Rowerowe wycieczki Roberta J

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Post autor: Darek » 06 grudnia 2016, 21:18

PiotrekP pisze:Robert co się stało, że wycinają drzewa na Kopie. Nie mogłem poznać, że to schronisko. Golo i wesoło. :)
W pierwszej chwili, widząc te puste połacie nie mogłem ogarnąć o jakim schronisku Robert pisze :shock:
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Mirek
Turysta
Turysta
Posty: 610
Rejestracja: 11 sierpnia 2015, 17:24

Post autor: Mirek » 08 grudnia 2016, 9:39

I znowu reklama,rozmnożyliście się czy co? :twisted:
..To wódka? ? słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) ? Na litość boską, królowo ? zachrypiał ? czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.?
Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 08 grudnia 2016, 14:46

Mirek pisze: I znowu reklama,rozmnożyliście się czy co? :twisted:
Spamerzy rozmnażają się ostatnio podobnie jak kornik drukarz :D
Awatar użytkownika
Mirek
Turysta
Turysta
Posty: 610
Rejestracja: 11 sierpnia 2015, 17:24

Post autor: Mirek » 08 grudnia 2016, 18:11

Robert J pisze:
Mirek pisze: I znowu reklama,rozmnożyliście się czy co? :twisted:
Spamerzy rozmnażają się ostatnio podobnie jak kornik drukarz :D
Mam środek na korniki i spamerów, lekko nie humanitarny. :zoboc:
..To wódka? ? słabym głosem zapytała Małgorzata.(...) ? Na litość boską, królowo ? zachrypiał ? czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.?
Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
Awatar użytkownika
Królik
Turysta
Turysta
Posty: 6291
Rejestracja: 22 lipca 2007, 23:27

Post autor: Królik » 08 grudnia 2016, 20:39

Duffior pisze:Jak tam cały czas śmigasz tym rowerem ?
Nie, qwa - helikopterem :zly:
Rzygać się już chce tymi "jednopostowymi" imbecylkami...
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 09 grudnia 2016, 15:30

Prudnik nocą - 08.11. i 22.11.2016

Coraz szybciej zapada zmrok. Nie ma już za bardzo czasu po pracy na dalsze wycieczki rowerowe, więc kręcę się po najbliższej okolicy. Porobić nocne zdjęcia Prudnika chciałem już dawno i w końcu postanowiłem zrealizować ten cel.

Obrazek

W tej nocnej sesji towarzyszy mi Dawid. Na początek jadę do parku miejskiego gdzie stoi altana. Kiedyś była ponoć ładnie podświetlona, ale obecnie nie jest. Skoro nie jest to trzeba ją oświetlić ;)

Obrazek

Obrazek

Tuż obok pomnik Prudnickiej Diany.

Obrazek

Następnie przenosiny się pod willę Fränkla.

Obrazek

Później obowiązkowa sesja na rynku gdzie dominuje pochodzący z 1782 roku ratusz. Stoi tu również kolumna maryjna, ufundowana w 1694 roku przez notariusza miejskiego Piotra Ortmana.

Obrazek

Obrazek

Tuż obok fontanna z 1695 r. Naprzeciw figura św. Jana Nepomucena z 1733 r.

Obrazek

Obrazek

Następnie jeszcze chwila przy barokowym kościele św. Michała Archanioła.

Obrazek

Obrazek

Kilka dni później podjeżdżam na nieodległe wzniesienie Kozia G. gdzie stoi 15 metrowa wieża widokowa. Po drodze ładne kolory kończącego się właśnie dnia :)

Obrazek

Obrazek

Kozia górka to fajny punkt widokowy na Prudnik. Miałem tu w planach wykonać "gwiezdnego kręciołka" ale odbywała się tu jakaś mała imprezka :( Kilka pojedynczych kadrów.... I kilka z samej wieży na miasto...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 09 stycznia 2017, 21:41

2016.12.31 - Na wschód słońca...

Ostatni dzień 2016 roku zapowiadał się na rewelacyjny widokowo, więc wybrałem się na wschód słońca. Za cel obrałem najbliższy szczyt przekraczający 1000 m n.p.m., a był nim Orlik. Kiedyś udało mi się złapać Tatry ze szczytu lecz jakość materiału, który wówczas przywiozłem pozostawiała wiele do życzenia. Postanowiłem iż poprawię w przyszłości tą obserwację.

Ruszam około trzeciej w nocy. Mam przecież 5 godzin do wschodu słońca, spokojnie zdążę....Zapomniałem tylko, że mamy teraz zimę i wysoko w górach leży już sporo śniegu. Rowerem udało się podjechać na wysokość około tysiąca metrów do miejsca gdzie wcześniej przedarł się samochód. Dalej śniegu już zbyt wiele. Biorę rower na plecy i brnę po kolana w białym. Po kilkuset metrach uświadamiam sobie, że niesienie roweru do góry jest bez sensu. Rzucam dwa kółka gdzieś w krzaki. Bez obciążenia idzie się szybciej, ale horyzont zaczyna już jaśnieć. Szkoda...

Na szczycie jestem godzinę przed wschodem słońca. Dla mnie to już za późno..., ale widok i tak był rewelacyjny.

Obrazek
Godzinę przed wschodem słońca

Obrazek
Tatry bardzo dobrze widoczne.

Obrazek
Z opisem...

Obrazek
Beskid Morawsko-Śląski i Mała Fatra... Lysá hora - 108,2 km,
Veľký Kriváň - 166,1 km

Obrazek
Beskid Śląski i Żywiecki... Skrzyczne - 135,4 km, Babia Góra - 173,4 km

Obrazek
Ciekawie też wyglądały obiekty industrialne...

Obrazek
Z lewej El. Łaziska - 110,7 km, z prawej - El. Rybnik - 88,2 km

Obrazek
Opisana panorama w większym rozmiarze: http://c8.staticflickr.com/1/779/322119 ... 1ebe_o.jpg

Obrazek
W końcu jakiś przyzwoity wschód słońca :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Później jak najszybciej dostać się do roweru i tak samo szybko rowerem do domu. Pośpiech wymagany bo w południe jestem umówiony na wyjazd na sylwestrowy zachód słońca :)

Cała galeria:

https://goo.gl/photos/cRAKCdjPdRjYqQfE7
Awatar użytkownika
Darek
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1470
Rejestracja: 28 października 2011, 20:47

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Darek » 09 stycznia 2017, 21:53

Dla mnie szczególnie urokliwy jest śnieg, przyozdobiony ciepłymi kolorami słońca.
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 14 stycznia 2017, 20:16

Sylwester/Nowy Rok z akcentem dalekoobserwacyjnym

Jak to mam w zwyczaju przez kilka ostatnich lat koniec roku spędzam na Pradziadzie. Tym razem po raz piąty, a trzeci na rowerze. Jednak zapamiętam go najbardziej ze wszystkich dotychczasowych, a to za sprawą pogody. Kilka ostatnich dni kończącego się roku to naprawdę rewelacyjne warunki. Najlepsze jakie pamiętam odkąd interesuję się na poważnie Dalekimi Obserwacjami. Przez ostatnich dziesięć lat próbowałem uchwycić Alpy z tego najwyższego szczytu Sudetów Wschodnich, ale jednak zawsze warunki w kierunku południowym trafiały mi się najgorsze....

