Styria 15-19. 08. 2018 Klettersteig: Kaiser Franz Josef dzień trzeci
: 28 sierpnia 2018, 13:43
Skończyły się żarty i zaczął się dzień próby, ruszamy aby wspiąć się na Klettersteig: Kaiser Franz Josef brzmi dumnie i ma się trochę satysfakcji kiedy tam się człowiek wydrapie
Poprzedniego dnia ziarno zwątpienia zostało zasiane w naszych sercach, podejmuję wiec decyzje że odpuszczamy pierwszą ściankę obchodząc ją ścieżką ewakuacyjną
Ruszamy
Jest to wyprawa z misją mamy odświeżyć oznaki obecności Gs-ów na tej ferracie przez wklejenie nowej wlepki
Szczerze powiedziawszy nie mam zbyt wielu zdjęć z wejścia ..tam po prostu nie było czasu na ich robienie ! tam się ciężko pracuję przez kilka godzin pnąc się po pionowej ścianie albo ją trawersując,
Zdjęcia nie oddają dokładnie perspektywy wiec dołączę kilka filmików
Ten filmik pokazuje ile trzeba włożyć wysiłku na pokonanie niektórych odcinków Franza Josefa stawiam orzeszki przeciwko dolarom że w tamtym momencie Anna przeklinała dzień kiedy na jej drodze pojawił się klub GS
Po pokonaniu niewinnie wyglądającego trawiastego zbocza które nas prawie dobiło docieramy do mostu linowego chwilę odpoczywamy i robimy kilka efektownych zdjęć. Wcześniej oczywiście dopełniamy celu misji
Jeszcze tylko równie mordercze zejścia jak wejście na ferrate i możemy stwierdzić że Ferata Kaiser Franz Joseph została zdobyta !!! powiecie hola hola nie tak szybko nie weszliście na pierwszą jej część
A kto powiedział że tego nie zrobiliśmy ???
Jak już pisałem nikt nie lubi porażek.. a Anna ma w sobie gen wojownika Ja z kolei potrzebuję partnerki (na ferracie ) która zna swoje możliwości i w nie wierzy, po tym jak sobie poradziła z Franzem wiedziałem że poradzi sobie z pierwszą częścią ferraty
Następnego dnia o poranku...... Wsiadamy w samochód i kolejny raz pokonujemy 30 km z Palfau do Eisenerz
Anna tym się różni ode mnie że mi wystarczy powiedzieć że czegoś nie dam rady zrobić Annie wystarczy powiedzieć że da to radę zrobić no fakt dwa albo trzy razy ale to przynosi zamierzony skutek
Tak na śniadanie robimy sobie rozgrzewkę i zaliczamy na jednym wdechu pierwszą część Franza Josefa a wracając udaje mi się ja namówić na zalecane w przewodniku skorzystanie z szybszej ścieżki powrotu na dół czyli biegu po piargach Polecam szybko łatwo i po chooolernie długim i męczącym zejściu z samej góry ostatni odcinek zbiegany po piargach jest wręcz odpoczynkiem i rozluźnieniem mięśni : )
Moje wykonanie dzień wcześniej, tak na marginesie widać jaki jestem zajechany po wyjściu i zejściu mam wrażenie że zejście jest jeszcze bardziej męczące niż wyjście na ferrate .
I Anna wykorzystująca swój narciarski talent
Więcej zdjęć https://photos.app.goo.gl/7n1trkfXNbuZR2A38
Poprzedniego dnia ziarno zwątpienia zostało zasiane w naszych sercach, podejmuję wiec decyzje że odpuszczamy pierwszą ściankę obchodząc ją ścieżką ewakuacyjną
Ruszamy
Jest to wyprawa z misją mamy odświeżyć oznaki obecności Gs-ów na tej ferracie przez wklejenie nowej wlepki
Szczerze powiedziawszy nie mam zbyt wielu zdjęć z wejścia ..tam po prostu nie było czasu na ich robienie ! tam się ciężko pracuję przez kilka godzin pnąc się po pionowej ścianie albo ją trawersując,
Zdjęcia nie oddają dokładnie perspektywy wiec dołączę kilka filmików
Ten filmik pokazuje ile trzeba włożyć wysiłku na pokonanie niektórych odcinków Franza Josefa stawiam orzeszki przeciwko dolarom że w tamtym momencie Anna przeklinała dzień kiedy na jej drodze pojawił się klub GS
Po pokonaniu niewinnie wyglądającego trawiastego zbocza które nas prawie dobiło docieramy do mostu linowego chwilę odpoczywamy i robimy kilka efektownych zdjęć. Wcześniej oczywiście dopełniamy celu misji
Jeszcze tylko równie mordercze zejścia jak wejście na ferrate i możemy stwierdzić że Ferata Kaiser Franz Joseph została zdobyta !!! powiecie hola hola nie tak szybko nie weszliście na pierwszą jej część
A kto powiedział że tego nie zrobiliśmy ???
Jak już pisałem nikt nie lubi porażek.. a Anna ma w sobie gen wojownika Ja z kolei potrzebuję partnerki (na ferracie ) która zna swoje możliwości i w nie wierzy, po tym jak sobie poradziła z Franzem wiedziałem że poradzi sobie z pierwszą częścią ferraty
Następnego dnia o poranku...... Wsiadamy w samochód i kolejny raz pokonujemy 30 km z Palfau do Eisenerz
Anna tym się różni ode mnie że mi wystarczy powiedzieć że czegoś nie dam rady zrobić Annie wystarczy powiedzieć że da to radę zrobić no fakt dwa albo trzy razy ale to przynosi zamierzony skutek
Tak na śniadanie robimy sobie rozgrzewkę i zaliczamy na jednym wdechu pierwszą część Franza Josefa a wracając udaje mi się ja namówić na zalecane w przewodniku skorzystanie z szybszej ścieżki powrotu na dół czyli biegu po piargach Polecam szybko łatwo i po chooolernie długim i męczącym zejściu z samej góry ostatni odcinek zbiegany po piargach jest wręcz odpoczynkiem i rozluźnieniem mięśni : )
Moje wykonanie dzień wcześniej, tak na marginesie widać jaki jestem zajechany po wyjściu i zejściu mam wrażenie że zejście jest jeszcze bardziej męczące niż wyjście na ferrate .
I Anna wykorzystująca swój narciarski talent
Więcej zdjęć https://photos.app.goo.gl/7n1trkfXNbuZR2A38