09.07.2011- Błyszcz, Bystra i Ornak czyli całodniowa włóczega po zachodnich
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
09.07.2011- Błyszcz, Bystra i Ornak czyli całodniowa włóczeg
Ponieważ weekend zbliżał się wielkimi krokami a w prognozach- jakżeby inaczej- pojawiły się opady i burze, zrezygnowałam z Rysów. Nie chcąc jednak marnować weekendu, postanowiłam mimo wszystko wybrać się w Tatry. Umówiłam się z Atrią na sobotę. W czwartek moja mama ni stąd ni zowąd oświadczyła, że jedzie ze mną w góry wraz ze swoją koleżanką. Opracowałam więc jakiś wstępny plan, a w praktyce miałyśmy go modyfikować na bieżąco w zależności od pogody.
W Zakopcu spotykamy się o 7.30 i zapada decyzja- ruszamy na Ornak. Łapiemy busa do Doliny Chochołowskiej, skąd mamy zamiar rozpocząć dzisiejszą wędrówkę. Proponuję mamie skorzystanie z kolejki Rakoń, ona jednak ambitnie odmawia i ruszamy z buta.
Przy Starorobociańskim Potoku odbijamy w lewo w czarny szlak, biegnący Starorobociańską Doliną. Idzie się średnio przyjemnie, gdyż na szlaku jest jedno wielkie bagno. Zapewne to pozostałości po opadach, jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Szlak jest rozjeżdżony (ścinka drewna). Błoto towarzyszy nam bardzo długo. Mama zaczyna marudzić- a że "błoto", a że "ciągle tylko ten las", a że "widoków nie ma". Na szczęście gdy w końcu wychodzimy z lasu i pojawiają się widoki, humor jej się poprawia.
Póki co pogoda jest fantastyczna. Mimo wczesnej pory słońce już nieźle przypieka. Niebo bezchmurne Zapowiada się przepiękny dzień. Prognozy nie były rewelacyjne, liczymy się więc z faktem, że w każdej chwili może to ulec zmianie.
Po drodze ustalamy z Hanią, że jeśli po dojściu na Siwą Przełęcz nie zobaczymy żadnych oznak załamania pogody, zostawiamy resztę ekipy i ruszamy na Błyszcza.
Zaczyna się robić stromiej i mama z koleżanką nieco opadają z sił. Jednak w końcu i im udaje się wytarmosić na Siwą Przełęcz. Tu oczywiście mała sesja fotograficzna. Jakaś kanapka. Daję mamie instrukcje na dalszą drogę (przez Ornak do Iwanickiej Przełęczy a następnie do schroniska w Kościeliskiej i do Kir). Żegnamy się i razem z Hanią ruszam zielonym na Gaborową Przełęcz. Niebo już nie jest bezchmurne, ale pogoda w dalszym ciągu super. Grzeje dosyć ostro.
Generalnie, jak to z zachodnich, nie spotykamy wielu turystów. Od Gaborowej Przełęczy zaczyna się bardzo przyjemny, bowiem praktycznie po prostym, odcinek. Co chwilę odwracamy się a to w stronę Ornaku, a to w stronę Starorobociańskego Wierchu. Na horyzoncie pojawia się jakaś ciemniejsza chmura nad Bystrą, jednak po chwili wiatr ją przegania. Pod szczytem ścieżka zaczyna się wznosić bardziej stromo. Wypatrujemy koziczek, tak częstych w tych okolicach, jednak jak na złość wszystkie się pochowały.
