16-18.10.2017 Sulovski tryptyk jesienny

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

16-18.10.2017 Sulovski tryptyk jesienny

Post autor: sprocket73 » 19 października 2017, 9:57

Jesień w tym roku kiepska, ale okna pogodowe się zdarzają. Przed weekendem prognozy były optymistyczne, ale dopiero od poniedziałku. Namówiłem Ukochaną na wzięcie 3 dni urlopu. W sobotę pojechaliśmy w Śląski w większym gronie - nie padało. W niedzielę udzielaliśmy się towarzysko w Krakowie, słońce coś tam nawet świeciło. Wieczorem w domu patrzę - piszą, że będzie żyleta. Trochę szkoda takiej żylety na marne jednodniówki. No to może w Sulowskie Wierchy pojechać? Odkąd tam byliśmy wiosną 2012 zawsze obiecuję sobie, że trzeba wrócić, najlepiej jesienią. Mijają lata i jakoś nic z tego nie wychodzi, więc może taki spontan byłby dobrym pomysłem. Pojechaliśmy :)

część 1 - Zygfryd i Pyskata Kaczka

Wstaliśmy jak do pracy. Droga minęła szybko. Kwaterę fajną trafiliśmy. Na początek spokojna trasa na Žibrid (867) - najwyższy szczyt Sulowskich Wierchów dostępny znakowanym szlakiem. Idziemy sobie, jest przyjemnie.

Obrazek

Ścieżka na sedlo Patúch (621).

Obrazek

Są kolory :)

Obrazek

A potem w las i do góry.

Obrazek

Zaczynają się wapienne wychodnie.

Obrazek

I widoki.

Obrazek

Sulowskie Wierchy w całej okazałości.

Obrazek

Las mieszany, tak jak się spodziewałem jesień to dobra pora roku na przyjazd w te strony.

Obrazek

Zbliżamy się do szczytu.

Obrazek

Zdobyty :)
Podczas poprzedniego pobytu w Sulowskich, mimo, że spędziliśmy tu aż 8 dni, jakoś opuściliśmy Žibrid. Był 2x w planach, ale za każdym razem brakowało czasu. Dlatego teraz od niego zaczęliśmy.

Obrazek

Wyżej już się nie dało wyjść.

Obrazek

Schodzimy.

Obrazek

Wróciliśmy się na sedlo Patúch i zaczęliśmy podchodzić na grzbiet Kečki.

Obrazek

Ostre podejście z początku.

Obrazek

A potem "niekończąca" się seria szczytów o podobnej wysokości z punktami widokowymi.

Obrazek

Zaliczaliśmy je nieśpiesznie po kolei.

Obrazek

Można powiedzieć - nudy ;)

Obrazek

Na przemian w widokami jesienny las i tak ciągle w kółko... to może daruję sobie komentarz ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I w ten oto sposób doszliśmy na najwyższy szczyt grzbietu Kečka (822) inaczej nazywany Pyskatá Kačka. Tam postanowiliśmy podziwiać zachód słońca.

Obrazek

A zachód był dość ciekawy taki lekko zamglony.

Obrazek

Dzięki temu kolory zrobiły się całkowicie odjechane.

Obrazek

Słoneczka już dogasa blask.

Obrazek

Na koniec zaszliśmy z najbliższej przełęczy bezszlakowo. Stromizna straszliwa, ale daliśmy radę.

Obrazek

Można powiedzieć, że po jasnemu (bo bez użycia czołówek) wróciliśmy na kwaterę. Patrząc na to co nas czeka kolejnego dnia...

Obrazek

C.D.N.
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 16-18.10.2017 Sulovski tryptyk jesienny

Post autor: sprocket73 » 20 października 2017, 9:58

Drugiego dnia zrobiliśmy klasyczną trasę po Sulowskich Skałach. Odległościowo jest to praktycznie spacer, przystosowany pod niedzielnych turystów. Mieliśmy więc komfort nieograniczonej ilości czasu, spokój ducha. Zapraszam.

część 2 - Sulowskie Skały klasycznie

Wyruszamy w gęstej mgle, w lesie w miarę nabierania wysokości zaczyna się przejaśniać. Mam nadzieję, że wyjdziemy ponad.

