16.10-11.11.2011 - Góry ciut Wyższe

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

viking
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 592
Rejestracja: 26 grudnia 2009, 15:22

Post autor: viking » 08 lutego 2012, 12:34

31.10 i dalsze mgliste mokre dni

Z samego rana kąpiel, śniadanie. Pogoda "barowa" to i dobrze. We trójkę idziemy do pkt. lekarskiego, notabene, który zlokalizowany jest na naszej "znanej trasie", tj ok.1km od lotniska, tam Tomasz jako "biały" uiszcza kwotę 50 $, podaje swój paszport , i czeka w kolejce na przyjecie. Czekamy prawie godzinę , wreszcie jest zapraszany do lekarza, po 20-30 min wychodzi z obandażowana nogą (stopą) wraz z zestawem leków w ręce, a także rachunkiem (za tę usługę).

Po wspólnym powrocie do hotelu, udałem się do kantoru (tutaj spisywany jestem z paszportu) wymienić walutę i wychodzi, że lepiej w tym dniu "stoi" (po przeliczeniu na złotówki) euro niż dolar :shock: .

Aparat został w pokoju, ale i bez niego poznaję okolicę. Następnego dnia we mgle, ruszam w stronę Nanche Bazar, jednak po ok. godzinie zawracam , bo widoki tylko szczątkowe i to co jakiś czas, a mnie powoli łapie jakieś "grypsko", wieczorem jeszcze spotykamy się z rodakami (robimy wspólne foto), gramy w karty, jednak już czuję, że następny dzień spędzę w łóżku, co faktycznie miało miejsce. Owszem łykam jakieś tabletki , ale efekt marny. W następnych dniach (niepogody) to wędrówki przeważnie pomiędzy barami, hotelami, oraz męki z tym przeziębieniem. Związku z niepogodą moje dalsze górskie plany poszły się "rąbać" a my przez pięć dni błąkaliśmy się od baru, do baru, wypijając szereg trunków oraz poznając wielu naszych rodaków jak i ......wydając wiele pieniążków :lol: , jednocześnie stresując się i rozmyślając "jak dostać się" do .....Kathmandu.

Z każdym kolejnym dniem w miejscowości Lukka widać zwiększony ruch turystyczny, brak w hotelach miejsc, nerwowe ruchy pod agencjami lotniczymi, brak wielu produktów w lokalnych sklepikach, jak i szereg potraw znika z menu w restauracjach. Zaczyna "rządzić duży pieniądz" turysty z zachodu. Szok. Zapoznani rodacy rezygnują z hotelu (uśmiech właściciela hotelu), lotu i decydują się na pieszą wędrówkę do Jiri. Koledzy w miedzy czasie poznają ekipę z Czech i od nich dowiadują się o ciekawym planie na dotarcie do KTM. Tomasz i Grzegorz również nerwowo podchodzą do naszego wylotu (który ma być 8.11). Rozmyślamy nad dalszą egzystencją w tym miejscu. Generalnie panuje psychoza, że ciężko będzie się załapać na nasz samolot. Między nami zaczynają się małe "spory".

W efekcie, w sobotę z rana (prawie z gorączką) ruszam wraz z Tomaszem (chorą nogą) oraz z ekipą z Czech do miejscowości Pauplu ( ok. 58-60 km), a stamtąd (w teorii) jeepem do KTM). Grzegorz samotnie ruszył do Jiri. A my "z wielkimi przygodami" w stronę KTM, jednak ta część pobytu to do opowiadania tylko na żywo :P .

Nasza polska ekipa, która dzięki niepogodzie, miała okazję się poznać (to nic, że nie wyraźne)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to ujęcia z godzinnego wypadu w stronę Nanche Bazar

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kilka notatek prasowych z tego regionu w czasie kiedy tam byliśmy

"..W rejonie Lukli na powrót z gór do doliny Kathmandu oczekuje około dwóch tysięcy turystów. Samoloty lądujące w tej osadzie, na lotnisku uważanym za jedno z najniebezpieczniejszych w Himalajach, zabierają do dwudziestu pasażerów.."


Inna notatka:
"...Nepalska armia rozpoczęła ewakuację około 2,5 tysiąca turystów, którzy utknęli w miejscowości Lukla w rejonie Mount Everestu. Od pięciu dni zalega tam gęsta mgła, która spowodowała odwołanie wszystkich cywilnych lotów pasażerskich. Do miasta, które jest główną bazą wypadową do wędrówek w wyższe partie Himalajów, codziennie z gór schodzi kilkaset osób, którzy mają zaplanowany odlot do stolicy Nepalu, Katmandu.

Wszystkie hotele w Lukli są przepełnione, turyści koczują na lotnisku lub rozstawiają namioty w mieście. Kilkaset osób na wieść o tym, że mgła może utrzymać się jeszcze przez kolejne dni, zdecydowało się iść do stolicy pieszo.

inna
Kiedy warunki atmosferyczne nieco się poprawiły, wojsko zgodziło się wysłać helikopter. Jako pierwsze zostały zabrane osoby mające najwcześniejsze daty wylotów z Katmandu. Ewakuacja może potrwać kilka dni, gdyż śmigłowiec może jednorazowo zabrać na pokład około 20 osób. Wcześniej prywatnymi helikopterami z Lukli wydostało się już około 150-300 turystów. Szacuje się, że - w normalnych warunkach atmosferycznych - do Lukli przylatuje codziennie około 500 turystów..."


Kolejna notatka o tym rejonie.
W dalszym ciągu z trudnościami przebiegają powroty zagranicznych turystów z himalajskiej osady Lukla w rejonie Mount Everestu. Warunki atmosferyczne oraz nieduża liczba lotów do Kathmandu powodują, że na himalajskim lotnisku nadal tworzy się zator.

Załamania pogody, które blokują ruch lotniczy pomiędzy Luklą i Kathmandu nie należą do rzadkości. Codziennie himalajskie lotnisko w Lukli obsługuje 52 loty. Brak lotów przez kilka dni z powodu złej pogody powoduje jednak poważne komplikacje i sprawia, że czas oczekiwania na powrót wydłużą się do kilku lub kilkunastu dni. Dzieje się tak zwykle pod koniec listopada, gdy kończy się jesienny sezon górski w Himalajach. Pogoda często się wówczas psuje, a każdego dnia przybywają do Lukli nowi turyści.


Jeszcze tylko małe podsumowanie,i to będzie koniec moich przemysleń jakie mogę umięścić na forum :lol: , dzięki za wytrwałość w czytaniu tych moich nieskładnych "wypocin"

cdn :aniolek:
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
viking
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 592
Rejestracja: 26 grudnia 2009, 15:22

Post autor: viking » 08 lutego 2012, 12:48

Małe podsumowanie :P

Pomimo, że na ten wyjazd poleciałem całkowicie bez formy, to z każdym dniem organizm „przypominał” sobie, "moje" wysokości :spoko: , toteż zarówno obrana droga na szczyt jak i odcinki jakie pokonywaliśmy były dobrze dobrane, każdy z nas dobrze zniósł trudy tej wędrówki do wysokości 5800m. Wiem i poznałem swój organizm, jak się sprawuje na wys. ponad 6000m i wiem , że tam wrócę :lol: , wiem, że znajdę ekipę, która będzie chciała ruszyć na Merę, jednak na kolejnej wyprawie, to ja będę jej kierownikiem :D

Tak jak pisałem, wiedziałem że „zapłacę frycowe” i tak się stało. Owszem nasza współpraca nie układała się idealnie, ale i tez nie była taka zła. Grzegorz starał się (za bardzo), Tomasz jechał jakby bez wiary w końcowy sukces, ja jechałem bez formy i siły (często myślałem o sytuacji w domu), jednak najbardziej byłem zły na siebie, że nie przekonałem ich, do trasy „kółka”. Jechałem w teren dziewiczy i nie wiedziałem, że będzie mi tak źle. Bowiem mam taki charakter, że lubię się o wszystko pytać, a z tym to musiałem się zwracać się do „pośredników” Grzegorza czy tez Tomasza, aby zapytali się o to, czy tamto, (tak z tego powodu byłem na tej wyprawie „kaleką” :( ), uzależniony byłem od ich dobrej woli i ich chęci zadania mojego pytania, a z tym różnie wychodziło.

Wiele rzeczy wieczorem ustalaliśmy wspólnie, a rano były jakieś modyfikacje, co mnie wq….ło :zly: . Owszem kilka drobnych spraw urosło z powodu złej interpretacji do „dużej sprawy”. Bałem się o swoje akumulatorki, że szybko mi się skończą, a tu tyle widoków, a oni mają swoje aparaty w plecakach?. Szkoda, mi było, że tak szybko zeszliśmy z góry.

Późniejsza pogoda rozbiła dokumentnie nasza ekipę, mnie zaatakowała jakaś grypa, bo pokój zimny jak cholera, w jadalni ciepło jak diabli, potem wyjście na zewnątrz a tam mgły drobny deszcz oraz mgły dopełniały tylko ten mój stan psychiczny. Potem pojawił się stres z powodu nielatających samolotów ? następnie rozdzielenie się „każdego z nas” Grzegorz samotnie „z buta” do Jiri, ja przeziębiony z lekką gorączką do Paplou, Tomek wraz z kilkoma Czechami zgubił górska drogę i inna drogą docierali do Paplou. Nasz „trek” wg Szerpów „skrótami” zamiast 2 dni trwał 3 dni, w międzyczasie Szerpowie „sami się pogubili” , nie , dalej bez butelki tego dalej się nie da opisywać ?

Całkowity koszt tej wyprawy to kwota 6500zł.


:aniolek: :aniolek: :aniolek:

kilka ujęć z Kathmandu:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wszystkie ujęcia są moje, jednak niektóre ujęcia podpisywałem (bo wstawiałem na inne forum), a naprawdę aby skalibrować Imagesem - to trochę trwa

Więcej ujęć z tego regionu mają osoby, którzy ścągneli sobie na zlocie, jednak na kolejnym zlocie postaram się opowiedzieć (i pokazać ujęcia) o drodze powrotnej do Kathmandu i odpowiedzieć na wiele "innych" pytań.

ponawiam pytanie: mam muzykę nepalu na mp3, vaw, ale jak ją tu wrzucić? (jako link) wie ktoś (ma ok 19 MB) oraz kolejne pytanie jeśli (pózniej)zrobię mały pokaz w power poincie , to jak go wrzucić na forum - dzięki :lol:
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
viking
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 592
Rejestracja: 26 grudnia 2009, 15:22

Post autor: viking » 08 lutego 2012, 13:10

jeszcze kilka ujęć

Obrazek

Warsztat samochodowy
Obrazek

Rzeczka w Kathmandu – „n” klasy czystości
Obrazek

Brama
Obrazek

Wieża
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lokalne lotnisko
Obrazek

Samolot
Obrazek

Już w powietrzu
Obrazek

Trasa KTM-DUB
Obrazek

Jeszcze raz napisze, że dziękuję wszystkim co dali radę przeczytać tę moją "mini" relację, tym haotycznym słowem pisanym, oraz ujęciami ciut, ciut przybliżyłem ten cudowny masyw górski, który bardzo długi czas był zarezerwowany tylko dla elity wspinaczkowej. A jak się okazuje "strach ma wielkie oczy" - wystarczy chcieć aby zmierzyć się z potęgą wielkich gór, owszem góry uczą pokory, i co jakiś czas czytamy o kolejnych górskich tragediach, jednak one były, są i będą są nieuniknionym elementem naszej pasji. Jeśli przyczyna tragedii leży po stronie natury, to przyjmujemy ją z godnością, jednak jeśli o losie tragedii decyduje czynnik ludzki to boli , boli bardzo.

A swoją drogą , teraz czytając relacje himalaistów mam ciut inne spojrzenie na ich wysokogórskie wyczyny.
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
Awatar użytkownika
Panda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1691
Rejestracja: 08 maja 2010, 21:16

Post autor: Panda » 08 lutego 2012, 14:53

co by nie rzec ... i tak "kopara' opada na zol.

Niskie ukłony.
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
Awatar użytkownika
Kovik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2118
Rejestracja: 18 maja 2010, 22:59
Kontakt:

Post autor: Kovik » 08 lutego 2012, 15:36

Na usta ciśnie mi się tylko PKP :spoko: :spoko: :spoko:
http://gorolotni.blogspot.com

Życie zaczyna się po trzydziestce
Tauzen
Turysta
Turysta
Posty: 636
Rejestracja: 23 lutego 2010, 15:30

Post autor: Tauzen » 08 lutego 2012, 15:48

Możesz coś opisać o panujących warunkach pogodowych (temperatury, szczególnie tam wyżej). Jak z ubiorem? Porównaniem do naszych gór czy też do Alp (chodzi mi o trudności).
viking
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 592
Rejestracja: 26 grudnia 2009, 15:22

Post autor: viking » 08 lutego 2012, 16:25

Tauzen,

Tak jak napisałem najniższa temp to w dniu ataku czyli -18 ew -15, rano o godz 8 była -8,
generalnie na nizszych wysokosciach tj 4000-4500 w nocy spadała do ok 0 lub mniej (nie wiem) , a w dzień dochodzila do plus kilkunastu, Grzegorz codziennie zapisywał, jednak ja nie mam z nim (i nie chcę) kontaktu.
Ubiór, klasyczny - taki jak na ostatni zlot w Karkonoszach.
Ja miałem śpiwór puchowy Małacha, karimata o gr 12mm, palnik i butle Primusa.

Trudności górskie - do miejsca do którego ja doszedłem -zero, prawa noga, lewa noga itd

Najważniejsza jest prawidłowa "klima".
Warto mieć ze sobą Gps, aby zaznaczyć swój ślad,
ogrzewacze , dobre puchowe rekawice (łapawice), osobiście na przyszły raz wezmę dwie kominarki, bo na przełęczy Mera La, gdy przyszła mgła, to szybko dolna część się ...zalodziła.
okulary oraz kremy na mróz, słońce
proste liofilizowane jedzonko,
ładowarke słoneczną ( ja nie maiłem).

nie mogę porównac mojego pobytu w Himalajach do Alp, bowiem Alpy znam nieźle i poza kilkoma łatwymi "4" reszta jest wymagająca i trudna , natomiast tam mieliśmy pozwolenie na ten jeden tylko "6" latwy szczyt, toteż innych szczytów nie znam. :twisted: :jupi:
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
Awatar użytkownika
adamek
Moderator
Moderator
Posty: 2649
Rejestracja: 27 stycznia 2011, 12:24

Post autor: adamek » 08 lutego 2012, 18:05

viking jeszcze raz wielkie gratki za taką wyprawę :brawo:
częściowo słyszałem już relację na zjeździe i z tym większą ciekawością czytałem ją teraz

świetnie że spełniasz swoje marzenia

a teraz jeżeli można, to mam taką uwagę dla tych wszystkich którzy też by chcieli zobaczyć czubek świata
posłuchajcie vikinga:
viking pisze:Ptaszku, Króliku - ten rejon jest dla każdego górskiego turysty, jedyna przeszkoda , to tylko ........koszt samolotu, oraz .......czasu wolnego
viking pisze:Malgo2malgo, gośka, Adamek, KRK, przecież te góry są dla ......kazdego z was (zresztą Adamek był widział i wie), najwiekszym problemem jest ..koszt samolotu reszta to "pikuś"
tak byłem tam, choć na trekingu tylko 5 dni, i wiem że to jest tylko kwestia kosztu lotu (mnie się udało, miałem bardzo, bardzo tanie bilety) i zdecydowana większość z Was bez problemu też w górach dałoby sobie radę

marzenia marzeniami lecz trzeba też działać !

ja też mam nadzieję że tam wrócę - myślę że jeżeli już to na treking wokół Annapurny, aby dokończyć to co zacząłem 3 lata temu
(mapę i trochę rupi już mam :lol: )

w uzupełnieniu informacji vikinga dot. cen, tutaj kilka fotek z menu nepalskiego
https://picasaweb.google.com/1095409884 ... vZ-ww67TZw#

viking teraz pora na jakąś "7" :lol:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Awatar użytkownika
Katarynka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 907
Rejestracja: 17 sierpnia 2010, 13:44

Post autor: Katarynka » 08 lutego 2012, 18:34

viking, moje gratulacje, jak tam jest pięknie :> trudno ująć w słowa :brawo: :brawo: :7: :7: relacje przeczytałam jednym tchem, zdjęcia piękne :> nawet, jeśli nie wszystko poszło idealnie, to wspaniała wyprawa, dla mnie zapewne byłaby wyprawą życia :> będę marzyć :>
viking
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 592
Rejestracja: 26 grudnia 2009, 15:22

Post autor: viking » 08 lutego 2012, 19:16

Katarynko i pozostali nasi forumowicze, marzenia warto mieć i malutkimi kroczkami zbliżać się do nich :slo:

Naprawdę , jakikolwiek Trek w Nepalu to koszt "Tims"-a (20 $) oraz wejscie do Narodowego Parku to 1000 rupi, wyjatkiem jest rejon Anapurny bilet wejsciowy to 2000 rupi. Wiza 30 dniowa to 40 $ , majac kupiony wczesniej (3-4 miesiace tani bilet do Katmandu ew dalej do Lukli - to mozna zmieścici sie w 3500zł ) a majac 600-800 $ to spoko mozna zrealizować swoje marzenie. Czyli ...........naprawdę mozna zrealizowac swoje marzenia.

A może już teraz pomyślmy o roku 2013-14 na wyjazd np na trek do bazy pod Everest? widoki z Kala Patar - nie do wyjęcia, Trek nad j. Gokio też jest super, ew dookoła Anki.

Katarynko, już w lipcu sama zaznasz smaku ferrat i łatwych "3", to nastepny rok ? Co do mojego wypadu? , to wiem jak moj organizm reaguje na wys 6000, czyli super, a to że mieliśmy czas na "kółko" to szkoda, to że nie wszedłem na szczyt to "pikuś", ja tam i tak wejdę - to wiem :-) , fajnie byłoby z jakimś naszym forumowiczem (ką)

Adamek szykuj się na 2013-4, a jak będzie tylko zdrowie to ruszę z tobą (jężeli chcesz iść dookoła Anki). Adamek dopóki nie wejdę na tę górke , któa teraz mnie nie puściła, to 7000m bedzie czekala, ale fakt Baruntse (tanie pozwolenie - 500$ od osoby- na atak szczytowy) już mi chodzi po głowie, na 2015, kto wie?. Zdrowie tylko musi być :lol:


A inni ? może też chcieliby ruszyć dalej.

W tym roku chciałbym (zaproponuję) kilku naszym forumowiczom (ka) zapoznać się z dolomitami (łatwymi ferratami) łatwymi "3" ew "4".

Więcej info na kolejnym zlocie. :twisted:

Najważniejsze, aby dolar - "szedł" w dół (lub złotówka w górę) :lol:

:P :P :P
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
Awatar użytkownika
Katarynka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 907
Rejestracja: 17 sierpnia 2010, 13:44

Post autor: Katarynka » 08 lutego 2012, 19:45

viking pisze:Katarynko i pozostali nasi forumowicze, marzenia warto mieć i malutkimi kroczkami zbliżać się do nich
:> ale ładnie powiedziane :spoko:
viking pisze:Katarynko, już w lipcu sama zaznasz smaku ferrat i łatwych "3",
:jupi: :D ano myślę i czytam sobie i zdjęcia oglądam :lol: i bardzo mi się podoba :>
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 08 lutego 2012, 20:05

Janusz, przede wszystkim podpisuję się pod wszystkimi zachwytami wcześniejszych komentatorów!
Zachwycające, egzotyczne klimaty!

viking pisze:A swoją drogą , teraz czytając relacje himalaistów mam ciut inne spojrzenie na ich wysokogórskie wyczyny.
Ciekawa jestem, jaka jest ta zmiana spojrzenia? :kukacz:


Czy robiłeś notatki na bieżąco? Podziwiam pamięć (jeśli ich nie robiłeś) lub systematyczność (jeśli notowałeś - zawsze mam zamiar, rzadko realizuję)
Zbychu

Post autor: Zbychu » 08 lutego 2012, 20:17

Przeczytałem od deski do deski :> Brawa za wyprawę :spoko: :brawo:
viking pisze:Po posiłku gramy w "ciepełku" w karty
Potem jedzonko i karty
Wieczorem znowu gramy w karty
coś tam pijemy i chyba zagraliśmy w karty
potem w jadalni gramy w karty
chyba zagraliśmy w karty
gramy w karty
Zagrać w karty w takich okolicznościach przyrody - bezcenne :> ;)
viking
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 592
Rejestracja: 26 grudnia 2009, 15:22

Post autor: viking » 08 lutego 2012, 20:26

Witam i dzięki za dobre słowo

Wiem , że słowo mówione idzie mi lepiej ,ale coś nie co dopowiem na kolejnym zlocie. Jolu , faktycznie robiłem notatki - bo wiedziałem ,ze ja do Nepalu wrócę (za rok dwa, nie wiem - zależy to od kilku rzeczy , ale ja tam wrócę). Oczywiście Grzegorz robił dużo notatek pod kątem meteo tj wilgotność, temp, siła wiatru i rodzaj chmur etc, ale ja zapamiętałem tylko te najniższa temp i ogólnie jaka była nad ranem (szczerze to myślałem ze pod koniec sobie spisze, ale wyszło jak wyszło). Cennik potraw spisałem sobie na początku a potem jak z przymusu w restauracji siedzieliśmy w Lukli. Musiałem robić notatki, bo miałem określone środki płatnicze :D , toteż pilnowałem się , jak i tez chciałem dokładnie wiedzieć ile co kosztuje.
Jednak napiszę, że wydałem o wiele za dużo na ........lotniskach tranzytowych ? (bo nie rozmieniałem w kantorach na lotniskach -ew nie miałem lokalnej waluty), płacąc $ , barmani, ostro zawyżali kurs. :( .
Jednak skoro siedzi się kilkanaście godzin na lotniskach to ....płaczesz i płacisz :lol: za herbatę, kanapki, wodę mineralną itp.

Zbyszku, ciemno robiło się ok godz 18, i dopiero wtedy rozpalali "kozę" to co tam było robić (owszem gdybym znał jez ang, to znając moją ciekawska naturę, był dyskutował z właścicielami , innymi zagranicznymi turystami , a tak to już im mówiłem ,żeby uczyli się jez, polskiego, to wtedy "nagram" im dużo polskich klientów -np z forum Góry-Szlaki)

:twisted: :twisted: :twisted: :lol:
Mam wrodzoną dociekliwość do wiedzy której nie posiadam - więc zadaję pytania ?
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 08 lutego 2012, 21:01

viking pisze:powiedział/-a:
Po posiłku gramy w "ciepełku" w karty
Potem jedzonko i karty
Wieczorem znowu gramy w karty
coś tam pijemy i chyba zagraliśmy w karty
potem w jadalni gramy w karty
chyba zagraliśmy w karty
gramy w karty
A właśnie - jako doświadczoną karciarę interesuje mnie - w co graliście?? :lol:
ODPOWIEDZ