Lizniecie Pasma Policy

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Lizniecie Pasma Policy

Post autor: heathcliff » 11 lipca 2009, 0:34

Dołączam się do zwyczaju opisywania górskich wypadów :)

W piątek postanowiłem, że w sobotę razem z moją małżonką wyskoczymy w góry. Miałem obawy ze Ewcia nie będzie chciała jechać, ponieważ lubi sobie dobrze pospać, nawet do godzin przedpołudniowych.
Moje obawy zostały rozwiane rano, gdy wracałem ze sklepu z pieczywem, żona już siedziała przy toaletce i szykowała się do wyjazdu.
Nareszcie, pomyślałem sobie, po długich oczekiwaniach wynikających z różnych przeciwności losu w tym niepogody w końcu pojedziemy razem w góry. Dość szybko udało nam się spakować potrzebny prowiant napoje i niezbędne rzeczy, które mogłyby się przydać w czasie wędrówki.
Oczywiście nie było mowy o tym, że Luppo zostaje w domu, więc zrobiłem już wcześniej rozeznanie odnośnie do akceptacji zwierząt w tym rejonie górskim i bestia już jechała z nami. Godzina ósma wychodzimy z domu, wsiadamy w samochód i jazda do Zwoi. Droga jakoś szybko minęła pomimo utrudnień, które napotykaliśmy dzięki ukochanym drogowcom. Na miejscu byliśmy przed jedenastą. Mała chwila zwątpienia gdzie zostawić samochód. Najpierw zatrzymałem się przy kościele na parkingu, potem podjechaliśmy kawałek dalej, w końcu okazało się, że parking obok kościoła był najlepszym rozwiązaniem. Tam też ostatecznie zaparkowaliśmy. W miejscu tym zaczynał się też zielony szlak w kierunku Hali Krupowej, czas-podejścia ok. 3.30 godz.

Narzuciliśmy plecaki i w drogę. Pierwsze to jakieś 100 metrów po prostym, by za chwile już piąć się w górę polanami. Dochodząc do granicy lasu, odczuliśmy pierwszy pot na czole. Dzień był ciepły i słoneczny, wiec nastąpiło to szybko. W lesie ulga, cień drzew pomógł nam trochę odetchnąć. Zostajemy wyprzedzeni przez jakiś młodych turystów zdobywających góry w adidasach. Oczywiście krótka wymiana zdań, gdzie kto, co i jak, i odchodzą. Szlak dalej prowadzi nas dość mocno pod górę, więc co chwilę robiliśmy małe przerwy.

Obrazek
Obrazek

No i przyszły pierwsze chwile większego zmęczenia. Brakuje sił, a tu cały czas pod góreczkę, jeszcze i jeszcze, gdy nagle... jagody, jagody, które pomagają zapomnieć o zmęczeniu.
Zajadamy się i idziemy, idziemy i zajadamy się :) i tak w końcu dochodzimy do szczytu Spalenicy. Tu spotykamy starszą panią, która też okrada las z jagód. Witamy się grzecznie, ale Pani od razu o tym, jak bardzo zniszczona jest droga, a to przez ulewę, a to przez furmanki i nagle pytanie, czy idziemy 'ku domu' ? Odpowiadam dość głośno, że idziemy na Halę Krupową, a Ona dalej, że to 'ku domu'- nie ma szans się dogadać i się żegnamy. Szlak prowadzi teraz lekko w dół, aż dochodzimy do zabudowań. W okolicy dość sporo działek rekreacyjnych i piękne widoki na pasma górskie. Ewcia zauważa, że szlak skręca ostro w pola, więc zmieniamy azymut i polami delikatnie podchodzimy pod las. Widząc, że czeka nas dość strome podejście, postanawiamy odpocząć na dłużej, aby się posilić.

Kończąc sielankę, ku naszemu zdziwieniu, dopada nas ta sama para adidasów. Zgubili szlak i tak znowu mieliśmy ich przed sobą. Dalsza droga nie daje wytchnienia, ciągnie się ostro pod górę i, pomimo że słońce mocno grzeje, to droga jest błotnista, a do tego jest parno, więc nie ma czym oddychać. Docieramy do szlaku niebieskiego miejsca, gdzie łapczywie gasimy pragnienie i dłużej odpoczywamy. Teraz idziemy nadal zielonym szlakiem, omijamy trawersem szczyt Kiczorki i wchodzimy do Rezerwatu Na Policy.

