Bobry, kaczeńce i retorty czyli okołobieszczadzkie wędrówki

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Bobry, kaczeńce i retorty czyli okołobieszczadzkie wędrówki

Post autor: buba » 24 kwietnia 2016, 23:14

W Bieszczady jezdzilam sporo w latach 1997-2003. Spedzalam tam cale wakacje a czasem i wiecej. Jakos zauroczyly mnie te gory. A moze wlasnie nie gory, ale doliny, wsie, knajpy, chatki, drogi, wypały. Te lawiny błota splywajace ze stokow i kurz wspinajacy sie na drzewa. Ten pokruszony asfalt stokowek pachnacy po letnim deszczu. Ta bliskosc granicy i powiew wschodu. Te wszystkie zwariowane i dziwne przygody ktore byly nierozlacznie zwiazane z kazdym wyjazdem w te strony. A potem swiat zaczal sie zmieniac. Zmiany jakos glownie przyspieszyly na wschodzie Polski. Poloniny wprawdzie wciaz staly na swoim miejscu, ale zmiany glownie uderzyly w moj podbieszczadzki swiat cienistych dolin. Obrazilam sie wiec smiertelnie na Bieszczady, obiecujac sobie ze juz nigdy tam nie pojade by uniknac rozczarowan, kiedy kolejne znane i lubiane miejsce zniknelo bezpowrotnie. Zaczelam szukac skrawkow mojego swiata w innych miejscach..
Ostatnio jednak kilku znajomych zaczelo mnie namawiac na powrot w Bieszczady. Ze zostalo tam wiele fajnych miejsc i klimatu a nawet ze powstaly nowe miejsca ktore warto odwiedzic. Zeby szukac poza sezonem- poza wakacjami, feriami, swietami, majowkami, weekendami czy osławionymi pazdziernikowymi “kolorkami”. Ostateczna zacheta okazal sie fakt powstania 3 nowych chatek- w Przybyszowie, Łupkowie i Rabym. Zatem padlo na kwiecien. Po Wielkanocy. Przed majowka. Mozna wykroic prawie pelny miesiac. Grunt ze snieg, ktory nas w tym roku ciagle przesladowal,stopnial na dobre .Jak nie teraz to pewnie nigdy- zawsze beda inne plany, bardziej palące. Wiec jedziemy. I obiecalam sobie jedno- na ile to mozliwe nie porownywac. Nie odnosic swiata ktory widze do wspomnien sprzed lat. Probowac patrzec na miejsca, ludzi, wydarzenia tak jakbym byla w Bieszczadach po raz pierwszy. Jakby wrazenia padaly na zupelnie czysta karte. Calkowicie to pewnie niemozliwe ale mozna sie starac.

W drodze odwiedzamy kolejna do kolekcji piramide- w Zagorzanach
Obrazek

oraz przypadkowo wpadamy na cerkiew w Rogach.
Obrazek

Spimy w PTSMie w Lesku- ogromnym gmachu na kilkaset osob w ktorym jestesmy prawie sami.
Obrazek

Jest jeszcze dwoch niemieckich turystow z ktorymi nikt nie potrafi sie dogadac. Ostatecznie za tlumacza robi telefonicznie corka goscia z obslugi i udaje sie przekazac kolesiom kilka waznych kwestii np. ze mimo zamknietych na noc drzwi nie trzeba wyskakiwac z okna jak sie chce cos wyjac z auta , ze nad ranem przyjdzie elektryk i zeby sie go nie przestraszyc itp.

Klatka schodowa schroniska jest wyposazona w grube szybki ktore strasznie lubie
Obrazek

Zaczynamy wycieczke od okolic Bukowska. Mile pagory ktore nie wiem czy sa przedgorzem bieszczadzkim, Beskidem Niskim czy jakis milosnik klasyfikacji wrzucil to do calkiem innego worka.
Odwiedzamy cmentarz w Plonnej
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zwraca uwage krzyz wrosniety w drzewo. Chyba drugie po Łupkowie takie miejsce gdzie przyroda zezarla jakis kawalek nagrobka. Jakos tak symbolicznie. Nie tylko prochy nieboszczyka tam gleboko pod ziemia mieszaja sie z przyroda ale i nadziemny metal staje sie z nia jednoscia.
Obrazek

Ruina cerkwi w Plonnej jest oblepiona jakimis obrazkami ktore maja imitowac dawny ikonostas.
Obrazek
Obrazek

Wokol scenki z zycia dawnej wsi na półleżących tablicach- zdjecia ze szkol i spotkan wiejskich gospodyn. Tablice sa w dobrym stanie, zdjecia sa wyrazne, niepostrzepione, nie zdazyly jeszcze wyblaknac. Zwraca uwage jedna tablica, z ktorej zdjecie zostalo dokladnie czynnie wyskrobane. Jakas niewygodna scenke polityczna - typu “Bandera wizytuje wies”?. Albo ktorys z dawnych mieszkancow nie zgodzil sie na “publikacje swojego wizerunku”?
Obrazek

Architektura drewniana ptasich budek jest tu bardziej strojna niz w innych regionach kraju
Obrazek

Skrecamy sobie tez w boczna droge gdzie zapoznajemy sie z sympatycznym brodem
Obrazek

Oraz ciekawym znakiem drogowym- czyli pojazdy Nadlesnictwa Lesko nie maja tam 15% nachylenia drogi :P
Obrazek

