Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
-
jck
- Turysta
- Posty: 3181
- Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
-
Kontakt:
Post
autor: jck » 20 sierpnia 2008, 9:02
Dariusz Meiser pisze:słynną ścianą północną.
Południową, 1970: Haston, Whillans.
Dariusz Meiser pisze:Z innej trochę strony - jeden z moich forumowych znajomych zrobił w skałkach droge wycenianą na szóstkę, a on był święcie przekonany, że to po prostu taka solidna piątka
I jak sam przyznał, gdyby znał wczesniej faktyczną wycenę tej drogi to po prostu by tej dorgi nie zrobił.
To musiała być jednak głupota z jego strony. Mogę się założyć, że miał topo tylko myślał o niebieskich migdałach i mu się drogi pozajączkowały.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
-
Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
-
Kontakt:
Post
autor: Dariusz Meiser » 20 sierpnia 2008, 9:13
Oczywiście, że południową
Czeski błąd
A wyprawą kierował niesamowity Chris Bonnington
A co do tego Wspinacza to ja bym go tak surowo nie oceniał
To jest naprawde wporzo gościu
jck pisze:Dariusz Meiser pisze:słynną ścianą północną.
Południową, 1970: Haston, Whillans.
Dariusz Meiser pisze:Z innej trochę strony - jeden z moich forumowych znajomych zrobił w skałkach droge wycenianą na szóstkę, a on był święcie przekonany, że to po prostu taka solidna piątka
I jak sam przyznał, gdyby znał wczesniej faktyczną wycenę tej drogi to po prostu by tej dorgi nie zrobił.
To musiała być jednak głupota z jego strony. Mogę się założyć, że miał topo tylko myślał o niebieskich migdałach i mu się drogi pozajączkowały.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
-
Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
-
Kontakt:
Post
autor: Dariusz Meiser » 20 sierpnia 2008, 9:18
Radku - dziękuję jeszcze raz za gratulacje.
Ale przepraszać nie masz za co - abosulutnie mnie nie uraziłeś.
Bo rzeczywiście jak przeczytałem moją relacje raz jeszcze, to faktycznie mozna było odnieść takie wrażenia, jak Ty.
Tak więc nie ma żadnego problemu - najważniejsze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy
Tolerancja dla niejednoznaczności.
-
jck
- Turysta
- Posty: 3181
- Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
-
Kontakt:
Post
autor: jck » 20 sierpnia 2008, 9:27
Dariusz Meiser pisze:Oczywiście, że południową
Czeski błąd
A wyprawą kierował niesamowity Chris Bonnington
Pamięci Iana Clough'a. RIP.
Dariusz Meiser pisze:A co do tego Wspinacza to ja bym go tak surowo nie oceniał
Ja myślę, że błędy trzeba głośno wytykać. Wykazał się brakiem profesjonalizmu więc trzeba go napomknąć. Co by było, gdyby zamiast Hornligrattu poszedł na Schmidtów?
Dariusz Meiser pisze:To jest naprawde wporzo gościu
A tego to nie wiem...
Dariusz Meiser pisze:dziękuję jeszcze raz za gratulacje.
Należą się.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
-
Anonymous
Post
autor: Anonymous » 20 sierpnia 2008, 9:28
Dariusz Meiser pisze:Tak więc nie ma żadnego problemu - najważniejsze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy
Dokładnie - i to mnie cieszy.
-
Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
-
Kontakt:
Post
autor: Dariusz Meiser » 20 sierpnia 2008, 15:23
Gdyby nie Clough, to w ogóle nie mieliby zaopatrzenia - pracowicie je eskortował dla całej wyprawy.
A z tego co pamiętam zginął przywalony serakami w okolicach Camp I już przy zejściu.
Ten wspinacz jest bardzo dzielny. Dałby sobie radę
Nie bądźmy aż tak surowi dla Niego.
Z powodu mojej do Niego sympatii i szacunku jaki dla Niego żywię, nie mogę sobie pozwolić na słowa krytyki.
jck pisze:Dariusz Meiser pisze:Oczywiście, że południową
Czeski błąd
A wyprawą kierował niesamowity Chris Bonnington
Pamięci Iana Clough'a. RIP.
Dariusz Meiser pisze:A co do tego Wspinacza to ja bym go tak surowo nie oceniał
Ja myślę, że błędy trzeba głośno wytykać. Wykazał się brakiem profesjonalizmu więc trzeba go napomknąć. Co by było, gdyby zamiast Hornligrattu poszedł na Schmidtów?
Dariusz Meiser pisze:To jest naprawde wporzo gościu
A tego to nie wiem...
Dariusz Meiser pisze:dziękuję jeszcze raz za gratulacje.
