Czas nie goni nas czyli skodusia na Kaukaz

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Czas nie goni nas czyli skodusia na Kaukaz

Post autor: buba » 19 września 2016, 19:06

W tym roku z racji przyplywu duzej ilosci wolnego czasu postanowilismy wyjechac gdzies na dluzej niz zazwyczaj. Tak aby jechac przed siebie, na spokojnie, bez pospiechu, bez liczenia dni, bez scislego planowania. Wrocimy jak sie nam znudzi albo jak tak wyniknie. Jechac w dal nie zwazajac na to czy to sroda czy sobota i zostawac tam gdzie nam sie sie spodoba. Odlozyc na bok zegarki i kalendarze. Poczuc inny wymiar czasu, ktory przestaje miec znaczenie i nie wciska czlowieka w jakies ramy.

Kierunek wypadu zapewne dla nikogo nie jest zaskoczeniem- oczywiscie wschod, no moze taki lekko dryfujacy na poludnie.

Postanowilismy tez sprawdzic czy nasza skodusia nie tylko dzielnie sobie radzi na bezdrozach- ale moze tez potrafi morze przeplynac?

Wycieczka trwala 71 dni w czasie ktorych wloczylismy sie po 7 krajach i jednym morzu.

Ponizej kilka migawek z trasy. Relacja tez zapewne bedzie i bedzie dluga. Bardzo dluga.

Polska

Obrazek

Obrazek

Slowacja

Obrazek

Wegry

Obrazek

Rumunia

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bulgaria

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gruzja

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ukraina

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Morze Czarne

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek



cdn
Ostatnio zmieniony 20 września 2016, 13:57 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 19 września 2016, 19:42

A już myślałem, że ruszyłaś z relacją ;)

Ale widzę też, że chyba plany do końca nie wypaliły, bo gdzie inne kraje Kaukazu?

PS>długa relacja się przyda, nie będę jedyny z tasiemcem ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 19 września 2016, 19:59

No widzę, że już opanowałaś wklejanie zdjęć. No to teraz czekamy na relację :)
Pudelek pisze: PS>długa relacja się przyda, nie będę jedyny z tasiemcem
Nie jesteś jedyny, a buba będzie swoją pisać chyba pół roku ;)
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 19 września 2016, 20:00

Pardon, będzie nas trzech :) W każdym inna krew ;)
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 19 września 2016, 20:38

Pudelek pisze:A już myślałem, że ruszyłaś z relacją

To co wrzucilam to taka proba, bo poki co tocze heroiczne walki w google, z blogiem, z komputerem ktorego trzeba zaorac i mu wszystko wgrac od nowa i takie tam. No i w miedzy czasie jezdze w polskie gory, wykorzystujac ostatnie chwile wspolnej wolnosci.

Pudelek pisze:Ale widzę też, że chyba plany do końca nie wypaliły, bo gdzie inne kraje Kaukazu?
Nie do konca wypalily. Innych krajow Kaukazu poki co nie bedzie. Azerbejdzan wyeliminowalismy na samym poczatku bo nie chcialo nam sie pierdzielic z wiza. Potem odpadla Abchazja bo okazalo sie ze nie mozna tam na chwile obecna wjechac wlasnym autem. Karabach tez sobie darowalismy bo akurat zaczeli sie tam tluc i to w tych terenach gdzie glownie chcielismy pojechac a zadatkow na reportera wojennego nie mam. Miala byc oczywiscie jeszcze Armenia, tak naprawde to ona miala byc glownym punktem wyjazdu... ale okazalo sie ze duzo czasu to tez nieraz za malo i niespieszny rodzaj wedrowki spowodowal ze na ktoryms etapie trzeba by podkrecic tempo aby zdazyc zrealizowac pelny plan. A tego nie chcielismy robic bo sielanka wciaga. Stwierdzilismy ze na spokojnie mozemy jechac do Armenii jedynie na kilka dni, wiec zaczelismy powrot przez Gruzje. A on wypadl nam nadzwyczaj szybko- po pierwsze udalo sie pokonac przelecz, gdzie bylo niepewne bo sporo ludzi mowilo ze "osobowka nie przejedzie" i trzeba wracac naokolo. Przejechalismy wiec bylo 100 km zamiast 400. Potem prom- jadac do Gruzji oczekiwanie + plyniecie zajelo nam prawie 2 tygodnie, powrot na Ukraine - 3 dni. Na tym etapie byl plan spedzenia na samej Ukrainie jeszcze miesiaca- ale w porcie wbili nam "wize tranzytowa", tak jak wszystkim tirom maja w zwyczaju, niby inne gabaryty skodusiowe i wogole, ale jako ze bylismy jedyna osobowka to nas potraktowali tasmowo jak tira, nawet kontrole sanitarna przechodzilismy obok tira ze swiniami. A wiza tranzytowa to 10 dni. Nikt nam nie umial powiedziec co sie stanie gdy przekroczymy termin. Wiec wrocilismy 2-3 tygodni wczesniej niz zakladalismy. Wiec pozostalo powloczyc sie po Polsce, bo ruszac w kolejne zagranice nam sie juz nie chcialo.

