13/08/2017r.Dolomity-Część II-Via ferrata degli Alleghesi - Civetta {3220 m}
: 29 sierpnia 2017, 21:08
Na Civettę wybrałem się już w ubiegłym roku,ale warunki pogodowe nie pozwoliły na wejście.Na początku błądziliśmy we mgle,a jak znaleźliśmy już początek ferraty zaczęło kropić
Skończyło się tak jak na poniższym obrazku gapienie się w początek ferraty przez 15 min.i walkę z myślami
foto Mirek R.
Wtedy wróciliśmy do schroniska i zaczęła się godzinna ulewa,ale mimo to dręczyło mnie poczucie niedosytu,niespełnienia,czegoś mi brakowało ,strasznie nie lubię odpuszczać Ale doświadczenia z tego raku pokazują,że to była najlepsza z możliwych decyzji.Ale od początku...
Prognozy na niedzielę są dobre,więc w planie Civetta.Umawiamy się,że wstajemy o 7-mej.Rano budzi mnie,a w zasadzie chyba wszystkich hałas tłuczenia garnkami,kubkami etc. patrzę na zegarek,czy to już czas wstawać,nie dopiero 4-ta rano .Boże kto tak wczas wstaje,chyba gdzieś jadą dalej,myślę i śpię dalej.Budzik dzwoni o 7-mej wstajemy.Monika pyta"słyszeliście jak ekipa wychodziła na Civettę o wpół do piątej?" Kaziu mówi"chyba cały camping słyszał" .Okazuje się,że jakieś 65% obozowiczów z KW.BB. już poszło.My spokojnie jemy śniadanie,pakujemy plecaki i startujemy o 8.45 w składzie 5 osobowym: Monika,Ania,Tomek,Kaziu i ja
Po 15 min.dochodzimy do skrzyżowania dróg i wyciągamy mapę,żeby sprawdzić jak najszybciej dojść pod początek ferraty. Gdy tak wpatrujemy się w mapę dochodzi do nas dwójka turystów,okazuje się że to właścicielka campingu na którym śpimy Pyta gdzie idziemy,mówimy że na Civettę .Spogląda na zegarek,trochę późno.Mówi,że ona wolno chodzi i ona by startowała wcześniej,ale tłumaczy nam jak dojść najszybciej i życzy powodzenia.
Upał od rana niemiłosierny ,a cienia jak na lekarstwo.
Pierwsze widoki na Monte Pelmo i Antelao
plus kilka fotek z drogi pod początek feraty
o 11,15 dochodzimy pod ferratę Alleghesi
topo:
źródło-Bergsteigen.com
Początek ferraty nawet fajny,parę drabinek,długich kominów i rynien,od czasu do czasu idzie się po wąskich półkach.Z upływem czasu i nabieraniem wysokości ferrata robi się nudna,przynajmniej dla mnie .Nie będę się więc rozpisywał,ani żalił i podepnę parę zdjęć z przebiegu ferraty:
Trochę lansu mojego
I Kazia
I dalej z drogi
Na szczycie jesteśmy parę minut przed 15-stą.Tu krótki odpoczynek,szybki posiłek i kilka zdjęć
Na dowód,że wlazłem
I schodzimy,najpierw do Rif. Torrani (2984 m.) na kawę i nawet mają ekspres
Ogólnie zejście Via Normale do najprostszych nie należy.Masa luźnych kamieni na mocno nachylonym skalno-piarżystym zboczu do przyjemnych nie należ.Trzeba uważać na każdy krok,bo wszystko jedzie pod nogami i tu myślę"jak to dobrze,że tu w tamtym roku nie poszedłem,bo jakby to miało być jeszcze mokre to ja dziękuje" .Droga zejściowa co jakiś czas jest ubezpieczona.W końcu dochodzimy do wielkiego piarżyska i dalej na szlak 557,którym idziemy na camping
Na camping wracamy o 19-stej i tylko 2 godziny po ekipie startującej o 4.30 rano .Obiad,kąpiel i sprawdzamy prognozy,które nie są za rewelacyjne to trzeba zrobić coś na szybko,albo z użyciem kolejki.Wybór pada na Piz da Lech de Boe,ale o tym w części III.
