O kroczeniu na Boraczej i Rysiance słów kilka, 9.07.2022
: 10 lipca 2022, 12:38
W górach trzeba kroczyć. Może nie tylko w górach, może kroczyć trzeba w każdych okolicznościach, może kroczyć trzeba od samego rana, ale wieczorem to szczególnie, kroczyć do kościoła, do knajpy, do pracy, na zakupy, żeby każdy grosz dwa razy oglądać i niepotrzebne pieniędzy nie wyrzucać. Ale najsampierw o górach. Bo w górach to szczególnie kroczyć się należy. Kroczyć dostojnie, dumnie i z powagą. Ludziska to teraz po górach biegają, mało który kroczy, a jak nie biegają to tuptają, tuptusiają, drobią, przebierają tymi swoimi małymi nóżkami, jakby się bali, że nie zdążą, że im coś ucieknie, nie zobaczą, nie załatwią, nie zapracują, nie kupią. Bo pierwsze zawsze być muszą, przed kolegą, koleżanką, bratem, siostrą i matką. Jakby tym tuptaniem jakąś pustkę w swoim życiu zapełnić chcieli, przegraną jakąś ukryć a może po prostu tak ich wytresowali, w domu, w pracy w kościele. Albo i też nie biegają tylko na rowery wsiadają, bo szybciej i więcej można objechać. Albo i - bój się Boga -na elektryczne.
Ale o kroczeniu my tu mieli gadać, więc zostawmy to tuptanie.
Jak kroczyć, jak się tego nauczyć, gdy kto nie umie. Kroczyć trzeba tak, żeby każdy krok wybrzmiał, wybrzmiał donoście, zanim jego odgłos zmiesza się z następnymi krokami. Wybrzmieć muszą te wszystkie lata chodzenia po górach, w błocie, pocie i po kamieniach, pod górę i z górki, po śniegu głębokim, zmrożonym, ale też i tym świeżym, dopiero co spadłym. Wybrzmieć musi ten cały trud, te bolące nogi, te odciski na nogach i cały ten smród izby schroniskowej, gdy wszyscy zdejmą buty i onuce. Ale i to nie wystarczy, całe życie ma wybrzmieć w tym kroczeniu. Dzieciństwo i wszystkie strachy dzieciństwa, szkolne męki i upokorzenia, wszystkie radości krótkie, wszystkie nadzieje płonne, wszystkie choroby, wszystkie żale i wszystkie płakania. Cała wódka wypita, ale i piwo i wino też. No i rzecz jasna wszystkie miłości muszą wybrzmieć, te nieszczęśliwe i niespełnione, bo panna bogatego by chciała, przystojnego i wygadanego, a nie jakąś łachudrę i niemotę. Ale najsampierw to wybrzmieć muszą buty. Tak buty. Bo buty ciężkie muszą być, jak mają wybrzmiewać, i ze skóry muszą być, bo tylko takie dobry dźwięk mają. I w tych butach to skóra najbardziej wybrzmieć musi i ból tego zwierzęta, co na skórę zarżnięte było, a jak ktoś dobrze kroczy to nawet ból matki, co to zwierzę rodziła i ból rzeki, gdy ściek z garbarni po skórach płynął. Ból cały tej ziemi wybrzmieć powinien, ale nie tylko ból, czasem i trochę radości i słońca, tak jak w życiu. Dużo by trzeba kroczyć, wiosną, latem, jesienią i zimą, pewnie i życia nie starczy, zdrowia i butów.
A jak myśmy to z Olą po Boraczej i Rysiance kroczyli, to długo pisał nie będę, bo nie o pisanie tu chodzi, ale o chodzenie i kroczenie. Zdjęcia jakieś będą, ale chyba jeszcze nie dzisiaj, bo niedziela to nie czas na komputery.
Ale o kroczeniu my tu mieli gadać, więc zostawmy to tuptanie.
Jak kroczyć, jak się tego nauczyć, gdy kto nie umie. Kroczyć trzeba tak, żeby każdy krok wybrzmiał, wybrzmiał donoście, zanim jego odgłos zmiesza się z następnymi krokami. Wybrzmieć muszą te wszystkie lata chodzenia po górach, w błocie, pocie i po kamieniach, pod górę i z górki, po śniegu głębokim, zmrożonym, ale też i tym świeżym, dopiero co spadłym. Wybrzmieć musi ten cały trud, te bolące nogi, te odciski na nogach i cały ten smród izby schroniskowej, gdy wszyscy zdejmą buty i onuce. Ale i to nie wystarczy, całe życie ma wybrzmieć w tym kroczeniu. Dzieciństwo i wszystkie strachy dzieciństwa, szkolne męki i upokorzenia, wszystkie radości krótkie, wszystkie nadzieje płonne, wszystkie choroby, wszystkie żale i wszystkie płakania. Cała wódka wypita, ale i piwo i wino też. No i rzecz jasna wszystkie miłości muszą wybrzmieć, te nieszczęśliwe i niespełnione, bo panna bogatego by chciała, przystojnego i wygadanego, a nie jakąś łachudrę i niemotę. Ale najsampierw to wybrzmieć muszą buty. Tak buty. Bo buty ciężkie muszą być, jak mają wybrzmiewać, i ze skóry muszą być, bo tylko takie dobry dźwięk mają. I w tych butach to skóra najbardziej wybrzmieć musi i ból tego zwierzęta, co na skórę zarżnięte było, a jak ktoś dobrze kroczy to nawet ból matki, co to zwierzę rodziła i ból rzeki, gdy ściek z garbarni po skórach płynął. Ból cały tej ziemi wybrzmieć powinien, ale nie tylko ból, czasem i trochę radości i słońca, tak jak w życiu. Dużo by trzeba kroczyć, wiosną, latem, jesienią i zimą, pewnie i życia nie starczy, zdrowia i butów.
A jak myśmy to z Olą po Boraczej i Rysiance kroczyli, to długo pisał nie będę, bo nie o pisanie tu chodzi, ale o chodzenie i kroczenie. Zdjęcia jakieś będą, ale chyba jeszcze nie dzisiaj, bo niedziela to nie czas na komputery.