Góry Bystrzyckie i Stołowe w mgłach listopadowych

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Góry Bystrzyckie i Stołowe w mgłach listopadowych

Post autor: buba » 15 listopada 2017, 10:53

W pewien listopadowy, mglisty dzien ruszamy w Gory Bystrzyckie. Na wycieczke zapodajemy z Młotów. Gdzieniegdzie czają sie jakies ostatnie kolory jesieni.

Obrazek

Obrazek

Na lesnych sciezkach gdzieniegdzie mozna napotkac stary bruk.

Obrazek

Obrazek

Dziwna galaz… albo jedno drzewo rosnace na drugim?

Obrazek

Las obfituje tu w mrowiska giganty. Naliczylismy ich chyba ze 30.

Obrazek

Obrazek

Niektore kiedys w zamierzchlych czasach otoczyli płotkami dla ochrony.. Ale sie rozrosły i zjadly plotek! ;)

Obrazek

W jednym z zabudowan w Wójtowicach zdecydowanie musi mieszkac jakas szczegolnie goscinna i sympatyczna osoba…. Takiego nagromadzenia tabliczek i napisow to chyba nie kojarze…

Obrazek

Obrazek

Nie wiem co oznaczają te trojkaciki? Ze “nawracajacy” wjedzie na gwozdzie? Czy w psie kupy?

Obrazek

Spora czesc gornej wsi jest wyludniona. Miejsca dawnych gospodarstw znaczą tylko poskrecane, zdziczałe drzewka owocowe.

Obrazek

Obrazek

Gdy podejsc blizej, zejsc z glownej drogi i zaglebic sie miedzy chaszcze, oczom ukazują sie tez piwniczki dawno zburzonych domow. Łażąc po pagorkach mozna ich znalezc calkiem sporo! W kazda z nich staram sie zajrzec i wpełznac. Niestety zadnych dzbanow z domowym winem sprzed lat nie znalezlismy ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wojtowice w zabudowanie malo przypominają klasyczna, dolnoslaska wies - jest tu istne zatrzesienie drewnianych domow!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przydrozne kapliczki jednak przypominaja co chwile w jakich rejonach jestesmy!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krzyz o dwoch lokatorach!

Obrazek

Skrzynka na listy, ktora mnie urzekla!

Obrazek

Obrazek

Do Młotow wracamy glowna drogą. O dziwo idzie sie calkiem przyjemnie. Mijaja nas chyba tylko dwa auta. Przydrozne aleje szumią na wietrze, zrzucajac na nas resztki kolorowych lisci.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaparkowane przy drodze samochody rowniez sa mile dla oka!

Obrazek

Mało gdzie czekając na autobus ma sie taki wypas! Cztery mieciutkie fotele, stolik, zaciszna wiatka.

Obrazek

Zaglądamy tez co slychac w rejonie elektrowni. Boczny korytarz bez zmian- nadal podlany i mglisty ;)

Obrazek

Obrazek

Glowne wejscie zabite blaszanymi drzwiami na glucho..

Obrazek

Ech.. a myslelismy, ze zasada “do trzech razy sztuka” dzisiaj zadziala... ;) Niestety.. Nie mamy szczescia cos na te Młoty (poprzednie dwa razy: http://jabolowaballada.blogspot.com/201 ... -2009.html

Odkrywamy za to miłe biwakowisko nad wodospadem. Moment ten postanawiamy uczcic pieczonym w kominku oscypkiem!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na jednym z leśnych wzgorz przucupnely ruiny kaplicy. Ciekawe czy fragmentaryczny, omszały dach przetrwa kolejną zime?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie spotkalismy dzis na trasie zadnych turystow. Wszedzie tylko las, wiatr i opuszczone mrówcze kopce. Cały czas jednak mielismy zwidy, ze śledzi nas jakas postac z plecakiem. W roznych miejscach sie nam pokazywala, zwlaszcza gdy sie patrzylo kątem oka.... Tu jedna z nich- akurat dziwny konar…

Obrazek

Na nocleg osiedlamy sie w schronisku Jagodna. Połowe drogi rozwazamy, ktorą to z pysznosci oferowanej przez ow lokal spałaszujemy… Niestety.. Jest wieczor i srodek tygodnia. Bufet jeszcze otwarty, ale jest srodek tygodnia. Dowiadujemy sie, ze zarcia niet. Chwile pozniej, jako ze dwoch zbłąkanych rowerzystow tez by cos wtrąciło pojawiaja sie jednak zaginione pierogi.

