25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
Ten sezon zimowy obfitował w promocje na przeloty na Wyspy Kanaryjskie. Postanowiłem zatem odwiedzić kolejną wyspę metodą "na dziko" - wybór padł na Lanzarote. Jak zwykle mając praktycznie pewną pogodę nie zabierałem namiotu, tylko sam śpiwór. Wszystko do bagażu podręcznego, koszt biletu w dwie strony ok 270zł.
Sobota:
Po wylądowaniu udałem się autobusem na południe wyspy do miejscowości Playa Blanca.
Tam pierwszy cel to mały wulkan Monte Roja
Po odpoczynku na szczycie przy lokalnym piwie pora zobaczyć miasto i udać sie trochę dalej w okolice plaży Papagayo.
Zrobiło się późno. Mimo, że na plaży miejsca sporo to na sen wybrałem miejscówkę na parkingu przy plaży, chroniącą od wiatru.
Niedziela:
O poranku pora wyruszyć dalej
Cel na dzisiaj to przejście przybrzeżnego szlaku parku narodowego Timanfaya. Trochę pieszo, później łapię podmiejski autobus, trochę "na stopa" i już jestem w miejscowości El Golfo gdzie zaczyna się szlak.
Przed wejściem na szlak zerkam na popularne tam jezioro zielone od alg.
Trasa ma ok 10km, cały czas po skałach, więc przydały się dobre buty trekingowe.
Im bliżej centrum dawnej erupcji tym głazów coraz więcej,
coraz dziwniejsze twory skalne
oraz ścieżka coraz trudniejsza do znalezienia.
Dziwna skała...
Przejście zajęło mi ok 6 godzin, niby proste, ale trochę było odczuwalne w nogach. Mimo to było warto i w moim odczuciu to jedna z ciekawszych tras na wyspie.
Po skończonej trasie udałem się w okolice wulkanu Montana Caldereta. Już wieczór, wejście do krateru proste, więc postanowiłem, że kolejną noc spędzę w kraterze.
Poniedziałek:
Suszenie śpiwora - trochę wilgoci w nocy było
Plan na dziś to wejście do płatnej części parku Timanfaya. Udaję się tam pieszo przez kolejne pola lawowe
W parku przejazd autobusem po terenie wulkanicznym 9euro
W centrum turystycznym pracownicy parku zabawiają turystów wrzucając siano w otwór w ziemi powodując jego zapalenie
wlewając wodę tworząc mini gejzer
oraz zachęcając do skosztowania potraw z grila korzystającego z aktywności tego rejonu
Pora się zbierać - trochę pieszo i łapię stopa do miejscowości Caleta De Famara.
Tam po krótkim spacerze znajduję miejscówkę na sen na oddalonej plaży za wydmą
Wtorek:
O poranku wyruszam na północ wyspy
Cel to punkty widokowe na sąsiednią wyspę La Graciosa. Łapię autobus, a dalej idę pieszo wzdłuż drogi
Po dotarciu robię dłuższą przerwę
Dalej już dreptanie w stronę jaskini Cueva de Los Verdes
Jakaś dzika jaskinia
Na nocleg znajduję miejscówkę blisko Cueva de Los Verdes. Wiatr tak wieje, że postanawiam zrobić sobie z kamieni owiewkę mojego legowiska - sprawdziło się to świetnie.
Środa:
Jak zwykle wstaję przed wschodem słońca
Zwiedzam wspomnianą wcześniej jaskinię, którą kiedyś wydrążyła lawa po erupcji wulkanu La Corona (9euro)
Następnie udaję się do miejscowości Arrecife, gdzie biorę ostatnią noc w hotelu. Tam już na lekko zwiedzam miasto i odpoczywam.
Czwartek:
Samolot powrotny do Katowic dopiero wieczorem, więc kończę jeszcze oglądać miasto i leniwie idę na lotnisko (jakieś 5km)
Łączny koszt wycieczki to jakieś 600zł. Wyspa ma mnóstwo miejsc do spania na dziko i pomimo dużej ilości wulkanów jest płaska przez co dobrze nadaje się do długiego dreptania.
Sobota:
Po wylądowaniu udałem się autobusem na południe wyspy do miejscowości Playa Blanca.
Tam pierwszy cel to mały wulkan Monte Roja
Po odpoczynku na szczycie przy lokalnym piwie pora zobaczyć miasto i udać sie trochę dalej w okolice plaży Papagayo.
Zrobiło się późno. Mimo, że na plaży miejsca sporo to na sen wybrałem miejscówkę na parkingu przy plaży, chroniącą od wiatru.
Niedziela:
O poranku pora wyruszyć dalej
Cel na dzisiaj to przejście przybrzeżnego szlaku parku narodowego Timanfaya. Trochę pieszo, później łapię podmiejski autobus, trochę "na stopa" i już jestem w miejscowości El Golfo gdzie zaczyna się szlak.
Przed wejściem na szlak zerkam na popularne tam jezioro zielone od alg.
Trasa ma ok 10km, cały czas po skałach, więc przydały się dobre buty trekingowe.
Im bliżej centrum dawnej erupcji tym głazów coraz więcej,
coraz dziwniejsze twory skalne
oraz ścieżka coraz trudniejsza do znalezienia.
Dziwna skała...
Przejście zajęło mi ok 6 godzin, niby proste, ale trochę było odczuwalne w nogach. Mimo to było warto i w moim odczuciu to jedna z ciekawszych tras na wyspie.