Obrazek

Jest sobota, a więc nie trzeba do południa siedzieć w pracy. Dlatego też postanawiam ten dzień wykorzystać maksymalnie. Już w środku nocy wybieram się na szczyt Orlik w celu uchwycenia odległych widoków. Usatysfakcjonowany szybko wracam do domu by się przepakować bo w południe zaplanowany jest wyjazd na tradycyjną imprezę sylwestrową. Tym razem dla odmiany chcemy być na szczycie wraz z Kubą jeszcze przed zachodem słońca. W Karlovej Studance zajmujemy przedostatnie miejsce na głównym parkingu. Wszystkie inne są już pełne. Samochody zaparkowane wszędzie na poboczu i policja ma dziś pełne ręce roboty przy wystawianiu mandatów ;)

Obrazek

Szybkie przeorganizowanie i objuczeni jak wielbłądy rozpoczynamy dość długo trwający tym razem podjazd. Człowiek mimo mrozu nieźle się poci, a kręgosłup bardzo odczuwa te 20 kg w plecaku ;)

Wjazd bezproblemowy mimo metrowej warstwy śniegu. Dawno nie padało i od Ovcarni śnieg ubity na beton. Turystów na tym odcinku jednak bardzo wielu. To już nie setki, a tysiące osób...

Na szczycie małe rozczarowanie bo ponownie na południe są najgorsze warunki. Za to wschód to rewelacja. Jeszcze nigdy tak dobrze nie były widoczne Tatry. Widok z drobnymi szczegółami. Zjawisko podniesienia horyzontu oczywiście i tego dnia wystąpiło lecz nie w takim stopniu jak to ma miejsce zazwyczaj. Było to szczególnie widoczne po tym jak wystawał Dumbier w Niżnych Tatrach. Ja jednak nie będę się w tym wpisie bardzo skupiał na opisywaniu panoram. W tym celu przygotuję w przyszłości specjalną publikację ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do zachodu słońca pozostaje bardzo wiele czasu, więc jestem przygotowany na to iż zmarznę. Nie chcę by przeszedł mi koło nosa "ten właściwy moment". Tego właściwego momentu spodziewam się zaraz po zachodzie słońca gdy zostanie podświetlony horyzont od dołu.

Obrazek

Obrazek

W między czasie na szczyt dociera coraz więcej amatorów zachodu słońca. Kuba wałęsa się po okolicy z rowerem na plecach. Musiała to być niezła atrakcja dla ludzi, którzy ciągle kierowali obiektywy swoich aparatów w jego kierunku ;)

Obrazek

Obrazek

Zbliża się zachód. Krajobraz nabiera kolorów. Tłumy ludzi na szczycie. Łapię ostatnie promyki 2016 roku i kieruję swój aparat na południe. Tam w dalszym ciągu nic nie widać....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaczyna jakby mocniej wiać i z wieży nadajnika lecą płaty lodu. Nieprzyjemna sprawa dostać czymś takim spadającym ze stu metrów, a widziałem, że niejedna osoba oberwała.
Kilkanaście minut po zachodzie na szczycie już pustki. Wszyscy schodzą na Ovcarnę. Ja ciągle trwam na stanowisku. Wiatr się nasila i temperatura znacznie spada, ale doczekałem się. Na dwóch zdjęciach złapał się zarys wiedeńskiego Śnieżnika !

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wytrzymuję jeszcze chwilę i w końcu idę do środka. Dotarło już na szczyt kilku starych znajomych. Samej imprezy nie ma co opisywać bo jednak była bardziej "drętwa" jak to miało miejsce zazwyczaj... Jednak tym razem uzbierała się spora grupa znajomych z roweru. Okupujemy w kilkanaście osób jeden stolik.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O północy wychodzimy na zewnątrz.

Obrazek

Obrazek

Później oczekiwanie na tradycyjny bieg dookoła wieży w samych slipach. Ja tym razem rezygnuję z uczestnictwa. W kilka osób mamy plany by zrobić wyścig na rowerach :D

01:00 uczestnicy ustawiają się na linii startu. Organizatorzy tradycyjnie przetrzymali wszystkich chwilę by ci poczuli to zimno panujące na zewnątrz ;) Niektórzy zapomnieli jednak, że to bieg w samych slipach ;)

Obrazek

Obrazek

Po zakończonym biegu przyszła kolej na nas. Ekipa jednak się wykruszyła i pozostało nas tylko dwóch. Dobre i tyle bo od czegoś trzeba zacząć ;)

Obrazek

Obrazek

Reszta nocy mija na rozmowach i tańcach. Jednak atmosfera znacznie się popsuła bo do rana Czesi się kłócili :/ Udało mi się kilka razy zdrzemnąć. Budzik miałem ustawiony jednak na wczesną godzinę bo w planach mam wschód słońca... Zbieram się i tak wcześniej. Na zewnątrz bardzo mroźno i jeszcze bardziej wietrznie. Widoki jednak bardzo dobre. Nie tak jak wczoraj, ale może być ;)

Obrazek

Obrazek

Dziś jednak powietrze faluje i obraz trochę nieostry. Dodatkowo występują ciekawe miraże.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zaliczeniu pierwszego wschodu słońca w 2017 roku idę do środka się ogrzać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W restauracji bardzo długo czekamy na śniadanie, ale w końcu się doczekaliśmy ;) Dziś nie mamy żadnych planów i jedynie co to pozostaje nam już tylko zjazd do samochodu. Nigdzie nam się nie śpieszy. Jeszcze jedna krótka sesja foto i zbieramy się do drogi.