Obrazek

Szkoda, ze nie sprzedaja tu koszulek z takim obrazkiem jak na etykiecie piwa!

Obrazek

Rowerzysci odjezdzaja. W schronisku, ktore zawsze kojarzylo mi sie z tłumem, jestesmy praktycznie sami.

Obrazek

Nie wiem czy nasz chytry plan sie uda, ale knujemy aby w przyszlym roku miec weekendy np. wtorek/sroda. Wprawdzie nas to wytnie z imprez ze znajomymi, ale bedziemy miec okazje poznac zupelnie inne oblicze naszego kraju. Bo gory, lasy i jeziora Polski srodtygodniowej sa zdecydowanie blizsze memu sercu ;)


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Góry Bystrzyckie i Stołowe w mgłach listopadowych

Post autor: buba » 16 listopada 2017, 10:53

Kolejnego dnia transportujemy sie do Darnkowa i stamtad podążamy na Kruczą Kope. Dzis jest jeszcze bardziej wilgotno, mgliscie i co chwile popaduje jakas grado-śniegowa kasza. W lesie wystepuja trzy kolory- czerń pni, biel mgły i rudość dywanu z opadłych lisci. Mimo soboty innych amatorow wedrowek po tych rejonach nie ma. Moze sie wystraszyli bo w telewizorze ponoc ostrzegali przed jakims kolejnym “orkanem”? Mowili nam o tym i w schronisku, i w sklepie. Jak zwykle- czy latem czy zimą zawsze znajdzie sie jakis powod aby namawiac ludzi do zostania w domu lub ostatecznie zwiedzania galerii handlowej. A moze po prostu tu jest takie zadupie, ze nawet orkany tu nie trafiają? ;) Drzewa sa nieruchome, zero wiatru. Nie poruszy sie nawet jeden listek.. Az tak dziwnie.. Slychac tylko szuranie naszych krokow i szelest opadajacej na ziemie “kaszy”.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Raz po raz napotykamy malowniczo powykrecane, posępne drzewa…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Krucza Kopa widziana z góry.

Obrazek

Krzyz z trudnoczytelnym napisem…

Obrazek

Skałka widziana od podnóża..

Obrazek

Obrazek

W oddali widac klasztor buddyjski Khordong w przysiolku zwanym Kociołek. Bylismy tam ostatnio w 2007 roku gdy owego obiektu jeszcze nie bylo.

Obrazek

Probowalam szukac po powrocie w necie jak wyglada sprawa z tym miejscem, czy mozna je zwiedzac, ale znalazlam tylko tyle ze mozna sie zapisac na kursy o ciekawych nazwach np. “ceremonii ofiarowania lampek maślanych”. Moze w naszych nepalskich bluzach wpuscili by nas za darmo? :P Jakby ktos byl zainteresowany to tu ich stronka https://www.khordong.pl/

Stary, kamienny słup w Darnkowie, chyba drogowskaz.

Obrazek

Obrazek

Zwykle nie przepadam za tujami, ale na tym etapie wzrostu zaczynaja mi sie podobac!

Obrazek

Obrazek

Wiata za Darnkowem. Niestety ani do spania ani na ognisko sie za bardzo nie nadaje. Ale fajny wodospadzik jest nieopodal.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przejezdzamy tez przez Kulin Kłodzki gdzie zwraca uwage ogromna zruinowana kamienica. Miejscowosc jest w ogole malutka, rozsiane tu i owdzie małe domku a tu nagle bęc! taki moloch wsrod niczego. Do srodka juz raczej strach wejsc…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nocujemy dzis w Radkowie.

Obrazek

Wieczorem odwiedzamy miejscowe knajpki. W pizzerii spotykamy bardzo ciekawą postac - Andrzeja. Uwage zwraca maska, ktorą przyniósł ze soba. Dawniej w takowych chodzili lekarze dżumy, wierzac, ze ona pomoze im ustrzec sie przed zarazeniem. Raz, ze do “nosa” maski wsadzano wonne olejki, zeby ich aromatem oddychac. Drugim aspektem byl ksztalt- ptaki ponoc na dzume nie chorowaly i uzytkownicy mieli nadzieje, ze choroba “sie zmyli”.