Robert J pisze:Nie jesteś jedyny, a buba będzie swoją pisać chyba pół roku
Klne na czym swiat stoi jako ze blog jest z innego konta niz galeria zdjec i musze je zapisywac na dysku, roboty duzo wiecej, ale sie da... wiec jakos powolutku moze sie ogarne do wiosny :P

Pudelek pisze:Pardon, będzie nas trzech W każdym inna krew
:lol: :lol: :lol:
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Rebel
Turysta
Turysta
Posty: 1171
Rejestracja: 03 maja 2008, 5:59

Post autor: Rebel » 19 września 2016, 20:49

Pudelek pisze:Pardon, będzie nas trzech
jest jeszcze Włodarz z geostradą sudecką piszczcie bedzie co czytać :) ;)
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Awatar użytkownika
Pudelek
Turysta
Turysta
Posty: 3056
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 17:43

Post autor: Pudelek » 19 września 2016, 21:16

Rebel pisze:jest jeszcze Włodarz z geostradą sudecką piszczcie bedzie co czytać
Ale to różne wyprawy, mi chodziło o ciąg ;)

A to teraz Ukraińcy wbijają do paszportów wizy? :shock:
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 19 września 2016, 21:22

Pudelek pisze:A to teraz Ukraińcy wbijają do paszportów wizy?
Do paszportow wbijaja zwykle pieczatki ale sie dowiedzialam ze w komputery wbijaja cos co sie nazywa "wiza" i dla Polakow takowa "zwykla turystyczna" ma 60 lub 90 dni i dostaje sie to z automatu jak sie wjezdza z Polski na Ukraine. Nigdy nie bylam na Ukrainie dluzej niz 3 miesiace ciagiem i nie planowalam byc wiecej wiec sie nie interesowalam sprawa wogole. Teraz sie dowiedzialam ze jest tez cos takiego jak "tranzyt" jesli jedzie sie przez Ukraine a nie jest ona punktem docelowym. Wczesniej raz tak jechalismy do Moldawii i spowrotem - ale nie mam pojecia co nam wtedy wbili- ale jako ze caly wyjazd trwal 9 dni to nie mialo to najmniejszego znaczenia. Ggybym wiec wiedziala ze jest takowa opcja tranzytu powiedzialabym zawczasu pogranicznikom ze chce byc w ich kraju duzo dluzej i napewno by problemu nie bylo. Ale widac za niewiedze sie placi. Najciekawsze jest to ze nie mamy pewnosci co nam wbili pogranicznicy, bo nie bylo jak sprawdzic. To celnicy w porcie sugerowali ze zapewne mamy wpisane te 10 dni bo tu zawsze tak wszystkim obcokrajowcom wbijaja. Wiec jest teoretyczna szansa ze wogole byl to falszywy alarm. Ale jesli by mialy byc jakies klopoty czy mieliby nam wbic potem za kare zakaz wjazdu na 5 lat na Ukraine to ja wole nie ryzykowac bo planuje tam jezdzic
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 22 września 2016, 12:16

Globtroterka pisze:U mnie w tym roku rządzi Dolny Śląsk,
oj jest tu gdzie buszowac! od 9 lat prawie w kazdy weekend sie tu wloczymy a wciaz tyle bialych plam i nieodwiedzonych zakamarkow!