Reszta zdjęć:https://goo.gl/photos/LX9viB3Dtrx1xSuo8
Skończyło się tak jak na poniższym obrazku gapienie się w początek ferraty przez 15 min.i walkę z myślami
foto Mirek R.
Wtedy wróciliśmy do schroniska i zaczęła się godzinna ulewa,ale mimo to dręczyło mnie poczucie niedosytu,niespełnienia,czegoś mi brakowało ,strasznie nie lubię odpuszczać Ale doświadczenia z tego raku pokazują,że to była najlepsza z możliwych decyzji.Ale od początku...
Prognozy na niedzielę są dobre,więc w planie Civetta.Umawiamy się,że wstajemy o 7-mej.Rano budzi mnie,a w zasadzie chyba wszystkich hałas tłuczenia garnkami,kubkami etc. patrzę na zegarek,czy to już czas wstawać,nie dopiero 4-ta rano .Boże kto tak wczas wstaje,chyba gdzieś jadą dalej,myślę i śpię dalej.Budzik dzwoni o 7-mej wstajemy.Monika pyta"słyszeliście jak ekipa wychodziła na Civettę o wpół do piątej?" Kaziu mówi"chyba cały camping słyszał" .Okazuje się,że jakieś 65% obozowiczów z KW.BB. już poszło.My spokojnie jemy śniadanie,pakujemy plecaki i startujemy o 8.45 w składzie 5 osobowym: Monika,Ania,Tomek,Kaziu i ja
Po 15 min.dochodzimy do skrzyżowania dróg i wyciągamy mapę,żeby sprawdzić jak najszybciej dojść pod początek ferraty. Gdy tak wpatrujemy się w mapę dochodzi do nas dwójka turystów,okazuje się że to właścicielka campingu na którym śpimy Pyta gdzie idziemy,mówimy że na Civettę .Spogląda na zegarek,trochę późno.Mówi,że ona wolno chodzi i ona by startowała wcześniej,ale tłumaczy nam jak dojść najszybciej i życzy powodzenia.
Upał od rana niemiłosierny ,a cienia jak na lekarstwo.
Pierwsze widoki na Monte Pelmo i Antelao
plus kilka fotek z drogi pod początek feraty
o 11,15 dochodzimy pod ferratę Alleghesi
topo:
źródło-Bergsteigen.com
Początek ferraty nawet fajny,parę drabinek,długich kominów i rynien,od czasu do czasu idzie się po wąskich półkach.Z upływem czasu i nabieraniem wysokości ferrata robi się nudna,przynajmniej dla mnie .Nie będę się więc rozpisywał,ani żalił i podepnę parę zdjęć z przebiegu ferraty:
Trochę lansu mojego
I Kazia
I dalej z drogi
Na szczycie jesteśmy parę minut przed 15-stą.Tu krótki odpoczynek,szybki posiłek i kilka zdjęć
Na dowód,że wlazłem
I schodzimy,najpierw do Rif. Torrani (2984 m.) na kawę i nawet mają ekspres
Ogólnie zejście Via Normale do najprostszych nie należy.Masa luźnych kamieni na mocno nachylonym skalno-piarżystym zboczu do przyjemnych nie należ.Trzeba uważać na każdy krok,bo wszystko jedzie pod nogami i tu myślę"jak to dobrze,że tu w tamtym roku nie poszedłem,bo jakby to miało być jeszcze mokre to ja dziękuje" .Droga zejściowa co jakiś czas jest ubezpieczona.W końcu dochodzimy do wielkiego piarżyska i dalej na szlak 557,którym idziemy na camping
Na camping wracamy o 19-stej i tylko 2 godziny po ekipie startującej o 4.30 rano .Obiad,kąpiel i sprawdzamy prognozy,które nie są za rewelacyjne to trzeba zrobić coś na szybko,albo z użyciem kolejki.Wybór pada na Piz da Lech de Boe,ale o tym w części III.
Reszta zdjęć:https://goo.gl/photos/LX9viB3Dtrx1xSuo8