w Twojej galerii nie widzę moich komentarzy w słupku "najnowsze kom...
Widzę je, gdy wejdę w powiązaną z albumem pocztę e-mail (a rzadko to robię...)
Chętnie odpowiemjck pisze:Pytania zapewne pojawią się na koniec cyklu.
Dziś spróbuję trochę nadgonić, bo przyszły tydzień znów się czasowo ciężko zapowiadaJa też, tylko czemu tak długo?
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
Jolu nic się martw, nie doszukuje się na zdjęciach rzeczy o których piszesz po prostu cieszę oczy Twoją relacjąDżola Ry pisze:Marek! Toż to tak, jakbyś mi jupiterem w twarz świecąc demaskował wszystkie zmarszczki i niedoskonałości!
"goglowsko - picosowskie gnidy" mam jeszcze stare konto ale i tak nie widać!!! pewno dlatego że powiązane tym samym e-mailemDżola Ry pisze:Zdaje się, że odcięli od siebie komentarze w Picasie i w Google+.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Dzień trzeci
Zaraz po kupnie biletu, a więc ponad pół roku przed lotem, powiedziałam do Joli, która po górach chodzi znacznie, znacznie mniej niż ja, że możemy na El Teide wjechać kolejką, ale bardzo chciałabym, żebyśmy zeszły na piechotę. Joli reakcja mnie zaskoczyła i ucieszyła: No coś ty! Wchodzimy też na piechotę i śpimy w schronisku! Super!!!
Wykupiłyśmy więc noclegi, które są zarazem pozwoleniem wejścia na szczyt (jest limitowane).
Podekscytowane czekającym nas wyzwaniem wstajemy wcześnie i od razu niemal wyjeżdżamy. Jak co dzień na tej wysokości, jesteśmy w chmurze. Jestem pewna, że wkrótce nabierzemy wysokości i przebijemy się ponad nią.
Tak się dzieje w istocie.
Zatrzymujemy się na każdym punkcie widokowym i w końcu jest!!! Widzimy go w całej krasie, choć słońce jeszcze nie wzeszło!
Kolejny punkt widokowy i El Teide już w pierwszych promieniach słońca
Przejeżdżamy obok budynków stacji astronomicznej świetnie wkomponowanych w ten księżycowy krajobraz
W końcu zatrzymujemy się przy informacji turystycznej, gdzie zwiedzamy niewielkie muzeum i dowiadujemy się, że prognozy na najbliższe 2 dni są bardzo złe, będzie mocno wiać i śnieżyć, kolejka nie pracuje i szlak na szczyt wulkanu jest zamknięty, bo oblodzony!!!
Po rozmowie z pracownikiem parku, w której mówimy, że mamy raczki, stuptuty, puchowe kurtki itp. pan patrzy na nas zupełnie inaczej i mówi, że z takim oprzyrządowaniem mamy szanse na szczytowanie, nikt nas ścigał nie będzie
My wciąż nie wierzymy w te prognozy - wszak widzieliśmy od rana Teide w pełnej krasie.
Rozsiadamy się w słoneczku na śniadanie, następnie leniwa kawka, a potem znów spoglądamy na Teide i... szczęki nam opadły!
Minęła najwyżej godzina, a tu takie zmiany
Mimo wszystko jesteśmy pełne optymizmu. Wszak podczas rezerwowania schroniska wybrałam opcję "powiadom mnie smsem, jeśli schronisko będzie zamknięte w powodu warunków pogodowych" i żadnego smsa nie dostałam!
Jedziemy więc dalej, nie spieszymy się specjalnie, bo wiemy, że schronisko otwierane jest dopiero o 17.00, a droga do niego z parkingu zwanego (jak pobliska góra) Montana Blanka) to ok. 3 godz. więc nawet z założeniem, że dla nas 5 godzin mamy bardzo duży zapas.