Na dokladne spacery po tej okolicy jeszcze przyjdzie czas a tymczasem uderzamy w strone chaty w ktorej dzis planujemy spac. Jest to zbudowany dwa lata temu malutki domek, stojacy na terenach nieistniejacej wsi Przybyszów. Gospodarzem jest Piotrek z Krosna, ktory oprocz tego ze tu chatkuje zajmuje sie produkcja bębnow. W chatce oprocz gospodarza jest rowniez Michał zwany Klerykiem, znajomy Piotrka z dawnych lat, gdy wspolnie pracowali na obsludze roznych bieszczadzkich schronisk- Jaworca, Rawek… Chatka miesci w porywach 8 osob na poddaszu (choc ponoc bywalo sporo wiecej) oraz jest najcieplejsza chatą w jakiej zdarzylo mi sie nocowac. W nocy jest istna sauna czyli to co buby lubia najbardziej. Spie obok spiwora. Na stanie jest kot Szczepan i suka Bruma, ktora ma akurat cieczke i przed chata siedzi trzech adoratorow z Karlikowa. Trzeba uwazac wychodzac do kibla zeby nie wypuscic Brumy z chaty.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po przeczekaniu kilku przelotnych deszczy idziemy na pobliska gorke zwana Tokarnia. Jest ciemno, chmurnie i co chwile polewa.
Obrazek
Obrazek

Pada nawet grad ktory probujemy przeczekac pod drzewem. Kabaczek jest zafascynowana swoim pierwszym gradobiciem. Probuje wylazic spod kurtki i wystawiac pyszczek ku niebu.
Obrazek

Las w ktorym szukamy odpowiednio rozlozystego drzewa jest jakis mroczny i pokrecony.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po przejsciu czarnej chmury widoki ze szczytu Tokarni sa calkiem znosne.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wieczorem gdy ⅕ ekipy zmogl sen pozostali gromadza sie w kuchni gawedzac o obecnych i dawnych bieszczadzkich schroniskach- o bezsensownych rankingach i przerabianiu na pensjonaty, o irracjonalnych haraczach dla PTTK od dzierzawcow i czesto wdeptanych w ziemie idealach i wyobrazaniach ludzi decydujacych sie na obsluge takich obiektow. Schodzi tez na inne bieszczadzkie tematy i wspomnienia - o piłowanych szlabanach, lesnych obławach z kolczatką na stokowkach, o chatkach istniejacych oraz tych ktore poznikaly- pokroju Obnogi, Wańka Dzialu czy hippisowsko- wegetarianskiej nad Komancza. Plyna wiec opowiesci o gorach i klimatach ktore sa oraz tych ktore odeszly, a gawedy mieszaja sie z sapaniem Brumy (ktora smiesznie biega łapami przez sen), trzaskaniem w piecu i wyciem wiatru nad potokiem.

Rano pogoda jest laskawsza wiec sniadanko zapodajemy “na przyrodzie”. Wiem ze to sformulowanie nie jest prawidlowe i nie po polsku, ale to okreslenie, popularne jak wschod dlugi i szeroki, tak mi sie wrylo w łeb, ze juz inaczej nie potrafie nazwac tego biesiadowania na… na przyrodzie :P
Obrazek

Potem idziemy gorami w strone Komańczy. Poczatkowo towarzyszy nam chatkowy, chcac nam pokazac zeremia bobrowe. Bobry tu ostatnio mnoza sie jak kroliki i wszystkie okoliczne rzeczki zmieniaja sie w malownicze rozlewiska. W tym temacie jestem ogromnie rozdarta- bardzo lubie bobry, ale poscinanych masowo wszedzie drzew troche mi tez szkoda.. Miejscowi sa zwykle zgodni i bobrow nie lubia- chyba ze na talerzu, ale tez nie wszyscy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zawijamy tez na dwa cmentarzyki na terenach dawnej wsi.
Obrazek
Obrazek

Odwiedzamy tez podlesny krzyz panszczyzniany oraz wylegujemy sie na łące w temperaturach iscie nie kwietniowych ale jak przeniesionych ze srodka lata!
Obrazek
Obrazek


Blota wszedzie dostatek!
Obrazek
Obrazek

Dalej podazamy juz sami, jako ze Piotrek ma tam jeszcze jaka robote w obejsciu. Mijamy gorke Kamien ze spora iloscia wychodni skalnych, gdzie mozna sie poczuc zupelnie jak w Sudetach.
Obrazek
Obrazek

Pierwszy raz widze taki podpis- wyskrobany w mchu.
Obrazek

Dalej tylko las.. A moze az las?

Sa wiatrolomy
Obrazek
Obrazek

Zasiedlone kałuze
Obrazek

Dziwne bulwy i narosle na drzewach
Obrazek
Obrazek

Sosny trojaczki
Obrazek

Oraz cos co napewno ozywa w mgliste noce….
Obrazek

Pamietam ze kiedys w "Lecie z Radiem" byly konkursy na np. najbardziej laciata krowe albo najdluzszego jamnika. Mysle ze w kategorii “najbardziej dziuplaste drzewo” to by mialo szanse! Troche mi tez staje przed oczami gruzinska Wardzia ;)
Obrazek

Mijamy tereny chyba dawnej wsi, na mapie podpisane jako Fajtyska
Obrazek

Tym sposobem dopelzamy na Wahalowski Wierch ktory jest plaski, rozlegly i plowy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wszedzie skoszone łąki i stosy bel siana. Ktos sobie czesze kase na doplatach jak bum talala.