Po zdobyciu Błyszcza, dochodzimy do wniosku, że przecież Bystra jest na wyciągnięcie ręki i grzechem byłoby teraz zawrócić! Przy takiej pogodzie! Idziemy więc dalej, chociaż jesteśmy dosyć mocno ograniczone czasem. Na Bystrej ekspresowa sesja. Niestety nie mamy czasu posiedzieć sobie dłużej i podziwiać do woli widoków a szkoda, bo jest co podziwiać. Jak na dłoni widzimy trasę, którą niewiele wcześniej przeszłyśmy a także tą, która dopiero przed nami (Ornak). Jako że Bystra to najwyższy szczyt w okolicy, bardzo ładnie widać te mniejsze, sąsiadujące z nią. Mi szczególnie podoba się widok licznych szlaków biegnących granią. Rzut beretem od nas Starorobociański Wierch. Widać sporą grupkę turystów na szczycie, jak i tych będących dopiero w drodze. Czas goni, więc musimy spadać. Od czasu do czasu strzelamy jakąś fotkę, staramy się jednak utrzymać w miarę szybkie tempo. Idzie się fajnie- trochę z górki, trochę pod górkę. Mimo godzin popołudniowych słońce dalej ostro grzeje, na szczęście jest też lekki wiaterek, bo bez niego szło by się usmażyć. Przy dojściu do jednego z podejść, gdzie jest pełno wielgachnych głazów, zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno nie przeceniłam możliwości swojej mamy... Szlak się trochę dłuży. Nagle tuż przed nami przebiega kozica. Rzucam się z aparatem w pogoń za nią, jednak najwyraźniej kondycja nie ta - po kozicy ani śladu a ja muszę się znowu wgramolić na górę. W końcu docieramy do Iwanickiej, tam spoglądam na zegarek i widząc 17.55 dostaję lekkiej załamki. Ostatni autobus odjeżdża o 20tej, przede mną jeszcze 2.5 godziny trasy według informacji na mapie, a tu jeszcze trzeba dojechać busem z Kir do centrum Zakopanego. Dogaduję się z Hanią, że przyspieszam maksymalnie i próbuję na niego zdążyć. Gdzieś po drodze słyszę szum potoku. Odzywa się pragnienie (ostatni łyk wody wypity na Iwanickiej), rzucam się więc z butelką i jakoś niestraszne mi w tej chwili te wszystkie ostrzeżenia o sensacjach żołądkowych, spowodowanych piciem prosto ze strumienia Idę bardzo szybko. Zaskakująco szybko docieram do schronu. Są szanse, że zdążę. Parę minut przed 7mą odbieram telefon od mamy, która pyta, gdzie jestem. Dumna z siebie odpowiadam, że za jakieś 10 minut powinnam być w Kirach (pewna, że one już tam czekają), a tymczasem słyszę- „a my dopiero w połowie drogi”. Chwile później dogania mnie Hania i oświadcza, że mama z Haliną są „het het daleko. Wracam po nie i na pytanie „po co poszłyście do schroniska, skoro wiecie, że ostatni autobus odjeżdża o 8mej?” słyszę „Na piwo” Jakimś cudem docieramy do busa i 19.45 ruszamy. Bursiarz podrzuca nas na sam dworzec, gdzie wciąż stoi nasz autobus. Jeszcze trochę zamieszania na koniec, bo czekający na Kraków podróżni zastawiają wejście i kierowca pewny, że nikt więcej nie wsiada, rusza a ja łapię go w ostatniej chwili u wylotu na drogę główną.
Podsumowując- pogoda fantastyczna a zachodnie jak zawsze piękne.
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1082872992 ... zczIBystra
Hani:
https://picasaweb.google.com/Atria86/Bystra09072011#
W Zakopcu spotykamy się o 7.30 i zapada decyzja- ruszamy na Ornak. Łapiemy busa do Doliny Chochołowskiej, skąd mamy zamiar rozpocząć dzisiejszą wędrówkę. Proponuję mamie skorzystanie z kolejki Rakoń, ona jednak ambitnie odmawia i ruszamy z buta.
Przy Starorobociańskim Potoku odbijamy w lewo w czarny szlak, biegnący Starorobociańską Doliną. Idzie się średnio przyjemnie, gdyż na szlaku jest jedno wielkie bagno. Zapewne to pozostałości po opadach, jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Szlak jest rozjeżdżony (ścinka drewna). Błoto towarzyszy nam bardzo długo. Mama zaczyna marudzić- a że "błoto", a że "ciągle tylko ten las", a że "widoków nie ma". Na szczęście gdy w końcu wychodzimy z lasu i pojawiają się widoki, humor jej się poprawia.
Póki co pogoda jest fantastyczna. Mimo wczesnej pory słońce już nieźle przypieka. Niebo bezchmurne Zapowiada się przepiękny dzień. Prognozy nie były rewelacyjne, liczymy się więc z faktem, że w każdej chwili może to ulec zmianie.
Po drodze ustalamy z Hanią, że jeśli po dojściu na Siwą Przełęcz nie zobaczymy żadnych oznak załamania pogody, zostawiamy resztę ekipy i ruszamy na Błyszcza.
