Strona 1 z 2

DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 09 lipca 2018, 10:48
autor: Kovik
Póki co taka zajawka - bądźcie cierpliwi.

Re: DOLOMITY 2018 Kovik on tour

: 09 lipca 2018, 11:47
autor: Dziadek;)
ŁŁŁŁŁŁŁAAAAAAAUUUU :) dla bardziej wrażliwych może być AAAAAAUUUUUUU bez Ł :P ale mi się podobało :)

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 09 lipca 2018, 13:49
autor: Han-Ka
Reszta relacji powinna być równie śpiewająca ;)
Czekam, bo bardzo mi tęskno za Dolomitami, chętnie powędruję wirtualnie.

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 09 lipca 2018, 15:20
autor: Kovik
Dzień pierwszy: "Dwie ferraty na rozruch"
DOLOMITY (022).JPG
(50.57 KiB) Pobrany 1463 razy
DOLOMITY (72).JPG
(43.33 KiB) Pobrany 1463 razy
DOLOMITY (77).jpg
(42.56 KiB) Pobrany 1463 razy
Dolomity to najpiękniejsze góry świata tak mówi wielu, którzy choć raz stanęli pod skalnymi kolosami piętrzącymi się w stronę nieba. Każdy z naszej trójki długo czekał na ten wyjazd a jeden z nas Marek (Makak), jedzie w Dolomity po raz pierwszy. Chcemy mu pokazać jak najwięcej: trochę ferrat, trochę zwykłego trekkingu. Ale o trasach będzie później. Na parę dni przed wyjazdem znowu jak przed rokiem prognozy pogody nie są optymistyczne. Załamanie pogody jak ta lala.
Pierwszego dnia po długiej nocnej podróży zatrzymujemy się na wysokiej Passo Giau 2236 m.n.p.m., która serwuje nam przepiękne widoki na usłaną poranną mgłą dolinę, w której znajduje się Cortina d’Ampezzo. Jest to dobry moment na drzemkę, której oświadczam ok. pół godziny. Choć rozum mówi odpocznij, nogi już by chciały wędrować. Na cel naszej dzisiejszej wędrówki obieramy ferratę Gusela i Averau.
Czytaj dalej >>>>> http://gorolotni.blogspot.com/2018/07/d ... zewke.html

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 09 lipca 2018, 21:19
autor: Darek
Ach ! Och ! Wspomnienia wróciły :spoko: Nie gniewajcie się, ale normalnie Wam zazdroszczę ;)
Bawcie się dobrze i wracajcie szczęśliwie. Czekam na dalszą część relacji, może znowu zobaczę znajome rejony :hej:

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 10 lipca 2018, 9:36
autor: Kovik
Dzień drugi: "Lagazuoi jest wszędzie"
Drugiego dnia w planie mieliśmy ferratę Lipellę, ale poprzednie dni sprowadziły dużo śniegu w szczytowych partiach. Nawet gdyby śnieg nie sypał to ciężko byłoby wejść. Z okolic po których wędrowaliśmy tego dnia na szczytowej grani Tofany di Rozes było widać sporo jeszcze starego śniegu. Tak więc postanowiliśmy sobie potrekować....
Dalszy ciąg>>>http://gorolotni.blogspot.com/2018/07/l ... edzie.html
DOLOMITY (193).jpg
(43.15 KiB) Pobrany 1424 razy
DOLOMITY (207).jpg
(65.78 KiB) Pobrany 1424 razy
DOLOMITY (262).JPG
(44.47 KiB) Pobrany 1424 razy

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 11 lipca 2018, 10:37
autor: Kovik
Dzień trzeci: Trekking wokół Croda di Lago i ładowanie akumulatorów
DOLOMITY (377).JPG
(47.5 KiB) Pobrany 1397 razy
DOLOMITY (399).JPG
(75.48 KiB) Pobrany 1397 razy
DOLOMITY (440).jpg
(54.87 KiB) Pobrany 1397 razy
To miał być piękny i widokowy dzień wokół mniej znaczącego pod względem wysokości pasma Croda di Lago. Taki też był, a zjawiskowe widoki nie zapowiadały katastrofy pod hasłem: la batteria è morta! Co oznacza po włosku, że padł akumulator.
Ale zacznijmy od tych pozytywnych wrażeń. O 9 rano parkujemy auto u wejścia na szlak nr 437 w stronę malowniczego jeziorka Lago de Federa leżącego u podnóża Croda di Lago. Docieramy do niego w bardzo przyjemnym anturażu leśnych dróg, zielonych łąk i pierwszych widoków na wysokie szczyty. W drodze nad jeziorko dochodzimy do punktu widokowego...
dalszy ciąg>>>> http://gorolotni.blogspot.com/2018/07/t ... wanie.html