Obrazek

Obrazek

Andrzej w owej masce robil fotografie w pobliskiej alei. Sprawa byla osadzona w realiach bardziej niz by sie zdawalo- aleja prowadzila na dawny cmentarz epidemiczny. Jedno jest pewne- gdybym szla wieczorem drogą i zobaczyla kogos w takim stroju - to pielucha do przewijania pewna! ;)

Czasem jest taka sytuacja, ze spotykamy kogos nieznajomego a gada sie z nim jak ze starym kumplem. I tu w Radkowie jestesmy wlasnie swiadkami takiego przypadku. Tematy nam sie nie konczą - o zdjeciach, giełdach staroci, sztolniach, kamieniolomach, opuszczonych palacykach, rekonstrukcjach, kotach, knajpach, miejscach noclegowych…

Odwiedzamy jeszcze druga knajpke, “U Danusi” na opuszczonej stacyjce PKP. Pociagi juz od lat tu nie zajezdzaja, ba! nawet tory chyba zdjeli.. A knajpka chyba działa siłą dziwnego rozpędu, niezmieniona od dziesiatek lat. Zawsze panuje tu specyficzna atmosfera jakiejs takiej stagnacji, rezygnacji, zawieszenia w niebycie, jakiegos spowolnienia i zgęstnienia czasu. Jakby tu, na tych kilku metrach, byla silniejsza grawitacja a kazdy ruch kosztowal wiecej wysilku niz gdzies indziej. Nie jest to do konca wesola atmosfera, ale ma w sobie cos na tyle fascynujacego, ze ile razy odwiedzimy to miasteczko to przyciaga nas jak magnes. Zawsze w knajpce gra telewizor i leci jakies disco polo albo serial pokroju “Kiepskich”. Zawsze jest przyćmione swiatlo i tylko garstka lokalnych smakoszy niedrogich trunkow. Tu jednak nikt sie nie awanturuje, nie klnie, nie krzyczy- jak to bywa w innych spelunach (chociazby tej koło “Dino” ;) Dzis akurat tam nie zaglądalismy. Ale lokal z klimatem gdzie bywa grubo! ;)

Obrazek

Obrazek

Ale wracajac do naszej stacyjki… Tu ludzie są jak posągi, prawie nieruchomi, jakby nie do konca żywi. Wlascicielka nas juz kojarzy. Na dziwne spojrzenia stalych bywalcow komentuje jakby do siebie: “ja ich znam, oni tu nieraz przychodza… byli trzy lata temu, byli 5 lat temu…”

Po raz kolejny nie dałam rady zrobic zdjecia w srodku. Czasem jakos nie wypada. Czasem ma sie wrazenie, ze zdjeciem mogloby sie cos zburzyc, cos zakłócic.. Na odwage zdobywam sie jedynie w kibelku. Ciekawe ile razy doszlo do pomyłki ;)

Obrazek

Najlepsze stoliki sa na werandzie. Pewnie latem tu sie glownie przesiaduje. Ale my nigdy nie bylismy w Radkowie ciepłą pora…

Obrazek

Uswiadamiamy sobie, ze nigdy nie widzielismy tej knajpy za dnia.. Zawsze przychodzimy tu ciemna noca, przemykając przez uliczki niezbyt oswietlonego w tym rejonie miasta. Przewaznie gdy zmierzamy w strone stacyjki cos pada albo duje lodowaty wiatr. Tylko nikłe swiatelko pod drewnianym okapem informuje, ze jestesmy na miejscu. A moze za dnia, za swiatla i ciepla - to miejsce nie istnieje? Moze ono czai sie jedynie w mroku poznojesiennych wieczorow?

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Góry Bystrzyckie i Stołowe w mgłach listopadowych

Post autor: buba » 17 listopada 2017, 11:19

Dzis caly ranek włóczymy sie po lasach koło Batorowa. Tereny sa tu mocno podmokłe, pełne rudych traw i paproci. Sporo jest suchych drzew i wiatrołomow. Teren przywodzi na mysl jakas daleką polnoc, Syberie czy polnocne rubieze Skandynawii. Zdawaloby sie, ze nic tu ciekawego nie ma. My jednak wiemy, ze cos tu jest. Tylko znalezc cos nie mozemy (drugi raz tu jestesmy ;) )

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mijamy wąwoz z zelazistym potoczkiem pluskajacym wsrod skal.

Obrazek

Co chwile jest jakas pryzma mniejszych i wiekszych kamulcow.

Obrazek

W koncu JEST! Jeden kamulec jest nieco inny od pozostalych! :D

Obrazek

Kamienny krzyz nie jest postawiony (tak jak np. krzyze pokutne) tylko wykuty w litej skale. Ze wszystkich stron sa na nim napisy i jakies schematyczne rysunki. Pochodzi z XVII wieku. Zostal umieszczony w miejscu zbrodni. Ponoc mlodą dziewczyne, corke kamieniarza, spotkala w tych lasach niemiła przygoda. Rozne legendy krążą na ten temat.