Zapach paproci towarzyszy nam cały czas, do tego szum strumieni pojawiających się dość często na szlaku. I tak wśród odbijających się od strumienia promieni słońca maszerujemy paprociowa ścieżka, docierając do znanego potoku o nazwie Głęboki, który to ostro opada w dół, robiąc dość solidne wrażenie. Są nawet śmiałkowie, którzy właśnie korytem tego potoku postanowili zdobyć Krupową, opis jest na naszym forum.

Obrazek
Obrazek

My natomiast maszerujemy dalej szlakiem i docieramy do Złotej Grapy, by po chwili obniżeniem terenu zameldować się na Hali Krupowej. W samym schronisku i jego okolicy jest spora ilość turystów. Trochę trzeba było poczekać na obiadek, ale spoko. Ogólnie bardzo milo spędziliśmy tam cały okres odpoczynku. Zregenerowaliśmy nasze siły, a to ważne, bo w drodze powrotnej trzeba jeszcze zdobyć kolejne miejsca. Należą do nich szczyt Policy, Kiczorki, dojśćcie do Hali Śmietanowej, następnie Mosorny Gron i do Zawoi. Po dwóch godzinach odpoczynku ruszamy dalej w drogę :)

Obrazek

Tym razem szlak czerwony, który od samego początku wiedzie pod górę najpierw łagodnie, a później ostro. Mijamy kilka grup turystów, którzy z pewnością zmierzają na nocleg do Krupowej. Po godzinnym podejściu jesteśmy na Policy ble-ble, hura-hura, auu-auu. Następnie chwila konsternacji - zadumy przy pamiątkowym pomniku i ruszamy dalej na Kiczorke przez zalążki Orawczanskich Borow. Jest cudowna cisza i spokój, do tego śpiew ptaszków.

Obrazek
Obrazek

Maszeruje się przyjemnie, jednak wszystko to zepsuło nam dwóch crossowców, drąc się swoimi maszynami na cale pasmo Policy. Przejechali obok nas, zasmradzając spalinami nam całą drogę - debile. Zdenerwowani tym faktem dochodzimy do Kiczorki. Nie ma za bardzo, co tu oglądać. Na dodatek dopadają nas zgraje much i komarów oraz innych brzęczących stworzeni. Zaczynamy się dziwnie ruszać, wymachując przy tym rękami i nogami jak w You Can Dance. Po chwili nauki mieliśmy dosyć i postanawiamy zasuwać ostro w dół. Na Hali Smietanowej jest już względnie ok. to znaczy cos tu jednak jeszcze brzęczy, ale już nie tak.

Obrazek

Podczas zejścia żółtym szlakiem zaczyna boleć mnie kolano i Ewcia musi mi je obciągnąć elastycznym :) Powoli robi się ciemno, ale jesteśmy już na Mosornym jednak znowu zaczyna się koszmar oblegających nas owadów. Były tak wredne, że leciały tam, gdzie szliśmy i dopiero w połowie zejścia z Mosornego odpuściły. Na drodze asfaltowej wylądowaliśmy ok. 22. Jest już ciemno, a my w Zawoi Lajkonik. Nie było innej możliwości i z buciora "waliliśmy" do Centrum gdzie przy kościele stał samochód.
Ostatnio zmieniony 28 sierpnia 2016, 23:20 przez heathcliff, łącznie zmieniany 4 razy.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
filek

Post autor: filek » 11 lipca 2009, 1:02

Gratuluję tak udanego wypadu i tak cudownej pogody. Zdjęcia też piękne. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
ZJAWA
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 422
Rejestracja: 10 czerwca 2008, 18:53

Post autor: ZJAWA » 11 lipca 2009, 8:18

:spoko: tam miałeś
KOCHAJ ŚNIEG UNIKAJ LAWIN
http://www.firebirds.pl/
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8712
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 11 lipca 2009, 9:41

Gratuluje pięknej wycieczki. Też spacerujecie z przyjacielem na czterech łapkach. Fajny kawałek górek zwiedziliście. :spoko:
Zdjęcia fajne.
Pozdrawiam
Piotrek
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 11 lipca 2009, 13:22

Czytając i oglądając Twoją relację stwierdziłam, że nie słyszałam o żadnym z tych miejsc oprócz Zawoi. A to nasunęło mi refleksję, że tak dużo jest pięknych, ciekawych miejsc zdawałoby się - w naszym zasięgu, do których jednak być może nigdy nie trafimy, wciąż ograniczeni czasem, obowiązkami, odległością.
Gratuluję wycieczki!
Anonymous

Post autor: Anonymous » 11 lipca 2009, 18:13

Świetna wycieczka, a widok na Babią bardzo ładny! GRATULUJĘ!
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 12 lipca 2009, 19:31

Jak dla mnie :spoko: . Gratuluję i pozdrawiam :)
ODPOWIEDZ