09.2015r. Coast to Coast - od morza do morza przez góry i jeziora
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
09.2015r. Coast to Coast - od morza do morza przez góry i je
Zamoczyć tylne koło roweru w Morzu Irlandzkim, a przednie w Morzu Północnym – tym rytuałem zaczynają i kończą szlak Coast to Coast rowerzyści, którzy zapragnęli przejechać wszerz całą Wielką Brytanię. Na wzór pieszego, istnieje tu szlak rowerowy, który prowadzi od wybrzeża do wybrzeża. Choć obecnie różne jego warianty sprawiły, że można zaczynać i kończyć w innych nadmorskich miejscowościach, „środek” jest w zasadzie ten sam – trzeba przejechać przez północną, górzystą część Lake District i Góry Pennińskie – North Pennines.
I chociaż w sumie to kolejny wyjazd rowerowy, dla których stworzyłam osobny wątek na tym forum, by zgromadzić je w jednym miejscu, ten chciałam wyszczególnić osobnym tematem. Dlaczego? Bo jest dla mnie wyjątkowy z kilku względów. Przez ostatnie miesiące dłuższe wyjazdy są dla mnie rarytasem, a ten trwał aż 3 dni, więc może już uchodzić za małą wyprawę:). Po drugie, jak za starych czasów, ruszyliśmy przez siebie z namiotem i nie wiedzieliśmy, gdzie zastanie nas noc i gdzie rozbijemy nasz przenośny dom. I ta namiastka wolności spowodowała, że od początku wycieczki gęba cieszyła mi się niezmiernie!
Po trzecie, było na tym szlaku wszystko, co przyrodniczo może zachwycać swą różnorodnością - dwa morza, liczne jeziora i oczywiście góry, które, nota bene, najbardziej dawały popalić.
I po czwarte, choć pewnie nie ostatnie, pogoda pierwszego dnia, gdy przejeżdżaliśmy przez najpiękniejsze rejony, była tak wyśmienita, że wpłynęła znacząco na odbiór tego naszego rowerowania.
I mimo zmęczenia podjazdami uważam ten wyjazd za jeden z najlepszych w roku!
Dzień 1
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c.htm
Dzień 2
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_02.htm
Dzień 3
http://www.dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_03.htm
I chociaż w sumie to kolejny wyjazd rowerowy, dla których stworzyłam osobny wątek na tym forum, by zgromadzić je w jednym miejscu, ten chciałam wyszczególnić osobnym tematem. Dlaczego? Bo jest dla mnie wyjątkowy z kilku względów. Przez ostatnie miesiące dłuższe wyjazdy są dla mnie rarytasem, a ten trwał aż 3 dni, więc może już uchodzić za małą wyprawę:). Po drugie, jak za starych czasów, ruszyliśmy przez siebie z namiotem i nie wiedzieliśmy, gdzie zastanie nas noc i gdzie rozbijemy nasz przenośny dom. I ta namiastka wolności spowodowała, że od początku wycieczki gęba cieszyła mi się niezmiernie!
Po trzecie, było na tym szlaku wszystko, co przyrodniczo może zachwycać swą różnorodnością - dwa morza, liczne jeziora i oczywiście góry, które, nota bene, najbardziej dawały popalić.
I po czwarte, choć pewnie nie ostatnie, pogoda pierwszego dnia, gdy przejeżdżaliśmy przez najpiękniejsze rejony, była tak wyśmienita, że wpłynęła znacząco na odbiór tego naszego rowerowania.
I mimo zmęczenia podjazdami uważam ten wyjazd za jeden z najlepszych w roku!
Dzień 1
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c.htm
Dzień 2
http://dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_02.htm
Dzień 3
http://www.dwagroszki.pl/p_ANG_c2c_03.htm
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
No właśnie myśląc o tym szlaku miałam w głowie RobertaJ i przekonanie, że dla niego byłoby to pestką do przejechania jednego dnia . Ale ja i tak jestem zadowolona z tych trzech, bo, jak piszesz, sporo znaleźliśmy miejsc, w których trzeba się było zatrzymać! A jakbyśmy mieli więcej czasu, to pewnie pomarudzilibyśmy jeszcze więcej .Robert J pisze:Świetny szlak ! Gratulacje za przejechanie go. 230 km na upartego dałoby radę pokonać w jeden dzień, ale przy takiej ilości atrakcji i widoków na trasie szkoda byłoby się tak śpieszyć
Twoje byłe rowery? Hmm, w sumie białe mają też swój smutny wydźwięk, ale nie w Twoim ogródku z kwiatami .Robert J pisze:A żółte rowery fajne ! Mam podobne kwietniki w ogródku tyle tylko że są to białe kolarzówki
Dzięki!PiotrekP pisze:Co tu pisać, tak fajnej trasy i widoków tylko można Wam zazdrościć.