Zatrzymujemy się więc tradycyjnie na każdym punkcie widokowym
A gdy dojeżdżamy do parkingu okazuje się, że nie ma ani jednego wolnego miejsca
Niektórzy stawiali swoje samochody na poboczu tej wąskiej drogi, ale my - na noc - bałyśmy się tak zrobić..
Pojechałyśmy więc 1,5 km na najbliższy punkt widokowy, zostawiły auto w bezpiecznym miejscu i stopem, z polską rodzinką, która nas zagadnęła, wróciły na początek szlaku.
Filmik z tego miejsca (bardzo proszę przełączyć sobie na tryb HD i wybaczyć, że memłam cukierka podczas mówienia! Nie zdawałam sobie sprawy z tego, gdy nagrywałam... Poza tym kaldera nie jest stara, tylko powstała po starym kraterze! )
: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 6931915890
Wraz z naszymi pierwszymi krokami natychmiast pojawia się całkowite załamanie pogody! Zaczyna sypać śnieg. Ale cóż to takie delikatne płateczki dla nas
Filmik (proszę ustawić HD): https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 2504644626
Niestety, opady miały tendencję wzrostową, potęgowaną dodatkowo przez wzrost wysokości . Wkrótce idziemy w scenerii doskonale znanej nam z polskich gór!
Tu pojawił się cień nadziei - tak na 3 minuty
Oczywiście po drodze zatrzymujemy się na posiłki i odpoczynki.
Odpoczynki są coraz częstsze i coraz dłuższe.
Filmik (HD ) https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9120152690
Moja Mama mawiała: "duch wielki, ale ciało mdłe" - tak też właśnie było z Jolą... Zapewne brak treningu, a może i dolegliwości związane z wysokością sprawiły, że słabła coraz bardziej. W końcu musiała odpoczywać co kilka kroków i coraz trudniej było jej złapać oddech.
W końcu zostawiłam ją na szlaku i szybko doszłam do schroniska.
W przedsionku zostawiłam swój plecak i zeszłam po Jolę. Plecaki miałyśmy dość ciężkie, bo w schronisku nie można nic kupić poza małymi napojami i słodyczami z automatów. Miałyśmy więc zapas jedzenia i wody, kartusz z palnikiem i drobiazgi związane z noclegiem.
Jola bez plecaka odzyskała siły na tyle, by powolutku, krok po kroczku dotrzeć na miejsce!
Była akurat 17.00!
I tu wydarzyło się coś, co bardzo nas zaskoczyło! Pomimo tego, że na szlaku spotkaliśmy sporo osób w schronisku byłyśmy same!
Mało tego - wyszedł do nas pan z obsługi bardzo wyraźnie dając nam do zrozumienia, że w taką pogodę nie przychodzi się do schroniska - sugerował wręcz, że jest ono zamknięte!
Pytamy - jakże to?! Przecież zapłaciłyśmy tu za nocleg (21 euro!/os.), a smsa o zamknięciu nie dostałyśmy! Pan coś tam poburczał pod nosem i w końcu "zameldował" nas oznajmiając, że sypialnia zostanie otwarta o 19.00. Jakby mu to coś zmieniało, że przetrzyma nas 2 godziny w kuchni!
Być może dla innych ta pogoda była czymś strasznym - nam przeszkadzał jedynie brak widoków. Nie było wiatru, temp. ok 0 to przecież nic wielkiego. Szlak jest bardzo prosty, nie ma mowy o jakichś zagrożeniach typu przepaść, lawina a nawet stromizna...
Posiedziałyśmy więc w kuchni, zjadłyśmy porządny posiłek, wypiły kawę i czas minął nie wiadomo kiedy.
O 19.00!!! arcy-niemiły pan otworzył nam sypialnię, gdzie ledwie zdążyłyśmy się nieco "rozgościć", gdy do schroniska dotarła wprost z wczasowego wybrzeża para z Niemiec w czerwonych, szmacianych, na wskroś przemoczonych adidaskach, a wkrótce po nich dwie młode Rosjanki.