Cieszymy sie jak dzieci, ze tym razem włóczenie po tych lasach okazalo sie wreszcie owocne!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzis odkrywamy fajny skrót z Karłowa do Batorowa. Wąska, niezwykle dziurawa i kałuzasta droga prowadzi przez lasy. Zalecana predkosc to 15 km/h :) Jedziemy wiec dosc długo. Nie minelo nas zadne auto.

Obrazek

W Karłowie wpadł w oczy stary pomnik.

Obrazek

A gdzies dalej w lasach jeziorko. Szkoda, ze nie wstrzelilismy sie w pore roku- pływałoby sie tu zapewne doskonale!

Obrazek

Na dalszej trasie towarzyszy nam widok na zamek w Szczytnej.

Obrazek

Ostatnie mgnienia jesieni.

Obrazek

We wsi Dolina napotykamy ciekawe miejsce. Dawny kamieniolom, częsciowo zalany, otoczonym z trzech stron skałami. A nad jeziorkiem cos jakby z przeznaczeniem na hotel. Zadaszone, w stanie surowym. Widac, ze nawet ocieplenie styropianem juz bylo. Ale zdecydowanie opuszczone. Okolica jest raczej turystyczna. Na duzo brzydszych, mniejszych, mniej widokowych parcelach stoją rozne wypasne pensjonaty i turysty latem pchaja sie chyba drzwiami i oknami. Tu jednak hula tylko wiatr. Nie znam historii tego miejsca, ale bardzo chcialabym poznac. Pachnie cos, ze moze to byc ciekawa i mroczna historia…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tymczasem zagłebiamy sie w czeluscie niedokonczonego molocha. Widac, ze obecnie sluzy glownie za miejsce imprez. Nic dziwnego bo miejsce ku temu wymarzone!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sala biesiadna- ze stolikiem i ławami.

Obrazek

Nad zalanym wyrobiskiem mozna znalezc porzucone płetwy i gacie. Czyzby wlasciciele popłyneli bez nich i juz nie wrocili na ląd?

Obrazek

Poznym popoludniem docieramy do Dusznik. Fajne tu mają murale- rozerwany paw i smutny wąż bardzo przypadają nam do gustu.

Obrazek

Obrazek

Znow zaczyna padac mokra i zimna kasza. Najwieksze jej nasilenie przeczekujemy na werandzie jakiegos opuszczonego osrodka wypoczynkowego. Lodowaty wiatr hula tu bez problemy wiec musimy sie nieco rozgrzac.

Obrazek

Obrazek

Gdy opad nieco słabnie suniemy w strone schroniska Muflon. Po drodze ciekawe bulaste drzewo.

Obrazek

Schronisko jest calkiem przyjemne, z przytulną jadalnią, miła obsługą i brakiem wymuszania ciszy nocnej. Do polnocy mozna siedziec w jadalni a potem trzeba sie przeniesc do sąsiedniego pomieszczenia.

Obrazek

Ze sciany przygląda nam sie tytułowy kolega.

Obrazek

Zaintrygowal mnie ten malunek (plaskorzezba?) z 1972 roku. Chyba musial byc jakis rajd narciarski a potem fajna impreza!

Obrazek

Tu tez, podobnie jak na Jagodnej, mają piwo ze schroniskiem na etykiecie!

Obrazek

Duszniki nocną porą.

Obrazek

I schronisko wyłaniające sie z mroku.

Obrazek

Widac, ze jest sobota. W schronisku jest prawie komplet ludzi i nadkomplet psów. Jest ich chyba 7! Obstawiły wszystkie zbiorowe pokoje. Nie ma opcji podzialu sal na “z psami” i “bez psów”. Psy nie moga byc razem bo sie pogryzą. Ostatnio jest tak wszedzie - jak ktos jest np. uczulony na psa albo po prostu nie lubi byc ciągle obwąchiwany - musi zaopatrzyc sie we wlasny namiot a schroniska raczej omijac. Takie czasy...

Trafiamy tu tez na spora grupe chyba z jakis warsztatow fotograficznych. Na krzesłach siedzi kilka osob udekorowanych lampkami choinkowymi a wokol nich dwie godziny skacze kilkanascie postaci z wielkimi aparatami.

Schronisko o poranku.

Obrazek

I widok na Duszniki. Pogoda jak widac sie poprawia, a my niestety musimy juz wracac do domu :(

Obrazek
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
ODPOWIEDZ