W cieplych wieczornych promieniach slonca niespiesznie wracamy do Przybyszowa i milej malej chatynki…
Obrazek
Obrazek
Obrazek


cdn
Ostatnio zmieniony 25 kwietnia 2016, 20:52 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 25 kwietnia 2016, 10:11

Czekam z niecierpliwością na kolejne dni, wspaniałe tereny, dzikie i odludne co najbardziej lubię. :)
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Alina
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 392
Rejestracja: 19 czerwca 2011, 23:34

Post autor: Alina » 25 kwietnia 2016, 11:04

A jednak udaje Wam się wędrować z dzieciątkiem :hura: ,cóż a ja niedowiarek ....zwracam honor i jestem pełna podziwu.
Na zdjęciach nie widać :) ,aby Wasze plecaki były przeładowane,jak Wy to robicie? :)
Dzieciątko spokojne,pewnie zamiłowanie do wojaży wyssało z mlekiem Buby ;)
Pielęgnuj swoje marzenia. Trzymaj się swoich ideałów.
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 25 kwietnia 2016, 12:18

Alina pisze:Na zdjęciach nie widać ,aby Wasze plecaki były przeładowane,jak Wy to robicie?
skoro jest samochód, to po co przeładowywać plecaki? :kukacz:
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Alina
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 392
Rejestracja: 19 czerwca 2011, 23:34

Post autor: Alina » 25 kwietnia 2016, 14:01

Pudelek pisze:skoro jest samochód, to po co przeładowywać plecaki? :kukacz:
Też mam samochód :kukacz: i dziecko :)
teraz już dość duże ,ale zawsze mam co nosić ,a przy takim maluchu :shock:
Pielęgnuj swoje marzenia. Trzymaj się swoich ideałów.
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 25 kwietnia 2016, 14:29

ale nie bardzo rozumiem... podjeżdżasz autem pod miejsce noclegowe i tachasz wszystko w plecaku??
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 25 kwietnia 2016, 15:23

Alina pisze:Na zdjęciach nie widać ,aby Wasze plecaki były przeładowane,jak Wy to robicie?
Nie wcale :8p: (patrzysz na te jednodniowe... ;) )

Obrazek

Obrazek
Alina pisze:Dzieciątko spokojne,pewnie zamiłowanie do wojaży wyssało z mlekiem Buby
Slabo ssalo to mleko, zawsze wolalo butelke ;) Choc moze bylo to mocno skondensowane i wystarczylo? a jakie ma serio zamilowanie to pokaze czas... Pewnie za 15 lat bedzie mozna odpowiedziec na to pytanie...
Pudelek pisze:
Alina pisze:Na zdjęciach nie widać ,aby Wasze plecaki były przeładowane,jak Wy to robicie?
skoro jest samochód, to po co przeładowywać plecaki? :kukacz:
Samochodem nie da rady podjechac pod wszystkie noclegi. Na Jaworzec, Rawki, Magure Małastowska, Przybyszów lub do kilku lesnych chatek musielismy dojsc 1-3 km. Czesto mimo dobrej drogi stoi zakaz, droga jest rozryta lub nie za bardzo wypada dojechac pod same drzwi. Czasem mozna zalatwic pozwolenie w nadlesnictwie na dojazd ale to dotyczy tylko punktu nr 1.
No wiec trzeba przeladowywac plecaki- choc rozwazalismy rowniez wozeczek taki jak maja zlomiarze :lol:
Ostatnio zmieniony 25 kwietnia 2016, 15:41 przez buba, łącznie zmieniany 3 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3055
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 25 kwietnia 2016, 15:26

muły dwugarbne :lol:
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 25 kwietnia 2016, 15:37

Alina pisze:Też mam samochód i dziecko
teraz już dość duże ,ale zawsze mam co nosić ,a przy takim maluchu
Na jednodniowe calodzienne wycieczki reszte betow zostawialismy albo w miejscu noclegu albo w skodusi i zabieralismy tylko plecaki te male zielone. Zawsze bralismy okolo 7 pieluch, chusteczki myjace, komplet ubranka na zmiane, kombinezon jakby sie zrobilo zimno, parasol, kabacze zarcie i picie na caly dzien, wode w termosie + nasze ubranie, jedzenie, picie. Jednodniowe placaki byly fajne do noszenia ( w odroznieniu od tych duzych ;) Probowalam jakos zredukowac bagaze ale jakos nie umiem spakowac sie lepiej. Acz mysle ze za 2-3 lata bedzie duzo lzej! A poki co trzeba tachac i kombinowac jak wycisnac ze skodusi ile sie da pomocy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2376
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Post autor: włodarz » 25 kwietnia 2016, 17:38

buba pisze: Mijamy gorke Kamien ze spora iloscia wychodni skalnych, gdzie mozna sie poczuc zupelnie jak w Sudetach.
Czyli Bieszczady tyż pikne, ale nie ma to jak w Sudetach :)
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 25 kwietnia 2016, 20:53

włodarz pisze: Czyli Bieszczady tyż pikne, ale nie ma to jak w Sudetach :)
Zdecydowanie na chwile obecna wole Sudety! Bez dwoch zdan! :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 26 kwietnia 2016, 0:07

Rano najpierw jedziemy z chatkowym do Bukowska. W centrum duzy sklep do ktorego geba mi sie smieje- napisy i wogole klimat jak przeniesiony z dawnych lat!
Obrazek
Obrazek

Dzis wybieramy sie na tereny dawnej wsi Kamienne.
Obrazek

Oczywiscie bobrow tu tez nie brakuje i to zdanie jak mantre bede mogla powtarzac w kazdej czesci relacji ;)
Obrazek
Obrazek