A dziękuję. Za opis pierwszego dnia wygraliśmy nawet gadżety rowerowe w pewnym małym konkursie rowerowym .włodarz pisze:Pięknie opowiedziana wyprawa.
Rzeczywiście trochę trudno ogarnąć te odlełości, bo zaczyna się i kończy w dwóch różnych miejscach. My trochę poszperaliśmy po necie, pogłówkowaliśmy i udało się to zorganizować. A jak ktoś ma pieniądze i chce wygodniej przejechać taki szlak, to wynajmuje firmę i ma wszystko na tacy. To my Polacy musimy kombinować, jak by tu przyoszczędzić .włodarz pisze:Logistyczne wsparcie dla przemierzających szlak?
Co to będzie jak organizatorzy zdobywania KGP podłapią ten pomysł.
A z innej beczki: mam większą satysfakcję z przejechania tego szlaku z bagażami, choć było trudniej i momentami ciężko.
A KGP? Może i do tego dojdzie. Jest na tyle popularna, że różni ludzie chcą ją zdobyć. I są też tacy, którzy chcą to zrobić wygodniej. Tak to jest z rozwijającą się turystyką.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
Wiolcia, przeczytałam właśnie pierwszy odcinek Twojej opowieści i powiem Ci, że tak pięknie i sugestywnie opisałaś radość tego dnia, tę wolność i szczęście, że aż zabolała mnie tęsknota za taką - pieszą, rowerową, czy karawaningową - włóczęgą bez szczegółowego planu, z niespiesznymi popasami i noclegiem, gdzie nas noc zastanie!
No i dopięłaś swego!Dżola Ry pisze: aż zabolała mnie tęsknota za taką - pieszą, rowerową, czy karawaningową - włóczęgą bez szczegółowego planu, z niespiesznymi popasami i noclegiem, gdzie nas noc zastanie!
Już kombinuję jak tu jakąś weekendową wycieczkę od schroniska do schroniska uskutecznić!
I na rowerze trenuję...
Szkoda byłoby się śpieszyć pokonując te szlaki rowerowe. Zbyt wiele mogłoby umknąć ciekawych rzeczy mym oczom.Wiolcia pisze:No właśnie myśląc o tym szlaku miałam w głowie RobertaJ i przekonanie, że dla niego byłoby to pestką do przejechania jednego dnia . Ale ja i tak jestem zadowolona z tych trzech, bo, jak piszesz, sporo znaleźliśmy miejsc, w których trzeba się było zatrzymać! A jakbyśmy mieli więcej czasu, to pewnie pomarudzilibyśmy jeszcze więcej .
Na wyspach mam trochę rodziny, więc może kiedyś w przyszłości... Kto wie
Nie miałem farby o innym kolorze, a mama powiedziała, że chce mieć kwietnik z roweru widząc jeden graciarni. Zrobiłem jej od razu trzyWiolcia pisze:Twoje byłe rowery? Hmm, w sumie białe mają też swój smutny wydźwięk, ale nie w Twoim ogródku z kwiatami .
Co do dzikiego nocowania w Anglii. W całym kraju jest z tym tak ciężko? Jak wygląda rozbijanie namiotu w górach? Są zakazy?
Jak w tej kwestii jest w Szkocji i w Irlandii?
"Przecież rowerzyści są zawsze głodni!"
No ba!
"Ruszamy zatem w stronę morza, a drogę wyznaczają nam kolejne konstrukcje i rzeźby znajdujące się przy ścieżce rowerowej."
Ciekawe są te ich konstrukcje. W okolicach Bradford też spotkaliśmy podobne.
https://picasaweb.google.com/1097710177 ... 4677959394
Wiesz może czy jest jakiś cel stawiania tych konstrukcji i "posągów" zwierzęcych?
Jak w tej kwestii jest w Szkocji i w Irlandii?
"Przecież rowerzyści są zawsze głodni!"
No ba!
"Ruszamy zatem w stronę morza, a drogę wyznaczają nam kolejne konstrukcje i rzeźby znajdujące się przy ścieżce rowerowej."
