28.04-1.05.2018 Strażowski tryptyk wiosenny z bonusem

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

28.04-1.05.2018 Strażowski tryptyk wiosenny z bonusem

Post autor: sprocket73 » 02 maja 2018, 10:15

Na majówkę 2018 wybraliśmy się na Słowację w Góry Strażowskie. Jeszcze mnie nie było w tamtych stronach. Jako bazę obraliśmy miejscowość Mojtín.
Pojechaliśmy jak zwykle w ciemno i był problem z noclegami, bo co prawda istnieje tam jakaś baza noclegowa, ale Słowacy też polubili długie weekendy i wszystko było pozajmowane. Nie przez turystów, przeważnie ekipy młodych ludzi z grillami, którzy byli narąbani już w sobotę o 9:30.
Ostatnią szansą okazał się Penzión Barborka. Mąż właścicielki powiedział, że chyba są wolne pokoje, ale najlepiej pogadać z żoną bo ona zarządza pensjonatem, a teraz jej nie ma bo pojechała na zakupy i nie odbiera telefonu. Uznaliśmy, że mamy noclegi w takim pięknie położonym pensjonacie.

Obrazek

Przy stolikach na tarasie zjedliśmy solidne śniadanie i wyruszyliśmy w góry. A trasy planowałem ja i coś mi mówiło, że zaczniemy z przytupem ;)

Część I - od razu na głęboką wodę

Ruszamy na północ dnem doliny niebieskim szlakiem. Ostre słońce i kontrasty jakbyśmy byli w jakimś poludniowym kraju.

Obrazek

Ledwie uszliśmy kilkaset metrów, a to drogowskaz do Jaskini Mojtínskiej. No to myślę sobie, będzie dodatkowa atrakcja, skorzystamy.

Obrazek

Ścieżka wyprowadziła nas w górę. Jaskinia okazała się całkiem fajna. W środku duża sala i jakby ołtarz, boczne odnogi prowadzą do zwężających się korytarzy. Na ścianach można zaobserwować zjawiska krasowe.

Obrazek

Potem trzeba było wrócić do realizacji planów. Odbicie do jaskini wprowadziło pewien zamęt, bo mieliśmy zdobywać sąsiedni grzbiet. Postanowiliśmy zejść w jego kierunku bezszlakowo... a te góry tam są strome, nie to co u nas. Na szczęście daleko nie było.

Obrazek

Teraz już tylko pozostało nam wyjść na grzbiet Svrčinovec. Powiedzieć łatwo. Planowałem napierać w nieco innym miejscu, gdzie stok wyglądał łagodniej, ale z drugiej strony jak już zyskaliśmy pewną wysokość, to szkoda schodzić w dół. Wskazałem więc kierunek i puściłem Ukochaną przodem. Początkowo wpadła w liście. Tobi wpadł tak, że zanurkował i wyszedł dwa metry dalej.

Obrazek

Liściasta przeszkoda była tylko w dole. Powyżej znajdował się skalisty stok porośnięty lasem. To z niego zsunęły się te wszystkie liście. Wychodziło się po tym naprawdę ciężko. Stok był równo nachylony, kamienie luźno związane spadały w formie lawinek. Ekipa mi się zaczynała lekko buntować, więc tłumaczyłem, że zaraz powyżej będzie ścieżka, a nawet droga, to tylko przejściowe trudności. Oczywiście nie znając tych terenów mogłem sobie tylko gdybać, grunt, że wierzyli ;)

Obrazek

Udało się gdzieś wyjść. Naprzeciwko grzbiet z jaskinią. Ależ te skurczysyny strome :)

Obrazek

A to droga z niebieskim szlakiem, którą początkowo szliśmy. Wygląda na łagodną drogę schodzącą doliną, a w rzeczywistości jest bardziej stroma. Na wprost widać zabudowania Mojtina. Jesteśmy mniej więcej na ich wysokości. Dopiero teraz zaczynam prawidłowo wyobrażać sobie przestrzennie całą okolicę. Mojtin jest umiejscowiony na względnie wysoko położonym płaskowyżu.