Obrazek

Wspólnie uznaliśmy, że impreza na szczycie znacznie się popsuła i trzeba znaleźć inne miejsce w przyszłym roku. W moim odczuciu trochę sytuację poprawiła genialna pogoda ;)

Zdjęcia:

https://goo.gl/photos/ybnU4aQFPEqN5AE3A
Ostatnio zmieniony 15 stycznia 2017, 19:15 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2376
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: włodarz » 14 stycznia 2017, 20:33

Jakiego programu użyłeś do wykonania tych opisów?
Obrazek
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 14 stycznia 2017, 21:36

włodarz pisze:Jakiego programu użyłeś do wykonania tych opisów?
PhotoScape
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 16 marca 2017, 19:35

Pierwsza setka w 2017 roku... - 04.03.2017

Tak wiem..., dla niektórych może się to wydawać naprawdę dziwne, ale taka jest brutalna prawda. Zimę w tym roku mieliśmy w normie i jazda rowerem w takich warunkach jest mało przyjemna. Motywacji do kręcenia też jest coraz mniej.... Tak po prawdzie ostatnia wycieczka rowerowa, której dystans przekroczył 100 km miała miejsce na początku listopada zeszłego roku, a więc dość dawno. Zachodziła obawa iż tyłek dość solidnie ten wypad odczuje ;)

Obrazek

Za cel obieramy, a jakże, Pradziada. Jednak chcemy się tam dostać trochę bardziej okrężną trasą coby natłuc trochę kilometrów. W Jarnołtówku oczekuje mnie już Kuba. Wspólnie kierujemy się na Dębowiec. Po drodze wstępujemy na wieżę widokową w Wieszczynie. Pogoda ładna, wieje dość mocny wiatr, który będzie się dzisiaj tylko nasilać. Jak to o tej porze roku krajobraz jałowy, i bezbarwny...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny etap to trasa z Dębowca na Jindrichov i dalej do Třemešnej. Tutaj przerwa na batonika.

Obrazek

Obrazek

Przez Mesto Albrechtice szybko śmigamy. Ze względu na bardzo silny wiatr decydujemy się jechać przez Opavice i Linhartovy gdzie mamy chwilowy postój pod tamtejszym pałacem.

Obrazek

Obrazek

Do Krnova jedziemy po trasie rowerowej nr. 55. Jest o tyle dobrze, że nie odczuwamy tak bardzo tego wiatru. W mieście pierwsze swoje kroki kierujemy do marketu. Robimy stosowne zaopatrzenie i jedziemy na rynek. W planach jest dłuższa przerwa na posiłek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Krnova na szczyt Pradziada mamy 51 km o czym informuje stosowna tablica. Przed nami jeszcze jedno większe miasto, którym jest Bruntal. Dojazd tam był istną katorgą. Wiatr sięga apogeum wiejąc prosto w twarz. Sporo straciłem energii przebijając się przez porywiste podmuchy. Później to mocno odczuję....

Obrazek

Obrazek

W Bruntalu uzupełniamy płyny jak również mała przekąska. W spokoju zasiadamy na ławce przed tamtejszym pałacem.

Obrazek

Obrazek

Na moment zahaczamy o rynek i trzeba się już kierować na Mala Moravkę. Im wyżej jesteśmy tym wiatr o dziwo wieje słabiej. Pozostaje nam finalny podjazd...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na tym podjeździe odcina mi prąd. Nie mam siły w mięśniach by przycisnąć mocniej na pedały, ale powoli bez zatrzymywania zdobywam kolejne metry wysokości. Pogoda widać że się zmienia. Przybywa chmur. Docieramy na Ovcarne. Dalej niestety nie da rady już jechać bo zaczyna się trasa narciarska. Temperatura +4 stopnie i śnieg jest bardzo rozmiękły. Dodatkowo przejeżdża ratrak, który to porządnie zrył trasę.

Obrazek

Obrazek

Nawet iść jest ciężko. Śniegu około 1,5 metra

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rezygnujmy ze zdobycia szczytu. Bez sensu byłoby przemoczyć buty i tak wracać po nocy do domu. Postanawiamy zjeść coś ciepłego w restauracji hotelu Figura. Trochę się tam zasiedzieliśmy bo akurat trwał konkurs drużynowy w skokach narciarskich na mistrzostwach świata w Lahti. Polacy wygrali, więc w znakomitych nastrojach wracamy do domu :) A powrót to sama poezja. Nie dość, że mamy w większości z góry to dodatkowo z wiatrem, a ten w dolinach wiał zdecydowanie najmocniej tego dnia.

Obrazek

Obrazek

A dystans dnia to 143,7 km i 2560 metrów podjazdów. Na początek dobre i tyle ;)

Trochę więcej zdjęć w Galerii: https://goo.gl/photos/6JV8jyw1uCkSsEao6
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 16 kwietnia 2017, 15:24

01/02.04.2017 - Morawy

Tym razem relacja z dwudniowego wypadu rowerowego po Morawach. Mimo najsłabszego początku roku od czternastu lat decyduję się na taki ruch. O ile dobrze pamiętam nigdy tak wcześnie nie robiłem tak długiego wypadu. I na pewno cztery litery porządnie to odczują. Człowiek odzwyczaił się od tak długich eskapad ;)

Pogodę na pierwszy kwietniowy weekend zapowiadają wyborną, więc trzeba to wykorzystać bo nie wiadomo kiedy się nadarzy kolejna okazja. Nie mam żadnych sprecyzowanych planów, ot coby zobaczyć coś nowego. Postanawiam wyruszyć jeszcze zanim zacznie świtać tak by przeskoczyć Jesioniki. Kręcenie korbami idzie mi jak po grudzie. Nie wiem dlaczego spakowałem tyle tobołów. Rower wydaje się bardzo ciężki. Podobne ilości bagaży zabieram na dwutygodniowy wypad, a ja przecież jadę tylko na dwa dni !

Nie ma co ukrywać, że najwięcej z tego wszystkiego waży sprzęt foto. Chyba najwyższa pora pomyśleć nad jakimś małym, ale dobrym kompaktem ;)

Obrazek

Wschód słońca zastaje mnie w okolicy Krnova. Coś mnie naszło by przez góry przedrzeć się maksymalnie wschodnią stroną. Nie był to najlepszy wybór. Slezką Hartę mijam jeszcze bezproblemowo, ale już kolejny zbiornik retencyjny na rzece Moravicy muszę objechać dużym łukiem nabijając dodatkowych kilkanaście kilometrów. Chciałem przejechać po zaporze Kružberk, ale ta w dalszym ciągu przechodzi remont. Kurde, a mieli skończyć w grudniu zeszłego roku ! :/

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nic to, przejeżdżam przez Vitkov i przyjemnie z górki kieruję się do miasta Odry. Wszędzie tu już pełno bocianów.

Obrazek

Obrazek

W Odrach nad Odrą byłem już w zeszłym roku, ale wówczas była tylko przerwa na piwo w rynku ;) Teraz podjeżdżam do niewielkiego, ale ładnego parku miejskiego. Wegetacja dopiero ruszyła i tylko trawa jak na razie jest zielona ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczam Góry Odrzańskie jednocześnie i Sudety. Wjeżdżam w Bramę Morawską oddzielającą Sudety od Karpat. W tym miejscu Brama Morawska jest bardzo wąska. Gdzieś w dali majaczy Beskid Śląsko-Morawski.