Ciekawe są te ich konstrukcje. W okolicach Bradford też spotkaliśmy podobne.
https://picasaweb.google.com/1097710177 ... 4677959394
Wiesz może czy jest jakiś cel stawiania tych konstrukcji i "posągów" zwierzęcych?
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Dżola Ry pisze:Wiolcia, przeczytałam właśnie pierwszy odcinek Twojej opowieści i powiem Ci, że tak pięknie i sugestywnie opisałaś radość tego dnia, tę wolność i szczęście, że aż zabolała mnie tęsknota za taką - pieszą, rowerową, czy karawaningową - włóczęgą bez szczegółowego planu, z niespiesznymi popasami i noclegiem, gdzie nas noc zastanie!
Dżola Ry pisze:No i dopięłaś swego!Dżola Ry pisze: aż zabolała mnie tęsknota za taką - pieszą, rowerową, czy karawaningową - włóczęgą bez szczegółowego planu, z niespiesznymi popasami i noclegiem, gdzie nas noc zastanie!
Już kombinuję jak tu jakąś weekendową wycieczkę od schroniska do schroniska uskutecznić!
I na rowerze trenuję...
To plany masz niezłe! Ja się tam nie piszę na jazdę od schronisk do schronisk, bo mój rower jest wybitnie niegórski! A jak tam Twój dwukołowiec?
Zuch syn!Robert J pisze:Nie miałem farby o innym kolorze, a mama powiedziała, że chce mieć kwietnik z roweru widząc jeden graciarni. Zrobiłem jej od razu trzy
Generalnie z rozbijaniem się w Anglii jest problem, bo jest zakaz. Ponadto większość terenów jest ogrodzona i nie ma jak. A jak nawet trafią się nieopłotkowane wrzosowiska, to trochę nietęgo jest stawiać namiot w środku niczego, gdzie nic nie ma i jest się widocznym jak na dłoni.Tomek.P pisze:Co do dzikiego nocowania w Anglii. W całym kraju jest z tym tak ciężko? Jak wygląda rozbijanie namiotu w górach? Są zakazy?
Jak w tej kwestii jest w Szkocji i w Irlandii?
"Przecież rowerzyści są zawsze głodni!"
No ba!
"Ruszamy zatem w stronę morza, a drogę wyznaczają nam kolejne konstrukcje i rzeźby znajdujące się przy ścieżce rowerowej."
Ciekawe są te ich konstrukcje. W okolicach Bradford też spotkaliśmy podobne.
https://picasaweb.google.com/1097710177 ... 4677959394
Wiesz może czy jest jakiś cel stawiania tych konstrukcji i "posągów" zwierzęcych?
Ale to tylko przepis, bo widziałam ludzi z namiotami rozbijającymi się nad przyjemną rzeczką lub jeziorem i nie sądzę, że było tam jakieś pole namiotowe, bo brak było udogodnień z tym związanych. Myślę więc, że w górach też nikt raczej nie robiłby problemów, gdyby widział namiot.
Zakaz rozbijania dotyczy też Walii, co do Irlandii to nie wiem, bo to inny kraj. Natomiast w Szkocji, z ducha bardziej wolnej, nie ma tego zakazu. Oczywiście są obostrzenia i nie wszędzie wolno, ale generalnie możesz rozbić namiot.
