Re: Wspomnienie o niniku... [1979-2019]
: 26 maja 2019, 22:10
My pierwszy raz spotkaliśmy się z Marzenką i Dominikiem w Karkonoszach. Może widzieliśmy się na wcześniejszych zjazdach ale ten trzydziesty drugi organizowany przez nas utkwił nam w pamięci szczególnie. W Samotni, po wycieczce biesiadowaliśmy i tam Dominik był bardzo aktywny przy pewnej „pracy”. Ci co siedzieli obok Niego zapewnie pamiętają o czym piszę.
Nawet na ostatnim spotkaniu wspominaliśmy tę zabawną sytuację. Wspominając z Dorotką Dominika okazało się, że na dziesięć Spotkań Sudeckich był obecny na siedmiu. Oczywiście nie mógł być na ostatnim, ale towarzyszył nam w naszych myślach i kto jak nie On załatwił nam tak spaniałą pogodę. Na naszych zjazdach też często bywał z Marzenką i Patką. Możemy mniemać, że lubił przyjeżdżać w Sudety.
Ogromny smutek i żal nam towarzyszy, gdy oglądamy zdjęcia ze wspólnych spacerów. Może jeszcze jedno wspomnienie o niniku z naszego Mikołajkowego Spotkania w Górach Opawskich. Zdobywaliśmy wieżę widokową, specyficzną z dwoma masztami połączonymi mostkiem. Dominik miał lęk wysokości, ale Dorotka wspólnie z Patką wprowadziły Go na wieżę. Trzeba było zobaczyć jego minę, tego nie można zapomnieć. Był tak szczęśliwy, że udało mu się wejść tak wysoko.
Piszę o dwóch sytuacjach, ale było ich znacznie więcej. Bo tyle po nas zostanie co pamięć o nas u innych. Dominik był takim dobrym duchem w naszej gromadce, zawsze uśmiechniętym i gotowym do pomocy i taki zostanie w naszej pamięci.
Nawet na ostatnim spotkaniu wspominaliśmy tę zabawną sytuację. Wspominając z Dorotką Dominika okazało się, że na dziesięć Spotkań Sudeckich był obecny na siedmiu. Oczywiście nie mógł być na ostatnim, ale towarzyszył nam w naszych myślach i kto jak nie On załatwił nam tak spaniałą pogodę. Na naszych zjazdach też często bywał z Marzenką i Patką. Możemy mniemać, że lubił przyjeżdżać w Sudety.
Ogromny smutek i żal nam towarzyszy, gdy oglądamy zdjęcia ze wspólnych spacerów. Może jeszcze jedno wspomnienie o niniku z naszego Mikołajkowego Spotkania w Górach Opawskich. Zdobywaliśmy wieżę widokową, specyficzną z dwoma masztami połączonymi mostkiem. Dominik miał lęk wysokości, ale Dorotka wspólnie z Patką wprowadziły Go na wieżę. Trzeba było zobaczyć jego minę, tego nie można zapomnieć. Był tak szczęśliwy, że udało mu się wejść tak wysoko.
Piszę o dwóch sytuacjach, ale było ich znacznie więcej. Bo tyle po nas zostanie co pamięć o nas u innych. Dominik był takim dobrym duchem w naszej gromadce, zawsze uśmiechniętym i gotowym do pomocy i taki zostanie w naszej pamięci.