03-05.09.2015r Nadelhorn 4327m.n.p.m-Szwajcarska Igiełka
: 06 października 2015, 22:12
Nadelhorn 4327m.n.p.m-Alpy Pennińskie, Grupa Mischabel
Drogą Windgrat (normal),trudność PD (UIAA I/II)
Wycieczkę na Nadelhorn,szczyt leżący w masywie Mischabel rozpoczynamy z piętrowego parkingu w miejscowości Saas Fee(Kanton Valais, Szwajcaria).W całej miejscowości można poruszać się jedynie wózkami elektrycznymi,samochodem spalinowym można jedynie dojechać do piętrowego parkingu,gdzie część podziemna jest zarezerwowana dla mieszkańców,a część nadziemna dla turystów.
Na szlak wychodzimy dość późno bo o 16.30,ale najpierw idziemy do informacji turystycznej zapytać o pogodę,numery alarmowe i początek szlaku,który o zgrozo na samym początku gubimy .Gdy już jesteśmy na właściwym szlaku,który pnie się trawiastymi zakosami dość stromo do góry zaczyna padać deszcz i robi się dość późno.Stwierdzamy więc,ze jak tylko się gdzieś wypłaszaczy to rozbijamy namioty.Niestety płaskiego miejsca (dosłownie i w przenośni) ze świecą szukać ,a to dla tego że robi się ciemno .O 22.30 jesteśmy na jakiś 2700m.n.p.m i deszcz zmienia się w śnieg.Chwila przerwy upływa nam na jedzeniu i zastanawianiu się co robić dalej,schodzić w dół do lini lasu i tam rozbić namiot ,czy iść dalej do schroniska.Decydujemy,że idziemy dalej .Teren robi się coraz mocniej eksponowany,ale za to pojawiają się sztuczne ułatwienia w postaci klamer,drabinek i stalowej liny.Taka ferratka prowadzi aż do schroniska Mischabelhutte gdzie docieramy po 3-ej w nocy lub nad ranem jak kto woli .Piotrek idzie spać do schroniska,gdzie zalega w przebieralni,a my z Leszkiem kładziemy się w schowku pod winter roomem.Początkowo mieliśmy rozbić namiot,ale dość sino sypał śnieg i dochodziła 3.30,a pobudkę mieliśmy mieć o 7-mej,więc tylko na chwile wskoczyliśmy w śpiwory .Całą noc mną telepało z zimna i marzyłem tylko by jak najszybciej wstać i iść do góry by się rozgrzać Wstaliśmy o 7-mej ,ciepłe śniadanko zrobiliśmy sobie w schronisku i o 9.30 ruszyliśmy do góry.
Wychodząc ze schroniska,widać było tylko mleko do okoła ,ale po 10 minutach zaczyna się przecierać
Dochodzimy do wypłaszczenia lodowca,gdzie wiążemy się liną
I idziemy tak aż do przełęczy,w międzyczasie podziwiając okolicę
Na przełęczy krótka przerwa,na batony i uzupełnienie płynów i najpierw Ulrichshorn
a później przyjdzie kolej na Nadelhorna
Piotrek źle się czuje i zostaje na przełęczy,a my z Leszkiem idziemy na Nadelhorna.Początkowo idzie się dość przyjemnie,choć stromo
PO samą kopułą szczytową wiążemy się liną,od czasu do czasu zakładając jakieś przeloty
Na szczycie jesteśmy około godziny 16-stej.Krótka sesja foto
I schodzimy w dół do Piotrka
Podziwiając po drodze Widmo Brockenu
i inne widoki
Na przełęczy wiążemy się liną,by bezpiecznie przejść przez lodowiec
i dalej granią do schroniska
gdzie ja z Leszkiem rozbijamy namiot na platformach biwakowych,za zgodą pani ze schroniska,a Piotrek idzie spać do schronu bo źle się czuje.W końcu odsypiamy minioną noc Budząc się rankiem, stwierdzam że jest coś ciemno jak na 8-mą i coś silno wieje.Rozpinając namiot dostrzegamy panująca śnieżyce na zewnątrz ,która przysypała oś konkretnie namiot .Idziemy do schroniska na śniadanie i stwierdzamy,że poczekamy aż przestanie.Niestety do południa nic nie ustaje więc wiążemy się liną i zaczynamy schodzić
Poniżej 2500 m. śnieg już nie pada i pogoda jest znośna
Schodzimy do samochodu i przejeżdżamy do Randy,ale to już zupełnie inna historia
Więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1030915209 ... directlink
Mam jeszcze filmiki,jak się uda z nimi uporać to wrzucę,póki co nie mogę ściągnąć aktualizacji do plików mov,do programu Pinacle Studio 14,chyba że ktoś ma jakiś sprawdzony program i mógłby polecić
Drogą Windgrat (normal),trudność PD (UIAA I/II)
Wycieczkę na Nadelhorn,szczyt leżący w masywie Mischabel rozpoczynamy z piętrowego parkingu w miejscowości Saas Fee(Kanton Valais, Szwajcaria).W całej miejscowości można poruszać się jedynie wózkami elektrycznymi,samochodem spalinowym można jedynie dojechać do piętrowego parkingu,gdzie część podziemna jest zarezerwowana dla mieszkańców,a część nadziemna dla turystów.