Te rzeźby ustawiono w celu popularyzacji sztuki. Taki projekt, bo sporo osób z tych ścieżek (często pieszo-rowerowych) korzysta.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
:> ... nie wiem jak wyrazić słowami to co czuję... ale to, tak jakbym spotkała bratnią duszę
Wiolcia, czytając twoją opowieść przeżyłam ją bardzo emocjonalnie :>
Bardzo Tobie za to DZIĘKUJĘ
Był czas, kiedy bardzo intensywnie jeździłam na rowerze i podobnie jak Wy zwiedzałam i odkrywałam piękne zakątki tego cudownego świata, niesamowitą błogość istnienia i to, że jazda na rowerze daje niesamowite poczucie szczęścia
Mam nadzieję, że kiedyś znowu znajdę towarzystwo z którym wspólnie ruszymy w nieznane (znane) by przeżyć niesamowitą przygodę :>
A Wam życzę wielu wspaniałych wypraw rowerowych i niezapomnianych wrażeń
Wiolcia, czytając twoją opowieść przeżyłam ją bardzo emocjonalnie :>
Bardzo Tobie za to DZIĘKUJĘ
Był czas, kiedy bardzo intensywnie jeździłam na rowerze i podobnie jak Wy zwiedzałam i odkrywałam piękne zakątki tego cudownego świata, niesamowitą błogość istnienia i to, że jazda na rowerze daje niesamowite poczucie szczęścia
Mam nadzieję, że kiedyś znowu znajdę towarzystwo z którym wspólnie ruszymy w nieznane (znane) by przeżyć niesamowitą przygodę :>
A Wam życzę wielu wspaniałych wypraw rowerowych i niezapomnianych wrażeń
Zawsze patrz na jasną stronę życia :-)
Dzięki, iwona. Cieszę się, że odnalazlaś podobne emocje czytając tę relację. Starałam się oddać to, co było wtedy najważniejsze i widzę, że nie tylko ja odczuwam tak rowerowanie po różnych zakątkach świata tego. To cieszy!iwona pisze::> ... nie wiem jak wyrazić słowami to co czuję... ale to, tak jakbym spotkała bratnią duszę
Wiolcia, czytając twoją opowieść przeżyłam ją bardzo emocjonalnie :>
Bardzo Tobie za to DZIĘKUJĘ
Był czas, kiedy bardzo intensywnie jeździłam na rowerze i podobnie jak Wy zwiedzałam i odkrywałam piękne zakątki tego cudownego świata, niesamowitą błogość istnienia i to, że jazda na rowerze daje niesamowite poczucie szczęścia
Mam nadzieję, że kiedyś znowu znajdę towarzystwo z którym wspólnie ruszymy w nieznane (znane) by przeżyć niesamowitą przygodę :>
A Wam życzę wielu wspaniałych wypraw rowerowych i niezapomnianych wrażeń
Dziękuję za życzenia - nawet nie wiesz, jak się przydadzą! A i Tobie życzę powrotu na dwa kółka - kto wie, może uda się kiedyś razem pokręcić?
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
W Polsce piękna zima, u nas marnie, ale jakoś udało się ją znaleźć.
A chociaż Coast to Coast prowadzi przez różne okolice, najbardziej kojarzy mi się z Lake District. I choć zdjęcia poniżej nie pochodzą konkretnie z tego odcinka, a z gór na południe, jakoś tak mi się to zlewa w (przyjemne) jedno. Parę zdjęć z niedawnego wschodu słońca w Lake District, który to wyjazd był jednym z najbardziej spontaniczych w moim życiu! Pojechaliśmy z ludźmi, których nie widzieliśmy nigdy na oczy, zdecydowaliśmy się w minutę, a było przed 23, gdy otrzymaliśmy informację o wyjeździe, a 4 godziny później już trzeba było wstać, by zdążyć. Szybkie pakowanie, dwie godziny snu i pobudka przed trzecią w nocy...
Ale było super! I zimowo!
A chociaż Coast to Coast prowadzi przez różne okolice, najbardziej kojarzy mi się z Lake District. I choć zdjęcia poniżej nie pochodzą konkretnie z tego odcinka, a z gór na południe, jakoś tak mi się to zlewa w (przyjemne) jedno. Parę zdjęć z niedawnego wschodu słońca w Lake District, który to wyjazd był jednym z najbardziej spontaniczych w moim życiu! Pojechaliśmy z ludźmi, których nie widzieliśmy nigdy na oczy, zdecydowaliśmy się w minutę, a było przed 23, gdy otrzymaliśmy informację o wyjeździe, a 4 godziny później już trzeba było wstać, by zdążyć. Szybkie pakowanie, dwie godziny snu i pobudka przed trzecią w nocy...
Ale było super! I zimowo!
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl
No i język nie dość giętki nie wyraził tego, co pomyślała głowaWiolcia pisze:To plany masz niezłe! Ja się tam nie piszę na jazdę od schronisk do schronisk, bo mój rower jest wybitnie niegórski! A jak tam Twój dwukołowiec?
To były poruszone dwie oddzielne kwestie.
Wędrówka z plecakiem od schroniska do schroniska to jedno (strasznie mnie na to wzięło!), a wycieczki rowerowe to drugie Stanowczo nie do połączenia dla mnie. No chyba, że kiedyś, jak potrenuję, to po Beskidzie Niskim gdzieś popróbuję
Rower jest super, ale właśnie po ostatniej wycieczce ma kapcia w tylnym kole