Globtroterka pisze:Buba poproszę o namiary na Twojego bloga.
http://jabolowaballada.blogspot.com/
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Rebel
Turysta
Turysta
Posty: 1171
Rejestracja: 03 maja 2008, 5:59

Post autor: Rebel » 22 września 2016, 12:27

Globtroterka pisze:Buba poproszę o namiary na Twojego bloga.
no i git ja tez się podłacze ,będzie co czytać , Buba czuj się trochę śledzona ;)
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 24 września 2016, 22:20

Ruszamy w poniedzialek, aby przez Polske jechac z dala od weekendu. Mamy dzis w planach dojechac w Beskid Niski (pobyt tam opisany w osobnej relacji "Przejazdem przez Beskid Niski"). Na wysokosci Czeladzi skodusia odmawia dalszej wspolpracy, gasnie i nie chce zapalic. No niezle jak na samochod ktory ma w najblizszym czasie przejechac przynajmniej 5 tys km ;) Najblizszy mechanik (przy drodze 94 gdzie stanelismy) mowi nam ze ma nas gdzies bo od jutra maja urlop wiec i dzis nikomu nie pomoga, nawet nie racza spojrzec by zdiagnozowac problem i mamy spadac. Konkurencji oczywiscie nie poleci i mamy sobie sami szukac w okolicy bo “on nie zna innych mechanikow w Czeladzi”. Smutno sie robi w takich chwilach po niezwykle sympatycznych doswiadczeniach z mechanikami w innych krajach.. Za kladka jest kolejny zaklad ale zajmuja sie tylko blacharstwem wiec nasz problem nie lezy w zakresie ich kompetencji. Jednoczesnie sa bardzo mili i dokladnie tlumacza jak dojsc do innych mechanikow na terenie miasta ktory zajmuja sie elektryka. Kolejny mijany zaklad jest dziwny. Szef, z ktorym mamy okazje gadac, to na mechanika nie wyglada- czarne odprasowane gacie, blyszczace buty i czyste łapy, wogole jakies wypicowane biuro. Gdzie mysmy trafili? Na dodatek mowia ze na skodusie to moga spojrzec za tydzien, jak dobrze pojdzie. Dopiero w czwartym miejscu, na ulicy Sadowej spotykamy osobe mila, kompetentna i gotowa sie podjac naprawy. Gosc zapuszcza zurawia pod maske i diagnoza brzmi o zdechlym alternatorze. Aby przywiesc skodusie na miejsce korzystamy z pomocy taksowkarza bo nikt inny nie ma mozliwosci nas doholowac, a na pchanie Czeladz jest zbyt pagorkowata. Na postoju taksowek po raz pierwszy trafiamy na osobe taksówkarki. W samochodzie siedzi wesola babuszka :) Jakos wczesniej spotykalismy w tym zawodzie wylacznie mezczyzn. Odwiedzamy jeszcze skup zlomu gdzie za niewielkie pieniadze nabywamy potrzebna do wmontowania czesc, ktora wyglada jak nowa.

Obrazek

Gdy ekipa ze zlomowiska slyszy o naszych planach wakacyjnych- proponuje zakup przyczepki i drugiej skodusi rozebranej na czesci pierwsze, bo szlag wie co moze sie przydac w krajach gdzie skodusie nie wystepuja? Mechanik mowi ze za godzine bedzie gotowe. Idziemy zwiedzac okoliczne osiedle ktore jest dosc przyjemne jak na polskie warunki tzn zielone i przestronne. Tu kabaczek zalicza pierwsza hustawke na trasie i probuje podrywac o rok starszego Stefanka, niestety bezskutecznie bo chlopiec jest niesmialy i natychmiast ucieka babci na rece.

Obrazek

Jak sie potem okazuje byla to jedyna skodusiowa awaria na calej naszej trasie. Potem suniemy z ominieciem Krakowa i autostrady wiec udaje sie nie wpakowac w zaden korek i tylko dwa razy miec tira wjezdzajacego w bagaznik. Polske opuszczamy przez Barwinek. Nad zalewem Velka Domasa widzimy fajne kempingi, mignal nam nam tam jakis szkielet ciezarowki czy autobusu, na innym domki do wynajecia o wygladzie blaszanych kontenerkow. W Novej Kelcy na polwyspie stoi samotny kosciol o ciekawej bryle. Wyglada jak jedyna pozostalosc jakiejs dawnej wsi zalanej wodami sztucznego jeziora.

