Strona 13 z 23

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 25 września 2017, 19:43
autor: sonia
Przypominam , że ja też czekam na cd;)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 25 września 2017, 19:48
autor: Han-Ka
Ja też :) . Fajnie się czyta takie relacje. Można się wiele dowiedzieć i trochę pomarzyć.

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 26 września 2017, 6:41
autor: włodarz
Dawaj Robert. :)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 26 września 2017, 21:15
autor: Robert J
Cierpliwości..., jutro powinna się pojawić kolejna część :)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 27 września 2017, 22:33
autor: Robert J
Rowerowy Eurotrip 2017 - Dzień 10 - 31.07.2017 - Przez góry i doliny do Grecji........

Miejscówkę mam całkiem fajną bo oprócz zadaszonej wiaty turystycznej jest np. kran z bieżącą wodą. A miniona noc była zdecydowanie chłodniejsza od wcześniejszej. W górach Welijszko-Wideniszki djał, w Rodopach Zachodnich tereny są bardziej zalesione i więcej tu też cieków wodnych aniżeli np. w Starej Płaninie. Przełęcz gdzie przyszło mi spędzić noc jest zabudowana, ale nie ma tu niczego w postaci hotelu czy pensjonatu. Budynki wyglądają na zwykłe domostwa i są prawdopodobnie opuszczone lub co najwyżej zamieszkiwane sezonowo z tego co zauważyłem.

Obrazek

Rozpoczynam zjazd. Nie wiem czego się spodziewać po dzisiejszej trasie. Co będzie to będzie.

Kilkaset metrów dalej stoi pod lasem niewielka cerkiew św. Jana Chrzciciela.

Obrazek

Jazda jest bardzo męcząca. Raz wytracam wysokość by po chwili piąć się ponownie pod górę. Okolica zupełnie pozbawiona widoków bo jadę ciągle przez las. Jest zimno, ubieram długie spodnie i kurtkę. Jakieś widoki pojawiają się w okolicy jeziora Golyam Beglik(Голям беглик). Tama oddana do użytku w 1951 roku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kilka kilometrów dalej znajduje się rezerwat przyrody Shiroka Polyana(Широка поляна). Dużą część rezerwatu zajmuje jezioro o tej samej nazwie.

Obrazek

Po 30 kilometrach interwałowej jazdy w końcu mam jakiś konkretny zjazd. Z punktu widokowego ładnie widać jezioro Dospat. Na zjeździe mijam bardzo wiele źródeł z wodą pitną. Większość z nich jest ładnie obudowana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu jakaś cywilizacja. Robię solidne zakupy bo według mapy przez dość długi dystans może się zdarzyć, że nie uda mi się trafić na jakikolwiek sklep ;) Dospat( Доспат) to również niewielkie miasto ulokowane nad jeziorem. Jest ono ponoć najbardziej górzystym miastem w Bułgarii. Gdzieś tak wyczytałem, ale nie potrafię tego zweryfikować ;) Jeszcze na moment zatrzymuję się w centrum przy budynku urzędu miejskiego. Tuż obok meczet bijący po oczach białą elewacją.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z centrum zjeżdżam stromo w dół, a zaraz potem jeszcze bardziej stromy podjazd. Zaczynam odczuwać jak bardzo wzrosła już temperatura powietrza.

Obrazek

Najbliższa większa miejscowość to Satovcha (Сатовча), ale to dopiero za kolejne 30 km. Ponownie trasa przybiera charakter interwałowy z tym, że teraz znacznie częściej mam widoki np. na będące już w Grecji góry Falakro.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W powietrzu coraz większa spiekota. Przede mną zjazd do miasta Satovcha. Na zachodzie wyrasta pasmo górskie Piryn.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Moją uwagę zwrócił szczyt Ореляк o wysokości 2099 m ze znajdującym się na jego wierzchołku nadajnikiem. Sprawdzam na mapie i widać, że wiedzie tam droga. Co prawda jest ona o nawierzchni szutrowej, ale trzeba sobie zapamiętać to miejsce na przyszłość ;)

Obrazek

W centrum Satovcha zakupy i długa jazda wzdłuż kanionu gdzie płynie rzeka Bistritza. Przez kilkanaście kilometrów ciągle mijam mniejsze i większe kamieniołomy. Tuż przy drodze ludzie ręcznie rozłupują skałę i układają na palety...

