Strona 1 z 1

Wojna z Baraniną 26.12.2017

: 04 stycznia 2018, 18:49
autor: heathcliff
Taka radość mnie naszła, że nogami przebierając, rękami zacierając wyruszyłem utłuc baraninę w piękny słoneczny poranek.

Wcześniej jednak, wiercenie tyłkiem siedzenia było, a to skutkiem co oczy widziały przez szkło
samochodowe i ręce chwyciwszy aparat i palcem rzuciwszy na spust strzelały bez nijakiego przygotowania, znaczy się szczęśliwy chaos mnie ogarnął ;)

Obrazek
Obrazek

Wracając do tekstu normalnego, to jadąc samochodem wschodzące słońce pokazało pazur, potem już wędrując błękitne niebo, kolory i mam wrażenie, że jesień come back.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dość szybko pokazuje się w oddali wieża. Zoom 200mm.

Obrazek

Dostałem się do jakiejś drogi gospodarczej, ale biegnie ona w kierunku nie takim jak chcę, a więc sielanki nie będzie. Za plecami pokazuje się Babia i Grupa Lipowskiego Wierchu i Romanki.

Obrazek
Obrazek

Teraz podchodzę zboczem Baraniego Grzbietu i od tego momentu wędrówka przez wykarczowany teren. Zwiększająca się pokrywa śnieżna karze mi wnioskować, że to już nie ja tłukę sobie baraninkę, tylko jest odwrotnie, czyli teraz ja tu jestem tłuczony przez warunki jakimi raczy mnie góra. Postanowiłem sobie bezszlakowo zdobywać! Pieprzony zdobywca!! Baran!!!. Dwa ostatnie stwierdzenia padają w chwili zwątpienia, ale jest też myśl o daniu sobie w dupę, taka mała wojenka z samym sobą i typ resetu.
Niby normalna rzecz, że postawna noga zapada się w śniegu, ale jak zapada się z opóźnieniem, to jest to denerwujące. Myślę, że już pewnie stoję, już drugą nogę wyrzucam do przodu, nim jednak śniegu dotknie postawna noga zapada się i to powyżej kolana, a czasem cała wpadnie. Pomocą służy mi wystający z nad śniegu rozwarstwiony konar, z którego to zrobiłem sobie coś co miało zastąpić rakiety. Mocowanie miedzy but, a sznurek stuptuta i z przodu w odpowiednio wykonane wcięcia zapasowe sznurówki, co by się nie przemieszczało. Podczas wykonywania ustrojstwa pogoda całkowicie siadła, jak na złość zaczęło mocno dmuchać, a gdy zdjąłem rękawice, by wykonać wcięcia i przepleść sznurowadła, ręce poczęły marznąc co miało wpływ na jakość wykonania. Wystarczyło na tyle, aby się nie zapadać, niestety wytrzymało na nogach jakieś 300 metrów. Dalej na moje szczęście śnieg zmrożony na tyle, aby utrzymać się szybkim chodem gejszy na jego powierzchni. Końcówka do szczytu już szlakiem ubitym przez rakiety i dobrze zmrożonym. Podmuchy w moim odczuciu były w porywach do 60/70 km/h. No to sobie zrobiłem reset.

Obrazek

Na Baraninie na wieży stojąc, wyglądając nie wiadomo czego, przeszły dwie grupy, żadna nie weszła, pewnie dlatego, że i tak gówno było widać.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wcześniej z Baraniego Grzbietu swoim urokiem przyciągnęła mnie Hala Barania i zrodził się pomysł, aby się tam dostać.

Obrazek

Schodząc kawałek szlakiem pogoda się wyraźnie poprawia i odbijam na azymut widoczną ścieżką, która szczęśliwym trafem doprowadza mnie do hali.

Obrazek
Obrazek

Na tej hali podobno odbywają się imprezy Owca Plus i można zjeść dobrą baraninę. Chatka fajna, dostępna ale poza szlakiem. Wędrowcom może służyć jako klimatyczne schronienie, w którym przygotowują sobie w warunkach polowych posiłek. Jest też miejsce na ognisko.
Pojadłem, popiłem kilka zdań zamieniłem z grupką, która spędziła w niej nockę. Przy okazji pozdrawiam Was serdecznie ja, Komisyjny Odbieracz. Co ciekawe, przez ten czas wiatr całkowicie ustał, cisza jak makiem zasiał.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zostało mi poszukanie jakiegoś zejścia w miarę dogodnego, by ruszyć w dół doliny i zamknąć pętlę. Oczywiście było dalsze zapadanie się w śniegu, ale już nie tak zdradzieckie. W nagrodę trafił się krótki odcinek wzdłuż strumienia doprowadzający mnie na drogę gospodarczą ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zmęczony, ale i zadowolony zakończyłem dzień.


Sponsorem wycieczki przez wykarczowane tereny były:

Obrazek

Re: Wojna z Baraniną 26.12.2017

: 04 stycznia 2018, 19:13
autor: włodarz
Niby normalna rzecz, że postawna noga zapada się w śniegu, ale jak zapada się z opóźnieniem, to jest to denerwujące. Myślę, że już pewnie stoję, już drugą nogę wyrzucam do przodu, nim jednak śniegu dotknie postawna noga zapada się i to powyżej kolana, a czasem cała wpadnie.
Znam ten ból. Na Stożku Wielkim w Sudetach to przerobiłem, i to na szlaku. Zapamiętam tę lekcję na zawsze.

Re: Wojna z Baraniną 26.12.2017

: 04 stycznia 2018, 20:36
autor: PiotrekP
Fajny spacer, Baranina bywa kapryśna z pogodą. Nam na cztery bytności na szczycie, tylko raz udało się podziwiać panoramy z wieży.
Tam gdzie śnieg, to i trzeba torować, a kolega włodarz to zapomniał jak torowaliśmy w Bielskich. Na początku tak fajnie było, czym wyżej i bliżej szczytu Czernicy to żarty się kończyły.

Re: Wojna z Baraniną 26.12.2017

: 04 stycznia 2018, 20:55
autor: Zrzęda
Widok z Baraniej jest dołujący nawet przy dobrej widoczności, ale dla takiego wschodu słońca po drodze, chętnie bym się zerwała bladym świtem :)

Re: Wojna z Baraniną 26.12.2017

: 04 stycznia 2018, 21:59
autor: włodarz
PiotrekP pisze:
04 stycznia 2018, 20:36

a kolega włodarz to zapomniał jak torowaliśmy w Bielskich.
No nieźle było, ale jednak Stożek mnie bardziej wymęczył.

Re: Wojna z Baraniną 26.12.2017

: 08 stycznia 2018, 15:42
autor: Robert J
Pogodę całkiem fajną trafiłeś. W Karkonoszach przez tydzień wszystko było w chmurach ;)