Obrazek

Wychodzimy na Svrčinovec (800) i idziemy grzbietem w kierunku Sokolie (1032). Ekipa spiskuje przeciwko przewodnikowi. Mówią, że nie ma ani drogi ani ścieżki. To prawda - nie ma. Na mapie była zaznaczona ścieżka, musieliśmy ją przeciąż, ale nie zauważyliśmy. Droga ma dojść od północnej strony od dołu. W zasadzie powinna już być... ale nie ma. No cóż mam na to poradzić - życie. Ale tłumaczę, że jest przecież pięknie!

Obrazek

Dość długo walczyliśmy z bezszlakową i bezścieżkową granią, ale w końcu pojawiła się droga. Las zrobił się mniej zielony. Wysokość ok 1000 metrów i północne stoki, czyli liście dopiero pączkują.

Obrazek

Dochodzimy na Sokolie, gdzie leżymy na łączce pod amboną i odpoczywamy.

Obrazek

Prawdopodobnie miała tu miejsce bitwa pomiędzy ludzkością a obcymi. Ukochana znalazła charakterystyczną podłużną czaszkę obcego. Było ich tam kilka. Z tego wniosek, że chyba ludzkość wygrała.

Obrazek

Sokolie oferuje piękne widoki na najwyższy szczyt pasma Gór Strażowskich, czyli Strážov (1213).

Obrazek

Oraz w stronę Małej Fatry - Kľak (1351).

Obrazek

Idzie się skalistym grzbietem, ale bez utrudnień. Co chwilę punkty widokowe. Bardzo przyjemne miejsce.

Obrazek

Trochę obawiałem się powrotu. Planowałem zejść na przełęcz do zielonego szlaku, który idzie do Zliechova. Z mapy zejście wyglądało na dość krótkie, ale bardzo strome i w skalistym terenie. Żadna ścieżka nie była zaznaczona. W rzeczywistości było tak. Jak widać znowu zaskoczenie, ale w drugą stronę.

Obrazek

Szlakiem zeszliśmy pod Javorinę, z widokami na Strážov, który miał być celem następnego dnia.

Obrazek

Pozostało nam tego dnia ostatnie podejście. Planując trasę jakoś czułem, że możemy mieć już dość atrakcji jak na jeden raz, więc wybrałem łagodną drogę idącą zboczami Javoriny i omijającą wierzchołek. To był dobry plan. Spokojnie wyszliśmy nad Mojtinem, pozostało zejść niebieskim szlakiem do naszego uroczego pensjonatu.

Obrazek

A w pensjonacie właścicielka kazała nam iść precz. Powiedziała, że nie ma miejsc, a mąż nie wiedział. Wredne babsko. Nocleg znaleźliśmy dopiero na samym dole w Belušy. Za to tani i komfortowy... tyle że w mieście, a nie w górach.
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 28.04-1.05.2018 Strażowski tryptyk wiosenny z bonusem

Post autor: sprocket73 » 02 maja 2018, 14:31

Drugiego dnia mamy atakować najwyższy z najwyższych szczytów Gór Strażowskich, czyli Strážov (1213). O swoich planach grzecznościowo rozmawiam z innymi turystami nocującymi w naszej ubytowni - Penzión NATY. Tłumaczą mi, że źle chcemy. Na Strážov nie idzie się z Mojtina tylko ze Zliechova albo z Čičman. No ale przecież polscy piloci są najlepsi, polscy ułani najmocniejsi, a polscy turyści najdzielniejsi.

Cześć II - my najdzielniejsi!

Podjeżdżamy do Mojtina. Parkujemy przy naszym ulubionym Penzión Barborka i ruszamy. Od razu zostajemy zaatakowani przez miejscowego Słowaka. Wściekł się, zrobił się cały czerwony na twarzy i wykrzykiwał w kółko, że "bydło z Polski nie ma prawa tędy prowadzić"... ale nawet Tobi go zignorował.

Obrazek

Na rozgrzewkę wybieramy podejście pod wyciągami. Dobry trening poranny.

Obrazek

Następnie przechodzimy niebieskim szlakiem przez Javorinę.