Obrazek

Na Wegry wjezdzamy w Satoraljaujhely, gdzie przy stacyjce stoi duzo opuszczonych pociagow.

Obrazek

Obrazek

W Sarospatak szukajac kibelka na nadrzecznych walach udaje mi sie wypatrzec zamek.

Obrazek

Noclegu planujemy szukac przy ktoryms z promow w widlach rzek Bodrog i Tisza. Wogole mam jakas dziwna mape- jest usiana znaczkami kilkudziesieciu promow na bocznych drogach. Jak pozniej pokazuje rzeczywistosc ¾ z tych promow i drog nie istnieje. Czy kiedys byly i je zamknieto czy to tylko bujna wyobraznia kartografa? Tym samym upada nasz plan kilkudniowego jezdzenia wegierskimi promami.. Chocby tu, w najblizszej okolicy z 6 znaczonych promow jest jeden- na trasie Kenezlo- Balsa. Do reszty wogole ciezko dojechac do rzek, za wsiami Viss, Zalkod, Gyorgytario drogi rozplywaja sie w chaszczach. Postawione gdzieniegdzie tablice z mapami dla kajakarzy potwierdzaja ze moja mapa jest wyssana z palca. (Węgry Express Maps, taka z papryczkami na okladce) W koncu stajemy za Viss, tam gdzie sie konczy skodusioprzejezdzna droga nad rozlewiskami starorzecza. Woda jest tu ciepla jak zupa i mocno zakwitla. Kapiel w niej nie przyniesie ochlody po upalnym dniu a zapewnie wyjdziemy tez brudniejsi niz przed kapiela. Przez caly dzien jest dosc nieprzyjemny upal, ciezki, lepki i duszny. Obiektywnie wcale nie jest tak goraco, nie ma chyba nawet 30 stopni ale nie ma czym oddychac a czlowiek sie czuje jakby go oblepiala lepka i goraca maz. Jestesmy prawie pewni ze wieczorem bedzie burza. Burzy jednak nie ma, ani dzis ani w kolejne dnie. Bezburzowa duchota bedzie nam towarzyszyc przez wieksza czesc wyjazdu. Wilgotny upal w czasie ktorego nie chce schnac pranie. Dziwne to tegoroczne lato. Niby suche bo bezdeszczowe ale z powietrzem przesianym wilgocia jak gdzies w tropikach. Wieczorem nad starorzeczem gromadzi sie sporo rybakow i gzow. Noc jest ciepla, pelna spiewu ptactwa i pluskania wodnych stworzen.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tisze przekraczamy pomiedzy Kenezlo a Balsa. Oprocz nas przeprawia sie tez babka z dwojgiem dzieci, ktorzy przyjechali tu na wycieczke a glowna atrakcja programu jest wozenie sie promami tam i spowrotem. Madre dzieciaki! Co prom to prom! :)

Obrazek

Dzisiejszy prom, podobnie jak ten ktory widzielismy w majowke, jest udekorowany skrzynkami pelnymi kwiatow. Mile ze komus sie chce :)

Obrazek

Kwiatki wieszaja tu tez na wiejskich latarniach!

Obrazek

Miedzy Balsa a Rakamaz napotykamy na zadzewiala lodke. Stoi na jakims zarosnietym placyku, z dala od wody. Jakby sobie tu wylądowala.

Obrazek

Obrazek

W miasteczku Neiregyhaza sa rozne stare mozaiki i plaskorzezby zdobiace od lat elewacje budynkow. Tu jakas biblioteka,

Obrazek

Obrazek

a tu fabryka.

Obrazek

Granice z Rumunia przejezdzamy miedzy Vallaj a Carei.

Wiecej zdjec:

https://goo.gl/photos/jrzLmRg5ugwRsgFf9

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 26 września 2016, 22:28

Niedaleko za granica zatrzymujemy sie przy zrodelku. Oprocz nas nabiera tam wody tez koles, ktory przyjechal dziwnym pojazdem- zadaszona furmanka, ktora kojarzy mi sie z filmami kowbojskimi.