Obrazek

W okolicach Gotyckiej Bramy zaczyna się coś dziać.

Obrazek

Siedzimy i czekamy jak się sytuacja rozwinie. Wszystko zmienia się na naszych oczach.

Obrazek

Obrazek

Widmo Brockenu - pierwszy raz je widzę poza Tatrami.

Obrazek

Robimy obowiązkowe kółko wokół Gotyckiej Bramy.

Obrazek

Ruszamy dalej, zaliczając wszystkie punkty widokowe.

Obrazek

Z których widać, że mgły są coraz niżej.

Obrazek

Obrazek

Podchodzimy pod Sulowski Zamek (Súľovský hrad 660).

Obrazek

Znowu te mgiełki. Ale już coraz dalej i niżej.

Obrazek

Na Skały widok już czysty.

Obrazek

Kotlina Sulowska również już bez mgieł.

Obrazek

Jeszcze tylko w Dolinie Wagu się trzymają.

Obrazek

Schodzimy z zamku. Pamiętam, że Strzępek po tej drabinie nie dał rady, trzeba go było znieść... a Tobi sobie poradził.

Obrazek

Idziemy dalej. Czerwonym szlakiem, coraz wyżej.

Obrazek

Odpoczywamy pod okapem skalnym.

Obrazek

Od szlaku co chwilę odbijają oznakowane podejścia na punkty widokowe. Warto je zobaczyć wszystkie.

Obrazek

Obrazek

Poza tym nudy. Okolice południa, czyli światło do bani. Profesjonalni fotografowie robią zdjęcia tylko jak są "złote godziny". ale ja robię non-stop ;)

Obrazek

Obrazek

Kolejny punkt widokowy. Najwyższa skała to Brada (816), kiedyś szukaliśmy na nią wejścia, ale jest to możliwe tylko dla prawdziwych skałkowych wspinaczy.

Obrazek

Grzbiet, który mamy już za sobą.

Obrazek

Inny piękny widok.

Obrazek

Idziemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Cała kotlina Sulowska wzdłuż.

Obrazek

Pod tymi skałkami będziemy za chwilę schodzić w dół.

Obrazek

Gigantyczna brama skalna na zejściu żółtym szlakiem.

Obrazek

Obrazek

Kolory powinny być już lepsze... zbliża się "złota godzina" ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idziemy jeszcze do Jaskini Šarkania diera (Smocza Dziura). Ukochana pokazuje Tobiemu inną drogę niż po drabinie. Mógłby sobie nie poradzić, bo metalowa śliska i długa.

Obrazek

Widoki na podejściu do jaskini.

Obrazek

Obrazek

Smocza Dziura jest na tyle duża, że smok mógłby się zmieścić.

Obrazek

Zejścia trochę się obawiałem. Pamiętam, że Strzępek tutaj miał mały wypadek. Schodząc bokiem ześlizgnął się i spadł na dolną cześć drabinki, ale na szczęście nic mu się nie stało. Tobi poradził sobie bez problemu.

Obrazek

Zachód tym razem mieliśmy na dole.

Obrazek

Pyskata Kaczka - tam wczoraj siedzieliśmy o tej porze.

Obrazek

Podsumowując, kiepski dzień. Rano słaba widoczność, trasa zrobiona krótka, w żółwim tempie. W zasadzie żadnych atrakcji po drodze. Nie polecam Sulowskich Skał.

C.D.N.
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 16-18.10.2017 Sulovski tryptyk jesienny

Post autor: sprocket73 » 21 października 2017, 10:51

Podjechaliśmy autem do miejscowości Záskalie. Nasz cel to Malý Manín (813) oraz Veľký Manín (891). Ten wyższy to najwyższy szczyt Sulowskich Wierchów. Niestety (a może stety) na oba wierzchołki nie ma szlaku. Przez Masyw Wielkiego Manina przechodzi szlak, ale omija szczyt.

część 3 - sratata Maniny dwa

Zaczynamy jak poprzedniego dnia we mgle. Jakąś drogą wychodzimy na wysoko położone łąki pod Małym Maninem.