Obecnie jest tu jeden zamieszkany dom oraz kilka dacz w tym polowa opuszczonych.
Obrazek
Obrazek

Drzewo z Kamiennego
Obrazek

Jest tez cmentarzyk z wiata i dziwna tablica. Zwykle na takowych jest opisana historia danej wsi, cmentarza albo chociazby dzdzownicy o ktorej jest domniemanie ze moze wystepowac w blizszej lub dalszej okolicy. Z tablicy w Kamiennym natomiast dowiemy sie dlaczego Ukraina jest niepodleglym panstwem i dlaczego to jest takie wazne i niepodwazalne.
Obrazek

Nie mam nic przeciwko Ukrainie ale czuje jakis zgrzyt, bo to juz ktoras tablica w rejonie z ktorej mi zajezdza jakas polityczna agitka. Troche mi to pachnie klimatami z Łemkowskiej Watry w Zdyni w 2003 roku w ktorej mialam okazje uczestniczyc. Kiedy to grupa chlopakow z Kijowa z czarno-czerwonymi flagami napierdzielala sie z kibicami z Rzeszowa i Przemysla- “o racje i prawo do tych ziem”. A w budce z piwem spotkalismy starego Łemka, ktory przyjechal spod Ełku posluchac dawnych piesni i ze smutkiem w glosie mowil: “nic sie nie zmienilo- a dla nas wciaz nie ma tu miejsca…”.

Pogoda jest nienajgorsza wiec postanawiamy sobie jeszcze wejsc łąkami na pobliskie wzgorze z masztem ktore wedlug mojej mapy nazywa sie Kuty. W polowie pagora przekraczamy jakby jakas magiczna linie. Brama do innej rzeczywistosci? Zaczyna duc lodowaty wiatr. Temperatura spada chyba o 15 stopni. Opada tez mgla na okoliczne gorki wiec totalne nici z widokow. Ubieramy na siebie zawartosc plecakow i wylazimy dalej juz wsrod mniej przyjaznych okolicznosci.

Tak prezentuje sie toperz w 17 miesiacu ciąży :P
Obrazek
Obrazek

Na szczycie rozjezdzony plac zrywkowy, wieza znikajac w chmurze i kilka blaszanych barakow. Nikt nas do nich nie zaprasza na samogon wiec pozostaje schodzic w dol cienka nitka asfaltu.
Obrazek

Kawalek dalej stoi terenowka z ktorej wychyla sie geba dziadka ktory oferuje podwiezienie. Gosc obrzuca grubasnego toperza dziwnym spojrzeniem- takiego brzucha piwnego to chyba jeszcze nie widzial. Pierwsze kilkaset metrow pokonujemy w milczeniu az z domniemanego brzucha wydostaje sie chrumkniecie a dziadek malo nie zjezdza do rowu z okrzykiem “co pan tam ma?”. Na tym etapie spod kurtki wysuwaja sie dwa brazowe oczka, łapki zaczynaja skubac fotel a cala kabine wypelnia ochocze guganie. Jako ze kabaczek tak profesjonalnie zagaila rozmowe- teraz zaczyna opowiadac nasz kierowca. Mowi ze jest mysliwym ale nie poluje na bobry bo mu ich zal. Slyszal kiedys ze mieso bobra ma smak podobny do ryby i z tej racji dawniej nawet ksieza w poscie mogli je spozywac. Zawozi nas tez do bacowki swojego koła, pokazuje rozne zakamarki i zacheca do korzystania z ich wiaty ogniskowej jak tu jeszcze kiedys zawitamy. Opowiada tez jak ich koło kupilo wszystkie okoliczne łaki po dawnym PGRze. Zawiazali stowarzyszenie i kupili- za grosze, bo tak jeszcze kilkanascie lat temu chodzila ziemia rolna w tej czesci Polski. Maja tego 350 ha. Ostatnio to kosza. Koszt koszenia to 70 tys a “durne panstwo” jak to okresla nasz kierowca - daje za ten proceder 500 tys. A glupi by nie bral jak kasa na ulicy lezy. Siano lezy i gnije. Krow juz tu od dawna nie ma. Popegieerowskie stajnie gnija podobnie jak siano. Konto kazdego mysliwego rocznie wzbogaca sie o 10 tys. Pol regionu tutaj z tego tak zyje. Zyc nie umierac.

Dziadek pokazuje nam tez kapliczke pt:”Matka Boska z wilkami”. Miejsce ponoc nie jest przypadkowe. Kopczyk stoi w miejscu gdzie jest przesmyk ktorym regularnie wedruja watahy wilkow - zdjecie zrobione dzien pozniej.
Obrazek
Obrazek

Mysliwy dziwi sie ze nie wyjechalismy autem na gore- asfalt, brzydka pogoda, pod gore ostro- mozna sie zasapac. Mowimy ze szlaban zamkniety. Pokazuje nam wiec jaki klucz nalezy dorobic aby szlabany byly nasze- ot, zwykla trojkatna korba. Wysiadamy w Plonnej gdzie czeka na nas wierna skodusia. Zrobilo sie tak zimno, mokro i paskudnie ze dalsze zaplanowane spacery nie nastrajaja optymizmem, wiec postanawiamy dzisiejszy dzien zagospodarowac inaczej, bardziej objazdowo, a glownie w poszukiwaniu jedzenia.

