30.07.2011 Wielki Rozsudziec i Diery czyli nadzieja umiera ostatnia...
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
30.07.2011 Wielki Rozsudziec i Diery czyli nadzieja umiera o
Trasa: Stefanova (625) – sedlo Medziholie (1185) – Velky Rozsutec (1610) – sedlo Medzirozsutce (1200) – Horne Diery – Nove Diery – Dolne Diery – sedlo Vrchpodziar (745) – Stefanova (625)
Start: 6.45,
Meta: 16.30,
Czas przejścia z popasami: 9.45,
Dystans: 14,6 km,
Maksymalne przewyższenie: ok. 985m,
Suma wzniesień: ok. 1100 m
Ze Stefanowej wyruszamy (tj. andrzej 83+ja na,,krzywy ryj” ) o 6.45. Pierwsze metry podejścia dają nam nadzieję, że jednak niebo się przetrze gdyż kolejno podziwiamy Sokolie i Boboty
oraz Rozsudzca
Niestety – wykrakałem - było to ostatnie widoczki tego dnia. Dochodząc około 8.30 na przełęcz Medziholie, spotyka nas ,,gęste mleko” więc na ,,magię” panoram nie ma co liczyć
Na wietrznej przełęczy organizujemy popas , licząc jednak na jakieś okno pogodowe. Przez chwilę otwiera się widok na fragment…Stoha Szybka decyzja – idziemy na Rozsudzca – być może tam będzie lepiej
Szybko zdobywamy wysokość- podejście mimo zerowej widoczności , bardzo ciekawe technicznie , nawet nietrudne, mimo, że jest mokro, błotniście i ślisko
Do szczytu docieramy po godzince z ,,małym hakiem” – tu ostatecznie zostaliśmy odarci z wszelkich złudzeń , zaś widok z Rozsudzca ,, na pewno” długo zostanie w naszej pamięci
Nic tu po nas, niebo niestety nie może się ,,otworzyć” więc nie pozostaje nic innego jak zejść na przełęcz Międzyrozsudźcami. Tutaj w zasadzie to samo ,,mleko” co na górze a nawet większe.
Krótka ,,burza mózgów”- Małego ,,Sutka” odpuszczamy – w końcu ,,mleko” na jego szczycie będzie takie same.
Jesteśmy strasznie zawiedzeni fatalną pogodą więc schodzimy do Dier – najpierw Górnych, potem Nowych a na koniec Dolnych.
W tym momencie wcześniejsze złe wrażenia szybko się zatarły Były mostki, drabinki, łańcuchy, nawet stalowe liny rodem z ,,via ferrat”, do tego bystre i z hukiem przewalające ogromy wody, wodospady
Bardzo mi się tam spodobało, choć wcale w zejściu nie było tak łatwo jakby się mogło wydawać – na szczęście andrzej83 był w pobliżu
Po wyjściu z lasu, biorąc poprawkę na fatalną pogodę, potrafił mnie ucieszyć widok Bobotów i Południowych Skał
Do Stefanowej docieramy około 16.30, obserwując ,,ciekawe” przykłady natury ożywionej
Aura fatalna ale i tak dnia nie uważam za straconego Diery w pełni wynagrodziły mi to co chcieliśmy zobaczyć a czego w efekcie …nie zobaczyliśmy
Jotpegi tu:
https://picasaweb.google.com/1183213738 ... utecIDiery#
Start: 6.45,
Meta: 16.30,
Czas przejścia z popasami: 9.45,
Dystans: 14,6 km,
Maksymalne przewyższenie: ok. 985m,
Suma wzniesień: ok. 1100 m
Ze Stefanowej wyruszamy (tj. andrzej 83+ja na,,krzywy ryj” ) o 6.45. Pierwsze metry podejścia dają nam nadzieję, że jednak niebo się przetrze gdyż kolejno podziwiamy Sokolie i Boboty
oraz Rozsudzca
Niestety – wykrakałem - było to ostatnie widoczki tego dnia. Dochodząc około 8.30 na przełęcz Medziholie, spotyka nas ,,gęste mleko” więc na ,,magię” panoram nie ma co liczyć
Na wietrznej przełęczy organizujemy popas , licząc jednak na jakieś okno pogodowe. Przez chwilę otwiera się widok na fragment…Stoha Szybka decyzja – idziemy na Rozsudzca – być może tam będzie lepiej
Szybko zdobywamy wysokość- podejście mimo zerowej widoczności , bardzo ciekawe technicznie , nawet nietrudne, mimo, że jest mokro, błotniście i ślisko
Do szczytu docieramy po godzince z ,,małym hakiem” – tu ostatecznie zostaliśmy odarci z wszelkich złudzeń , zaś widok z Rozsudzca ,, na pewno” długo zostanie w naszej pamięci
Nic tu po nas, niebo niestety nie może się ,,otworzyć” więc nie pozostaje nic innego jak zejść na przełęcz Międzyrozsudźcami. Tutaj w zasadzie to samo ,,mleko” co na górze a nawet większe.