Obrazek

Obrazek

Teraz szybki przejazd przez Hranice. Na dłużej zatrzymam się dopiero w Lipniku nad Becvou. Po drodze mijam dwa zabytkowe wiadukty kolejowye. Ten tutaj mierzy 374 metry długości i znajduje się w miejscowości Jezernice.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Lipniku nad Becvou już kiedyś byłem, ale miasto obejrzałem tak tylko z grubsza. Tym razem poświęcę na to odrobinę więcej czasu.

Nad miastem dominuje renesansowa wieża kościoła św. Jakuba. Tuż obok samotnie stojąca dzwonnica z 1609 roku. To jedyny taki obiekt na Morawach w tym stylu architektonicznym, a który dotrwał do obecnych czasów w pierwotnym kształcie.

Obrazek

Obrazek

Duży rynek w kształcie litery L zdobią późnogotyckie i renesansowe kamienice z XV i XVI w. Renesansowy ratusz niezbyt rzuca się w oczy. Są też dwie barokowe fontanny. Oczywiście rynek w "czeskim standardzie" czyli wybrukowany.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pamiątką po licznej gminie żydowskiej jest dawna synagoga. Jest ona trzecią najstarszą w Republice Czeskiej. Pochodzi z pierwszej połowy XV wieku.

Obrazek

Oczywiście nie mogło zabraknąć cmentarza żydowskiego, a tych w Lipniku jest aż dwa. Stary, który powstał w tym samym okresie co synagoga oraz nowy. Stary kirkut został zniszczony przez hitlerowców. Odnowiono go pod koniec minionego stulecia i można go zwiedzać. Na nowy można co najwyżej spojrzeć przez kratę bramy wjazdowej...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Klasztor Pijarów z początku XVII w. sypie się i jest niedostępny. Obok gotycko-renesansowy kościół św. Franciszka.

Obrazek

Obrazek

Jest też pałac. Ten w Lipniku nad B. wybudowany został w latach 1597-1609. Ozdobą parku w stylu angielskim jest ciekawy okaz buka zwyczajnego /odmiana zwisająca/. Potocznie nazywany "Lipnicką Małpą".

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zwiedzeniu miasta trzeba ruszać w dalszą drogę. Opuszczam dolinę bramy morawskiej i jadę przez Týn nad Bečvou, nad którym stoi jeden z większych zamków na terenie Republiki Czeskiej.

Obrazek

Obrazek

Jadę na Bystřice pod Hostýnem. W dali widoczne są już Góry Hostyńskie i mój kolejny dzisiejszy cel - Święty Hostyń.

Obrazek

Obrazek

Szybko przejeżdżam przez miasto i rozpoczynam stromy podjazd na szczyt. Nie spodziewałem się, że pójdzie mi tak łatwo ;)
W czasach przedchrześcijańskich czczono tutaj bożków: Hostyna i Radegasta. Odkryto osady z epoki brązu. W połowie pierwszego tysiąclecia przed naszą erą panowała tu kultura Celtów, a tradycja chrześcijańska sięga czasów świętych Cyryla i Metodego.
Stojąca na szczycie barokowa świątynia to ponoć najczęściej odwiedzane miejsce pielgrzymkowe w Republice Czeskiej, ponoć..., bo o to miano rywalizuje również Velehrad.

Obrazek

W roku 1721 rozpoczęto budowę barokowej świątyni. Po 28 latach od rozpoczęcia budowy biskup ołomuniecki, kardynał hrabia Troyer, mógł dokonać jej wyświęcenia. Powstało w ten sposób Sanktuarium pod wezwaniem Matki Bożej Zwycięskiej i Jej Wniebowzięcia. Obecnie posiada rangę bazyliki mniejszej.

Obrazek

Obrazek

Na szczycie są wie drogi krzyżowe. Znacznie ciekawsza jest ta młodsza, której projektantem był sam Dušan Jurkovič. Genialny architekt słowacki.

Obrazek

Obrazek

W najwyższym punkcie szczytu stoi kamienna wieża widokowa z 1897 roku. W jej dolnej części znajduje się kaplica. Wieża niestety czynna tylko w pięć najcieplejszych miesięcy roku. Gdzieś pomiędzy drzewami widać Bystřice pod Hostýnem.

Obrazek

Obrazek

Dalszy mój plan, a w zasadzie jego brak to totalny spontan. Postanawiam zjechać na południową stronę terenem co z sakwami było trochę szalonym pomysłem ;)

Obrazek

Obrazek

Jako, że nie posiadam mapy to przyszło mi trochę pobłądzić. Przedarcie się przez góry zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż przypuszczałem. Jadę w kierunku na Zlin. Nad zbiornikiem retencyjnym Fryšták robię sobie przerwę na kolację. Następnie szybko przejeżdżam przez Zlin. W mieście panuje niewyobrażalny zgiełk mimo późnej godziny. Szybko stamtąd uciekam.... Noc postanawiam spędzić w okolicy miasta Uherské Hradiště.

Obrazek

Obrazek

Noc jest ciepła, ale sam poranek już chłodny. Pogoda zapowiada się wyśmienita! Po szybkim śniadanku ruszam na Uherské Hradiště.

Obrazek

Obrazek

Na początek podjeżdżam pod klasztor franciszkański. Jego początki sięgają 1491 roku. W niedużej odległości od klasztoru stoi dawna synagoga. Obecnie mieści się tu biblioteka miejska.

Obrazek

Obrazek

Miasto po dzień dzisiejszy posiada dwa rynki. Przy większym(Masarykovo Namesti) stoi barokowy kościół św. Franciszka. 200 metrów w kierunku zachodnim znajduje się drugi rynek(Mariańskie Namesti). Jego nazwa wzięła się od stojącej tu od 1718 roku kolumny morowej. Pomiędzy placami budowla starego ratusza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Uherské Hradiště, a w zasadzie przyległe Staré Město to prawdopodobnie lokalizacja historycznej stolicy państwa wielkomorawskiego. Państwo Wielkich Moraw chrzest przyjęło w 822 roku. Święci Cyryl i Metody prowadzili tu swe misje. Ich działania były niezwykle ważne dla kultury Słowian, popularyzując piśmiennictwo. Metody zmarł w roku 885 prawdopodobnie w nieodległym Welehradzie.

W Starym Městě ciekawie wyglądający kościół. Oddany do użytku w 2014 roku. Ma podłogowe ogrzewanie i klimatyzację :D

Obiekt wchodzi w skład Pomnika Wielkiej Morawy i stoi na miejscu cmentarza z IX wieku.