Obrazek

Naszym oczom ukazuje się Strážov. Wygląda na kawał góry, a oddziela nas od niego dolina, do której trzeba zejść.

Obrazek

Prowadzę łąkami, szanując wysokość, ale bez zbytniego nadkładania drogi. Nawet forsowanie strumyka płynącego głębokim wąwozem idzie nam sprawnie. Widok wstecz na Javorinę - stamtąd przyszliśmy.

Obrazek

Potem rozpoczynamy strome podejście szlakiem czerwonym przez las liściasty.

Obrazek

Powyżej jeszcze bardziej strome przez las bezlistny.

Obrazek

Następnie jeszcze bardziej strome przez morze czosnku niedżwiedziego.

Obrazek

Sama końcówka dla odmiany łagodna po łące.

Obrazek

Szczytujemy!
Widoki są niezłe, ale bez idealnej przejrzystości.
Stąd przyszliśmy. Javorina jest lekko po lewej, za nią schowany Mojtin. Po prawej Sokolie ze skałkami, gdzie byliśmy poprzedniego dnia.

Obrazek

Widok na południe.

Obrazek

Schodzimy dla odmiany bezszlakowo ale ścieżką - taki skrót, z którego sporo osób korzysta.

Obrazek

Idzie nam szybko, bo spieszy nam się na kiełbaski, które robimy na ognisku w dolinie.

Obrazek

Konsumujemy z cudnym widokiem na Strážov.

Obrazek

Po posiłku mamy do wyboru - albo wracać najkrótszą drogą przez Javorinę, albo zejść na dół do Zliechova na piwo, a potem do Mojtina dość żółtym szlakiem robiąc większe kółko. Decyzja jest wspólna. Ja jako przewodnik tłumaczę, że Javorina wielka góra, a myśmy ją już dokładnie poznali (po dwie drogi wyjścia i zejścia)... natomiast na piwko idziemy po płaskim, potem kawałek asfaltu i myk do Mojtina przez przełączkę. Grupa wybrała piwo.
Tak, wiem, jestem zły przewodnik, bo zachęcam do picia alkoholu i oszukuję. Oszustwo polega na tym, że wysokość tej przełączki z żółtym szlakiem jest dokładnie taka sama jak Javoriny. A idąc do przełączki tracimy najpierw 200 metrów wysokości i robimy kilka km więcej. Czy powinienem to tak przedstawić? Chyba nie, po co ludzi martwić.

Piwo było wyśmienite i wchodziło fantastycznie po tych kiełbaskach. Zresztą uwielbiam lane lekkie tanie piwo w słowackich knajpach wioskowych. Niektórzy mówią na nie "sikacz". Ale dla mnie po męczącym upalnym dniu to napój idealny.
Jako przewodnik i kierowca wypiłem tylko jedno. Potem drugie. Potem trzecie. Potem zostałem przegłosowany przez grupę, że więcej już mi nie wolno pić. Cóż poradzić - odpowiedzialność i służba przede wszystkim.

Obrazek

Pora wracać. Najpierw odcinek asfaltem w dół wąwozem do wioski Košecké Rovné. To jedyna droga dojazdowa do Zliechova, więc Tobi poszedł na smycz.

Obrazek

A potem zaczęło się bardzo strome podejście w promieniach zachodzącego słońca.

Obrazek

No po prostu bajka.

Obrazek

Pędziliśmy ile wlezie, bo z jednej strony słońce, a od tyłu ciemne niebo i słyszymy burzę, która jest coraz bliżej. Za przełęczą mamy widok na górki, które czekają nas następnego dnia - Ostrá Malenica.

Obrazek

Ostatecznie nie padało. Burza nie przeszła grzbietu nad Mojtinem.
To był bardzo udany dzień pod każdym względem.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/1qtVSMTApJafNqXT7

C.D.N.
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 28.04-1.05.2018 Strażowski tryptyk wiosenny z bonusem

Post autor: sprocket73 » 02 maja 2018, 16:10

Podobają nam się Góry Strażowskie - poznajemy je dalej :)

Część III - sielskie łąki i szeleszczące liście

Znowu podjechaliśmy w stronę Mojtina. Tym razem zaparkowaliśmy wcześniej, jakieś 3 km poniżej. Starą drogą wyłączoną z ruchu skierowaliśmy się nieśpiesznie w stronę żółtego szlaku na Rohatą skalę.