Należą się.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
-
jck
- Turysta
- Posty: 3181
- Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
-
Kontakt:
Post
autor: jck » 20 sierpnia 2008, 16:00
Dariusz Meiser pisze:Gdyby nie Clough, to w ogóle nie mieliby zaopatrzenia - pracowicie je eskortował dla całej wyprawy.
A z tego co pamiętam zginął przywalony serakami w okolicach Camp I już przy zejściu.
Zgadza się, Jego wkład był ogromny.
Podobna sytuacja miała miejsce pod Everestem podczas jednej z polskich wypraw: 'westmen-dewizowiec' /nie pamiętam niestety nazwiska/ zginął przygnieciony bryłą lodu podczas zwijania bazy...
Dariusz Meiser pisze:Ten wspinacz jest bardzo dzielny. Dałby sobie radę
Nie bądźmy aż tak surowi dla Niego.
Z powodu mojej do Niego sympatii i szacunku jaki dla Niego żywię, nie mogę sobie pozwolić na słowa krytyki.
To naprawdę solidny off-top.../staram się wybrnąć/...
Kiedy Pt 2?
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
-
Anonymous
Post
autor: Anonymous » 20 sierpnia 2008, 16:01
jck pisze:To naprawdę solidny off-top.../staram się wybrnąć/...
No....bo Was zaraz wyeksmituję, gdzie trzeba
-
jck
- Turysta
- Posty: 3181
- Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
-
Kontakt:
Post
autor: jck » 20 sierpnia 2008, 16:02
Mooliczek pisze:No....bo Was zaraz wyeksmituję, gdzie trzeba
Ciekaw tylko jestem jakbyś ten temat nazwała...wspinacz-burak?
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
-
Anonymous
Post
autor: Anonymous » 20 sierpnia 2008, 19:50
-
Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
-
Kontakt:
Post
autor: Dariusz Meiser » 20 sierpnia 2008, 21:27
Ja też się cieszę
Turystykon pisze:Dariusz Meiser pisze:Tak więc nie ma żadnego problemu - najważniejsze, że sobie wszystko wyjaśniliśmy
Dokładnie - i to mnie cieszy.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
-
Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
-
Kontakt:
Post
autor: Dariusz Meiser » 20 sierpnia 2008, 21:37
To jest straszny niefart
Zginąć na samym końcu ...
A mnie zawsze strasznie było żal Hannelore Schmatz.
Co do offtopu to może przeniesmy temat tego Wspinacza do watku: Ludzie Gór
A część druga wciąż "się pisze"
jck pisze:Dariusz Meiser pisze:Gdyby nie Clough, to w ogóle nie mieliby zaopatrzenia - pracowicie je eskortował dla całej wyprawy.
A z tego co pamiętam zginął przywalony serakami w okolicach Camp I już przy zejściu.
Zgadza się, Jego wkład był ogromny.
Podobna sytuacja miała miejsce pod Everestem podczas jednej z polskich wypraw: 'westmen-dewizowiec' /nie pamiętam niestety nazwiska/ zginął przygnieciony bryłą lodu podczas zwijania bazy...
Dariusz Meiser pisze:Ten wspinacz jest bardzo dzielny. Dałby sobie radę
Nie bądźmy aż tak surowi dla Niego.
Z powodu mojej do Niego sympatii i szacunku jaki dla Niego żywię, nie mogę sobie pozwolić na słowa krytyki.
To naprawdę solidny off-top.../staram się wybrnąć/...
Kiedy Pt 2?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
-
jck
- Turysta
- Posty: 3181
- Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
-
Kontakt:
Post
autor: jck » 21 sierpnia 2008, 8:15
To pisz drugą część, pisz. Czekam zapewne nie tylko ja...
Dla mnie to o tyleż istotne, że miałem okazję być w tych rejonach, miło będzie powspominać.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
-
Anonymous
Post
autor: Anonymous » 21 sierpnia 2008, 13:04
świetnie, gratuluję udanego wejścia
-
zbig9
- Członek Klubu
- Posty: 1946
- Rejestracja: 24 sierpnia 2009, 22:36
Post
autor: zbig9 » 25 maja 2019, 12:44
Grzebiąc w starych relacjach można znaleźć niejedną perełkę. Świeży,młodzieńczy, autentyczny entuzjazm. Grossvenediger to mój, już bardzo konkretny plan na lipiec. Kilka noclegów w schronisku Defreggerhaus, w okolicy jest tam jeszcze kilka ciekawych szczytów (Kristalwand,Weisspitze), potem następne schronisko i kolejny trzytysięcznik. W sumie tydzień w Wysokich Taurach.