Obrazek

No, a teraz jazda do wyżej wspomnianego Welehradu. Na samym początku miejscowości natrafiam na skansen. Powstał w miejscu istnienia słowiańskiego grodu. Niestety o tak wczesnej godzinie wszystko jeszcze zamknięte.

Obrazek

Obrazek

Welehrad (czes. Velehrad) to niewielka gmina. Miejscowość można uznawać za kolebkę chrześcijaństwa Słowian. Znajduje się tu klasztor cysterski, którzy zostali tu sprowadzeni w 1204 roku. Do klasztoru przylega bazylika Wniebowzięcia NMP oraz świętych Cyryla i Metodego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O tak wczesnej porze panuje tu niczym niezmącona cisza, a miejsce jest bardzo tłumnie odwiedzane. W 1990 roku Welehrad odwiedził podczas swojej pielgrzymki po Czechosłowacji Papież Jan Paweł II. Teraz o tym wydarzeniu przypomina stojący przed bazyliką krzyż papieski.

Według podań w Welehradzie zmarł Metody, 6 kwietnia 885 roku. Jednak miejsce jego pochówku nie jest znane.

Dalsza moja trasa wiedzie w kierunku widocznego w dali zamku Buchlov. Znajduje się on w niewielkiej odległości od miejscowości Buchlovice. W samych Buchlovicach stoi ładny pałac, ale.... ... nie dość, że wstęp na teren przypałacowy jest płatny to jeszcze każą mi pozostawić rower z tobolami przed bramą. O nie ! Nie pozostawię tak swoich rzeczy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Poradziłem sobie inaczej. Objeżdżam park przypałacowy dookoła i widzę wyrwę w murze. Przeskakuje na moment do parku, ale sam pałac jest w dość znacznej odległości od tego miejsca, a ja nie chciałem pozostawiać roweru bez opieki. Robię więc kilka zdjęć i ruszam dalej krajówką ostro pod górę. Przychodzi pora przedrzeć się przez niewielkie pasmo wzgórz Chrziby (cz. Chřiby).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Początkowo miałem zamiar podjechać pod widoczny zamek Buchlov, ale zrezygnowałem ze względu na daleką drogę do domu. Na drodze krajowej nr.50 mija mnie zaledwie kilka samochodów, a i tak postanawiam odbić na leśną drogę i kontynuować jazdę po trasie rowerowej.

Obrazek

Obrazek

Po niespełna godzinie jestem po drugiej stronie wzgórz. Teraz jadę drogą Kroměříž-Kyjov. Jechałem tędy w zeszłym roku, ale w przeciwnym kierunku. Wpadam na pomysł odbić gdzieś w pola. Nieutwardzonym drogami polnymi przemierzam kilkanaście kilometrów. Do Kroměříža docieram już jednak główną drogą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Kroměřížu byłem już wiele razy, ale mimo to postanawiam podjechać chociaż na rynek. Miasto oferuje tak wiele ciekawych zabytków, że zawsze warto tu wrócić. Oczywiście najważniejszymi obiektami są te wpisane na światową listę dziedzictwa kultury UNESCO, a więc pałac arcybiskupi oraz barokowe ogrody kwiatowe. Wiem, że do ogrodów mnie z rowerem nie wpuszczą dlatego od razu zaglądam do ścisłego centrum. Tam tylko kilka zdjęć i jadę dalej na północ.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z miasta zdecydowałem wyjechać inaczej jak główną drogą w efekcie czego sporo pobłądziłem tracąc niemal godzinę. Na koniec i tak wyjechałem z Kroměříža drogą, którą zawsze jeżdżę ;) Dopiero po przekroczeniu Morawy odbijam w kierunku na Chropyně tak by jechać możliwie najbliżej koryta rzeki Morawa.

W Chropyně stoi renesansowy pałac. Wybudowany około 1615 roku w miejscu gdzie wcześniej stała twierdza wodna. W XIX wieku obiekt służył jako zameczek myśliwki.

Obrazek

Obrazek

Bardzo podrzędnymi drogami gdzie mocno odczułem boczy, zachodni wiatr docieram do Tovačova. To niewielkie miasto niedaleko koryta rzeki Morawa. Miasto ze względu na swoje położenie pomiędzy czterema dużymi ośrodkami miejskimi stało się ważnym skrzyżowaniem szlaków handlowych. Na uwagę zasługuje tu przede wszystkim renesansowy pałac. Obiekt był wielokrotnie przebudowywany. Nawet obecnie trwają tutaj prace przy remoncie elewacji. Również i ten obiekt powstał w miejscu znacznie starszego, ale tutaj dobitnie świadczy o tym cała okolica gdzie zachowało się wiele starszych obiektów od samego pałacu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Imponująca, 96 metrowa wieża pałacu wybudowana w 1492 roku jest jedną z najwyższych w Republice Czeskiej i uchodzi za najstarszy zabytek renesansowy na północ od Alp.

Obrazek

Z Tovačova do Ołomuńca mam około 20 km po względnie płaskim terenie. Ma nadzieję dotrzeć tam dość szybo. Sęk w tym, że wiatr zaczyna coraz bardziej zmieniać kierunek, z którego wieje. Cały poprzedni dzień jechałem pod wiatr na południe. Dziś z rana wiało nawet w plecy, ale za Kroměřížem było już odczuwalne jak wieje od zachodu. Teraz coraz bardziej zmienia się na północny czyli wieje z kierunku, w którym podążam...
A w niewielkiej odległości od miasta stoi przy drodze okazały pomnik ku pamięci poległych w bitwie 1866 roku. W okolicy jest jeszcze kilka innych ale nie są tak okazałe jak ten.

Obrazek

Obrazek

Daleko na północy swą sylwetką i kolorem zwraca uwagę pielgrzymkowy kościół w miejscowości Dub nad Moravou. Podjeżdżam tam na moment...

Obrazek

Obrazek

Teraz na mojej trasie staje historyczna stolica Moraw, którą jest Ołomuniec. Miasto znam dość dobrze i nie kombinuję z omijaniem centrum, które i tak miałem w planach odwiedzić. Przez wiele setek lat Ołomuniec był drugim, po Pradze, największym ośrodkiem miejskim na obszarze dzisiejszej Republiki Czeskiej. Rozległe ołomunieckie Stare Miasto jest drugim, po centrum Pragi, największym zespołem zabytkowym w Czechach. Zabudowa w jego obrębie reprezentuje głównie styl renesansowy i barokowy. Mój plan obejmuje tylko przejazd przez rynek. Stojąca na Górnym Rynku kolumna Trójcy Przenajświętszej jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ratusz obecnie w remoncie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bocznymi uliczkami docieram do głównego traktu biegnącego w okolicy starówki. Tutaj o mało nie rozjechał mnie bezszelestnie jadący tramwaj ;) W dali widoczna 101 metrowa wieża katedry św. Wacława.

