Rewanż za lipiec nim śniegi skują Tatry ;)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Rewanż za lipiec nim śniegi skują Tatry ;)
Jako, że w lipcu potknąłem się w pół drogi, nie mogłem tego tak zostawić...
Wrzesień/październik w Tatrach piękny... może być aczkolwiek nie musi, trzeba było sprawdzić czym też aura w tym roku nas zadziwi.
Plan nietypowy jak dla mnie, meta w Zakopcu, trudno co robić ale taki plan. Udało się po ciemaku znaleźć kwaterę nie zabijającą ceną na dzień dobry, zwłaszcza że do zrobienia były 2 noclegi w schroniskach, aczkolwiek chęć spędzenia wieczorów w knajpie wygrała z nadmierną oszczędnością i miejscówkę w Zębie za 15 pln zamieniliśmy na droższą przy Chałubińskiego
Prognozy nie zachęcają, jutro ładnie a potem cały tydzień bryndza... pada, wieje, deszcz + śnieg... strach się bać.
No to na rozgrzewkę lecimy z Kuźnic do Murowańca, Zawrat, Świnia, Kasprowy... potem niezapomniany kontakt z nową (dla mnie) kolejką, wrażenia wspaniałe, za resztę zapłacisz kartą MasterCard... ja zapłaciłem gotówką. Pogoda była rewelacyjna a ja na ten dzień (z przyczyn różnych, nie do końca znanych mi) czekałem 24 lata... od momentu kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten Świński szczyt.
Kolejny dzień pod psem, ale bez tragedii... idziemy na Giewont nie byłem 15 lat, nic się nie zmieniło poza tym, że w przeciwieństwie do 2 poprzednich wejść teraz widzę nic... no może poza niedźwiedziem dość niewyraźnie wyglądającym, gdzieś w drodze na Kondracką Przełęcz ale to szczegół
Dzisiaj miało lać... dobra, spacer na Nosala, wrrrr nie leje, wyżej chmurki, wysoko śnieg poprószył no to maszerujemy na Kopieniec, Psią Trawkę, Waksmundzką, Gęsią Szyję, Rusinową Polanę, Palenicę... tu drogę ciągle asfaltem wylewają to jeszcze kawałek na Łysą Polanę. Niby nisko, lasek jakiś a nogi w dupę wchodzą
Następny dzień przeznaczamy na spanie do południa, załatwianie spraw rodzinnych i odwiedziny w pewnym, niegdyś przygranicznym słowackim sklepie... ech gdzie te czasy
W piątek zwarci i gotowi śmigamy znowu do Murowańca i dalej przez Krzyżne do Piątki. Na przełęczy widoki powalające, podobnie jak wiaterek, kanapeczka, strzał w płuceczka i rączki bez czucia. Dłuższą chwilę zajęło mi doprowadzenie ich do stanu używalności.
W schronie jak zwykle wesoło, podłoga miękka, piwo tanie, towarzystwo trzeźwe...
Sobotni ranek wita nas letnim błękitem. Ładuję na plecy toboł z jak zwykle zbędnym ekwipunkiem i lecimy na Szpiglasową Przełęcz potem Szpiglasowy, podziwiamy widoki a jest co podziwiać, dalej w dół i znowu w górę... na Wrota, po drodze oglądamy kozice i Łojantów na Mnichu i znowu w dół do Moka. Kolejny nocleg (ceny zatrważające) ale w starym schronie miło i klimatycznie
Kolejny poranek znowu słoneczny wiec przyszła pora przywitać się z Chłopkiem. Wietrzysko wieje niemiłosiernie ale im wyżej tym spokojniej. Podchodzimy pod Kazalnice i tu zonk, najpierw ekspozycja w sławetnym miejscu przy pierwszych klamrach wywołuje standardowe reakcje u co niektórych mniej obytych z tym klimatem, potem sporo lodu na skale i info od kilku schodzących, ze pod samą przełęczą ścieżka w śniegu i lodzie i można zaliczyć szybki, niekontrolowany powrót na sam dół... To skutkuje decyzją, że na Kazalnicy kończymy a reszta następnym razem... cieniasy
Powrót do schronu, zabieramy manele i pięknym nowym asfaltem docieramy do Palenicy i stąd Bus-sprzętem do Zakopca.
Jak zwykle plan nie wykonany w 100% co cieszy bo daje motywację na następny raz . No i kolejnej osobie udało się zaszczepić miłość do tego co w życiu najpiękniejsze... warto się było skręcić w te piękne lipcowe popołudnie
P.S. Prognozy pogody są do dupy
http://picasaweb.google.pl/bojano74/Wrz ... Y6a-obAzAE#
Wrzesień/październik w Tatrach piękny... może być aczkolwiek nie musi, trzeba było sprawdzić czym też aura w tym roku nas zadziwi.