Obrazek

Obrazek

Teraz ostatni etap zjazdu do kotliny Razłog ulokowanej między łańcuchem Pirynu, a zachodnim skrajem Rodopów. Doliną płynie rzeka Mesta (Места), którą przekraczam w miejscowości Blatska.

Obrazek

Obrazek

Ostatnie dziesięć kilometrów do granicy z Grecją jadę główną drogą. Jest ostro pod górę, pot zalewa mi oczy, ale prę powoli naprzód. Ruch na drodze znikomy. Minęło mnie kila tirów i to tyle. Szybka odprawa po bułgarskiej stronie i przekraczam graniczny tunel. Grek z kolei tylko mi machnął bym jechał dalej :)

Obrazek

Obrazek

Po greckiej stronie droga w znacznie lepszym stanie. Pierwsza większa miejscowość to Kato Nevrokopi. Robię zakupy, przede wszystkim płynów. W sklepie tylko jeden rodzaj piwa, ale spoko takiego jeszcze nie piłem ;)

Obrazek

Obrazek

Jadąc przez Grecję nie sposób nie zauważyć stojących na poboczach, malutkich kapliczek. Różnią się wielkością, wiekiem, poziomem zadbania oraz kunsztem wykonania. Są ich tysiące, ale żadna się nie powtarza. Co jednak znaczą? Przyczyna powstania takiej kapliczki jest jedna – wypadek samochodowy. Intencje ich stawiania są natomiast dwie. Pierwsza to podziękowanie za to, że pomimo wypadku uszło się z życiem, druga natomiast to prośba o spokojny spoczynek w „lepszym świecie” gdy taki wypadek zakończył się tragicznie.

Obrazek

Obrazek

Dość długo przemierzam względnie płaskie tereny rolnicze. Analizując mapę wiem, że czeka mnie solidny podjazd. Ale takiego nachylenia drogi to się zupełnie nie spodziewałem. Na bardzo krótkim dystansie zdobywam kilkaset metrów w pionie. Temperatura powietrza miała bardzo duży wpływ na tempo podjazdu. Na szczęście przy drodze jest kilka źródełek z przyjemnie zimną wodą :)

Obrazek

Obrazek

Przede mną na koniec dnia kilkadziesiąt kilometrów jazdy po zupełnym bezludziu. Nie ma po drodze żadnej miejscowości, a jedyna cywilizacja to pasterze wypasający stada kóz. Te z kolei lezą jak im się podoba i czasami jest problem z przejazdem.

Obrazek

Obrazek

Ogólnie greckie widoki są całkiem spoko tylko ta kiepska przejrzystość powietrza...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O zachodzie słońca rozpoczynam zjazd do Serres i to taki konkretny. Hamulce na tej stromiźnie zaczynają aż śmierdzieć. Gdyby nie brak znajomości drogi to spokojnie można by się rozbujać do 80-90 km/h na luzie ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przez miasto przejeżdżam gdy jest już zupełnie ciemno. O dziesiątej wieczór jest 31 stopni na plusie. Panuje straszy zaduch. Wypijam szybkie piwo w knajpie i lecę dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jakimiś mniej uczęszczanymi drogami jadę w kierunku Salonik. Do pokonania jest około 70 kilometrów i raczej nikłe szanse bym tam dotarł tego samego dnia. Strasznie denerwują mnie psy pasterskie. Jest ich w okolicy od groma. Kilka razy opuszczają one stado owiec, które pilnują i puszczają się w pogoń za mną. Są bardzo agresywne. Jeden swymi kłami rozrywa mi skarpetkę na lewej kostce....

Za miejscowością Kalokastro przychodzi mi się zmierzyć z kolejnym dziś podjazdem. Jednak dość wcześnie rezygnuję z dalszej walki o kolejne metry i rozbijam się na noc na polance przy drodze. Kolejny dzień z dystansem ponad 200 km zaliczony, więc po co się dalej męczyć.... ;)

Obrazek
Statystyki dzień 10

Cała galeria pod adresem: https://photos.app.goo.gl/a2JdQAeh62PeZmsa2


cdn

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 02 października 2017, 20:05
autor: Robert J
Rowerowy Eurotrip 2017 - Dzień 11 - 01.08.2017 - Cel osiągnięty! Saloniki !