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 11 lipca 2018, 16:21
autor: Kovik
Dzień czwarty: "Ferratą po rekord"
DOLOMITY (458).jpg
(53.22 KiB) Pobrany 1377 razy
DOLOMITY (531).JPG
(57.34 KiB) Pobrany 1377 razy
DOLOMITY (486).jpg
(36.61 KiB) Pobrany 1377 razy
Kolejny czwarty już dzień uderzamy w grupę Catinaccio. "Jest to jedna z najbardziej popularnych grup Dolomitów. Krajobraz jej jest urozmaicony i przecina ją gęsta siatka tras i łatwa dostępność komunikacyjna. Ze względu na niezbyt duże przewyższenia oraz liczne łatwe ferraty daje spore możliwości odbywania stosunkowo krótkich i nieuciążliwych wycieczek, a także nadaje się znakomicie na pierwszy kontakt z Dolomitami dla górołazów, mających doświadczenie wyniesione z Karpat". Tak tą grupę reklamuje Dariusz Tkaczyk. Więc czemu jej nie spróbować. Po wymuszonym odpoczynku z dnia poprzedniego ruszamy naszym wehikułem do miejscowości Carreza skąd za pomocą kolejki szybko zdobywamy 500 metrów wysokości i stoimy u stóp Riffugio Paolina skąd jeśli jest dobra widoczność można obserwować lodowce grupy Ortlera i szczyty głównej grani Alp. Widać z tego miejsca też wyjątkowo gładką jak na Dolomity zachodnią ścianę Roda di Vael 2806 m.n.p.m. na który dziś się wdrapiemy...
Dalsza część>>>> http://gorolotni.blogspot.com/2018/07/f ... ekord.html

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 12 lipca 2018, 10:10
autor: Barbórka
Darek pisze:
09 lipca 2018, 21:19
Ach ! Och ! Wspomnienia wróciły :spoko: Nie gniewajcie się, ale normalnie Wam zazdroszczę ;)
Bawcie się dobrze i wracajcie szczęśliwie. Czekam na dalszą część relacji, może znowu zobaczę znajome rejony :hej:
coś Ty, nic się nie gniewamy :) Relacje są po to, żeby wracały wspomnienia ;)
a może ktoś skorzysta z tych tras, bo staramy się, żeby opisy pomagały kolejnym odkrywcom Dolomitów, które my tak bardzo kochamy :serce:

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 12 lipca 2018, 19:00
autor: Kovik
Dzień piąty: "Trekking w sercu Catinaccio"
DOLOMITY (603).JPG
(46.68 KiB) Pobrany 1343 razy
DOLOMITY (699).JPG
(58.71 KiB) Pobrany 1343 razy
DOLOMITY (673).jpg
(27.8 KiB) Pobrany 1343 razy
O tym, że język włoski jest dźwięczny i przyjemny dla ucha świadczą już same nazwy masywów górskich. Tym razem podobnie jak dnia poprzedniego celem naszej wędrówki jest masyw Catinaccio, który w j. niemieckim określa się Rosengarten. Prawda, że po włosku lepiej brzmi? Ale tłumacząc na nasz język ojczysty znaczy to „ogród różany”. Pętelki co prawda robić nie będziemy, ale trasa jest bardzo ciekawa i wiedzie przez 3 schroniska, co sprzyja wygodnym przystankom kawowym i nie tylko. Każdy masyw w Dolomitach wyróżnia się czymś szczególnym. W przypadku Catinaccio są to strzeliste turnie Vajolet (z włoskiego Torri del Vajolet), które widać już z górnej stacji kolejki.
Pierwszym etapem jest więc przejazd gondolową kolejką z miejscowości Vigo di Fassa, gdzie zostawiamy samochód. To z kolei pozwala nam zaoszczędzić mozolne i nieciekawe podejście. Górna stacja kolejki położona jest malowniczo. Z jednej strony widoki w stronę stromych turni, z drugiej – widok na pasmo Sella znane ze szczytu Piz Boe....
Dalszy ciąg >>>> http://gorolotni.blogspot.com/2018/07/t ... accio.html

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 12 lipca 2018, 20:54
autor: Darek
Aaaauuuuu !!! :lol:

Obrazek

Kovik pisze:
12 lipca 2018, 19:00
O tym, że język włoski jest dźwięczny i przyjemny dla ucha świadczą już same nazwy masywów górskich.
To fakt ! włoskie nazwy są nie mniej piękne niż same Dolomity: Passo Giau, Averau, Cinque Torri :spoko:
Po włosku nawet "la batteria è morta!" brzmi pięknie :lol:

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 12 lipca 2018, 21:12
autor: Kovik
Darek pisze:
12 lipca 2018, 20:54
Aaaauuuuu !!! :lol:

Obrazek


Hmmm nie wiem jak mam się do tego odnieść. Co bym nie napisał zabrzmi głupio. Bo np: "wcale nie bolało", czy np: "nie wszedł tak głęboko"
chciałem tym zaprezentować swoje poczucie równowagi i rozciągnięcia :D :lol: :jupi: :hura: :wino1:

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 12 lipca 2018, 21:55
autor: Darek
Kovik pisze:
12 lipca 2018, 21:12

chciałem tym zaprezentować swoje poczucie równowagi i rozciągnięcia :D :lol: :jupi: :hura: :wino1:
Tak myślałem. Ale wygląda groźnie :D

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 13 lipca 2018, 11:23
autor: Kovik
Dzień szósty: "Daleko jeszcze?"
DOLOMITY (864).jpg
(31.33 KiB) Pobrany 1304 razy
DOLOMITY (871).jpg
(47.55 KiB) Pobrany 1304 razy
DOLOMITY (910).JPG
(89.58 KiB) Pobrany 1304 razy
Takim sposobem dotarliśmy do ostatniego dnia górołażenia. Dzisiejszy plan przewidywał to co w poprzednich latach odkładaliśmy na następny raz. Ferrata Gadotti bo o niej mowa to znakomita trasa wysokogórska dla zwolenników mniej zatłoczonych ścieżek. I rzeczywiście tak było. Na trasie spotkaliśmy w sumie tylko 4 osoby. Mówię swoim towarzyszom, że jeszcze tylko „mały wpier….ol” i do domu. Podgrupę tą tworzą szczyty zgrupowane wokół najwyższej Valacii i jednocześnie są najdalej na zachód wysuniętym skrajem grupy Marmolada. Mimo iż nie są zbyt wysokie ale głębokie doliny sprawiają, że tego dnia mieliśmy najwięcej do podejścia. Tkaczyk wspominał że taka rundka jaką sobie zaplanowaliśmy ma trwać nie więcej niż 8 godz. Po tym dniu mogę śmiało zmienić refren kapeli Tilt na: „nie wierzę przewodnikom, nie!”...

Ciąg dalszy >>>> http://gorolotni.blogspot.com/2018/07/d ... szcze.html

Re: DOLOMITY 2018 Kovik & Barbórka on tour

: 13 lipca 2018, 16:44
autor: Kovik
I na koniec pare słów podsumowania. na tegoroczny wyjazd przeznaczone mieliśmy 7 dni z czego wykorzystaliśmy sześć. skorzystaliśmy z trzech kolejek: Lagazuoi, Ciampedie i Paolina. Weszliśmy na szczyty: Nuvalau, Lagazuoi Piccolo, Roda di Vael, Sass da less Doudes, Sass Aut z czego najwyższy to Roda di Vael. Odwiedzone przełęcze to: Principe, Ambriziolla, Formin, Vaiolon, Granda. Trzy dni ferratowe i trzy dni trekkingowe. Bardzo fajnie bedziemy wspominać ten wyjazd mimo awarii aż do niedzieli gdzie nastąpił komunikacyjny armagedon. Otóż wyjechaliśmy sobie w niedzielę rano ok 9 aby na Śląsku być o przyzwoitej porze. Aby nie pchać się przez Cortinę stwierdziliśmy, że pojedziemy przez Brunico. Już na rozjeździe na przełęcze Pordoi i Selle droga została na chwilę zamknięta ze względu na przejazd kolarzy. Ok parę minut nas nie zbawi. Zjechaliśmy do Arraby i tam się zaczyna od nowa: tysiace rowerzystów zjezdza z passo Ciampolongo i skręca na Falzarego. Dobrze idziemy na kawę i ciacho. po niespełna dwoch godzinach otworzyli drogę którą zjeżdzali czyli tą co my chcemy jechać na Corvarę i Brunico. Pokonujemy kolejne zakręty do przełęczy potem ostro w dół do miasta a tam główna droga zamknięta do 17 bo tam jest meta wyscigu (A było przed 13 wrrrr) Już zaczyna mnie nerwa trząść. Więc wracamy z powrotem do Arraby i w lewo podjazd na przełęcz falzarego gdzie doganiamy razem z innymi kierowcami tych kolarzy. oni skręcają w lewo na tą Vaparola ( czy jakoś tak) a my chcieliśmy do Cortiny. Niestety Carabinerzy mówiąże doroga do Cortiny też zamknięta bo od passo giau podjeżdza inna grupa wyścigowa. KURRRRŁŁLŁA!!! PO 15 otworzyli drogę mimo wciąż podjeżdzających zawodników. A na plastronach mieli nr oscylujące w 20000. Dlaczego więc skoro teraz mogliśmy jechać w dół a oni powolutku ledwo dysząc w górę droga została wcześniej zamknięta. Dlaczego nie było w miasteczkach zadnych plakatów o takim wyscigu, który paraliżuje komunikacyjnie dość intensywny turystycznie rejon. I ostatnie pytanie dlaczego równolegle w Cortinie odbywał się jeszcze bieg uliczny przez co znowu musieliśmy szukać objazdów. Szczęśliwie o 16.30 przekraczamy granicę włosko-austriacką. Sześć godzin obsuwy i o 2 w nocy jesteśmy w Radlinie gdzie padam na twarz. Warto było!!!!
maratona_planimetria_2016_per-web.jpg
(69.4 KiB) Pobrany 1293 razy