Obrazek

Obrazek

Mimo, że Ołomuniec jest dość sporą aglomeracją to wydostać się z miasta nie przysparza absolutnie żadnego kłopotu. Jedno skrzyżowanie i już jadę w kierunku na Šternberk. Ruchliwą drogą bardzo szybko pokonuję kilkanaście kilometrów. Na przedmieściach odbijam jednak na Mladejovice chcąc darować sobie wrednych "hopek" na głównej drodze. Zresztą Mladejovice planowałem odwiedzić ponownie już jakiś czas temu. Sama wieś bez szału, ale rośnie tu ciekawy okaz lipy. Są to dwa poskręcane pnie, a do środka zmieści się kilkanaście osób. Jej wiek różnie jest oceniany przyjmuje się, że ma około 700 lat, ale chodzą głosy iż może liczyć nawet 1000...

Obrazek

Z Mladejovic przez Komarno gdzie robię przerwę na jednej ze swoich ulubionych miejscówek. Nabieram również energii przed dalszą trasą. Następnie Dlouhá Loučka skąd rozpoczynam standardowe przedzieranie się przez Jesioniki. Kilkanaście kilometrów do Rýmařova gdzie zastaje mnie zachód słońca. Czas mam całkiem dobry. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów pokonuję jadąc bez przerw.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do domu docieram o dziewiątej wieczór mając przejechane 461,5 kilometra. I suma podjazdów to 4625 metrów. Wychodzi, że na każde 100 km przypada 1 km w pionie. No i nie powiem tyłek odczul nieźle ten wypad, ale ja tego się spodziewałem. Najważniejsze jednak było ogromne zadowolenie z mijającego właśnie weekendu :)

Obrazek

I jeszcze na koniec link do pełnej galerii z kolorowymi obrazkami: https://goo.gl/photos/Z2H23EQsdQiNq1S39
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 06 czerwca 2017, 22:36

14.05.2017 - Pograniczem w odwiedziny do uzdrowiska widmo...

Już dość sporo czasu minęło od ostatniej relacji z jakiegokolwiek wypadu rowerowego. Oczywiście takowe wycieczki były i to w dość dużej liczbie. Jednak nie wszystkie doczekają się zrelacjonowania bo i czasu coraz mniej i chęci niestety również :/

Coś jednak czasami będzie trzeba naskrobać ;)

W drugi weekend maja odbyło się VIII Spotkanie Sudeckie w Górach Opawskich. Skoro baza wypadowa znajdowała się w schronisku na stokach Biskupiej Kopy to wypadało mi się tam zjawić choć w jeden dzień ;) Za to na niedzielę miałem zaplanowany dłuższy wypad rowerowy. Nic konkretnego nie miałem sprecyzowanego. Zresztą obudziłem się dość późno, a jeszcze później się zrobiło zanim wyruszyłem w kierunku zachodnim. Widząc jednak, że tam się chmurzy zawracam i jadę jednak na wschód :D

Obrazek

Obrazek

Tam pogoda znacznie lepsza. Uroku dodają żółte pola kwitnącego rzepaku. W sumie podobny widok będzie mi dzisiaj towarzyszył przez większość trasy. Pierwsze 30 km staram się szybko przejechać. Dopiero za Mestem Albrechtice zjeżdżam na trasę rowerową nr. 55 wiodącą wzdłuż granicznej rzeki Opavicy.

W Lenarcicach przejeżdżam na polską stronę i jadę przez Krasne Pole oraz Chomiąże.

Obrazek

Obrazek

Oddalam się trochę od granicy. Jadąc wzdłuż rzepakowych pól docieram do Pietrowic. Przez Ciermięcice jadę ponownie na czeską stronę. Łatwo można zauważyć, że po polskiej stronie w miejscowościach przygranicznych stoi bardzo wiele opuszczonych gospodarstw. Niektóre z nich opuszczone są od bardzo dawna....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po przekroczeniu granicy inny świat. Wjeżdżam bezpośrednio do Krnova. Odbijam kawałek z trasy by dojechać w miejsce gdzie Opavica wpada do Opavy. Potem szybki przejazd przez miasto i jadę dalej rowerówką.

Obrazek

Obrazek

Bardzo przyjemna ścieżka rowerowa przebiega obok dość sporych rozmiarów stawu Petrův.

Obrazek

W Uvalnie odbijam ponownie na polską stronę. Szybki przejazd przez Branice i znowu jestem w Czechach ... A konkretnie to trafiam na Skrochovický mlýn z barokowymi obiektami. Szkoda, że obecnie wszystko tu podupada.

Obrazek

Obrazek

Całkiem niedaleko odwiedzam pałac w Neplachovicach. Jakoś do tej pory nigdy nie znalazłem czasu by tu się zatrzymać choć na chwilę. Pałac wybudowany w latach 1833-34. Jakiegoś dużego wrażenia on nie robi, ale okolica zadbana i przyjemna w odbiorze.

Obrazek

Obrazek

W nieodległych o zaledwie 1,5 km Loděnicach znajduje się kolejny pałac. Ten renesansowy obiekt obecnie funkcjonuje jako hotel. Obok w garażu stoją ciekawe egzemplarze rolls royce ;)

Obrazek

Obrazek

W okolicy dzień wcześniej przechodziły konkretne nawałnice. Drogi asfaltowe przypominają teraz zupełnie te polne tyle naniosło mułu z pól ;)

Obrazek

W Stěbořicach też jest pałac. Zamknięty na głucho. Wygląda jak część większego gospodarstwa rolnego.

Obrazek

Dolní Životice to kolejna miejscowość na mojej trasie i kolejny pałac. Ten tutaj jest całkiem ciekawy, renesansowy, noszący również znamiona baroku jak i neogotyku. Po remoncie w 2001 roku służy jako ośrodek dla upośledzonych umysłowo i jest niedostępny.

Obrazek

Obrazek

W miejscowości nad rzeką Hvozdnicą stoi kamienny krzyż pokutny.

Obrazek

Obrazek

Następnie przejazd po kolei przez Štáblovice, Melč i Dubová. We wszystkich wymienionych miejscowościach znajdują się pałace. W dwóch ostatnich służą one jako domy dziecka.

Obrazek

Obrazek

Szybki zjazd do doliny, którą płynie rzeka Moravica. Następnie stromy podjazd do Vitkova gdzie robię zakupy w sklepie. Za miastem szybko zjadam i wypijam co żem kupił i jadę dalej.

Obrazek

Ponownie zjeżdżam do doliny rzeki Moravica. Po jej przekroczeniu jestem w Zálužné. W przeszłości te okolice słynęły z największych kopalni łupka na Śląsku.