Za mną bardzo ciepła noc. Pora najwyższa pomyśleć o jakiejś moskitierze bo aż do samego rana spać nie dawały komary, które miały niezłą pożywkę ;) Pewnie gdybym miał dostęp do lustra i popatrzył w nie z rana to zobaczyłbym twarz całą w czerwonych bąblach ;)
Bardzo szybko zbieram się do drogi wiedząc, że czeka mnie na początek podjazd. Lepiej pokonać go póki jest jeszcze znośna temperatura. O ile +30 o szóstej rano można nazwać znośną temperaturą ;) A dzień zapowiada się wyjątkowo upalnie. Łykam powoli kolejne metry wysokości. Cholera, musieli tą drogę poprowadzić po wszystkich najwyższych okolicznych wzniesieniach ? Wychodzi na to że tak !

Obrazek

Obrazek

Mijam miejscowość Evaggelistria. Nie udaje mi się znaleźć żadnego sklepu, a bardzo potrzebuję wody... Za Lechnas znajduje się muzeum II wojny bałkańskiej(29.06 – 10.08.1913). Był to konflikt zbrojny pomiędzy Bułgarią, a Serbią i jej sojusznikami(Grecją, Czarnogórą, Rumunią). Na wzniesieniu przy muzeum ustawiony pomnik przypominający tamte wydarzenia, a po obu stronach schodów wiodących do pomnika ustawiono popiersia greckich bohaterów wojen bałkańskich.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słupek rtęci sięga już czterdziestu kresek. Doskwiera mi brak wody, aż tu nagle miłe zdarzenie. Przepycham korbami pod kolejne wzniesienie, mija mnie terenówka i jakieś sto metrów dalej zatrzymuje się na środku drogi. Podjeżdżam i wówczas przez okno wysuwa się dłoń z butelką wody ! Woda cholernie zimna, takiej właśnie potrzebowałem ! 1,5 litra wypijam naraz. Dobroczyńcami okazali się dwaj starsi panowie :)

Upał sprawia, że po trzech godzinach jazdy mam przejechane tylko 30 km. Do Salonik pozostaje drugie tyle... Jedyny plus taki, że przez kolejnych kilkanaście kilometrów będę mieć z góry. Łykam je w mgnieniu oka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Lete znajduję duży market. Robię spore zakupy, wydaję najwięcej pieniędzy na jedne zakupy podczas całego wypadu. Uzupełniam płyny.

Obrazek

Obrazek

By dotrzeć do Salonik muszę pokonać kolejne wzniesienie. Główną drogą rowerem nie wolno i jestem zmuszony szukać alternatywy. Nie jest to łatwe. Na błądzeniu tracę niepotrzebnie godzinę czasu :/ Jadę przez miejscowość Lagyna, oj ten podjazd dał nieźle popalić !

Obrazek

Po prawie ośmiu godzinach dzisiejszej jazdy w końcu docieram do Salonik celu tej wyprawy ! Czego się spodziewałem i jakie były plany na zwiedzanie, a no niczego się nie spodziewałem i nic nie planowałem. Chciałem tylko dotrzeć do tego miasta bo to był mój główny cel wypadu. Na zwiedzanie Salonik trzeba by poświęcić minimum dwa dni tyle tam miejsc wartych odwiedzenia.
A samo miasto jest drugim po Atenach największym miastem w Grecji. Znajdziemy tu zabytki rzymskie i bizantyjskie jak również osmańskie. Saloniki, a dokładniej 15 budowli znajdujących się w mieście, zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Przyznam szczerze iż nie przepadam za tak dużymi aglomeracjami. Jednak zaciskam zęby i przeciskam się przez zakorkowane miasto ku jego centrum. Gdzieś na zjeździe stojąc w korku robię zdjęcie pomnika-kaplicy na alianckim cmentarzu z okresu pierwszej wojny światowej - Zeitenlik. Jest to największy pierwszowojenny cmentarz na terytorium Grecji. Znajdują się tu groby żołnierzy serbskich, francuskich, brytyjskich, włoskich i rosyjskich oraz więźniów bułgarskich, którzy zginęli podczas walk na froncie w Salonikach podczas I wojny światowej.

Obrazek

Docieram do centrum. Jezdnie zakorkowane, a chodniki pełne turystów. W mieście niemal na każdym kroku trafimy na zabytkowy charakterystyczny kościół - w wielu przypadkach znajdują się one pod poziomem chodnika.