Obrazek

Gosc wola toperza i pokazuje gestami, ze chce zebysmy mu dali pieniadze- po czym wskazuje na siedzacego obok chlopca. Toperz odpokazowuje, ze tez chce pieniadze i pokazuje na kabaka. Rumun wznosi oczy ku niebu, wzrusza ramionami i odjezdza. Chyba sie dogadali :) W Zalau mijamy budynki pofabryczne o scianach udekorowanych mozaikami,

Obrazek

Zdobione sa tez bloki z wielkiej plyty.

Obrazek

Nie brakuje tez w rejonie moich ulubionych kablowisk.

Obrazek

Obrazek

Mijane wioski, mimo ze przy dosc glownej drodze obfituja w rozne scenki rodzajowe i sielskie klimaty.

Obrazek

Obrazek

W wiosce Poarta Salajului rzuca sie w oczy drewniany kosciolek polozony na gorce, o ksztalcie przypominajacym cerkiewki z okolic Bukowiny i Maramureszu, tylko ze wieza jest nizsza.

Obrazek

Obrazek

Kukam przez zasiatkowane okno do srodka- wnetrze jest stare i ciekawe. Trzymajac sie okiennej obudowy wciagam zapach impregnatu do drewna, swiec i wykrochmalonych ręczniczkow. Drzwi sa jednak zamkniete i brak mi pomyslow gdzie szukac kogos z kluczem.

Obrazek

Wokol kosciolka jest kilka drewnianych, podrzezbianych krzyzy.

Obrazek

Obrazek

Probujemy szukac miejsca na nocleg nad jeziorkami kolo Gilau (J. Gilau, Somesul Cald i Tarnita) ale zbocza sa albo zabudowane czy ogrodzone albo pionowo opadajace do wody i pokryte trudnym do przebycia chaszczem ktory łapie sie skal. Na drodze, ktora z mapy wydawala mi sie boczna, jest potworny ruch i ciezko sie nawet zatrzymac aby obejrzec jakies miejsce bo zaraz ma sie w bagazniku 5 trąbiacych aut ktorym gdzies sie potwornie spieszy. Na domiar zlego zaczyna lac. Na noc zatrzymujemy sie ostateczznie na obrzezach Gilau ,na kempingu “Eldorado”, a cala noc gra nam do snu glowna rumunska droga nr 1. Wieczorem doznajemy olsnienia, ze spadzista maska skodusi moze sie swietnie nadawac na stol- wystarczy tylko zaparkowac na odpowiednio nierownym gruncie :) Posilamy sie wiec w ten sposob a biwakujacy w okolicy ludzie patrza na nas jak na jakies ufo bo wszyscy woza tu ze soba stoliki. Tokaj kupiony na ostatniej wegierskiej stacji benzynowej okazuje sie byc calkiem nienajgorszy, mimo ze ja bardzo nie lubie bialego wina.

Obrazek

Aha! Jakies pol godziny po przyjechaniu dostrzegamy pasazera na gape. Teraz pytanie- uwil sobie domek w niecale pol godziny czy z nami jechal? Chyba to pierwsze bo raczej ped powietrza by mu porozrywal te cienki sieci..

Obrazek

Rano kabaczek pomaga w skladaniu namiotu, trwa to kolo godziny ale ile radosci! I ludzie mowia ze dzieciom na wyjazd trzeba zabierac pol domu zabawek!

Obrazek

Gdy ide do kibla zaczepia mnie jakas babka z Holandii - chce ode mnie kupic koszulke. Moze moglam wlasnie zrobic interes zycia ale zbytnio ją lubie aby tak po prostu sprzedac. Co innego dac komus w prezencie, np. bedac w gosciach, po wspolnej biesiadzie. To bym nie miala oporow. Potem para w srednim wieku z Niemiec zachwyca sie kabakiem i skodusia. Co oni tam na tym calym zachodzie nie maja ubran, dzieci i aut? ;) Zostajemy nawet bohaterami kilku zdjec robionych mniej lub bardziej ukradkiem. A glownie kabak! Smiesznie byc po tej drugie stronie obiektywu i zamiast fotografowac z biodra lumpikow i babuszki, samej robic za bialego niedzwiedzia :) Teraz jeszcze tego nie wiem, ale na tym wyjezdzie bede musiala do tego przywyknac ;) Potem dochodze do tego ze rzeczywiscie zasiedlony przez nas kawalek kempingu wyglada nieco inaczej. Po pierwsze jestesmy jedynym namiotem, wszedzie stoja tylko kampery. I nikt nie suszy prania.