Było nam więc raźniej stawić czoła wrednemu (dla wszystkich) gospodarzowi, posiedzieliśmy trochę i porozmawialiśmy, po czym wskoczyliśmy do łóżek
Stało się dla mnie jasne, że atak szczytowy następnego dnia jest mało prawdopodobny
Jeszcze próbowałam kombinować w myślach, że może jednak kolejka będzie czynna i Jola nią zjedzie? A może poczeka na mnie w schronisku, a ja "szybko pobiegnę" (byłam naprawdę w doskonałej formie!) na szczyt - jednak schronisko jest całkowicie zamknięte od 8.00-11.00 (o 11.00 otwierają przedsionek), a jakiekolwiek pertraktacje w "typkiem schroniskowym", żeby pozwolił przeczekać w środku, nie wchodzą w rachubę. A może Jola odzyska siły? Tak bardzo chciałam poczuć tę siarkę!!!
Z tymi myślami oddałam się objęciom Morfeusza
Zdjęcia z tego dnia, włącznie z wnętrzem schroniska: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... yfa8022015
Przerzucam też filmiki, które kręciłam kamerką GoPro. Robiłam to pierwszy więc proszę o wybaczenie niedostatków.
Filmiki zdemaskowały także moją skłonność do nadużywania cytatów z "Rejsu", a w szczególności słów o "okolicznościach przyrody"
Jak tylko będą gotowe dodam je do relacji, umieszczę także w nowym poście, żeby było wiadomo, że to już
Zaraz po kupnie biletu, a więc ponad pół roku przed lotem, powiedziałam do Joli, która po górach chodzi znacznie, znacznie mniej niż ja, że możemy na El Teide wjechać kolejką, ale bardzo chciałabym, żebyśmy zeszły na piechotę. Joli reakcja mnie zaskoczyła i ucieszyła: No coś ty! Wchodzimy też na piechotę i śpimy w schronisku! Super!!!
Wykupiłyśmy więc noclegi, które są zarazem pozwoleniem wejścia na szczyt (jest limitowane).
Podekscytowane czekającym nas wyzwaniem wstajemy wcześnie i od razu niemal wyjeżdżamy. Jak co dzień na tej wysokości, jesteśmy w chmurze. Jestem pewna, że wkrótce nabierzemy wysokości i przebijemy się ponad nią.
Tak się dzieje w istocie.
Zatrzymujemy się na każdym punkcie widokowym i w końcu jest!!! Widzimy go w całej krasie, choć słońce jeszcze nie wzeszło!
Kolejny punkt widokowy i El Teide już w pierwszych promieniach słońca
Przejeżdżamy obok budynków stacji astronomicznej świetnie wkomponowanych w ten księżycowy krajobraz
W końcu zatrzymujemy się przy informacji turystycznej, gdzie zwiedzamy niewielkie muzeum i dowiadujemy się, że prognozy na najbliższe 2 dni są bardzo złe, będzie mocno wiać i śnieżyć, kolejka nie pracuje i szlak na szczyt wulkanu jest zamknięty, bo oblodzony!!!
Po rozmowie z pracownikiem parku, w której mówimy, że mamy raczki, stuptuty, puchowe kurtki itp. pan patrzy na nas zupełnie inaczej i mówi, że z takim oprzyrządowaniem mamy szanse na szczytowanie, nikt nas ścigał nie będzie
My wciąż nie wierzymy w te prognozy - wszak widzieliśmy od rana Teide w pełnej krasie.
Rozsiadamy się w słoneczku na śniadanie, następnie leniwa kawka, a potem znów spoglądamy na Teide i... szczęki nam opadły!
Minęła najwyżej godzina, a tu takie zmiany
Mimo wszystko jesteśmy pełne optymizmu. Wszak podczas rezerwowania schroniska wybrałam opcję "powiadom mnie smsem, jeśli schronisko będzie zamknięte w powodu warunków pogodowych" i żadnego smsa nie dostałam!