Zaczyna się robić stromiej i mama z koleżanką nieco opadają z sił. Jednak w końcu i im udaje się wytarmosić na Siwą Przełęcz. Tu oczywiście mała sesja fotograficzna. Jakaś kanapka. Daję mamie instrukcje na dalszą drogę (przez Ornak do Iwanickiej Przełęczy a następnie do schroniska w Kościeliskiej i do Kir). Żegnamy się i razem z Hanią ruszam zielonym na Gaborową Przełęcz. Niebo już nie jest bezchmurne, ale pogoda w dalszym ciągu super. Grzeje dosyć ostro.
Generalnie, jak to z zachodnich, nie spotykamy wielu turystów. Od Gaborowej Przełęczy zaczyna się bardzo przyjemny, bowiem praktycznie po prostym, odcinek. Co chwilę odwracamy się a to w stronę Ornaku, a to w stronę Starorobociańskego Wierchu. Na horyzoncie pojawia się jakaś ciemniejsza chmura nad Bystrą, jednak po chwili wiatr ją przegania. Pod szczytem ścieżka zaczyna się wznosić bardziej stromo. Wypatrujemy koziczek, tak częstych w tych okolicach, jednak jak na złość wszystkie się pochowały.
Po zdobyciu Błyszcza, dochodzimy do wniosku, że przecież Bystra jest na wyciągnięcie ręki i grzechem byłoby teraz zawrócić! Przy takiej pogodzie! Idziemy więc dalej, chociaż jesteśmy dosyć mocno ograniczone czasem. Na Bystrej ekspresowa sesja. Niestety nie mamy czasu posiedzieć sobie dłużej i podziwiać do woli widoków a szkoda, bo jest co podziwiać. Jak na dłoni widzimy trasę, którą niewiele wcześniej przeszłyśmy a także tą, która dopiero przed nami (Ornak). Jako że Bystra to najwyższy szczyt w okolicy, bardzo ładnie widać te mniejsze, sąsiadujące z nią. Mi szczególnie podoba się widok licznych szlaków biegnących granią. Rzut beretem od nas Starorobociański Wierch. Widać sporą grupkę turystów na szczycie, jak i tych będących dopiero w drodze. Czas goni, więc musimy spadać. Od czasu do czasu strzelamy jakąś fotkę, staramy się jednak utrzymać w miarę szybkie tempo. Idzie się fajnie- trochę z górki, trochę pod górkę. Mimo godzin popołudniowych słońce dalej ostro grzeje, na szczęście jest też lekki wiaterek, bo bez niego szło by się usmażyć. Przy dojściu do jednego z podejść, gdzie jest pełno wielgachnych głazów, zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno nie przeceniłam możliwości swojej mamy... Szlak się trochę dłuży. Nagle tuż przed nami przebiega kozica. Rzucam się z aparatem w pogoń za nią, jednak najwyraźniej kondycja nie ta - po kozicy ani śladu a ja muszę się znowu wgramolić na górę. W końcu docieramy do Iwanickiej, tam spoglądam na zegarek i widząc 17.55 dostaję lekkiej załamki. Ostatni autobus odjeżdża o 20tej, przede mną jeszcze 2.5 godziny trasy według informacji na mapie, a tu jeszcze trzeba dojechać busem z Kir do centrum Zakopanego. Dogaduję się z Hanią, że przyspieszam maksymalnie i próbuję na niego zdążyć. Gdzieś po drodze słyszę szum potoku. Odzywa się pragnienie (ostatni łyk wody wypity na Iwanickiej), rzucam się więc z butelką i jakoś niestraszne mi w tej chwili te wszystkie ostrzeżenia o sensacjach żołądkowych, spowodowanych piciem prosto ze strumienia Idę bardzo szybko. Zaskakująco szybko docieram do schronu. Są szanse, że zdążę. Parę minut przed 7mą odbieram telefon od mamy, która pyta, gdzie jestem. Dumna z siebie odpowiadam, że za jakieś 10 minut powinnam być w Kirach (pewna, że one już tam czekają), a tymczasem słyszę- „a my dopiero w połowie drogi”. Chwile później dogania mnie Hania i oświadcza, że mama z Haliną są „het het daleko. Wracam po nie i na pytanie „po co poszłyście do schroniska, skoro wiecie, że ostatni autobus odjeżdża o 8mej?” słyszę „Na piwo” Jakimś cudem docieramy do busa i 19.45 ruszamy. Bursiarz podrzuca nas na sam dworzec, gdzie wciąż stoi nasz autobus. Jeszcze trochę zamieszania na koniec, bo czekający na Kraków podróżni zastawiają wejście i kierowca pewny, że nikt więcej nie wsiada, rusza a ja łapię go w ostatniej chwili u wylotu na drogę główną.