Obrazek

A tak na marginesie- ktos wie czemu wiekszosc orginalnych kamperow jest bialych? Bo np. busy juz maja umaszczenie we wszystkich kolorach tęczy.

Obrazek

W Turdzie i kolejnych miejscowosciach mijamy cyganskie palace. Ogromne wille kapiące od zdobien. Zwlaszcza wykonczenia daszkow robia wrazenie, ile tam jest detali i zawijasow. Albo to jest z plastiku, albo w okolicy byc kowalem to niezla fucha.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Brama tez nie moze byc gorsza.

Obrazek

Ciekawe jest to ze Cygan to nawet jak jest bogaty to ma w dupie obecne mody i trendy w budownictwie. Ma wlasny gust, wlasne upodobania i nie ozdabia domow tak jak pokazali ze nalezy w telewizji czy zachodnim folderku. Podoba mi sie to w roznych narodowosciach czy grupach etnicznych- nie poddawanie sie unifikacji i chec pozostania soba. Mijamy wioski, ktore z oddali sie czerwienia dachami z prawdziwej dachowki, z daleka to takie rude plamy wsrod plowosci letnich pol.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Upal doskwiera rowniez bydlatkom

Obrazek

Pierwszy raz widze taki znak na drodze. Wiem co znaczy ale na zywo nigdy nie spotkalam. Ciekawe tez czemu 19 t a nie 20? Sprawdzal to ktos ze 20 byloby juz za duzo? ;)

Obrazek

Milo sie jedzie przez rumunskie wsie, nawet glownymi drogami. Wsie nadal pozostaja tu wsiami, nie to co u nas… Od czasu do czasu zdarzaja sie ciekawe domki, takie jakby lepione z gliny, przysadziste, o krzywych scianach, jakby grubsze u dolu a wezsze u gory.

Obrazek

W wioskach mijamy tez klimatyczne knajpy lub sklepobary. W zadymionych wnetrzach siedza faceci w roznistych kapelusikach i skorzanych tloczonych pasach. Wymieniamy zwykle uprzejmosci powitalne, szczerzymy do siebie zęby i tyle by bylo z rozmow o zyciu. Coz zrobic- taki kraj.. A moze warto sie zaczac uczyc rumunskiego? Noszone w rejonie kapelusze sa bardzo roznego fasonu.

Obrazek

Obrazek

Na ktoryms etapie przegapiamy jakis skręt i zjezdzamy w droge, ktorej nie planowalismy. I tak trafiamy do wsi Bahnea. Jest tam cerkiew ktora z zewnatrz wyglada calkiem zwyczajnie

Obrazek

Akurat przy wejsciu kreci sie dziadek z chlopcem wiec idziemy zajrzec do srodka. I tu stajemy z otwarta gębą- cale wnetrze jest pelne malowidel, wszystko łącznie z gankiem, sufitem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Malowidla przedstawiaja rozne opowiesci biblijne,ale tez jakby historie zwiazane z ta cerkwia, przedstawiony jest pozar jakiejs drewnianej cerkiewki, moze to jej poprzedniczka? Sa tez podobizny innych znanych cerkiewek z terenow Rumunii np. z Densus. Mi sie najbardziej podoba obraz piekla- krwawa rzeka ktora wypija smok

Obrazek

Dziadek z chlopcem wyraznie na kogos czekaja w swiatyni i chyba nie chodzilo tu o trojke zblakanych turystow z Polski ;) Potem idziemy zobaczyc palac ktory wyglada na opuszczony. Otwarte pomieszczenia sluza za smietnik a inne sa zamkniete. Pod daszkiem grupka starszych panow spozywa coca- cole. Nie wiem czy mieli cos do niej domieszane czy raczyli sie orginalnym napojem orzezwiajacym.

Obrazek

Obrazek

Spod palacu udaje sie wypatrzec procesje, z jakimis sztandarami zmierzaja w strone cerkwi.