Obrazek

W miejscu gdzie znajdowała się jedna z najmniejszych kopalni stoi kaplica pod wezwaniem dzieciątka Jezus z Pragi. Wybudowano ją w 1897 roku. Poświęcona jest ofiarom, które zginęły w okolicznych kopalniach. Oczywiście materiał, z którego została ona wybudowana to łupek.

Obrazek

Obrazek

Stąd już niedaleko do uzdrowiska widmo. Po około kilometrze jazdy wzdłuż rzeki docieram do miejscowości Jánské koupele - nazywane również "Melečské Lázně", "Jánské Lázně", "Jánský Pramen" czy też "Jánská Studánka". Niemiecka nazwa to "Bad Johannisbrunn".

Obrazek

Całe uzdrowisko skupia się wokół źródeł leczniczej wody, opisanej po raz pierwszy w 1640 roku, ale pewnie znanych o wiele wcześniej. Nie wiadomo do końca kiedy zaczęło powstawać tu uzdrowisko, ale datuje się je na bardzo wczesny XIX wiek. Założycielem był Jan Tenczin, od którego imienia wzięła nazwa miejscowość.

Dawniej miejscowość ta tętniła życiem. Obecnie straszy....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W pierwszej połowie XIX wieku następuje gwałtowny rozwój, następnie w związku z konkurencją innych uzdrowisk nieco traci na znaczeniu. Mimo tego było jednym z bardziej rozpoznawalnych uzdrowisk znajdujących się na Śląsku.

Obrazek

Obrazek

Okres do lat 20-tych XX wieku był czasem największego rozkwitu sanatorium, z tego okresu pochodzi najprawdopodobniej większość budynków. Pierwsza wojna, jak i okres po niej nie wpłynęły bardzo negatywnie na działanie ośrodka. Przed II wojną światową teren ten dostał się pod władanie III Rzeszy. Hitlerowcy najpierw zorganizowali tu ośrodek dla "Hitlerjugend", a następnie obóz jeniecki dla oficerów.

Obrazek

Obrazek

Po wojnie znacjonalizowany, początkowo jako ośrodek dla dzieci, następnie dla partyjnych.

Po upadku komunizmu uzdrowisko straciło zupełnie na znaczeniu, a że utrzymywanie go było nierentowne to wszystko zostało zamknięte. Od 1994 ostatecznie opuszczone. Obecnie wszystkie źródła są niezdatne do użytku bo pozapychane błotem. Cały kompleks Janskich Koupeli jest wpisany na listę zabytków.

Ponoć można tu spotkać cale wycieczki zwiedzające obiekty. Ja miałem to szczęście, że trafiłem tylko na dwóch motocyklistów. Wszedłem na moment tylko do jednego z budynków. Wnętrze zdewastowane, a o graffiti znajdującym się niemal wszędzie nie będę się wypowiadać...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na podłodze wala się wiele dokumentów oraz gazet. Daty widniejące to 1994 rok czyli wówczas gdy to cale miejsce zostało zamknięte....

Obrazek

Obrazek

Od 2016 roku jednym z nowych współwłaścicieli jest jeden z bardziej znanych czeskich tenisistów.

A przede mną jeszcze droga powrotna do domu. I tak po prawdzie nic ciekawego już nie odwiedziłem to i za bardzo nie było poco się zatrzymywać. Późno w ogóle się jakoś zrobiło, a ja mam jeszcze do przejechania cały Niski Jesionik, a później jeszcze to wyższe pasmo ;)

Obrazek

Na szczęście pogoda się znacznie poprawiła i nawet słońce wyszło na koniec dnia nadając otoczeniu ciepłych barw.

Obrazek

Obrazek

Ogólnie wypadzik całkiem sympatyczny i choć te przeszlo dwieście kilometrów zrobione na "cienkim kole" to nie mam powodów do narzekań ;)

Obrazek

I tradycyjnie cała galeria z wypadu pod adresem: https://goo.gl/photos/h8Dmd9yC39JTVz5h9
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

Post autor: Robert J » 13 czerwca 2017, 21:38

Na zachodnich rubieżach Moraw - 28.05.2017

Po sobotnim wyścigu na Pradziada i całkiem solidnej wycieczce po okolicznych górkach wymyślam sobie na niedzielę trochę dłuższy trip, taki by na liczniku pokazało się 300 km ;)

Wyjazd z domu około pierwszej w nocy bo trzeba zaliczyć w końcu jakiś wschód słońca w górach. Tradycyjnie nowy dzień witam na najwyższym szczycie Moraw czyli na Pradziadzie. Pewnie wybrałbym jakąś inną górkę, ale mam duży sentyment do tego szczytu. Asfalt wiodący na szczyt też był mi na rękę bo wybieram kolarkę :)

Po samym wschodzie spodziewałem się znacznie więcej. Poprzedniego dnia ładnie widoczne były chociażby Karkonosze, a dzisiaj jest przysłowiowa "kicha" :/

Obrazek

Obrazek

O dziwo widoczność poprawiła się już po wschodzie słońca i pokazały się Beskidy, a nawet Mała Fatra !

Obrazek

Śniadanie, kilka klasycznych kadrów i rozpoczynam zjazd. Ten był z kolei mało przyjemny bo temperatura zaledwie 3 stopnie powyżej zera...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy zupełnych pustkach na drogach kieruję się na Rymarov. Tam chwila przerwy na rynku i jadę dalej, tym razem wybieram trasę na Rešov.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rešov słynie przede wszystkim ze znajdujących się w okolicy wodospadów na rzece Huntavie. Mieszkańcy mają ciekawe pomysły na kwietniki ;)

Obrazek

Obrazek

Nad wodospadami nigdy jeszcze nie byłem. Nie będę i tym razem bo jednak mam inne plany na dzisiaj. Jadę trasą rowerową do wsi Dlouhá Loučka. W większości jest stary zniszczony asfalt, ale są momenty gdzie warstwa bitumiczna zniknęła zupełnie i trzeba męczyć się po luźnym kamieniu ;)

Obrazek

Obieram kierunek na Uničov. Miasto odwiedzałem już wiele razy, ale tak bardzo mi się ono podoba, że i tym razem podjeżdżam na rynek. Na placu Masaryka dominującym obiektem jest ratusz. Poza tym kolumna maryjna z 1729 roku i kilka fontann.