Podsumowując- pogoda fantastyczna a zachodnie jak zawsze piękne.
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/1082872992 ... zczIBystra
Hani:
https://picasaweb.google.com/Atria86/Bystra09072011#
- Załączniki
-
- SL272791.JPG
- (183.32 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272788.JPG
- (190.91 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272780.JPG
- (172.53 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272775.JPG
- (191.35 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272770.JPG
- (144.35 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272766.JPG
- (217.98 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272754.JPG
- (180.59 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272746.JPG
- (175.76 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272731.JPG
- (180.5 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272727.JPG
- (194.79 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272705.JPG
- (170.2 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272704.JPG
- (169.17 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272703.JPG
- (145.52 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272692.JPG
- (191.11 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272675.JPG
- (109.34 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272656.JPG
- (209.23 KiB) Pobrany 624 razy
-
- SL272651.JPG
- (177.8 KiB) Pobrany 624 razy
Ostatnio zmieniony 13 lipca 2011, 10:12 przez Inga, łącznie zmieniany 2 razy.
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
Oj czasami brakuje wody i cóż robić. W ten weekend też brakło mi wody na szlaku w B.Żywieckim więc musiałem ratować się wodą ze strumyka, choć miałem co do tego obiekcje; ale cóż pragnienie było silniejsze... Na szczęście obyło się bez sensacji żołądkowo-jelitowych, więc woda była czysta...
KARPACKIE ŚCIEŻKI - blog - http://karpackiesciezki.blogspot.com
Inga, wielkie podziękowania za wyprawę!!
Bystra to była najważniejsza dla mnie góra na ten sezon i genialnie, że tak na spontana się udało na nią wlecieć
A końcówka była jak prosto z komedii jak zobaczyłam Twoją mamę w schronie to myślałam, że mam zwidy z przemęczenia
a kurz po sprincie, jaki zrobiłaś z Iwaniackiej Przełęczy chyba nadal się tam jeszcze unosi
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/Atria86/Bystra09072011#
Bystra to była najważniejsza dla mnie góra na ten sezon i genialnie, że tak na spontana się udało na nią wlecieć
A końcówka była jak prosto z komedii jak zobaczyłam Twoją mamę w schronie to myślałam, że mam zwidy z przemęczenia
a kurz po sprincie, jaki zrobiłaś z Iwaniackiej Przełęczy chyba nadal się tam jeszcze unosi
Moje zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/Atria86/Bystra09072011#
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Inga, brawa dla Was za zdobycie Bystrej, fajnie, że zabrałaś ze sobą mamę i nie zniechęcona wędrowała po szlaku :>
No i to jest pozytywne myślenie, a co? mamie też się coś w nagrodę należyi84 pisze:Wracam po nie i na pytanie „po co poszłyście do schroniska, skoro wiecie, że ostatni autobus odjeżdża o 8mej?” słyszę „Na piwo”
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
jeszcze nie wiesz, co się działo w autobusieAtria pisze:A końcówka była jak prosto z komedii
Mama się rozkręciła bałam się, że mnie przeklnie, ale o dziwo była bardzo zadowolona i już planuje kolejne wypadyHalinkaŚ pisze: fajnie, że zabrałaś ze sobą mamę i nie zniechęcona wędrowała po szlaku
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
Inga gratulację,machaliśmy wam z Rysów,nie wiem czy widzieliście
nawet burza ci odpuściła pewnie zapomniałaś kremu z filtrem zdjęcia super
raz jeszcze gratuluje całej waszej czwórce
nawet burza ci odpuściła pewnie zapomniałaś kremu z filtrem zdjęcia super
ale też było superGrzelu85 pisze:jak patrze na tą relację to wracają wspomnienia z przed paru tygodni gdy wspólnie z Barbórka i gaza robiliśmy tą trasę. My na Bystrej mieliśmy jeszcze jakiś widok ale na Błyszczu było mleko
raz jeszcze gratuluje całej waszej czwórce
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.