Obrazek

W Fantanele przejezdzamy obok opuszczonego zakladu przemyslowego o ogromnych grubasnych kominach. Na jednym z nich mozna dojrzec resztki komunistycznych napisow. Ktos przetlumaczy? Ze wszyscy kochamy "slonce Karpat" czy cos w ten desen? ;)

Obrazek

Obrazek

W nastepnym miasteczku odwiedzam market. Zwykle w Polsce czy w krajach gdzie potrafie sie porozumiec unikam jak ognia takich miejsc stawiajac na bazary albo malutkie wiejskie sklepiki. Zawsze milej i ciekawiej. Tu jednak sklep samoobslugowy bardzo ulatwia pozyskiwanie pozywienia a pokazywanie w sklepie na migi ze chce kupic np. srajtasme jest dla mnie nieco krepujace :P Jak pokazuje dzisiejszy dzien w marketach tez czasem bywa ciekawie. W Sangeoriu de Padure jest zadyma z Cyganami. Grube baby w kwiecistych sukniach pija co popadnie z butelek, chmara dzieciakow łapczywie zjada lody. Sprzedawczynie sie dra, ze tak nie wolno. Cyganki machaja plikiem banknotow, co zapewne ma oznaczac ze maja pieniadze i zaplaca. Chwile pozniej juz nikt nie wie ile lodow zjadla dzieciarnia, maluchy znikaja, Cyganki placa w kasie za 3 lody i wychodza. W sklepie zostaje pobojowisko, papierki, rozdeptane lody i rozrzucone niedopite butelki. Wczoraj w innym markecie, chyba w Gilau tez byla ciekawa scenka. Wsrod polek z towarem i nowoczesnych reklam pojawilo sie dwoch pasterzy. Wygladali jakby sie teleportowali prosto z dzikich gor. W futrzanych szubach, podpierajac sie sękatymi kijami, roztaczajac wokol siebie won prawdziwej bacowki- owcy, dymu i wiatru. Miedzy tymi sterylnymi regalami wygladali jak zjawy, jak przybysze z innej planety. Kupili piwo ursus w ilosci duzo i odjechali skodusia taka sama jak nasza tylko bardziej poobijana. Hmmmm.. Znaczy ze skodusia potrafi dojechac do rumunskich bacowek na hali? Hmmmmm… skodusią przez rumunskie Karpaty? Hmmmm… Toperz szybko gasi moje galopujace plany. Jak rozwalimy skodusie juz w Rumunii to bedzie bardzo szybkie i smutne zakonczenie dlugich wakacji.. Co racja to racja! To kij z Karpatami- suniemy w takim razie nad jezioro. Jedno z tych jezior z ktorego wystaje ruina zatopionego kosciola. Nad jezioro nie prowadzi zadna asfaltowa droga… ;)


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2226
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 28 września 2016, 17:14

Jedziemy nad zalew i probujemy znalezc mala wioseczke Bezidu Nou. Z wioski zostalo kilka domow, z czego obecnie chyba tylko dwa zamieszkane.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miala tez byc ruina kosciola wystajacego z wody, ktorego zalaly nurty zalewu. Znajdujemy jakas ruine ale mocno zniszczona, praktycznie tylko jedna sciana. Dom to raczej nie byl.

Obrazek

Kosciol powinien miec wieze, przynajmniej na zdjeciach ktore widzialam mial. Ruina nie ma. Moze zle szukamy? A moze wieza sie zawalila? Nigdzie indziej nie widac zeby z wody wieza sterczala. Przy cmentarzyku na rozdrozu stoja tablice ze zdjeciami jak wygladala wioska przed zalaniem. Sa tez zdjecia zalanego kosciola ktorego szukamy.

Obrazek

Obrazek

Staramy sie znalezc miejsce z ktorego zdjecia mogly byc robione. Gorki sie jakby zgadzaja, domki niby tez. Tylko kosciol wzial i wyparowal ;) Probuje pytac na migi o kosciol wedkarzy, ale albo o nim nic nie wiedza albo pokazywanie nie idzie mi zbyt dobrze ;) Droga prowadzaca do resztek dawnej wsi jest gliniasta i blotnista ale udaje sie dojechac.

Obrazek

Droga glownie sluzy plazujacym, rybakom i biwakowiczom. My tez gdzies tu postawimy namiocik. Wypatrzylam z daleka puste trawiaste zatoczki ale aby sie tam dostac trzeba pokonac brod. Ide pomacac patykiem. Sliskie, grzaskie i dosyc glebokie. Ostetecznie sobie odpuszczamy, po tym gdy minal nas samochod miejscowych, a po wyjezdzie z rzeczki zrobil puf i odmowil dalszej jazdy.