Obrazek

Obrazek

Jednymi z bardziej rozpoznawalnych zabytków z czasów rzymskich są Rotunda oraz Łuk Triumfalny Galeriusza. Łuk to w zasadzie jego skromne resztki. Powstał w 299 r. n.e. dla uczczenia zwycięstwa Galeriusza nad Persami i zajęcia ich stolicy Ktezyfonu w 298 roku. Był wykonany z czerwonego kamienia i bogato zdobiony. Odrobinę zdobień zachowało się do dzisiaj.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rotunda miała być pierwotnie mauzoleum Galeriusza. Wybudowano ją w 304 roku. W późniejszych czasach zostało zamienione na kościół św. Jerzego. Oczywiście minaret stojący obok to pozostałość po czasach panowania osmańskiego gdy większość świątyń przemieniono w meczety.

Obrazek

Obrazek

Nadmorski bulwar ciągnący się przez prawie 5 kilometrów jest znakiem rozpoznawczym Salonik. Punktem charakterystycznym, a jednocześnie symbolem miasta jest Biała Wieża wybudowana przez osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego.

Obrazek

Obrazek

Na nabrzeżu stoi również sporych rozmiarów pomnik Aleksandra Macedońskiego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mimo nagrzanego powietrza i słabej przejrzystości powietrza widać po drugiej stronie zatoki Masyw Olimpu. Odległość w linii prostej to około 80 km. Co prawda Saloniki były moim celem i teraz powinienem się zastanowić nad drogą powrotną do domu, ale widząc Olimp decyduję się podjechać w jego okolice. Jeden dzień w te czy w tamte co za różnica :)

Obrazek

Obrazek

Kieruję się nadbrzeżem w kierunku zachodnim. Ciekawym miejscem, które mijam jest Plac Arystotelesa. Od placu wiedzie główny deptak w mieście do wcześniej wspomnianej rotundy. Wydaje mi się, że jest to jedno z bardziej zatłoczonych miejsc w Salonikach. Ciekawa tu architektura, wszystko zostało zbudowane w lustrzanym odbiciu. Są tu hotele i bardzo dużo restauracji, w których ceny na pewno są bardzo wysokie.

Obrazek

Obrazek

Wyjazd z Salonik zajmuje mi masakrycznie dużo czasu. Miasto opuszczam po 18stej. Kieruję się na zachód tak trochę na ślepo. Muszę poszukać mostu, którym przedostanę się na drugą stronę rzeki. Tereny są zupełnie płaskie i ogólnie zaczęło przybywać dość szybko kilometrów. Słońce robi swoje ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Masyw Olimpu coraz bliżej...

Obrazek

Obrazek

Po kolacji ruszając w drogę dołącza do mnie kolarz. Daje mi koła i wiozę się tak przez ponad 20 km. Było to bardzo pomocne bo akurat była jazda centralnie pod wiatr, a średnia osiągnięta prędkość przeszło 30 km/h. Dopiero w okolicy Aiginio mamy pierwsze niewielkie wzniesienia. Następnie przez kilka kilometrów jedziemy obok siebie i rozmawiamy na tematy związane z rowerem. Alex mieszka gdzieś w okolicy Aiginio, ale mimo to jedzie ze mną jeszcze kawałek. Zawraca dopiero po zachodzie słońca. Odechciewa mi się dalszej jazdy. Zatrzymuję się na noc na najwyższym wzniesieniu w okolicy. Może jutro będzie jakiś wschód słońca ;)

Obrazek
Statystyki dzień 11

I tym sposobem jesteśmy na półmetku relacji :D

Cała galeria dostępna pod adresem: https://photos.app.goo.gl/pYIgOdJirQewEeZv1

cdn

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 02 października 2017, 20:19
autor: PiotrekP
Byliśmy w Salonikach dwukrotnie i zawsze coś nowego dało się zobaczyć. Piękne miasto z masą zabytków. Narzekasz na korki, Ty z rowerem, a co ja miałem powiedzieć jadąc tam samochodem. Dziewczyny już oczy niekiedy zamykały jak jeździliśmy po mieście, a znalezienie wolnego parkingu graniczyło z cudem.
Z Masywem Olimpu mamy jeszcze porachunki i musimy tam wrócić, tak samo jak z Masywem Ossa. Czekamy na dalsze opisy. :)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 02 października 2017, 21:31
autor: kos
Mi dłużyła się podróż samochodem do Grecji, ale rowerem to pewnie sama frajda.
Mnóstwo czasu na zwiedzanie w tempie polako, polako.
Na wyprawę wybrałbym maj niż sierpień i raczej samochód niż rower. ;)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 03 października 2017, 9:44
autor: Barbórka
opalenizna pierwsza klasa :D
jadąc dziś metrem do pracy, zagadnął mnie jeden z pasażerów, zerkając mi przez ramię czytał ze mną Twój ostatni odcinek...i tak pyta - "co to za szaleniec tyle kilometrów w taki upał robi... ;)"? znam człowieka! rzekłam z dumą :D