Obrazek

Mgiełki opadają i mamy widok ma Wielki Manin.

Obrazek

Mały Manin przed nami. Z boku wygląda niepozornie, ale zbocza strome i straszą nieco widocznymi przez drzewa skałami. Wierzchołek wygląda na zarośnięty, ale pod szczytem widać wielką wychodnię skalną. Obmyślam plan ataku i do boju.

Obrazek

W lesie, tak jak się spodziewałem - stromo, ale są jakieś dzikie pseudo ścieżki.

Obrazek

Znowu mamy jesienne kolory. Bez szlaku smakują lepiej.

Obrazek

Obrazek

Osiągamy grzbiet.

Obrazek

Szczytujemy. Niestety bez widoków.

Obrazek

Na zejściu próbuję nawigować w kierunku tej wielkiej wychodni skalnej.

Obrazek

Trafiamy na nią. Widok w stronę szczytu.

Obrazek

Wielki Manin, a w dole Wąwóz Maniński.

Obrazek

Niestety pogoda nieco się popsuła w porównaniu z poprzednimi dniami.

Obrazek

Tymi łączkami tutaj podchodziliśmy. W oddali po lewej widać Sulowskie Skały.

Obrazek

Nasyciwszy oczy schodzimy, na dziko, bezszlaku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak białych grzybków jeszcze nie widziałem.

Obrazek

Na drzewach pojawiły się żółte krzyż, ciekawe gdzie to prowadzi.

Obrazek

Do wychodni z krzyżem - w sumie logiczne.

Obrazek

Wielki Manin jest już blisko. Maninski Wąwóz w dole - głęboki.

Obrazek

Ostatni etap zejścia, oczywiście nie schodzimy wprost do wąwozu, tylko bokiem dookoła.

Obrazek

Wąwóz przechodzimy drogą.

Obrazek

To normalna asfaltowa droga z ruchem samochodowym. Jedyny możliwy dojazd do 3 miejscowości. Jeżdżą tu autobusy komunikacji publicznej i wielkie autokary wycieczkowe.

Obrazek

W połowie Wąwozu cmentarz symboliczny skałkowych wspinaczy. Dużo ludzi młodych.

Obrazek

Atrakcji dopełniają drewniane mostki.

Obrazek

Pora na ostatnie podejście. Ruszamy na Wielki Manin szlakiem żółtym.

Obrazek

Idziemy i idziemy. Prawie 600 metrów stromego podejścia. W połowie padam, trzeba coś zjeść, bo zwyczajnie skończyła się energia.

Obrazek

Na przełęczy pomiędzy dwoma wierzchołkami Wielkiego Manina porzucamy szlak i podchodzimy szczyt.

Obrazek

Na szczycie jest kamienny kopiec, książka wpisowa. Widoków brak,

Obrazek

Schodzimy.

Obrazek

Po drodze mamy jeszcze punkt widokowy.

Obrazek

Oraz jaskinię - Partizánska jaskyňa.

Obrazek

Na dole podziwiamy jeszcze z daleka największy okap skalny na Słowacji. Widać ścieżkę, która prowadzi na górą. Trzeba tu jeszcze kiedyś wrócić.

Obrazek

W ten oto sposób dobiegł końca nasz 3-dniowy wyjazd w Sulowskie Wierchy. Bardzo się cieszę, że udało się trafić idealnie na jesienne kolory. Ciężko będzie kiedyś pobić to co widzieliśmy. Zdjęcia swoją drogą, będzie pamiątka, ale doświadczyć tego wszystkiego na żywo, czuć zapach liści rozgrzanych słońcem, słyszeć ich szelest... to inna bajka.

Więcej zdjęć w dużej rozdzielczości: https://photos.app.goo.gl/BkOUaZDqycs6w3fQ2

Sulowskie Wierchy oczywiście polecam :)
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8703
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Re: 16-18.10.2017 Sulovski tryptyk jesienny

Post autor: PiotrekP » 21 października 2017, 20:45

Widać jesień już na całego, kolory wspaniałe. Bardzo urokliwe miejsce. Super spędzony czas. :)
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
ODPOWIEDZ