Plan nietypowy jak dla mnie, meta w Zakopcu, trudno co robić ale taki plan. Udało się po ciemaku znaleźć kwaterę nie zabijającą ceną na dzień dobry, zwłaszcza że do zrobienia były 2 noclegi w schroniskach, aczkolwiek chęć spędzenia wieczorów w knajpie wygrała z nadmierną oszczędnością i miejscówkę w Zębie za 15 pln zamieniliśmy na droższą przy Chałubińskiego
Prognozy nie zachęcają, jutro ładnie a potem cały tydzień bryndza... pada, wieje, deszcz + śnieg... strach się bać.
No to na rozgrzewkę lecimy z Kuźnic do Murowańca, Zawrat, Świnia, Kasprowy... potem niezapomniany kontakt z nową (dla mnie) kolejką, wrażenia wspaniałe, za resztę zapłacisz kartą MasterCard... ja zapłaciłem gotówką. Pogoda była rewelacyjna a ja na ten dzień (z przyczyn różnych, nie do końca znanych mi) czekałem 24 lata... od momentu kiedy pierwszy raz zobaczyłem ten Świński szczyt.
Kolejny dzień pod psem, ale bez tragedii... idziemy na Giewont nie byłem 15 lat, nic się nie zmieniło poza tym, że w przeciwieństwie do 2 poprzednich wejść teraz widzę nic... no może poza niedźwiedziem dość niewyraźnie wyglądającym, gdzieś w drodze na Kondracką Przełęcz ale to szczegół
Dzisiaj miało lać... dobra, spacer na Nosala, wrrrr nie leje, wyżej chmurki, wysoko śnieg poprószył no to maszerujemy na Kopieniec, Psią Trawkę, Waksmundzką, Gęsią Szyję, Rusinową Polanę, Palenicę... tu drogę ciągle asfaltem wylewają to jeszcze kawałek na Łysą Polanę. Niby nisko, lasek jakiś a nogi w dupę wchodzą
Następny dzień przeznaczamy na spanie do południa, załatwianie spraw rodzinnych i odwiedziny w pewnym, niegdyś przygranicznym słowackim sklepie... ech gdzie te czasy
W piątek zwarci i gotowi śmigamy znowu do Murowańca i dalej przez Krzyżne do Piątki. Na przełęczy widoki powalające, podobnie jak wiaterek, kanapeczka, strzał w płuceczka i rączki bez czucia. Dłuższą chwilę zajęło mi doprowadzenie ich do stanu używalności.
W schronie jak zwykle wesoło, podłoga miękka, piwo tanie, towarzystwo trzeźwe...
Sobotni ranek wita nas letnim błękitem. Ładuję na plecy toboł z jak zwykle zbędnym ekwipunkiem i lecimy na Szpiglasową Przełęcz potem Szpiglasowy, podziwiamy widoki a jest co podziwiać, dalej w dół i znowu w górę... na Wrota, po drodze oglądamy kozice i Łojantów na Mnichu i znowu w dół do Moka. Kolejny nocleg (ceny zatrważające) ale w starym schronie miło i klimatycznie
Kolejny poranek znowu słoneczny wiec przyszła pora przywitać się z Chłopkiem. Wietrzysko wieje niemiłosiernie ale im wyżej tym spokojniej. Podchodzimy pod Kazalnice i tu zonk, najpierw ekspozycja w sławetnym miejscu przy pierwszych klamrach wywołuje standardowe reakcje u co niektórych mniej obytych z tym klimatem, potem sporo lodu na skale i info od kilku schodzących, ze pod samą przełęczą ścieżka w śniegu i lodzie i można zaliczyć szybki, niekontrolowany powrót na sam dół... To skutkuje decyzją, że na Kazalnicy kończymy a reszta następnym razem... cieniasy
Powrót do schronu, zabieramy manele i pięknym nowym asfaltem docieramy do Palenicy i stąd Bus-sprzętem do Zakopca.
Jak zwykle plan nie wykonany w 100% co cieszy bo daje motywację na następny raz . No i kolejnej osobie udało się zaszczepić miłość do tego co w życiu najpiękniejsze... warto się było skręcić w te piękne lipcowe popołudnie
P.S. Prognozy pogody są do dupy
http://picasaweb.google.pl/bojano74/Wrz ... Y6a-obAzAE#
- Norbert124
- Członek Klubu
- Posty: 469
- Rejestracja: 12 kwietnia 2008, 21:58
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
dolacze sie do przedmowcow i pogratuluje wyprawy i fajnych fotek
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480
Tym razem trafił się osobnik, który postanowił spędzić noc na ławce w pozycji siedzącej z opcja odlotu w trakcie... po tym jak odleciał na nas po raz 3 lub 4 w środku nocy mój "przekonywujący i kulturalny w treści przekaz werbalny" obudził 3/4 współspaczy podłogowych poskutkowało na szczęścieW schronie jak zwykle wesoło, podłoga miękka, piwo tanie, towarzystwo trzeźwe...