Krótka ,,burza mózgów”- Małego ,,Sutka” odpuszczamy – w końcu ,,mleko” na jego szczycie będzie takie same.
Jesteśmy strasznie zawiedzeni fatalną pogodą więc schodzimy do Dier – najpierw Górnych, potem Nowych a na koniec Dolnych.
W tym momencie wcześniejsze złe wrażenia szybko się zatarły Były mostki, drabinki, łańcuchy, nawet stalowe liny rodem z ,,via ferrat”, do tego bystre i z hukiem przewalające ogromy wody, wodospady
Bardzo mi się tam spodobało, choć wcale w zejściu nie było tak łatwo jakby się mogło wydawać – na szczęście andrzej83 był w pobliżu
Po wyjściu z lasu, biorąc poprawkę na fatalną pogodę, potrafił mnie ucieszyć widok Bobotów i Południowych Skał
Do Stefanowej docieramy około 16.30, obserwując ,,ciekawe” przykłady natury ożywionej
Aura fatalna ale i tak dnia nie uważam za straconego Diery w pełni wynagrodziły mi to co chcieliśmy zobaczyć a czego w efekcie …nie zobaczyliśmy
Jotpegi tu:
https://picasaweb.google.com/1183213738 ... utecIDiery#
jak się nie ma co się lubi,to się lubi co się maTempy dyszel pisze:Aura fatalna ale i tak dnia nie uważam za straconego Diery w pełni wynagrodziły mi to co chcieliśmy zobaczyć a czego w efekcie …nie zobaczyliśmy
My na Rohackich Plesach mieliśmy deszcz przez cały dzień i też jestem zadowolony
Kiedy trzeba wspiąć się na górę, nie myśl, że jak będziesz stał i czekał, to góra zrobi się mniejsza.
Piotrze, szkoda, że nie połączyliście sił z Andrzejem z naszą ekipą "Pogromcy Deszczu". Pewnie nic byśmy nie zdziałali u góry tam wysoko, ale satysfakcja z towarzystwa byłaby bezcenna.
Fajną trasę zrobiliście, a Diery to można odwiedzać w każdej, nawet niesprzyjającej pogodzie.
Fajną trasę zrobiliście, a Diery to można odwiedzać w każdej, nawet niesprzyjającej pogodzie.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Ja na przykład lubię i widoki i mgłę czy inne elementy scenografii z filmów noir więc zawsze mi się udaje "trafić w pogodęTempy dyszel pisze:Jesteśmy strasznie zawiedzeni fatalną pogodą
Btw wczoraj na Rohackich Plesach padło stwierdzenie, że zawsze widokową aurę mieć może tylko Tempy dyszel, więc w pierwszej chwili lekko mnie zdziwła data przy Twojej relacji, ale to wszystko pewnie tylko dlatego, że nie posłuchałeś intuicji
Najważniejsze, że
Tempy dyszel pisze: i tak dnia nie uważam za straconego
"Historii nie da się przewidzieć, tyle wiem jako historyk..."
Fajna trasa chociaż widoków szkoda, gratuluje zejscia przez Górne Diery, szedłem w Lipcu w druga strone i pamietak jak mówiłem , że nie chciałbym tu schodzić w dół.
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
Zgadza się, jak na te warunki i tak jestem zadowolony.gaza pisze:jak się nie ma co się lubi,to się lubi co się ma
Dopiero w piątek doczytałem,że Pani to organizujeHalinkaŚ pisze:Piotrze, szkoda, że nie połączyliście sił z Andrzejem z naszą ekipą "Pogromcy Deszczu".
Zamiast intuicji posłuchałem prognoz i mam za swojeAtria pisze:że nie posłuchałeś intuicji
Fakt,ta opcja jest lepsza do wchodzenia niż schodzenianinik pisze:gratuluje zejscia przez Górne Diery, szedłem w Lipcu w druga strone i pamietak jak mówiłem , że nie chciałbym tu schodzić w dół.
- heathcliff
- Członek Klubu
- Posty: 2738
- Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
- Kontakt:
oj piękna góra, piękna. Ja przerabiałem odwrotny kierunek i wiem że to podejście do siodła musiało doć w kość, przynajmniej mi w zejściu wydawało sie jakieś takie długie, a tu jeszcze trzeba zdobyć szczyt.
Pozdrówka dla Was
Pozdrówka dla Was
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff
https://plus.google.com/117458080979094658480
https://plus.google.com/117458080979094658480