Jedziemy więc dalej, nie spieszymy się specjalnie, bo wiemy, że schronisko otwierane jest dopiero o 17.00, a droga do niego z parkingu zwanego (jak pobliska góra) Montana Blanka) to ok. 3 godz. więc nawet z założeniem, że dla nas 5 godzin mamy bardzo duży zapas.
Zatrzymujemy się więc tradycyjnie na każdym punkcie widokowym
A gdy dojeżdżamy do parkingu okazuje się, że nie ma ani jednego wolnego miejsca
Niektórzy stawiali swoje samochody na poboczu tej wąskiej drogi, ale my - na noc - bałyśmy się tak zrobić..
Pojechałyśmy więc 1,5 km na najbliższy punkt widokowy, zostawiły auto w bezpiecznym miejscu i stopem, z polską rodzinką, która nas zagadnęła, wróciły na początek szlaku.
Filmik z tego miejsca (bardzo proszę przełączyć sobie na tryb HD i wybaczyć, że memłam cukierka podczas mówienia! Nie zdawałam sobie sprawy z tego, gdy nagrywałam... Poza tym kaldera nie jest stara, tylko powstała po starym kraterze! )
: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 6931915890
Wraz z naszymi pierwszymi krokami natychmiast pojawia się całkowite załamanie pogody! Zaczyna sypać śnieg. Ale cóż to takie delikatne płateczki dla nas
Filmik (proszę ustawić HD): https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 2504644626
Niestety, opady miały tendencję wzrostową, potęgowaną dodatkowo przez wzrost wysokości . Wkrótce idziemy w scenerii doskonale znanej nam z polskich gór!
Tu pojawił się cień nadziei - tak na 3 minuty
Oczywiście po drodze zatrzymujemy się na posiłki i odpoczynki.
Odpoczynki są coraz częstsze i coraz dłuższe.
Filmik (HD ) https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9120152690
Moja Mama mawiała: "duch wielki, ale ciało mdłe" - tak też właśnie było z Jolą... Zapewne brak treningu, a może i dolegliwości związane z wysokością sprawiły, że słabła coraz bardziej. W końcu musiała odpoczywać co kilka kroków i coraz trudniej było jej złapać oddech.
W końcu zostawiłam ją na szlaku i szybko doszłam do schroniska.
W przedsionku zostawiłam swój plecak i zeszłam po Jolę. Plecaki miałyśmy dość ciężkie, bo w schronisku nie można nic kupić poza małymi napojami i słodyczami z automatów. Miałyśmy więc zapas jedzenia i wody, kartusz z palnikiem i drobiazgi związane z noclegiem.
Jola bez plecaka odzyskała siły na tyle, by powolutku, krok po kroczku dotrzeć na miejsce!
Była akurat 17.00!
I tu wydarzyło się coś, co bardzo nas zaskoczyło! Pomimo tego, że na szlaku spotkaliśmy sporo osób w schronisku byłyśmy same!
Mało tego - wyszedł do nas pan z obsługi bardzo wyraźnie dając nam do zrozumienia, że w taką pogodę nie przychodzi się do schroniska - sugerował wręcz, że jest ono zamknięte!
Pytamy - jakże to?! Przecież zapłaciłyśmy tu za nocleg (21 euro!/os.), a smsa o zamknięciu nie dostałyśmy! Pan coś tam poburczał pod nosem i w końcu "zameldował" nas oznajmiając, że sypialnia zostanie otwarta o 19.00. Jakby mu to coś zmieniało, że przetrzyma nas 2 godziny w kuchni!
Być może dla innych ta pogoda była czymś strasznym - nam przeszkadzał jedynie brak widoków. Nie było wiatru, temp. ok 0 to przecież nic wielkiego. Szlak jest bardzo prosty, nie ma mowy o jakichś zagrożeniach typu przepaść, lawina a nawet stromizna...