Na szlak wychodzimy dość późno bo o 16.30,ale najpierw idziemy do informacji turystycznej zapytać o pogodę,numery alarmowe i początek szlaku,który o zgrozo na samym początku gubimy .Gdy już jesteśmy na właściwym szlaku,który pnie się trawiastymi zakosami dość stromo do góry zaczyna padać deszcz i robi się dość późno.Stwierdzamy więc,ze jak tylko się gdzieś wypłaszaczy to rozbijamy namioty.Niestety płaskiego miejsca (dosłownie i w przenośni) ze świecą szukać ,a to dla tego że robi się ciemno .O 22.30 jesteśmy na jakiś 2700m.n.p.m i deszcz zmienia się w śnieg.Chwila przerwy upływa nam na jedzeniu i zastanawianiu się co robić dalej,schodzić w dół do lini lasu i tam rozbić namiot ,czy iść dalej do schroniska.Decydujemy,że idziemy dalej .Teren robi się coraz mocniej eksponowany,ale za to pojawiają się sztuczne ułatwienia w postaci klamer,drabinek i stalowej liny.Taka ferratka prowadzi aż do schroniska Mischabelhutte gdzie docieramy po 3-ej w nocy lub nad ranem jak kto woli .Piotrek idzie spać do schroniska,gdzie zalega w przebieralni,a my z Leszkiem kładziemy się w schowku pod winter roomem.Początkowo mieliśmy rozbić namiot,ale dość sino sypał śnieg i dochodziła 3.30,a pobudkę mieliśmy mieć o 7-mej,więc tylko na chwile wskoczyliśmy w śpiwory .Całą noc mną telepało z zimna i marzyłem tylko by jak najszybciej wstać i iść do góry by się rozgrzać Wstaliśmy o 7-mej ,ciepłe śniadanko zrobiliśmy sobie w schronisku i o 9.30 ruszyliśmy do góry.
Wychodząc ze schroniska,widać było tylko mleko do okoła ,ale po 10 minutach zaczyna się przecierać
Dochodzimy do wypłaszczenia lodowca,gdzie wiążemy się liną
I idziemy tak aż do przełęczy,w międzyczasie podziwiając okolicę
Na przełęczy krótka przerwa,na batony i uzupełnienie płynów i najpierw Ulrichshorn
a później przyjdzie kolej na Nadelhorna
Piotrek źle się czuje i zostaje na przełęczy,a my z Leszkiem idziemy na Nadelhorna.Początkowo idzie się dość przyjemnie,choć stromo
PO samą kopułą szczytową wiążemy się liną,od czasu do czasu zakładając jakieś przeloty
Na szczycie jesteśmy około godziny 16-stej.Krótka sesja foto
I schodzimy w dół do Piotrka
Podziwiając po drodze Widmo Brockenu
i inne widoki
Na przełęczy wiążemy się liną,by bezpiecznie przejść przez lodowiec
i dalej granią do schroniska
gdzie ja z Leszkiem rozbijamy namiot na platformach biwakowych,za zgodą pani ze schroniska,a Piotrek idzie spać do schronu bo źle się czuje.W końcu odsypiamy minioną noc Budząc się rankiem, stwierdzam że jest coś ciemno jak na 8-mą i coś silno wieje.Rozpinając namiot dostrzegamy panująca śnieżyce na zewnątrz ,która przysypała oś konkretnie namiot .Idziemy do schroniska na śniadanie i stwierdzamy,że poczekamy aż przestanie.Niestety do południa nic nie ustaje więc wiążemy się liną i zaczynamy schodzić
Poniżej 2500 m. śnieg już nie pada i pogoda jest znośna
Schodzimy do samochodu i przejeżdżamy do Randy,ale to już zupełnie inna historia
Więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/1030915209 ... directlink
Mam jeszcze filmiki,jak się uda z nimi uporać to wrzucę,póki co nie mogę ściągnąć aktualizacji do plików mov,do programu Pinacle Studio 14,chyba że ktoś ma jakiś sprawdzony program i mógłby polecić