Obrazek

Po zejściu z drogi skręcamy w las i do góry.

Obrazek

Rozpoczęło się tradycyjnie ostre podejście.

Obrazek

Coraz stromiej - pojawiają się łańcuchy. W takich warunkach jak teraz niepotrzebne.

Obrazek

Sporo skał tutaj jest.

Obrazek

Pierwszy szczytuje Tobi.

Obrazek

Na szczycie krzyż i książka wpisowa, w której znajduję wpis magisa, którego relacja zainspirowała mnie pół roku temu do odwiedzenia tych stron.

Obrazek

A także piękne widoki.

Obrazek

Idziemy dalej żółtym szlakiem w kierunku Mojtina. Kolejny punkt widokowy.

Obrazek

Potem zaczynają się łąki.

Obrazek

Zoom na Mojtin. Tam pędzimy na piwo :)

Obrazek

Niestety okazuje się, że knajpa zamknięta. Trochę dramat, ale ma to swoje zalety. Obok jest sklep spożywczy, gdzie piwo jest po 0,39 euro. Przy sklepie stolik do natychmiastowej konsumpcji. Co prawda piwo tylko z butelki, ale z lodówki... nie ma powodów do marudzenia.

Obrazek

Dalsza cześć wycieczki to zmiana na szlak zielony i cel - Ostrá Malenica (909).
Niestety na drodze do celu mamy bardzo trudną przeszkodę - łąki najładniejsze jakie widzieliśmy do tej pory. Nawet ładniejsze niż łąki w Beskidzie Niskim.

Obrazek

Obrazek

Robimy długą przerwę na leżenie. Nie a jeszcze uciążliwych owadów. Sielanka.

Obrazek

Trzeba iść. Na Malenicę idzie się dość łagodnie w pięknych okolicznościach przyrody.

Obrazek

Obrazek

Dopiero pod koniec robi się stromo. Widok ze szczytu taki. Powiedzmy - średni.

Obrazek

Zastanawiamy się jak wrócić. Kolega patrząc na mapę kombinuje jakieś straszne kółko dookoła, żeby uniknąć ostrego zejścia do auta. Dla mnie to zejście miało być głównym punktem programu. Do tego mam jeszcze smaki na jakieś widoki w porze zachodu. Ukochana mówi, że źle się czuje i chciałaby jak najszybciej do auta. Jesteśmy rozdarci. Znowu musiałem użyć kilku argumentów, żeby było na moim. Głównym był taki, że znajomy z forum tędy szedł więc na pewno będzie się dało bez problemów, na mapie jest zaznaczona ścieżka od połowy... poza tym jest najkrócej, najszybciej i najpewniej... a poza tym najciekawiej.

Wracamy więc kawałek zielonym szlakiem tak jak przyszliśmy.

Obrazek

Następnie odbijamy w kierunku auta. Bezszlakowo grzbietem wychodzimy na Rakytnik (807).

Obrazek

Widoki są przednie. W kierunku Mojtina i Strážova.

Obrazek

Słońce już nisko.

Obrazek

W kierunku auta. Musimy zejść tam dokładnie na wprost. 400 metrów w pionie w dół. Po lewej widać Rohatą skalę od której zaczęliśmy wycieczkę.

Obrazek

Zaczęliśmy schodzić. Początkowo było nawet bardzo ładnie.

Obrazek

A później już tylko ciekawie. Zdjęcie kompletnie nie oddaje nachylenia.

Obrazek

Najbardziej zapamiętamy z tego zejścia romantyczny szelest liści. Wyobraźcie sobie tylko... iść kilometr mocno nachylonym stokiem, dnem żlebu w liściach po kolana, a pod nimi są gałęzie i kamienie.