Obrazek

Obrazek

Teraz szybka teleportacja do Litovela. Zakupy i śniadanie w parku. Później podjeżdżam na rynek. Często przejeżdżam przez miasto, kiedyś nawet byłem na rynku, ale miałem pecha bo cały główny plac był w remoncie, a i pogoda była wówczas beznadziejna. Tym razem pogoda po prostu "miodzio" ;)

Obrazek

Ratusz pochodzi z 1557 roku. Wieża ratuszowa imponującej wysokości 64,5 metra. Ciekawostką jest, że budynek ratusza stoi nad ramieniem rzeki Morava. W ogóle Nečíz przepływa pod całym rynkiem.

Obrazek

Obrazek

Przemykam pod autostradą i po chwili jestem w Chudobinie. To licząca zaledwie 220 mieszkańców wieś, ale za to znajdują się tutaj aż trzy świątynie - prawosławna pod wezwaniem Cyryla i Metodego.

Obrazek

Husycka pod tym samym wezwaniem co poprzednia świątynia. W kopule wieży znajduje się duża kolonia nietoperzy.

Obrazek

I trzecia świątynia we wsi. Ta z kolei rzymskokatolicka pod wezwaniem św. Franciszka.

Obrazek

A tuż obok park z pałacem. Empirowy obiekt został postawiony w 1847 przez mieszczański ród Terschów. Stoi w miejscu wcześniejszej twierdzy.

Obrazek

Obrazek

Zabudowania gospodarcze chyba całkiem niedawno przeszły remont. Wszystko jest zamknięte na głucho.

Obrazek

Obrazek

A ja lecę dalej na Konice. Teraz ostro pod górę. Na drodze pustki bo ta jest wyłączona z ruchu ze względu na prowadzone remonty. Konice jednak tym razem nie są moim celem. Odbijam na Javoříčko. Miejscowość słynie bardziej ze znajdującej się tutaj jaskini..., ale warto również wspomnieć o tragedii, która wydarzyła się we wsi 5 maja 1945 r.

Obrazek

Obrazek

Miejscowość została spalona 5 maja 1945 roku przez niemieckie oddziały, których rdzeń stanowiły jednostki SS z siedzibą w grodzie Bouzov. Od godziny 9 rano palono po kolei zabudowania. Kobiety i dzieci wypędzono, a mężczyzn rozstrzelano. W sumie życie straciło 38 mężczyzn, najmłodszy w wieku 15 lat, najstarszy 76 lat. Ponoć był to odwet za współpracę mieszkańców z oddziałami partyzantki...

Pomnik wybudowano przy okazji 10 rocznicy spalenia miejscowości. Miejsce pamięci tworzy prostokątna platforma z gładkich kamieni ciosanych z wykutymi nazwiskami ofiar.

Obrazek

Obrazek

Dalej wiedzie już tylko ścieżka rowerowa. I choć jest zupełnie nowy asfalt to przejechać tędy pojazdami mechanicznymi nie można. Wzdłuż rzeki Třebůvka jadę na zachód. Vranova Lhota to kilka pomników upamiętniających ofiary obydwu wojen światowych, kilka krzyży i kapliczek. Na wylocie z miejscowości ciekawy krzyż pokutny w kształcie litery "T".

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W drodze do Jevíčka przejeżdżam przez Chornice.

Obrazek

A Jevíčko to ładne miasteczko z bardzo rozległym rynkiem, standardowo wybrukowanym. Oferuje nam kilka ciekawych zabytków jak chociażby barokowy kościół Wniebowzięcia NMP., renesansowy pałac, czy chyba najbardziej wartościowy zabytek jakim jest miejska wieża dawniej wchodząca w skład murów miejskich.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Te okolice muszę jeszcze w przyszłości odwiedzić bo jest tu bardzo wiele do zwiedzania. Teraz muszę już jednak powoli myśleć o drodze powrotnej by zdążyć do domu przed północą. W drodze na północ odwiedzam pozostałości grodu Cimburk wybudowanego w XIV wieku.

Obrazek

Obrazek

Teraz mam już "rzut beretem" do Moravskiej Třebová. Miasto założone w 1257 roku przez Boreša z Rýzmburka. Duża liczba zabytków przypomina o czasach, kiedy miasto nazywane było "Morawskimi Atenami". Miasto należało wówczas do rodu Boskowiców oraz Ladislava Velena z Žerotína.

Obrazek

Główny plac w mieście im. T.G. Masaryka standardowo wybrukowany. Rynek dużych rozmiarów, ale jakiś taki pustawy. Stoi tu tylko fontanna i na środku kolumna maryjna z lat 1718–20. Wystawiona na pamiątkę epidemii, która pochłonęła życie połowy mieszkańców miasta.

Obrazek

Obrazek

Ratusz renesansowy choć sam budynek wybudowany wcześniej w stylu gotyckim.

Obrazek

Obrazek

Dzień jest bardzo upalny i większość osób chowa się w cieniu kawiarnianych parasoli. Podobnie jest na dziedzińcu pałacowym gdzie odbywa się właśnie jakiś koncert. Szkoda bo trochę ogranicza to swobodę w wykonywaniu zdjęć, a jest tu naprawdę co oglądać.

Obrazek

Pierwotnie był to zamek z końca XIII wieku. Dwa stulecia później został przeobrażony z budowli obronnej w reprezentacyjną. W ten sposób powstał renesansowy pałac rozbudowywany jeszcze na początku XVII w. Nie omijały pałacu nieszczęścia. W 1840 roku znaczna jego część spłonęła wraz z dużym obszarem miasta. Zachowały się za to piękne renesansowe arkady.

Obrazek

Obrazek

W niedużej odległości od pałacu stoi pomnik " Brama Czasu". Na jedenastu żebrach obiektu umieszczono najważniejsze daty z historii miasta.

Obrazek

Obrazek

Drogę powrotną do domu wybieram najmniej wymagającą z możliwych. Do Zábřehu jadę wzdłuż rzeki Moravská Sázava. Dzięki temu nie muszę pokonywać żadnych wzniesień. W ogóle prowadzi tam fajna ścieżka rowerowa po starej trasie kolejowej. Kończy się ona niewielkim skansenem kolejowym gdzie głównym eksponatem jest lokomotywa parowa Skoda CS 500.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Zábřehu podjeżdżam na rynek by uzupełnić zapasy wody w ogólnodostępnym hydrancie. Robię też stosowne zakupy w mieście. Na wzniesieniu z widokiem na Jesioniki robię przerwę na posiłek....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...później pozostaje mi się przedostać przez góry, a robię to standardowo przez przełęcz w Ramzovej. Tam zastaje mnie zachód słońca.

Obrazek

Obrazek

Cel osiągnięty, pierwszy trip z dystansem przekraczającym 300 km w roku zaliczony. Jestem zadowolony :)

Obrazek

I tradycyjnie więcej zdjęć w formie cyfrowej pod adresem:

https://goo.gl/photos/ztBXKJfHMu55FfVu8
ODPOWIEDZ