Po skończonej trasie udałem się w okolice wulkanu Montana Caldereta. Już wieczór, wejście do krateru proste, więc postanowiłem, że kolejną noc spędzę w kraterze.
Poniedziałek:
Suszenie śpiwora - trochę wilgoci w nocy było
Plan na dziś to wejście do płatnej części parku Timanfaya. Udaję się tam pieszo przez kolejne pola lawowe
W parku przejazd autobusem po terenie wulkanicznym 9euro
W centrum turystycznym pracownicy parku zabawiają turystów wrzucając siano w otwór w ziemi powodując jego zapalenie
wlewając wodę tworząc mini gejzer
oraz zachęcając do skosztowania potraw z grila korzystającego z aktywności tego rejonu
Pora się zbierać - trochę pieszo i łapię stopa do miejscowości Caleta De Famara.
Tam po krótkim spacerze znajduję miejscówkę na sen na oddalonej plaży za wydmą
Wtorek:
O poranku wyruszam na północ wyspy
Cel to punkty widokowe na sąsiednią wyspę La Graciosa. Łapię autobus, a dalej idę pieszo wzdłuż drogi
Po dotarciu robię dłuższą przerwę
Dalej już dreptanie w stronę jaskini Cueva de Los Verdes
Jakaś dzika jaskinia
Na nocleg znajduję miejscówkę blisko Cueva de Los Verdes. Wiatr tak wieje, że postanawiam zrobić sobie z kamieni owiewkę mojego legowiska - sprawdziło się to świetnie.
Środa:
Jak zwykle wstaję przed wschodem słońca
Zwiedzam wspomnianą wcześniej jaskinię, którą kiedyś wydrążyła lawa po erupcji wulkanu La Corona (9euro)
Następnie udaję się do miejscowości Arrecife, gdzie biorę ostatnią noc w hotelu. Tam już na lekko zwiedzam miasto i odpoczywam.
Czwartek:
Samolot powrotny do Katowic dopiero wieczorem, więc kończę jeszcze oglądać miasto i leniwie idę na lotnisko (jakieś 5km)
Łączny koszt wycieczki to jakieś 600zł. Wyspa ma mnóstwo miejsc do spania na dziko i pomimo dużej ilości wulkanów jest płaska przez co dobrze nadaje się do długiego dreptania.
Re: 25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
Fajny sposób na zwiedzanie. Może spanie pod chmurką już mnie nie bawi, ale zwiedzanie w ten sposób to jak najbardziej, a szczególnie poza sezonem.
Re: 25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
Adam, a Ty jesteś pewien, że nie uprowadzili Cię na księżyc?!!
Bo ja widzę tylko księżycowe krajobrazy!
Mnie się aż tak tanio jeszcze nie udało, ale ja ograniczona czasowo jestem bardzo
Cała wyspa jest taką wielką zastygłą lawą niemal niczym nie porośniętą, czy są jakieś bardziej zielone zakątki?
Ciekawie to wszystko wygląda.
Poleciłbyś ten kierunek? Ja byłam na razie na Teneryfie i Gran Canarii i bardzo polecam.
Bo ja widzę tylko księżycowe krajobrazy!
Nooo! Takie ceny to ja rozumiem!milfen pisze:koszt biletu w dwie strony ok 270zł.
Mnie się aż tak tanio jeszcze nie udało, ale ja ograniczona czasowo jestem bardzo
Do bagażu Ryanaira mały namiot się mieści przecież. Do Wizzaira nie wejdzie, to fakt, ale na Wyspy chyba tylko Ryanair lata. Albo wyprowadź mnie z błędumilfen pisze: nie zabierałem namiotu, tylko sam śpiwór. Wszystko do bagażu podręcznego
Cała wyspa jest taką wielką zastygłą lawą niemal niczym nie porośniętą, czy są jakieś bardziej zielone zakątki?
Ciekawie to wszystko wygląda.
Poleciłbyś ten kierunek? Ja byłam na razie na Teneryfie i Gran Canarii i bardzo polecam.
Re: 25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
Widzę że zatrzymywałeś autobus metodą której nauczyłem Cię w Maroku
>Nec temere, nec timide. Bez zuchwałości, ale i bez lęku.<
>Pielęgnujcie przypadkową życzliwość i piękne czyny pozbawione sensu.<
>Kobiety nie zmienisz-możesz zmienić kobietę ale to nic nie zmieni <
>Pielęgnujcie przypadkową życzliwość i piękne czyny pozbawione sensu.<
>Kobiety nie zmienisz-możesz zmienić kobietę ale to nic nie zmieni <
Re: 25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
Do Wizzair też się mieści namiot, ale przez oszczędność pleców nie brałem go w taką pogodę to byłby zbędnym balastem a Wizzair lata - otworzyli niedawno połączenia z Katowic
Raczej ciężko o jakąś większą zieleń, prędzej kaktusy To już kwestia gustu, mnie się podobała ta odmienność krajobrazów i poleciłbym Znajdzie się miejsce na treking jak i plażowanie
Re: 25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
No do Maroka nie było już daleko, ale walenie o sufit sobie odpuściłem
Re: 25-30.03.2017 - Lanzarote na dziko
W takim razie jak się trafi okazja to ją wykorzystammilfen pisze: To już kwestia gustu, mnie się podobała ta odmienność krajobrazów i poleciłbym Znajdzie się miejsce na treking jak i plażowanie