Obrazek

Oczywiście żadnej ścieżki nie było.
Ja schodziłem najszybciej i nawet dobrze się bawiłem. Ukochana również wyglądała dobrze. Żona kolegi marudziła, ale dawała radę. Niestety kolega ubzdurał sobie, że złamie nogę, więc ostrożnie badał teren, tempo miał 3x wolniejsze niż dziewczyny. Zaczął wpadać w jakąś dziwną panikę połączoną z agresją. Wyobrażał sobie siebie ze złamaną nogą i powolne konanie w tych liściach. Pytał mnie co ja wtedy zrobię. Obiecałem mu, że go nie zostawię, tylko dobiję... ale wcale się nie uspokoił. W końcu Ukochana zasugerowała, żeby nie dyskutować bo to pogarsza sprawę, tylko żeby powoli iść a jemu dać się skupić na schodzeniu. Zdjęcie zrobione jak już byliśmy w dole i zrobiło się łatwo. Tobi wypatruje połowy ekipy, bo z kolegą została żona, żeby go wspierać w ciężkich chwilach.

Obrazek

Kolega się obraził. Przeszło mu dopiero na kwaterach. Dyskutując o minionym dniu na spokojnie przy piwie, wyraziłem pogląd, że to zejście wcale nie było złe i mogliśmy trafić dużo gorzej. Mogło być zawalone powalonymi drzewami, albo zarośnięte, albo z płynącym strumykiem po którym trzeba iść bo bokiem się nie da, albo tak strome, że nie da się schodzić... a do tego mogło być już ciemno. Wszystkie te warianty doświadczyłem już na własnej skórze, więc wiem jak smakują. Zapytałem Ukochaną przy wszystkich, żeby powiedziała szczerze, jak było. Odpowiedziała, że "przeciętne", że wiele razy było gorzej. Zrozumiałem wtedy jakim skarbem jest Ukochana.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/1qtVSMTApJafNqXT7

C.D.N.
Awatar użytkownika
sprocket73
Turysta
Turysta
Posty: 1055
Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06

Re: 28.04-1.05.2018 Strażowski tryptyk wiosenny z bonusem

Post autor: sprocket73 » 02 maja 2018, 18:20

Kończy się nasz wjazd w Góry Strażowskie.
Na ostatni dzień nie miałem konkretnych planów. Przed wyjazdem zapowiadali pogorszenie pogody, ale przesunęło się, więc kolejny piękny dzień przed nami. Biorąc pod uwagę coraz gorsze samopoczucie Ukochanej oraz ogólną niechęć do tras pozaszlakowych zdecydowaliśmy się pojechać na Vápeč (955).

Część IV (bonus) - mała wielka góra Vápeč

Podjeżdżamy do Hornej Poruby i wyruszamy szlakiem czerwonym. Od samego początku towarzyszy nam widok na Vápeč. Góra wygląda niesamowicie... jak K2 w mikroskali albo jakaś jurajska skałka w makroskali.

Obrazek

Początek standard - podejście stromym lasem.

Obrazek

Po drodze punkty widokowe w dół.

Obrazek

Oraz widok na skały w górę.

Obrazek

Szczyt osiągamy szybko, bo trasa jest bardzo krótka. U góry widoki 360 stopni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo długo leżakujemy na szczycie. Ja w tym czasie robię sobie spacer dookoła.

Obrazek

Sporo ludzi jak na Słowację.

Obrazek

Oczywiście Tobi odwiedza ze mną wszystkie punkty widokowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pora schodzić. Dla odmiany wybieramy szlak niebieski.

Obrazek

Obrazek

Cudny jest ten Vápeč.

Obrazek

Na dole jeszcze przecinamy łąki, korzystając z okazji do poleżenia.

Obrazek

Obrazek

Ostatni dzień nie ma żadnej dramatycznej historii... no chyba że taką, że zrobiliśmy tą trasę 3x dłużej niż czasy tabliczkowe ;) Ale tak tez jest fajnie... pełen luz.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/1qtVSMTApJafNqXT7

Bywaj Słowacjo - do następnego razu! :)

KONIEC
ODPOWIEDZ