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 03 października 2017, 19:13
autor: Robert J
kos pisze:
02 października 2017, 21:31
Mi dłużyła się podróż samochodem do Grecji, ale rowerem to pewnie sama frajda.
Sama frajda :)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 03 października 2017, 19:15
autor: Robert J
Barbórka pisze:
03 października 2017, 9:44
opalenizna pierwsza klasa :D
jadąc dziś metrem do pracy, zagadnął mnie jeden z pasażerów, zerkając mi przez ramię czytał ze mną Twój ostatni odcinek...i tak pyta - "co to za szaleniec tyle kilometrów w taki upał robi... ;)"? znam człowieka! rzekłam z dumą :D
Taaa opalenizna w barwach narodowych :D

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 03 października 2017, 19:20
autor: Robert J
PiotrekP pisze:
02 października 2017, 20:19
Byliśmy w Salonikach dwukrotnie i zawsze coś nowego dało się zobaczyć. Piękne miasto z masą zabytków. Narzekasz na korki, Ty z rowerem, a co ja miałem powiedzieć jadąc tam samochodem. Dziewczyny już oczy niekiedy zamykały jak jeździliśmy po mieście, a znalezienie wolnego parkingu graniczyło z cudem.
Z Masywem Olimpu mamy jeszcze porachunki i musimy tam wrócić, tak samo jak z Masywem Ossa. Czekamy na dalsze opisy. :)
Powinieneś pozostawić samochód gdzieś na przedmieściach na strzeżonym parkingu i skorzystać z komunikacji miejskiej, która w Salonikach ponoć bardzo dobrze funkcjonuje :P

Grecji nie mówię nie, ale jest jeszcze tyle krajów do odwiedzenia, że na razie musi poczekać. Może kiedyś przy okazji tam wrócę ;)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 05 października 2017, 19:26
autor: sonia
"....po trzech godzinach jazdy mam przejechane tylko 30 km..."
He! Takie kity to nie nam! Przecież Ty nie jesteś w stanie tego zrobić;)

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 06 października 2017, 5:44
autor: Robert J
sonia pisze:
05 października 2017, 19:26
"....trzech godzinach jazdy mam przejechane tylko 30 km..."
He! Takie kity to nie nam! Przecież Ty nie jesteś w stanie tego zrobić;)
A jednak to prawda :P

Re: Rowerowe wycieczki Roberta J

: 06 października 2017, 19:15
autor: Robert J
Rowerowy Eurotrip 2017 - Dzień 12 - 02.08.2017 - Z widokiem na górę bogów.....

O poranku mam całkiem fajny widok na najwyższe góry Grecji - Masyw Olimpu. Widok tych gór będzie mi towarzyszyć niemal przez cały dzień. Wschód słońca nie jest zbyt spektakularny, ale nie ma się czego spodziewać latem podczas tak dużych upałów gdy powietrze jest bardzo zapylone.

Obrazek

Obrazek

Bardzo szybko ruszam w drogę. Pierwszą miejscowością, a zarazem największym miastem, które dzisiaj odwiedzam jest Katerini (Κατερίνη). Nowoczesne miasto. Wąskie, kompletnie zakorkowane ulice. W zasadzie nic ciekawego jak dla mnie tutaj nie ma. Nie podoba mi się. Robię szybko spore zakupy prowiantu, które muszą mi wystarczyć na cały dzień. Wody też zabieram dość sporo, ale wiem, że bez późniejszych uzupełnień się nie obejdzie, a wieźć 10 litrów ze sobą nie mam zamiaru ;) Uciekam do parku miejskiego gdzie w zacienionym miejscu zjadam śniadanie.

Obrazek

Obrazek

Z Katerini jadę już w kierunku zachodnim. Coraz ładniej wygląda masyw Olimpu. Nie wiem co jest z tymi pasterskimi psami w Grecji, ale ponownie byłem zmuszony uciekać przed rozwścieczonymi kundlami. Że też chce się im ganiać w taki upał....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To już kolejny dzień gdy temperatura przekracza czterdzieści stopni. Nawet miejscowi chyba się pochowali w domach bo na drodze zupełnie ustaje ruch.

