Strona 3 z 4

: 19 marca 2012, 21:04
autor: goska
Zorza przepiękna, :shock: z niecierpliwością czekam na fotki.

: 25 marca 2012, 22:07
autor: Bodzio
Uporałem się, poniżej link do fotorelacji
https://picasaweb.google.com/1087530763 ... inland2012

: 25 marca 2012, 22:12
autor: Dżola Ry
Bodzio pisze:Uporałem się, poniżej link do fotorelacji
Już obejrzałam - niezwykła przygoda!!! :brawo: :brawo: :brawo:
A tej zorzy to Wam zazdroszczę do bólu ;) :lol:

Mam nadzieję jednak, że skrobniecie kilka słów o swoich wrażeniach i ewentualnie kilka najważniejszych rad, informacji :)

Ciężko było? Jakie temperatury dominowały? Te domki płatne są? Ile i gdzie?

: 25 marca 2012, 22:12
autor: Grochu
Po prostu rewela Bodzio :7:

: 25 marca 2012, 22:16
autor: Pudelek
szkoda, że zdjęcia nie opisane, ale miło popatrzeć na takie rejony. W sumie z państw północnych na zimę chyba bym wybrał Norwegię, bardziej górzysta, bo jednak Finlandia to w większości raczej płaski kraj. Ale z drugiej strony zamarzyła mi się ponownie Estonia, w wersji zimowej - na zdjęciach wygląda czarująco - a to jeszcze bardziej płaski teren, więc ogólnie kierunek kusi...

: 25 marca 2012, 22:27
autor: Bodzio
Pudelek pisze:szkoda, że zdjęcia nie opisane, ale miło popatrzeć na takie rejony.
zdjęcia umieściłem dopiero dzisiaj w wolnym czasie coś opiszę
a to to już mogę
https://picasaweb.google.com/1087530763 ... 1802659186
Dżola Ry pisze: Mam nadzieję jednak, że skrobniecie kilka słów o swoich wrażeniach i ewentualnie kilka najważniejszych rad, informacji :)

Ciężko było? Jakie temperatury dominowały? Te domki płatne są? Ile i gdzie?
Oczywiście muszę to zebrać do kupy tak na szybko
Średnie temp. -15 stopni Celsjusza
Domki są darmowe ale
żeby do nich dojechać trzeba przejechać 3000 km + prom
lub 3500 km + dwa mosty
jedna i druga droga interesująca

: 22 kwietnia 2012, 23:05
autor: Kobi
:spoko: bajerka. gratki :)

: 27 kwietnia 2012, 14:55
autor: Beti
Bodzio prawie Cię nie poznałam!! ale zmiana :)
gratuluję sfinalizowania wyprawy, widoki piękne.... płaskawo tam trochę ale za to, te przestrzenie dają 'pooddychać' .... miodzio!
pozdrowienia i gratulacje również dla Dżelki ;)

: 11 listopada 2012, 21:28
autor: Bodzio
W styczniowym numerze NPM zostanie zamieszczony artykuł ze szczegółową relacją z wyjazdu. Zapraszam serdecznie do zapoznania się z jego treścią.

: 11 listopada 2012, 22:11
autor: Zbychu
Bodzio pisze:W styczniowym numerze NPM
Wow :> No to teraz miesiąc czekania, bo chyba w grudniu pojawi się w sprzedaży numer styczniowy?

: 18 grudnia 2012, 14:12
autor: Bodzio
Zbychu pisze:
Bodzio pisze:W styczniowym numerze NPM
Wow :> No to teraz miesiąc czekania, bo chyba w grudniu pojawi się w sprzedaży numer styczniowy?
Tak już powninień być w sprzedaży


Podróż po nowe życie

Pomysł zimowego wyjazdu na Północ narodził się w 2010 roku, po lekturze artykułu w „n.p.m.”, w którym opisano przygody związane z podróżą na Półwysep Kolski w Rosji. I choć historia ta dotyczyła lata, to opisy krajobrazów były do tego stopnia sugestywne, że zawładnęły naszą wyobraźnią. Wspólnie z moją żoną Angeliką uznaliśmy, że fajnie byłoby pojechać tam zimą. Ale że brakowało nam doświadczenia, poszukaliśmy miejsca nieco bliższego cywilizacji. I tak padło na... Laponię.

Przygotowania do wyprawy zajęły nam prawie dwa lata. Większość czasu poświęcaliśmy poszukiwaniu informacji, gromadzeniu specjalistycznego sprzętu i wypracowaniu kondycji. Źródłem informacji w znacznej mierze był internet, głównie strony fińskie. Miejscami noclegowymi miały być domki rozrzucone w lodowym pustkowiu w odległości jednego dnia drogi od siebie. Z tego powodu jedną z bardziej istotnych kwestii było znalezienie strony z zamieszczonymi współrzędnymi geograficznymi każdego domku. Podążając tropem wielkich polarników, chcieliśmy całą trasę pokonać na nartach back country, ciągnąc za sobą sanie z bagażami. Niestety, na polskim rynku nie znaleźliśmy odpowiedniego sprzętu w cenie adekwatnej do naszego budżetu, więc musieliśmy wykazać się nie lada kreatywnością, aby dostępny sprzęt przystosować do charakteru wyprawy. Równocześnie rozpoczęliśmy intensywne przygotowania kondycyjne pod czujnym okiem trenera. Bieganie i siłownia okazały się zaledwie wstępem do specjalnego zestawu ćwiczeń, mającego za zadanie optymalnie przygotować nas do ekstremalnego wysiłku, a zwłaszcza do poruszania się na nartach.

3400 km w blaszanym pudle
I wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Piątek mija nam na błogim oczekiwaniu. Wprawdzie planowaliśmy wyjazd w godzinach popołudniowych, jednak przedłużające się przygotowania skutkują zmianą terminu. A zatem ruszymy w sobotę rano.
Kasia z Tomkiem zjawiają się u nas około godziny siódmej. Zaczynamy pakowanie bagaży. Szybko okazuje się, że ilość zabranego bagażu przekracza możliwości naszego samochodu, więc narty lądują luzem w bagażniku dachowym. Wreszcie, po dwóch godzinach, ruszamy! Przed nami 3400 kilometrów podróży do Laponii przez Niemcy, Danię i Szwecję. Po 14 godzinach nieprzerwanej jazdy, wyczerpani podróżą, decydujemy się na dwugodzinną drzemkę w samochodzie. Krótkie śniadanie i zbieramy się w dalszą drogę. Kolejny przystanek planujemy już w schronisku młodzieżowym w mieście Lulea po przejechaniu tysiąca kilometrów. Na miejscu okazuje się jednak, że spóźniliśmy się dobrą godzinę i recepcja jest już zamknięta. Pomysł waletowania odpada – wolimy nie ryzykować spotkania ze szwedzką policją. Z informacji zebranych w Polsce wiemy, że w okolicy działa jeszcze całoroczny kemping. Ale pech nas nie opuszcza, bo i tam wszystko jest zamknięte na cztery spusty. Decydujemy się więc ruszyć w dalszą drogę, lecz sił wystarcza nam jedynie na dwie godziny. Na domiar złego psuje się pogoda i w rezultacie czeka kolejna noc spędzona w samochodzie. Zatrzymujemy się na stacji benzynowej. Na zewnątrz 18 stopni mrozu, a my, otuleni w śpiwory, padamy ze zmęczenia.
W południe trzeciego dnia mijamy tablicę informującą, że właśnie przekroczyliśmy koło podbiegunowe. Od celu naszej podróży dzieli nas już „tylko” 400 kilometrów. W miarę posuwania się na północ warunki na drodze stają się coraz trudniejsze. Ten etap wyprawy można by uznać za nudnawy, gdyby nie stado reniferów, które nagle wtargnęło na drogę, zmuszając nas do nagłego hamowania. Cudem unikamy zderzenia z nimi.
Wieczorem docieramy do celu naszej podróży – wioski Klipsijervi. Znajduje się ona na wysokości 450 m n.p.m. i jest najwyżej położoną miejscowością w Finlandii. Po godzinnych bezskutecznych poszukiwaniach noclegu, zrezygnowani, stajemy przed widmem kolejnej nocy w zimnym samochodzie. Na szczęście tym razem, w najmniej oczekiwanym momencie, przychodzi wybawienie w postaci nieznajomego, który zaprowadza nas do ośrodka kempingowego. Zamiast w lodowatym aucie, nocujemy więc w luksusowym domku (studio, dwie sypialnie, aneks kuchenny oraz obowiązkowo sauna – jesteśmy przecież w Finlandii!) w promocyjnej, posezonowej cenie 65 euro.

Zagubieni na białej pustyni
Kolejny dzień zapowiada się pochmurnie i śnieżnie, jednak nie powstrzymuje to nas od ruszenia na szlak. Przygotowania do wędrówki przeciągają się do godzin południowych. Rzeczywistość szybko sprowadza nas z obłoków na ziemię. Ku naszemu wielkiemu zdumieniu zauważamy znaczne dysproporcje w wielkości bagażu. Nasze sanki są zdecydowanie cięższe niż te, które ciągną nasi przyjaciele. Jednym z powodów jest fakt, że zawierają dodatkowy sprzęt biwakowy, narzędzia, zapasowe wiązania do nart oraz awaryjne „przydasie”, które nie zmieściły się na ich sankach. Że nie wspomnę o zapasach żywności na 15-dniową podróż. No cóż – w razie nieprzewidzianych trudności możemy tu liczyć wyłącznie na siebie.

Wyprawa ma jeszcze inny bardzo osobisty wymiar
Więcej w npm ;-)

http://www.npm.pl/index.php?action=site&pid=801&id=67

: 18 grudnia 2012, 17:41
autor: Malgo
Bodzio artykuł fantastyczny! Gorące gratulacje za wytrwanie w tej zimnicy :brawo: A to na koniec, to chociaż smaczne było?

: 18 grudnia 2012, 18:23
autor: PiotrekP
Otrzymałem już pocztą kolejny npm. Wielkie :brawo: za wyprawę.

: 18 grudnia 2012, 20:14
autor: Zbychu
Bodzio przyjemnie się czytało :) Po wyprawie już pisałem, ale napiszę jeszcze raz - zobaczyć zorze polarną to jedno z moich marzeń :)

Mógłbyś coś więcej powiedzieć o kosztach, które podałeś w artykule? 4.700,- to na osobę, czy na cała grupę? W tym liczyłeś te 3.000,- które padły przy kosztach paliwa?

: 30 grudnia 2012, 20:45
autor: Bodzio
Zbychu pisze:
Mógłbyś coś więcej powiedzieć o kosztach, które podałeś w artykule? 4.700,- to na osobę, czy na cała grupę? W tym liczyłeś te 3.000,- które padły przy kosztach paliwa?

tak całkowity koszt to 4700 PLN na wszystkich uczestników
(paliwo, mosty, prom Helsinki-Talin oraz trzy noclegi)
Koszty nie obejmują zakupu sprzętu.

Dlaczego ktokolwiek chciałby spędzać swoje wymarzone wakacje w krainie mrozu i huraganowego wiatru? Dlaczego miałby iść przez bezkresną śnieżną pustynię ponad 150 km walcząc z gęstą mgłą i własnym wyczerpaniem? Po co ciągnąć sanie ważące ponad 30 kilogramów, wyładowane po brzegi ciężkim specjalistycznym sprzętem i zapasami żywności na ponad 10-dniową podróż? Po co spędzać swój wolny czas w miejscu gdzie można wędrować przez 2 tygodnie nie spotykając żywej duszy, a najmniejszy błąd może kosztować cię życie bądź zdrowie?
Dlaczego?
Bo to jedyne miejsce gdzie możesz usiąść i obserwować niezwykły teatr świateł, które sprawiają, że śnieg mieni się kolorami tęczy.
Nie jestem pewien czy wszyscy wiedzieliśmy na co się porywamy planując naszą wyprawę. Teraz z całą świadomością mogę powiedzieć, że była to dla nas ogromna niespodzianka, - nawet dla mnie najbardziej przygotowanego na to co miałem tam zobaczyć.
Fakt, iż udało nam się zorganizować to wszystko samodzielnie daje dużo satysfakcji, a doświadczenie jakie zebraliśmy w trakcie długich przygotowań do wyprawy okazuje się bezcenne. Wiedzieliśmy, że jeśli cokolwiek się stanie w tym pustkowiu będziemy zdani tylko i wyłącznie na siebie. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, choć gdyby pamiętny dzień- kiedy wiatr wiatr wiał z prędkością około 100 km/h lub lepiej, się n ie wydarzył nie byłbym dziś w pełni usatysfakcjonowany. Po pierwsze, w Polsce raczej nie mamy szans doświadczyć podobnych sytuacji no chyba że na Babiej , a po drugie pojechaliśmy na północ także po przygodę, i naprawdę ją dostaliśmy. Przetrwaliśmy, wymęczeni, ale szczęśliwi. Dużo nas to nauczyło, i chyba wszyscy wyszliśmy z tego silniejsi. Chciałbym żeby każdy miał okazję przeżyć coś podobnego i w takiej sytuacji poradził sobie sam bez wzywania pomocy. Generalnie pogoda nie sprawiała nam większego problemu, ale gdyby było więcej podobnych dni powodzenie wyprawy wisiało by na włosku.
Chociaż wysokość tych gór nie powala na kolana to wiem, że pewnego dnia wrócimy z naszym synem Igorem do tej krainy zamarzniętych jezior, fiordów i śniegu.
Jest sprzęt na rynku który nam to z pewnością umożliwi
http://www.nordiccab.com/menu/products/child-ski-pulk
http://www.chariotcarriers.com/en/GB/Pr ... ry-Ski-Kit
A jeśli będziemy mieć szczęście przekroczymy wspólnie kolejne granice…