Etap 4. MESTIA-GULI (12-13.07.2023) film:
https://www.youtube.com/watch?v=LIPwGFl ... dq&index=4
Po trzech dniach względnego lenistwa, z uwagi na pogodę, wreszcie dzień trekkingowy.
Idziemy w góry na 2-3 dni, pogoda słoneczna i prognozy sprzyjające.
Plan na dziś to dojść do jeziorek KORULDI 2750 m. i założyć tam bazę by po południu podejść na pobliską górę bez nazwy o wysokości 3328 m, z dobrym widokiem na USZBĘ 4710 m. i jej lodowiec. Wychodzimy dosyć późno więc druga część planu jest zagrożona.
Po przejściu ok. 40 metrów od pensjonatu zatrzymują nas kierowcy busików i proponują podwózkę na miejsce biwaku. Z ciekawości pytamy po ile ta przyjemność i okazuje się po krótkich negocjacjach że kosztuje mnie to tyle co przejazd taksówką w Łodzi na Dworzec Fabryczny.
Przewyższenie 1300 m , 5-6 godzin marszu pod górę z wyładowanymi plecakami a w zamian godzinka jazdy wygodnym vanem, a widoki te same. Jadziemy !
Jedziemy i nie żałujemy bo podróż samochodem po wertepach na wysokość 2750 m. to też nie lada atrakcja. Przy okazji wóz nr.2 podjechał pod sklep i zrobił dodatkowe zakupy(nie trzeba dźwigać) na wieczorną obiadokolację pod namiotem.
Na miejscu szybko się rozbijamy i niezwłocznie idziemy na pobliską górę 3328 m. z widokiem na USZBĘ 4710 m. i jej lodowiec. W pewnym momencie gdy idę sam, zamiast iść drogą, wybieram ścieżkę idącą bardzo stromo pod górę. Brnę po kolana w osuwającym się piargu i tracę siły. Nie bez znaczenia jest fakt że przekroczyłem już 3000 m. co objawia się u mnie trudnością w oddychaniu, zawrotami głowy i brakiem energii. Dochodzę do miejsca gdzie dalszą drogę zagradza mi ciągnąca się w poprzek czapa śniegowa. Gdy chcę po niej przejść zapadam się po pas. Ktoś z góry krzyczy żebym poszedł w lewo bo jest tam przejście. Dodaje żeby szybko po nim przebiec...
Idę za jego radą i znajduję wydeptaną w lodzie ścieżkę po której powoli przechodzę na stały ląd.
Teraz kieruję się na widoczne już w oddali dziewczyny z naszej ekipy i dołączam do nich tuż przed miejscem w którym widać już USZBĘ z lodowcem (3260 m.) Tutaj zaczyna się odcinek przypominający tatrzańską Orlą Perć. Moje kłopoty nie mijają, mam przed oczami mroczki i dalsza droga w tym stanie wydaje mi się niebezpieczna. Zawracam...
Gwiaździsta noc bez jednej chmurki zwiastowała też zimno i rzeczywiście temperatura spadła poniżej zera (zamarzła woda w butelkach a na namiotach był szron). Ja nie zmarzłem bo założyłem na siebie cały swój ekwipunek: 3 koszulki krótkie, jedna długa i polar na górę, na dół kalesony i 2 pary spodni. Czapka, skarpetki i śpiwór puchowy(+4 komfort) wystarczyło;)
Następnego dnia realizujemy trasę przez przełęcz GUL 2954 m. do opuszczonej przez ludzi wioski GULI 2020 m. Pogoda znakomita. Na początku troszkę błądzimy ale dalej już bez problemów.
Idziemy przez zielone stoki z ogromną ilością kwiatów w różnych kolorach . Dominuje żółty, fiolet i biel. Po przejściu pierwszej przełęczy pojawia się majestatyczna podwójna USZBA 4710 m. i towarzyszy nam już do końca dnia czyli biwaku w wymarłej wiosce GULI 2020 m. a właściwie na jej obrzeżach. Trasa była długa i wyczerpująca więc pogaduchy przy ognisku też niezbyt długie...
film:
https://www.youtube.com/watch?v=LIPwGFl ... dq&index=4