Obrazek

Obrazek

Robię pauzę na kąpiel w strumieniu.

Obrazek

Obrazek

Przychodzi pora zaliczyć jakiś podjazd. Normalnie nie byłby to większy problem, ale w tym upale nawet najmniejsze wzniesienie jest dla nie sporym wyzwaniem. Gdyby nie wizja kolejnych podjazdów to chętnie podjechałbym do jakichś okolicznych atrakcji turystycznych, a jest ich w okolicy dość sporo o czym informują stosowne drogowskazy. Ja jednak zdobywam kolejne metry wysokości.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przed Agios Dimitrios mijam się z dwójką rowerzystów z polski. Krzyczę cześć, ale chłopak nawet nie popatrzył w moim kierunku. Tylko dziewczyna skinęła głową. Robię zapasy wody w niewielkim sklepiku. Ceny mają tu chyba z kosmosu....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miejscowość niewielka i siedząc na ławce w cieniu rozłożystego drzewa obserwuję senne życie mieszkańców.

Obrazek

Obrazek

Kilka kilometrów dalej zdobywam przełęcz przekraczającą 1000 metrów n.p.m.

Obrazek

Obrazek

Na zjeździe dopada mnie znużenie. O mało nie zasypiam na rowerze od panującego upału. Od dobrych dwóch godzin nie widziałem żadnego samochodu na drodze.

Obrazek

Obrazek

Po zjeździe do doliny robię pauzę. Wypijam o dziwo jeszcze zimne piwo i film mi się urywa... Budzę się po godzinie czasu. Masyw Olimpu od tej strony wygląda wcale nie gorzej jak od północnej strony ;)

Obrazek

Obrazek

Tuż za miejscowością Gerania docieram do głównej drogi Larissa-Elassona. To miejsce jest najdalej wysuniętym na południe miejscem, do którego docieram podczas tej wyprawy. Teraz odbijam na północ.

Przy drodze znajduje się muzeum bitwy pod Sarantaporo z okresu I wojny bałkańskiej stoczonej w dniach 9-10 października 1912, pomiędzy armią osmańską, a grecką. W czasie bitwy stacjonował w tym miejscu sztab osmański.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A ja podążam do wcześniej wspomnianego Sarantaporo. Z mapy wychodzi, że będzie pod górę i to tak solidnie. Jeszcze tylko ostatnie foty Masywu Olimpu i przez kilka kolejnych kilometrów bez widoków ponieważ jadę wśród gór.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po prawie dwóch godzinach nużącej jazdy po krętej drodze otwierają się widoki na dolinę, którą płynie najdłuższa rzeka znajdująca się w całości na terytorium Grecji - Aliakmon. W tym miejscu utworzono sztuczny zbiornik wodny. Z daleka widoczny jest liczący 1372 metry most spinający oba brzegi jeziora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W miejscowości Servia uzupełniam zapasy wody i przejeżdżam mostem na drugą stronę jeziora. Udaje się też dojrzeć pelikana ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drugiej stronie przychodzi mi się zmierzyć z kolejnym podjazdem. Na szczęście nie jest on już tak wymagający jak wcześniejsze dwa. Widoki mam za to świetne !

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O zachodzie słońca przejeżdżam w okolicy Kozani. Mam małe problemy z wyborem odpowiedniej drogi w kierunku północnym. Mój błąd kosztował mnie sporo wysiłku. Muszę zaliczyć bardzo stromy podjazd. Najbardziej stromy odcinek podczas całego wypadu. Nim się obejrzałem zrobiło się ciemno :/

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Za to po zachodzie słońca jazda staje się przyjemniejsza. Od razu też zaczyna przybywać sporo kilometrów bo teren delikatnie opada ku północy. Przejeżdżam obok ogromnych kopalni odkrywkowych węgla brunatnego. Znajduje się tutaj kilka elektrowni. Węgiel brunatny jest najważniejszym źródłem energii elektrycznej w Grecji (65% udziału w krajowej produkcji). Powietrze jest bardzo zapylone. Od pyłu aż szczypią oczy. Po 22iej przejeżdżam przez Ptolemaidę i kawałek dalej kończę dwunasty dzień wyprawy.

Obrazek

Obrazek
Statystyki dzień 12


Więcej zdjęć dostępnych w galerii pod adresem: https://photos.app.goo.gl/MVUWhddq2kZ6wYzf1

cdn