W chatce Kleryk nam strasznie reklamowal pierogi w schronisku w Smolniku wiec tam ruszamy. Spalismy tam w listopadzie 2005, potem schronisko splonelo w 2012 roku i je odbudowali. Wedlug opinii roznych znajomych mocno zapodaje cepelia a pokoje tam oferuja iscie hotelowe w wygladzie i cenach. Ogromnym plusem obiektu jest jednak to ze zaden wedrowiec nie dostanie kopniaka w tylek gdy tu zawita na nocleg. Gleba jest udzielana zawsze w specjalnie przeznaczonym do tego celu pomieszczeniu. Dla specjalnie zasluzonych gosci jest tez zapiecek. Spod schroniska sa ponoc fajne widoki. Wtedy jak bylismy wszystko tonelo we mgle. Teraz jest podobnie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przed schroniskiem siedzi babka z facetem i bardzo sie ciesza na nasz widok. Pytaja czy my jestesmy “od Artura” bo wlasnie czekaja na jakas pare. Miny im smutnieja gdy zaprzeczamy. Zapraszaja do srodka. Jest bigos. I domowe nalewki. Najlepsza z dzikiej rozy. Aby tradycji stalo sie zadosc musze zadąć na rogu.
Obrazek

Tamten sprzed lat byl chyba ladniejszy.
Obrazek

Ale napewno łączy je to ze nie umiem z nich wydobyc ladnego dzwieku tylko jakies zalosne popierdywanie.

Kabak dokazuje po stole. Babka daje jej styropianowe jajo co sie spotyka z wybuchem entuzjazmu.
Obrazek

Chwile potem kabak trafia na jej rece zebysmy mogli spokojnie zjesc nie ryzykujac utonieciem kabaka w bigosie. Dluga chwile bawia sie lampa, ktora krecacc sie puszcza wokol rozne ciekawe odblaski.
Obrazek

Obecnie na obsludze siedzi babka ze Smolnika. Pomaga jej corka z zieciem. Cala trojka przesympatyczna. Czuc jednak w powietrzu jakis niepokoj. Jak sie potem okazuje jego zrodlem sa owi ludzie “od Artura”. Ma byc para i 12 koni. Do konca nie wiadomo w jakiej roli tu przyjezdzaja. Wlasciciel ponoc powiedzial ze maja pomagac obecnym gospodarzom. Znaczy co? Kontrolowac? Czy 5 osob na obsludze na rownych prawach? Czy moze to nowa obsluga dla chaty a stara z jakis przyczyn nie dostala jeszcze informacji ze ma sie zbierac do domu? Po jakims czasie faktycznie przyjezdzaja zapowiedziani. Sa jeszcze ze znajomymi i cala czworka zaczyna sie zachowywac jak u siebie, mocno panoszyc, pouczac obecna gospodynie i wytykac jej błędy w prowadzeniu schroniska (np. zbyt skape menu). Dla nas tez nie sa zbyt sympatyczni.

Gdy schodzimy na dol gospodarze mowia ze zwioza nas swoja niwa zebysmy nie zmarzli. Jejku! Jak to auto pieknie pachnie! Ten dzwiek! Ta gracja w pokonywaniu wybojow! Ta szlachetna sylwetka!

Pozniej sobie lazimy po Smolniku i zagladamy pod okapy starym drewnianym domom.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jest tez retorta reklamujaca pole biwakowe.
Obrazek

Z jednego z domow wybiega do nas gospodarz. Zaprasza na herbate i ciacho. Lądujemy w kuchni pachnacej produkcja przetworow. Kabak znow trafia na rece. Chyba musze pilnowac zeby sie gdzies nie przykleila ;)
Obrazek

Miejscowi ponoc zobaczyli odlegle blachy skodusi. Widzieli ze ogladamy stare domy. Postanowili spytac czy my- lub ktos z naszych znajomych nie chce kupic ziemi w Komanczy wraz z drewnianym domem. Widok z okien na cala Komancze. Dom do zamieszkania, zadbany. 3.5 ha. 400 tys. Ktos reflektuje?

Gadamy o lesnych chatach, okolicznych knajpach ktore zyja tylko 2 miesiace w roku, dewizowcach polujacych na co sie da rowniez na ludzi jak podleza pod ambone, o znikajacych kolach w autach. Od nich sie tez dowiedujemy ze “konska ekipa” ma byc teraz nową obsluga schroniska. Tylko wlasciciel cos kreci z nieznanych nikomu powodow, nie jest szczery ze swoimi pracownikami a ajenci ciagle sie zmieniaja w dziwnych okolicznosciach.

Dostajemy w prezencie kostke wedzonego sera. Dzis czujemy sie jak na wschodzie- wszyscy nas karmia, wożą i holubia.

Po drodze widac poprawiajaca sie pogode a nad Karlikowem nawet przeziera zachodzace slonce.
Obrazek

W sklepie w Karlikowie pytam o chleb. Nie ma. Zatem probuje kupic piwo Namyslow. Nie ma. Jak nie ma? Stoi tam na polce. Przeterminowane dwa lata. Biore dwa tyskie. Z tylu slysze pomruk “wreszcie gada do rzeczy”. Sklep jest klimatyczny, o przygaslym pelgajacym swietle zbrązowialej zarowki czterdziestki. W srodku stoliki, krzeselka i kilku gosci o charakterystycznych, wyrazistych twarzach.