Obrazek

Znalezienie spokojnego miejsca na nocleg nie jest latwe bo dzis akurat jest sobota. Wszedzie wiec przewala sie kupa luda wykladajaca na dachy aut glosniki i zapuszczajaca na ful jakies dicho. Ostatecznie udaje sie takie miejsce znalezc, na gorce, daleko od wody ale za to z ladnym widokiem. Tu graja nam tylko swierszcze, cykady i zaby, a jakies ciche bum bum z daleka ma nawet swoj urok. Na naszej gorce wszedzie rosnie mieta wiec opijamy sie jak bąki jej wywarem. Zbieram tez kilka bukietow do suszenia, ktore pozniej podskakujac na wybojach rozsypia sie po calej skodusi i jej resztki bedziemy znajdowac jeszcze kilka miesiecy pozniej. Skodusia tez na dobre przesiaknie mietowym aromatem.

Obrazek

Tu tez pierwszy raz widze traktor ciagnacy przyczepe kempingowa :)

Obrazek

Obrazek

Rano sie kapiemy tzn ja i toperz bo kabak nie chce wlozyc do wody nawet nozki. A do pobliskiego blota bez problemu. Jeszcze przytupuje radosnie! Zrozum tu niemowlaka! :D

Obrazek

Obrazek

Dalszej drodze towarzysza widoki na polozone na wzgorzach zamki- Saschiz

Obrazek

Obrazek

Rupea- miasteczko

Obrazek

A nad nim stozkowata gorka ze starymi murami!

Obrazek

Tutejsze bilbordy sa blisko rzeczywistosci

Obrazek

Braszow omijamy przez Bod i Harman. Troche sie gubimy i wplatujemy w szutrowki gdzie Cyganie pokazuja nam dopiero wlasciwa droge. Wogole w rejonie jest sporo Cyganow i prawie wszyscy sprzedaja grzyby. Takie pomaranczowe, wywiniete jak rydze. W Teliu zwraca uwage gipsowa rzezba slimaka. Ciekawe kto i po co ją postawil. A moze jakis slimak sie faktycznie czyms zasluzyl dla miejscowej spolecznosci?

Obrazek

Obrazek

Wreszcie dzis wjezdzamy troche w gory. Chyba przypadkiem wybralismy taka droge ze praktycznie wiekszosc naszego przejazdu przez Rumunie to rowniny. Tak trafic w takim gorzystym kraju to prawie niemozliwe. W gorach pojawia sie troche fajnych zjazdow nad rzeke na tereny rokujace biwakowo. Nad jeziorem Siriu odradzaja nam biwaki w namiocie w tym rejonie, ponoc nocami schodza w doline misiaki. Zwykle zeruja na smieciach ale moze i smakowitym turysta nie wzgardza?

Obrazek

Obrazek

A tu przestroga- nie wycinaj nigdy ostatniego drzewa na polanie!

Obrazek

W Nehoiu cerkiewka o ciekawym ksztalcie, niestety zamknieta

Obrazek

W wiosce Paltineni wpada nam w oczy kladka bujana.

Obrazek

Obrazek

Przed kladka sa tory, malenka acz czynna stacyjka z zarosnietym peronem

Obrazek

i studnia zrobiona ze starego szlabanu kolejowego.

Obrazek

Kawalek dalej taki sam mechanizm opuszcza prawdziwy szlaban.

Obrazek

Sa i inne studniowe kolowrotki

Obrazek

Gdzies przy drodze...

Obrazek

Wieczorem planujemy dotrzec na wulkany blotne


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 28 września 2016, 18:14

buba pisze:Tu tez pierwszy raz widze traktor ciagnacy przyczepe kempingowa :)
A ja już kiedyś widziałem :)

Obrazek
Awatar użytkownika
ninik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 801
Rejestracja: 22 listopada 2008, 16:35
Kontakt:

Post autor: ninik » 28 września 2016, 20:36

buba pisze:Dalszej drodze towarzysza widoki na polozone na wzgorzach zamki- Saschiz
Do tego zamku próbowałem dojechać osobówką, niestety nie dało rady...
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.

https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
ODPOWIEDZ