Relacja z mojej strony z 3 dni w paru słowach:
Gerlach
Przyjazd do ŚD 1 sierpnia z Królikiem, Jadzią, MCGregorem i Noelem.
Za nocleg idzie zbankrutować, a z rana prawie nie zjadłam śniadania, które było w cenie....
Za to łazienka za szybką z żaluzją z zewnątrz, panele, płaski TV to totalna ekstrawagancja
Ale wracając do tematu - wyjście 2 sierpnia o godzinie 5.40. Idziemy szlakiem na Kwietnicę,
stamtąd skręcamy w lewo na Gerlacha. Pogoda nam dopisuje.
Przewodnicy przy podejściu z pewnymi utrudnieniami wiążą nas liną.
Dzielimy się na 2 grupy. W pierwszej przewodnik
Olek oraz
Królik, McGregor, ja i
Noel.
W drugim składzie przewodnik
Janek, a z nim
Mulik, Igi, Mariusz (kolega Rafała) i
RafałS.
Przewodnik mojej grupy:
Na szczyt wchodzimy o 8.50
Widoki mamy wspaniałe i ten krzyż na szczycie.
Z Gerlacha schodzimy szybko, ledwo kilka zdjęć zdążyło się zrobić.
Główny powód to nadciągające chmury i inne grupy, które tego samego dnia wyruszyły zdobyć szczyt.
Schodzimy Batyżowiecką Doliną. A na górze widać, że kotłowało się tam coraz bardziej...
W końcu zostaliśmy spuszczeni ze smyczy
Przewodnik odłącza się od nas (i idzie na grzyby
) przy Batyżowieckim Stawie.
Wszyscy spotykamy się później w małej knajpce
Pózniej Królik z Jadzią (która na czas wyprawy przebywała przy Domu Śląskim i zwiedzała teren),
podwożą mnie pod samą barierkę wejścia asfaltowego do Popradzkiego Stawu.
Bardzo im za to dziękuję
W schronisku recepcjonistka chciała mi wcisnąć apartament za kolejne 1000 koron za noc
Po łzawych oczach udało się jednak wyżebrać 2 noclegi w tej cenie... Pokój miałam z Anglikami.
Udało mi się poznać na zdjęciach nawet dalszą część rodziny, czyli tych których tam nie było
Wszystko odbywało się oczywiście łamaną angielszczyzną
Rysy
Dnia kolejnego na szlaku znalazłam się o 6.40. Cisza, spokój i piękna pogoda,
choć wczoraj na wieczór była spora ulewa. Turystów niezbyt dużo.
Do Chaty Pod Rysami doszłam szybko. Po drodze zaczęły mnie powoli doganiać chmury i mgła...
W schronisku obowiązkowo wypiłam dla mnie najsmaczniejszą i największą herbatkę
i „zwiedziłam” tamtejszy kibelek. Kolejny widok przez serduszko
i szybkę (Słowacy mają chyba na tym punkcie bzika):
I z zewnątrz. Jak kolorowo
W połowie drogi na Rysy dorwały mnie chmury, ale na szczęście nie było dużo deszczu.
Na szczycie po jakiś 30 minutach zaczęło się nawet rozpogadzać
I pojawiły się w końcu z zachodniej strony wspaniałe widoki.
Jeszcze obskoczyłam słowacki wierzchołek i zrobiłam sobie sjestę.
Wtedy na koniec za chmur wyłoniła się Wysoka
Do schroniska dotarłam bardzo szybko, a po drodze miałam swoje jeszcze miłe przygody.
Na dole czekałam już tylko na RafałaS i jego kolegę. A to widok z tarasu pokoju:
Wysoka
4 sierpnia wyruszamy na Wysoką o godzinie 5.10. Skład wiązany liną –
jako pierwszy przewodnik
Olek, potem
Mariusz, RafałS i
ja.
Idziemy przepiękną Złomiskowa Doliną. Droga zdecydowanie ciekawsza wg mnie niż na Gerlach.
Na szczycie jesteśmy o 8.10. Rekordowy czas, co było dla nas zaskoczeniem, tym bardziej,
że zatrzymywaliśmy się czasem na rozmowę i focenie.
Widoki jeszcze lepsze. Widać było przepięknie z jednej strony m.in. Lomnicę, Gerlacha, Lodowy szczyt,
a z drugiej Szatana, Rysy, Mięguszowiecki. Tylko Krywań ukrył się w chmurach...
No i było tez widać ślicznie Koprowy szczyt
Na szczycie spędziliśmy około 30 minut
Przy schodzeniu widzieliśmy szlak na Rysy. Uprzęże ściągnęliśmy dopiero na Wadze.
Stamtąd zeszliśmy w dół do Chaty pod Rysami.
Po rozmowie, kolejnej herbatce i innych degustacjach pożegnaliśmy Olka.
Teraz zostałam dosłownie „odprowadzona” na Rysy.
Na szczycie pożegnałam się z RafałemS, Mariuszem i zeszłam na dół do Moka.
Z tamtą już tylko dalszy bieg i przygody z
pociągami do domu, burzą w Zakopanym i zdechłym telefonem...
Wypad w Tatry dla mnie wspaniały. Wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję.
Przewodnikom również nie mam nic do zarzucenia, lepiej trafić nie mogliśmy
Tyle z mojej strony, pozdrawiam
Reszta fotek tutaj:
http://picasaweb.google.pl/PartycjaS/Ta ... 0104082008