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 26 kwietnia 2016, 19:56

Noc jest lodowata. Ale pojawily sie gwiazdy, ktore mozna podziwiac np. ze slawojki przez furkoczacy na wietrze kocyk zastepujacy drzwi. Rano pogoda przefajna jakby wczorajszy mglisty dzien wogole nie istnial. Jedziemy sobie pod maszt sprawdzic czy mysliwy nie klamal ze sa fajne widoki.
Obrazek
Obrazek

Niedaleko Plonnej ciekawa kladka przerzucona przez potok. Obecnie zdaje sie nigdzie nie prowadzic.
Obrazek
Obrazek

Na obrzezach Karlikowa bylo dawniej wiezienie. Nieczynne jest od lat i zostaly po nim zruinowane baraki. Z zewnatrz nie wygladaja na nic ciekawego acz w srodku i przygladajac sie blizej scianom mozna znalezc kilka ciekawych eksponatow, napisow lub malowidel z dawnych lat.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zawsze myslalam ze w wiezieniach sa nieco surowsze wnetrza.. . a nie jakies pseudopalacowe kominki i kolumienki ;)


Jedne drzwi w ruinach sa zamkniete i opatrzone napisem. Zwraca uwage ortografia i wiara w opatrznosc :P
Obrazek

W zarosnietym ogrodzie przywieziennym stoi sobie kamienny (betonowy? ;) ) misiek- brat blizniak tego ze Ślęży!
Obrazek

Odwiedzamy dzis tereny dawnej wsi Zawadka Morochowska. Na bieszczadzkiej ziemi po II wojnie swiatowej nigdzie sie nie dzialo dobrze ale ta wioska ucierpiala chyba szczegolnie. W 1946 oddzial LWP wymordowal tam 73 mieszkancow, w tym 6 miesieczne niemowle.. Masakra- takie mniejsze od kabaczka… :( Czemu akurat padlo na ta wies - nigdzie nie udalo mi sie znalezc odpowiedzi. Ponoc nikt z niej nie byl osobiscie w UPA a sympatie okazywane ukrainskim partyzantom byly podobne do tych w innych wsiach ktore jedynie zostaly pozniej wysiedlone w ramach akcji “Wisła”. Zwykly pech , fatum czy cos wiecej?
Obrazek
Obrazek

Do cmentarza trudno dojsc, sciezki przestaja miec znaczenie bo wszystko tonie w bobrowiskach
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tereny wsi robia na nas mile, cieple, spokojne wrazenie, zupelnie nieadekwatne do strasznych wydarzen sprzed wielu lat. Bobry sobie harcuja, grzybki porastaja pnie, strumyk meandruje, miejscowi kradna drzewo- sielski dzien jak codzien bywaja w dolinkach wbitych w gory gdzies na koncu swiata.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wszystkie drzewa nadgryzione przez bobry sa mokre. Zastanawiamy sie czy specjalnie sa one nadgryzane, opluwane woda i zostawiane na jakis czas? Zeby zmiekly albo co? Bo jest dziesiec drzew wygryzionych do polowy zamiast zeby 5 sciely w calosci...
Obrazek
Obrazek

Kolo Morochowa trafiamy na bujana kladke nad Osława.
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Jak widac nie tylko ja lubie sie hustac na takich kladkach - bo postanowili tego zabronic.
Obrazek

Mamy tez plan odwiedzic nieistniejaca wies Bełchówka. Juz za Zboiskami trasa w terenie przestaje nam sie zgadzac z mapa- chyba poasfaltowali jakies sciezki wiec skrzyzowania wygladaja inaczej. W koncu jakos docieramy na Ratnawice i idziemy sobie blotnistymi traktami szukac sladow wsi.
Obrazek
Obrazek

Spotkany lesniczy utwierdza nas w tym ze znajdujemy sie na łąkach gdzie dawniej byla Bełchowka i ze dobrze idziemy. Mijamy pola, wlazimy w lasy a cmentarzyka nigdzie nie ma. Schowal sie skubaniec. Ostatecznie pakujemy sie w jakis wawoz ktory sprawia wrazenie ze predzej mozna tam spotkac miśka niz stare krzyze.
Obrazek

Wlazimy jeszcze na jakis jeden i drugi pagor z ktorego conieco widac.
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Te pola to chyba nie oraja na trzezwo ;)
Obrazek

Kolejnego dnia opuszczamy Przybyszow i suniemy w strone Łupkowa. Po drodze zahaczamy o Turzansk i przelecz pod Suliła. Toperz rozklada sie tam z ksiazeczka i oswiadcza ze mu dobrze i nigdzie nie idzie. Kabaczek rowniez dokazuje wypuszczona na swieza soczysta trawke.
Obrazek

Cos ostatnio jest chyba moda zeby na szlakowskazach wieszac czachy!
Obrazek

Ide sobie wiec w gore sama- przez łaki spowite zapachem jałowca. Najpierw towarzysza widoki na wies i cerkiew o wielu bułeczkach.
Obrazek

Pozniej pokazuja sie inne gorki , łaki, lasy, zupelnie puste, jakby bez drog i ludzkich osad. Ostatecznie mnie tez zmoglo lenistwo i na sam szczyt wylazic mi sie nie chce. Cofam sie z ostatniej polany
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W Łupkowie ponoc dzis sie szykuje fajna impreza wiec odpuszczamy juz inne plany i suniemy w strone chatki.


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 27 kwietnia 2016, 13:01

Osiedlamy sie w Łupkowie. Wyjatkowo nie w “Koncu Swiata” gdzie bylismy juz kilka razy ale w nowej malutkiej chatce zwanej “Grzegorzowka”. Obiekt z gatunku tych najfajniejszych- znaczy bez pradu, z woda w strumieniu. Stoi ona na zboczu trawiastego wzgorza nieopodal dworca PKP Stary Łupkow. Chatka istnieje juz rok. Prowadzi ją mila para- Grzesiek i Ala.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Stryszek
Obrazek

Kuchnia
Obrazek

Oprocz gospodarzy chate zamieszkuje kilka kotow oraz dwa psy rasy alaskan malamut.
Obrazek

Jak nie lubie psow to te dwa bardzo mi sie udaly. Po pierwsze nie szczekaja, nie ujadaja ciagle i bez powodu jak 99% kundli wszelakich. Jak juz postanawiaja “dac glos” to wyja jak wilki. Nie rzucaja sie do łydek, nie ślinia spodni, nie wyrywaja kanapek z rąk.Czyli psy tez moga byc fajne!. A moze to dlatego ze hoduja sie to na wpol dziko? W przestrzeni i wolnosci, ktora czasem jednak ma i swoje ciemne strony. Jednego z nich kiedys poturbowal wilk, drugiemu bobr rozprul brzuch jak wlazl do strumienia, tak ze weterynarz musial zszywac. A z jednego kota to jest straszny zboj! Ulubil sobie lozeczko kabaczka i gdy tylko jest wolne myk! wskakuje i probuje sie umoscic na kocykach ;) Nieglupia bestia!
Obrazek


Sa tez trzy konie z ktorymi jakos tak wychodzi ze nie mamy zadnego kontaktu.

Na pobliskim drzewie jest tez hustawka z ktorego to faktu korzystam w kazdej wolnej chwili. Nie jest wprawdzie az tak ekstremalna jak jedna taka spod pewnej sudeckiej lesnej chatki ale tez daje kupe radosci.
Obrazek

Oprocz stryszku chatki mozna rowniez nocowac w tipi, w ktorym sa kanapy a na srodku pali sie ognicho.
Obrazek
Obrazek

Zawsze sie zastanawialam jaka jest roznica pomiedzy tipi a czumem? Bo jurta to wiadomo ze ksztalt inny. Łupkowskie tipi oprocz bycia alternatywna noclegownia spelnia tez funkcje glownej imprezowni, gdyz w chatce jest za malo miejsca aby pomiescic wieksza biesiadujaca ekipe. Dzis przyjechali do gospodarzy znajomi- Felek i Adam z zespolu Caryna. Chlopaki jada prosto z Danielki, gdzie od kilku dni toczyla sie impreza grano-spiewana “Wielkie Budzenie Niedzwiedzicy”. Jada prosto w Bieszczady, dzis nic nie spali ale powszechnie wiadomo ze granie dzis bedzie, “niedzwiedzia” dogrywka, acz w kregu bardziej kameralnym niz tamto beskidzkozywieckie. Jest tez Tomek z Gliwic, wiec pare luda sie uzbieralo do zasiedlenia tipi wieczorowa pora. Wyjemy chyba do 2 rano wsrod oparow roznych trunkow i trzepoczacych na wietrze, rozswietlonych ogniem plocien wielkiego namiotu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Gadamy tez o roznych okolicznych ciekawostkach- dziwnej sasiadce ktora podglada wszystkich przez lornetke czy perypetiach zwiazanych z ostatnim chatkowym z “Konca Swiata”. Cos ta chata ostatnio nie ma szczescia do obslugi… Od kilku dni przejela ją nowa para, wszesniej rezydujaca chyba na Jaworcu. Cos teraz wszedzie tu zmienia sie obsluga schronisk- Łuków, Smolnik, Jaworzec, Hon…

Spod chaty widac wielki lupkowski dworzec i ruiny chalup przy nim, zasiedlone ponoc przez szerszenie. Mialam sie tam wybrac na zwiedzanie, jako ze jadowite bestie powinny jeszcze spac ale ostatecznie jakos o tym zapominam.
Obrazek
Obrazek

Dzis wloczymy sie po okolicy. Dzien jest upalny- nie powstydzil by sie go nawet lipiec. Wszyscy wiec symbolicznie moczymy nozki w strumieniu.
Obrazek

Mijamy dworzec a przy nim noclegownie z ktorej gdyby byla czynna i ogolnodostepna mialabym ogromna potrzebe skorzystac.
Obrazek

Mijamy zabudowania Starego Łupkowa na co sklada sie chyba domow sztuk trzy, z czego jedna agroturystyka “Radosne Szwejkowo”, ponoc calkiem fajna jak na tego typu obiekty.
Obrazek

Zmierzamy do granicznego tunelu, ktory przebija sie pod przelecza Łupkowska i wychodzi na Slowacji. Tunel pachnie bunkrem- wilgocia i betonem, wiec atmosfera w nim jest swojska i mila.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po slowackiej stronie nad tunelem wisza stare napisy. Po polskiej chyba tez takie byly ale oczywiscie komus przeszkadzaly.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W tunelu spotykamy dwoch chlopakow co do ktorych mamy spore podejrzenia ze nocuja w drugiej lupkowskiej chacie. Gadamy o wszystkim i o niczym ale ostatecznie o ich dzisiejsze zakwaterowanie nie spytalismy.

Wracamy przez Semakowski Wierch z ktorego sa widoki lepsze niz przypuszczalismy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


W Nowym Łupkowie jest super knajpa. “Pod Kamieniem” chyba ją zwą. Jest stol zrobiony z wozu a drzwi do kibla sa wytapetowane etykietami z tanich win. Z tego asortymentu maja tylko na stanie kultowe “Bieszczady” ktore jednak jakos niedawno zmienily wytworce. Etykieta zostala dawna a smak jest nowy i ohydny. Zakupionym napojem bedziemy ochoczo wszystkich czestowac bo sami przelknac go nie potrafimy. Glownym plusem jest to ze owej knajpie podaja nie tylko piwo ale rowniez jedzenie np. pierogi z miesem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na pobliskiej stodole jest kolekcja tablic rejestracyjnych. Karabachski Gandzasar to wprawdzie nie jest ale tez sciaga oko.
Obrazek

Wieczorem znow integracja w tipi. Dzis dodakowo odwiedzaja nas chatkowi z “Konca Swiata” i turysci ktorzy sie tam zatrzymali. I kogo widzimy? Naszych znajomych z tunelu! :D

Kolejnego dnia wyjezdzamy z Łupkowa przez bobrowiszcza i mniej glowna droge
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Suniemy do Mikowa, osady skladajacej sie wylacznie z drewnianych domow.
Obrazek
Obrazek

Dzis jest w planach powloczenie sie po zboczach Chryszczatej w poszukiwaniu szczescia. Slonce na stokowce dopieka jak latem, droga odslonieta, istna patelnia. Kabak nam sie zaczyna szybko przyrumieniac, wiec gdy krem i owiniecie w pieluszke zdaje sie nie pomagac - rozkladamy parasol. Wygladamy jak debile paradujac z tym parasolem w sloncu ale lepsze to niz smazony kabaczek i to nawet bez bułeczki i omasty. Glupio jakby male oblazlo ze skory juz na poczatku kwietnia… ;) Tlumaczymy sobie ze przyjelo sie ze po gorach wstyd chodzic z parasolem w czasie deszczu :P A w czasie pogody to zapewne jest najwiekszy szyk! A poza tym dzis widza nas tylko wiewiorki :)
Obrazek
Obrazek

Po drodze cmentarzyk.
Obrazek
Obrazek

Dalej jest wypal jeszcze/juz niedzialajacy a przy nim chatynka- zamknieta. W latach 2005-13 byla otwarta- swiadcza o tym napisy scienne ze srodka, ktore sobie czytam rozplaszczajac nos o szybke.
Obrazek
Obrazek

Za wypalem jest strumien a na nim wodospad. Pod wodospadem jest istna naturalna wanna, gdzie chyba mozna zanurkowac z glowa. Jedynie toperz decyduje sie zazyc kapieli. Kapiel trwa krotko bo woda jest ponoc “dosc rzeska”.
Obrazek

Wieczorem przyjezdza jeszcze jedna kolezanka. W tipi robi sie coraz ciasniej :)

Wczesnym rankiem ktos tak pierdzielnal drzwiami w chatce ze wszyscy staneli na rowne nogi! Nic to wielkiego, kazdy sie zorientowal ze sprawa malej wagi, ze godzina wczesna i odwrocil sie na drugi bok pochrapujac. Tylko kabaczek na tym etapie uznaje ze jest jasno wiec zaczal sie dzien. Zaczyna wiec gugac radosnie i pokrzykiwac na swojego kurczaka. Ratunku! Jest 6 rano! Zaraz nas zlinczuja! Aby nie pobudzic reszty ekipy bierzemy kabaka za fraki i zanosimy za rzeke, do skodusi. Wszedzie jeszcze lezy rosa wiec rozlozenie sie na kocu na łace odpada. Nie bedziemy siedziec jak durni w skodusi kilka godzin gapiac sie na łąke- zatem gdzies sobie jedziemy. Poczatkowo plan zaklada nabycie swiezych bułeczek w Komanczy. Potem jedziemy zobaczyc co slychac w Duszatynie. Droga na Duszatyn jakby w remoncie. Dotyczy to nie tylko nawierzchni ale glownie robione sa ogromne wyplytowane betonem place. Pod wypaly? Pod zrywke?
Obrazek
Obrazek

Przelom Oslawy ladnie sie prezentuje porankiem
Obrazek

W Prełukach bez zmian.
Obrazek
Obrazek

Droga Duszatyn- Mików okazuje sie byc zamknieta dla samochodow. Jeszcze w 2013 byla przejezdzna. Ciekawe czemu zamkneli? Szkoda troche… Takie fajne brody tam byly!

Cmentarzyk łupkowski jak zwykle klimatyczny!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W Nowym Łupkowie stacja zostala udekorowana malunkami. Sa to jakby cienie pasazerow oczekujacych na pociag. Moze kiedys przyjedzie?
Obrazek
Obrazek

W wiekszej czesci wsi panuje sympatyczna, sielska, pylista atmosfera
Obrazek
Obrazek


Wracamy kolo 8-9. Wokol chaty toczy sie leniwe zycie. Dzieci i koty lgna do instrumentow.
Obrazek
Obrazek

My dzis jedziemy dalej. Ale chata nas troche zassala. A dokladnie to hamak. Wspaniale ustrojstwo na cieple dni. Dlugo nie mozemy sie wyzwolic z objec kolorowych nadrzewnych macek. Galezie skrzypia, wiatr szumi, obloki plyna.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ale czas tez plynie a nas wzywaja kolejne miejsca!



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
olo23333
Turysta
Turysta
Posty: 391
Rejestracja: 05 listopada 2011, 11:58

Post autor: olo23333 » 27 kwietnia 2016, 17:42

Paulina - jak zawsze wasz wypad rozwala mi "koparę" - buziaki dla małego kabaczka :) będzie maiła we krwi to co najlepsze... :)
A Toperz co by się nie przeziębił po kąpielach :)
ODPOWIEDZ