Posiedziałyśmy więc w kuchni, zjadłyśmy porządny posiłek, wypiły kawę i czas minął nie wiadomo kiedy.
O 19.00!!! arcy-niemiły pan otworzył nam sypialnię, gdzie ledwie zdążyłyśmy się nieco "rozgościć", gdy do schroniska dotarła wprost z wczasowego wybrzeża para z Niemiec w czerwonych, szmacianych, na wskroś przemoczonych adidaskach, a wkrótce po nich dwie młode Rosjanki.
Było nam więc raźniej stawić czoła wrednemu (dla wszystkich) gospodarzowi, posiedzieliśmy trochę i porozmawialiśmy, po czym wskoczyliśmy do łóżek
Stało się dla mnie jasne, że atak szczytowy następnego dnia jest mało prawdopodobny
Jeszcze próbowałam kombinować w myślach, że może jednak kolejka będzie czynna i Jola nią zjedzie? A może poczeka na mnie w schronisku, a ja "szybko pobiegnę" (byłam naprawdę w doskonałej formie!) na szczyt - jednak schronisko jest całkowicie zamknięte od 8.00-11.00 (o 11.00 otwierają przedsionek), a jakiekolwiek pertraktacje w "typkiem schroniskowym", żeby pozwolił przeczekać w środku, nie wchodzą w rachubę. A może Jola odzyska siły? Tak bardzo chciałam poczuć tę siarkę!!!
Z tymi myślami oddałam się objęciom Morfeusza
Zdjęcia z tego dnia, włącznie z wnętrzem schroniska: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... yfa8022015
Przerzucam też filmiki, które kręciłam kamerką GoPro. Robiłam to pierwszy więc proszę o wybaczenie niedostatków.
Filmiki zdemaskowały także moją skłonność do nadużywania cytatów z "Rejsu", a w szczególności słów o "okolicznościach przyrody"
Jak tylko będą gotowe dodam je do relacji, umieszczę także w nowym poście, żeby było wiadomo, że to już
Ostatnio zmieniony 22 lutego 2015, 17:15 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
Filmiki z tego dnia są już w relacji. Bardzo proszę o włączanie (trzeba to zrobić przy każdym filmie od nowa) trybu HD.
Dla tych, którzy już czytali relację zamieszczę linki tu:
(bardzo proszę przełączyć sobie na tryb HD i wybaczyć, że memłam cukierka podczas mówienia! Nie zdawałam sobie sprawy z tego, gdy nagrywałam... Poza tym kaldera nie jest stara, tylko powstała po starym kraterze! )
: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 6931915890
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 2504644626
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9120152690
Dla tych, którzy już czytali relację zamieszczę linki tu:
(bardzo proszę przełączyć sobie na tryb HD i wybaczyć, że memłam cukierka podczas mówienia! Nie zdawałam sobie sprawy z tego, gdy nagrywałam... Poza tym kaldera nie jest stara, tylko powstała po starym kraterze! )
: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 6931915890
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 2504644626
https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9120152690
Wielkie brawa dla Joli, że dała się namówić i dotarła na miejsce, dzielna kobietaDżola Ry pisze:Jola bez plecaka odzyskała siły na tyle, by powolutku, krok po kroczku dotrzeć na miejsce!
haha, ludzie to mają pomysły.Dżola Ry pisze:dotarła wprost z wczasowego wybrzeża para z Niemiec w czerwonych, szmacianych, na wskroś przemoczonych adidaskach,
"..błogosławieni, którzy poznali smak przygody, albowiem oni wiedzą co to wolność, i co to radość życia..."
No to musisz tam wrócić i powtórzyć to ujęcieDżola Ry pisze: i wybaczyć, że memłam cukierka podczas mówienia! Nie zdawałam sobie sprawy z tego, gdy nagrywałam
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )