V/VI 2015r. - Maroko, czyli Afryka dzika dawno odkryta
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
V/VI 2015r. - Maroko, czyli Afryka dzika dawno odkryta
Relacja z poślizgiem, ale lepiej późno, niż wcale .
Tegoroczny urlop po raz pierwszy spędziliśmy w afrykańskim kraju - Maroku. Z racji tego, iż jest to rozległe państwo, zdecydowaliśmy się na skupienie się na jego południowej części i na walorach krajobrazowych raczej niż na wielkich miastach. Odkrywaliśmy różnorodność przyrodniczą Maroka, pustynie, oazy i niezwykłe wąwozy wśród gór, ale również jego turystyczną twarz i egzotykę przyciętą pod miary komercji, dlatego też w mej pisaninie sporo jest refleksji dotyczących ludzi i relacji turysta-tubylec.
Na początku kilka słów prologu, czyli jak to się zaczęło:
http://www.dwagroszki.pl/p_MA_01_prolog.htm
A potem miasto, od którego rozpoczęliśmy nasze zgłębianie (nie)dzikiej Afryki - słynny Marrakesz:
http://www.dwagroszki.pl/p_MA_02_marrakesz.htm
Kolejną część - zdobywanie Jebel Toubkal - już dawałam na forum. Wrzucam jednak jeszcze raz, by pozostać wierna chronologii:
http://www.dwagroszki.pl/p_ma_jebel_toubkal.htm
Z Atlasu Wysokiego znów wróciliśmy na jeden dzień do Marrakeszu:
http://www.dwagroszki.pl/p_MA_04_marrakesz.htm
A o naszym wyjeździe na południe, w stronę gór, oaz i Sahary, w następnych rozdziałach.
Tegoroczny urlop po raz pierwszy spędziliśmy w afrykańskim kraju - Maroku. Z racji tego, iż jest to rozległe państwo, zdecydowaliśmy się na skupienie się na jego południowej części i na walorach krajobrazowych raczej niż na wielkich miastach. Odkrywaliśmy różnorodność przyrodniczą Maroka, pustynie, oazy i niezwykłe wąwozy wśród gór, ale również jego turystyczną twarz i egzotykę przyciętą pod miary komercji, dlatego też w mej pisaninie sporo jest refleksji dotyczących ludzi i relacji turysta-tubylec.
Na początku kilka słów prologu, czyli jak to się zaczęło:
http://www.dwagroszki.pl/p_MA_01_prolog.htm
A potem miasto, od którego rozpoczęliśmy nasze zgłębianie (nie)dzikiej Afryki - słynny Marrakesz:
http://www.dwagroszki.pl/p_MA_02_marrakesz.htm
Kolejną część - zdobywanie Jebel Toubkal - już dawałam na forum. Wrzucam jednak jeszcze raz, by pozostać wierna chronologii:
http://www.dwagroszki.pl/p_ma_jebel_toubkal.htm
Z Atlasu Wysokiego znów wróciliśmy na jeden dzień do Marrakeszu:
http://www.dwagroszki.pl/p_MA_04_marrakesz.htm
A o naszym wyjeździe na południe, w stronę gór, oaz i Sahary, w następnych rozdziałach.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
-
- Turysta
- Posty: 547
- Rejestracja: 24 lipca 2010, 21:38
- Kontakt:
Bardzo jestem ciekawa czy gdyby oddalic sie od miejsc turystycznych to miejscowi dalej byliby tacy niemili i tylko na kase nastawieni? czy moze tym bardziej by patrzyli na turyste jak na swoj łup, do naciagania, oszukiwania i wyzywania- bo jeszcze na ich terenie? Ciekawe czy to taka afrykanska mentalnosc (co widac tez wsrd uchodzcow- mnie sie nalezy, natychmiast daj albo wyp^&%^&$). Czy moze raczej to turysci zepsuli fajnych miejscowych dajac wyraz temu ze wszystko jest na sprzedaz a oni oplywaja w kasie i chca z tego korzystac?
Wiem ze podobny stopien "sympatycznosci" wykazuja w roznych krajach taksowkarze/naganiacze do hoteli, jejku- jak ja tego gatunku nie znosze!!
Sama pewnie tego nie zweryfikuje, bo Afryki sie jakos boje, zarowno jesli chodzi o ludzi tam mieszkajacych, jak i wszelakie gadziny latajace, pelzajace, czy takie ktorych nie widac.. Wiec tym bardziej cieszy ze choc w relacji moge tam byc przez chwile
Wiem ze podobny stopien "sympatycznosci" wykazuja w roznych krajach taksowkarze/naganiacze do hoteli, jejku- jak ja tego gatunku nie znosze!!
Sama pewnie tego nie zweryfikuje, bo Afryki sie jakos boje, zarowno jesli chodzi o ludzi tam mieszkajacych, jak i wszelakie gadziny latajace, pelzajace, czy takie ktorych nie widac.. Wiec tym bardziej cieszy ze choc w relacji moge tam byc przez chwile
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Z mojej strony o tej mentalnosci to nie bylo stwierdzenie tylko pytanie, bo nie wiem jak tam jest, nigdy nie bylam i jestem ciekawa.Globtroterka pisze: ciężko mówić o afrykańskiej mentalności czy jakiejkolwiek mentalności po wizycie w typowo turystycznym miejscu.
Nie zapędzałabym się, bo to zawsze jest krzywdzące
A ze turystyczne miejsca rzadza sie swoimi prawami to cos w tym jest, nie zapomne jak jeden dupek w Karpaczu chcial ode mnie pieniadze za to ze przymierzylam czapke na straganie a inny probowal wezwac policje bo zatrzymalismy sie na platnym parkingu (na 15 sekund? tyle zeby sie zorientowac ze jest platny) a koles nas gonil ze musimy zaplacic za godzine..
Ja to zwykle przywyklam na bazarach do czego innego (Ukraina, Gruzja, Armenia) ze sporo sprzedawcow dodaje mi po zakupach jeszcze siatke brzoskwin, wpycha pomidory do plecaka albo czestuje wodka. A ja sie musze glowic jak im sie odwdzieczyc zeby nie wyszlo glupio..Globtroterka pisze: Magia bazarowego handlu, albo poznasz zasady i szybko nauczysz się grać w tą grę,
albo nie podchodź bo przepłacisz po stokroć
Zapewne na bazarach w innych czesciach swiata przepadlabym z kretesem!!!!
To ze ktos nie oplywa w kase to nie jest zadne usprawiedliwienie. Jak ktos ma rodzine na utrzymaniu to moze juz oszukiwac, wyzywac? a moze krasc i napadac tez? bo potrzebuje pieniedzy dla dzieci? dla mnie skurwiel skurwielem pozostanie niezaleznie od okolicznosci.Globtroterka pisze:Nie sądzę też, że wszystkie osoby handlujące opływają w kasę.
Trzeba wziąć pod uwagę, że dany mężczyzna zarabia na wieloosobową rodzinę (na pewno nie jest to nasze 2+1 ).
Oczywiście obrażania nic nie tłumaczy, ale warto spojrzeć na całość szerzej.
Wiele razy sie slyszy ze biedni ludzie z roznych rejonow swiata sa pomocni i sympatyczni dla turystow- wiec sie da...
Takie cos zapewne nieraz funkcjonuje, ale mozna to zrobic w sposob kulturalny. Wyglad wygladem ale przewaznie to wystarczy ze sie czlowiek odezwie i slychac ze nie jest miejscowy (nawet jak zna lokalny jezyk) i napewno nie raz dostaje cene razy dwa czy wiecej. Ale takie prawo handlu ze sprzedajacy moze zapronowac cene jaka mu sie uwidzi, a prawo kupujacego nie skorzystac. Ale jak juz sie do tego pojawia jakies wymuszanie czy agresja to juz chyba jest niedobrze.Globtroterka pisze:Nie raz mi się zdarzyło, że sprzedawca najpierw zerknął na wygląd,
a dopiero potem podawał cenę.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
co innego targowanie się i ceny "na gębę", co innego zwykłe oszukiwanie ludzi typu "prezent", gratis albo agresja bo nie zapłaciłeś tyle, ile chcieli.Globtroterka pisze:Magia bazarowego handlu, albo poznasz zasady i szybko nauczysz się grać w tą grę,
albo nie podchodź bo przepłacisz po stokroć
Oczywiście można powiedzieć, że jest to cześć tamtejszej mentalności, ale na pewno nie można się tym chwalić... Bo w tym momencie musielibyśmy kompletnie omijać bazary albo i w ogóle tamtejsze kraje, bo nie chcemy na wszystkie strony sypać kasą. Jestem przekonany, że również w Maroku słowo "prezent", "gratis", "wolny datek" znaczą to samo co w Europie. I również jestem przekonany, że muzułmanina by nie tak potraktowali, bo Koran nie pozwala.
Z jednej strony pogardzają Europejczykami, bo nie dość że niewierni to jeszcze skąpi, z drugiej - jak płacą pierwsze ceny, to są żałośni, bo naiwni...
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Oszukanie muzułmanina to zupełnie coś innego niż nie-muzułmanina. Podobnie z kłamaniem i wieloma innymi rzeczami. Pod względem różnego traktowania wyznawców i nie-wyznawców islam nie ma odpowiednika w żadnej innej masowej religii...Globtroterka pisze:Nie mieszałabym w to Koranu (chyba, że go bardzo dobrze znasz, tylko wtedy powoływanie się na zawarte w nim prawdy ma sens). Masz rację, muzułmanina by tak nie potraktowali i Koran nie ma z tym nic wspólnego.
Oczywiście nadal są w Europie ludzie, którzy będą twierdzić, że islam to religia miłości, pokoju i to taka odmiana np. chrześcijaństwa. A zamachy i zachowanie muzułmanów w EU nie mają nic wspólnego z religią... na szczęście liczba takich osób dość gwałtownie spada.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Wiolcia, przecudna kolorystycznie ta Twoja relacja!!! Przecudna!
A swoimi opowieściami o doświadczeniach z Marakeszu zepchnęłaś mi Maroko kilka pozycji w dół na mojej liście
Znałam (z opowiadań) zwyczaje afrykańskich bazarów (podobnie jest chyba w Tunezji), ale raczej dotyczące "konieczności" targowania się.
To akurat często trenuję , co prawda nasze, polskie targowanie się do pięt tamtemu nie dorasta (jak się spodziewam) ale sądzę, że dałabym radę
Natomiast takiej nachalności o jakiej piszesz nie znoszę, wręcz jej nienawidzę!
Miałam z tym raz w życiu styczność osobiście i było okropnie!
W Albanii w miasteczku Kruje pod ruinami zamku jest taka handlowa uliczka pełna małych sklepików, straganów. Weszliśmy w nią nawet zainteresowani zakupem jakiegoś chodniczka lub kilimu. Przy pierwszym sklepie jeszcze odparliśmy atak sprzedawców, ale gdy przy następnym zostaliśmy otoczeni przez kilku z nich i każdy nasz obrót głowy, krok i spojrzenie było pod czujną kontrolą i wywoływało gwałtowne potoki słów zachęty do kupienia, a pozbycie się natrętów było absolutnie niemożliwe - uciekliśmy stamtąd natychmiast!
Zdecydowanie osiągnęli odwrotny skutek! My byliśmy na etapie poszukiwania takiego chodniczka i być może tam kupilibyśmy, gdybyśmy mogli sobie pooglądać, zastanowić się. W tych warunkach, które stworzyli nie byliśmy do tego zdolni
A swoimi opowieściami o doświadczeniach z Marakeszu zepchnęłaś mi Maroko kilka pozycji w dół na mojej liście
Znałam (z opowiadań) zwyczaje afrykańskich bazarów (podobnie jest chyba w Tunezji), ale raczej dotyczące "konieczności" targowania się.
To akurat często trenuję , co prawda nasze, polskie targowanie się do pięt tamtemu nie dorasta (jak się spodziewam) ale sądzę, że dałabym radę
Natomiast takiej nachalności o jakiej piszesz nie znoszę, wręcz jej nienawidzę!
Miałam z tym raz w życiu styczność osobiście i było okropnie!
W Albanii w miasteczku Kruje pod ruinami zamku jest taka handlowa uliczka pełna małych sklepików, straganów. Weszliśmy w nią nawet zainteresowani zakupem jakiegoś chodniczka lub kilimu. Przy pierwszym sklepie jeszcze odparliśmy atak sprzedawców, ale gdy przy następnym zostaliśmy otoczeni przez kilku z nich i każdy nasz obrót głowy, krok i spojrzenie było pod czujną kontrolą i wywoływało gwałtowne potoki słów zachęty do kupienia, a pozbycie się natrętów było absolutnie niemożliwe - uciekliśmy stamtąd natychmiast!
Zdecydowanie osiągnęli odwrotny skutek! My byliśmy na etapie poszukiwania takiego chodniczka i być może tam kupilibyśmy, gdybyśmy mogli sobie pooglądać, zastanowić się. W tych warunkach, które stworzyli nie byliśmy do tego zdolni
Myślę, że w tych mniej turystycznych miejscach byłoby lepiej, bo to niestety przybysze z Zachodu zepsuli miejscowych i nauczyli ich, jak wyciągnąć łatwą kasę.buba pisze:Bardzo jestem ciekawa czy gdyby oddalic sie od miejsc turystycznych to miejscowi dalej byliby tacy niemili i tylko na kase nastawieni? czy moze tym bardziej by patrzyli na turyste jak na swoj łup, do naciagania, oszukiwania i wyzywania- bo jeszcze na ich terenie? Ciekawe czy to taka afrykanska mentalnosc (co widac tez wsrd uchodzcow- mnie sie nalezy, natychmiast daj albo wyp^&%^&$). Czy moze raczej to turysci zepsuli fajnych miejscowych dajac wyraz temu ze wszystko jest na sprzedaz a oni oplywaja w kasie i chca z tego korzystac?
Wiem ze podobny stopien "sympatycznosci" wykazuja w roznych krajach taksowkarze/naganiacze do hoteli, jejku- jak ja tego gatunku nie znosze!!
Sama pewnie tego nie zweryfikuje, bo Afryki sie jakos boje, zarowno jesli chodzi o ludzi tam mieszkajacych, jak i wszelakie gadziny latajace, pelzajace, czy takie ktorych nie widac.. Wiec tym bardziej cieszy ze choc w relacji moge tam byc przez chwile
A Afryki północnej bym się nie bała, bo gadzin żadnych nie spotkaliśmy, a ludzie, choć naciągali, byli nieszkodliwi. Teraz niestety sytuacja się zmieniła i IS ma tam mocne wpływy. Jakiś tydzień, dwa po powrocie z Maroka czytałam, że tamtejsze władze udaremniły zamach w kurortach turystycznych na południu kraju.
Kiedyś chciałabym pojechać do nieturystycznego miejsca w Maroku, by się o tym przekonać. Marrakesz na pewno nie jest dobrym na to miejscem.Globtroterka pisze: ciężko mówić o afrykańskiej mentalności czy jakiejkolwiek mentalności po wizycie w typowo turystycznym miejscu.
Nie zapędzałabym się, bo to zawsze jest krzywdzące
Podobnie mieliśmy w innym mieście w Maroku.buba pisze:inny probowal wezwac policje bo zatrzymalismy sie na platnym parkingu (na 15 sekund? tyle zeby sie zorientowac ze jest platny) a koles nas gonil ze musimy zaplacic za godzine..
I z tym się niestety muszę zgodzić, bo sami mieliśmy podobną sytuację, o której jeszcze napiszę.Pudelek pisze:Z jednej strony pogardzają Europejczykami, bo nie dość że niewierni to jeszcze skąpi, z drugiej - jak płacą pierwsze ceny, to są żałośni, bo naiwni...
Dżola Ry pisze:Natomiast takiej nachalności o jakiej piszesz nie znoszę, wręcz jej nienawidzę!
Mam to samo. Pod tym względem w Maroku jest trudno, ale nie pisałam tego wszystkiego, by odradzać komuś wyjazd. Kraj jest ciekawy i piękny krajobrazowo, a że ludzie nieszczególni, to inna kwestia. Z nimi jakoś, lepiej czy gorzej, można sobie poradzić.trotyl pisze:To samo odczuliśmy w Egipcie...Żona moja chciała kupić sobie bluzkę,która wisiała na straganie.Jak lokalni wyczuli miętę i rzucili się z ofertami na zainteresowaną,to uzyskali efekt odwrotny.Odechciało jej się zakupów
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
Niedlugo chyba tylko na Bialorusi bedzie bezpiecznie....Wiolcia pisze:Teraz niestety sytuacja się zmieniła i IS ma tam mocne wpływy. Jakiś tydzień, dwa po powrocie z Maroka czytałam, że tamtejsze władze udaremniły zamach w kurortach turystycznych na południu kraju.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Wiolcia, a jak to cenowo wyglądało w przypadku tych oszustów/natrętów? O ile oszukał taksówkarz i jaką kasę chciano za "oglądanie ciekawego miejsca" czy "prezent" z henną?
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
W większości nie były to jakieś wielkie sumy, po parę złotych (u taksówkarza mniej), ale jak kilka razy dziennie by się tak przepłacało, to zebrałaby się większa suma. Generalnie oni zawsze na początku podają bardzo wysoką cenę, a jak widzą, że nie przejdzie (a pewnie niekiedy przechodzi i ludzie płacą), to obniżają, choć i tak to się im opłaca.Pudelek pisze:Wiolcia, a jak to cenowo wyglądało w przypadku tych oszustów/natrętów? O ile oszukał taksówkarz i jaką kasę chciano za "oglądanie ciekawego miejsca" czy "prezent" z henną?
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl