30.07 - 07.08.2012 "GUBAŁÓWKA PROJECT" Tatry - relacja z 2 pierwszych dni

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
roblat
Turysta
Turysta
Posty: 18
Rejestracja: 14 maja 2012, 10:56

30.07 - 07.08.2012 "GUBAŁÓWKA PROJECT" Tatry - rel

Post autor: roblat » 01 sierpnia 2012, 23:00

Na prośbę Grocha poniżej krótka relacja pierwszych 2 dni „Projektu Gubałówka”. Z uwagi na to, iż był to mój pierwszy pobyt w Słowackich Wysokich Tatrach w moim opisie mogą się pojawić drobne błędy (głównie z uwagi na nieznajomość topografii tego rejonu Tatr), które mam nadzieję wprawny czytelnik szybko wyłapie. W opisie posiłkowałem się Wikipedią oraz innymi dostępnymi w sieci źródłami.

No to zaczynamy.... z Katowic (a dokładniej z Bytomia) wyjechaliśmy o 4 rano. Ciężko było wstać i się zebrać ale perspektywa pojawienia się na szlaku już za 3-4 h dodawała sił.
Na miejsce czyli kemping Intercamp Tatranec (Tatranska Lomnica 202, 05960 Tatranská Lomnica) w Tatrzańskiej Łomnicy dotarliśmy ok. 7.30. Niestety recepcja zaczyna pracę od 9 zatem mieliśmy nieco czasu na zwiedzenie kempingu oraz napicie się kawy. Kilka istotnych informacji o samym kempingu – zlokalizowany jest ok. 2 km od centrum. Do najbliższych dostępnych szlaków (zielony i niebieski) jest ok. 30 min pieszo. Dla tych bardziej leniwych można podjechać kolejką elektryczną. Z uwagi na to, że woleliśmy iść pieszo nie korzystaliśmy z kolejki.
Oceniając sam kemping muszę przyznać, że nie ma się do czego doczepić. W terminie, w którym byliśmy, nie było zbyt wielu gości. Warunki sanitarne bez szaleństw, ale czysto i schludnie. Dodatkowym atutem jest pełen dostęp do kuchni wyposażonej w lodówkę, kuchenkę, zlew, itp.

W pierwszy dzień po zaliczeniu kawy, zameldowaniu się na kempingu oraz rozbiciu namiotu wskoczyliśmy w buty i poszliśmy w góry. Jak wspomniałem wcześniej czas dotarcia do centrum miasta oraz punktów startowych szlaków to ok. 30 min. (dość szybkim, typowym dla Grocha krokiem). Do dyspozycji turystów są 3 szlaki: niebieski szlak z centrum Tatrzańskiej Łomnicy do Chaty Rainera u wylotu Doliny Staroleśnej (czas przejścia: 1:55/1:40), zielony od nieczynnej stacji kolejki przy hotelu „Praha” obok pośredniej stacji „Štart” do Łomnickiego Stawu (czas przejścia: 2:30/1:45) oraz żółty szlak od hotelu „Praha” do Matlar (czas przejścia: 45 min w obie strony).
My wybraliśmy niebieski i pierwszym punktem docelowym był Wielki Wodospad (Veľký vodopád) czyli jeden z zespołu wodospadow tzw. Wodospadów Zimnej Wody (słow. Vodopády Studeného potoka, Studenovodské vodopády), zlokalizowanych tuż poniżej miejsca połączenia dolin Małej Zimnej Wody i Staroleśnej.
Tam był pierwszy popas uwieńczony kawą (woda rzecz jasna prosto z wodospadu) oraz posiłkiem regeneracyjnym. Po krótkiej przerwie oraz papierosku (brrrr te smrodlawe „cygarety” Grocha) ruszyliśmy dalej. Kolejnym celem była chata Rainera (słow. Rainerova chata, Rainerka). Rainerowa Chatka – dawne schronisko dla turystów, położone na wysokości 1301 m n.p.m. w Dolinie Zimnej Wody, u zbiegu Doliny Staroleśnej (Veľká Studená dolina) i Doliny Małej Zimnej Wody (Malá Studená dolina) w słowackich Tatr Wysokich na Staroleśnej Polanie. Sama chata jest bardzo mała – jednoizbowa, zbudowana z kamienia. Dzisiaj kamienna Rainerowa Chatka nie oferuje noclegów, znajduje się tu bufet, sklep z pamiątkami i muzeum tragarzy tatrzańskich – nosiczów (słow. nosiče). Tuż obok Schroniska Rainera znajdowały się fundamenty dawnego, wybudowanego w 1884 i rozebranego w 1980 roku, Schroniska pod Kozicą (chata Kamzík). Dojście do chatki zajęło niewiele czasu i stamtąd udaliśmy się czerwonym szlakiem w kierunku Schroniska Zamkovskiego i dalej do Schroniska Łomnickiego (słow. Skalnatá chata). Niestety jak na złość pogoda nam nie dopisała i z pięknych widoków, które można podobno podziwiać idąc Magistrala Tatrzańską za wiele nie doświadczyliśmy. Samo schronisko Łomnickie (słow. Skalnatá chata) to niewielkie schronisko turystyczne w Tatrach Wysokich na Słowacji, w pobliżu Łomnickiego Stawu w Doliny Łomnickiej (Skalnatá dolina). Położone na wysokości 1751 m n.p.m. Początki schroniska datuje się na rok 1841, utworzono tu wtedy skalną kolebę służąca jako schronienie dla turystów, znajduje się ona na tyłach dzisiejszego schroniska. Regularnym schroniskiem chata stała się w 1914, kiedy to rozbudowano ją i przebudowano. Obecnie schronisko dysponuje dziś 4 miejscami noclegowymi. Chatarem schroniska jest nosicz (nosič) Laco Kulanga. Do niego należy rekord nosiczów: wniósł on do Schroniska Zamkovskiego (Zamkovského Chata) ładunek o masie 207 kg, zaś w sumie przez kilkanaście lat swojej kariery nosicza wniósł do różnych schronisk ponad 1000 ton ładunków. Nieznacznie powyżej schroniska znajduje się stacja górna kolejki linowej oraz trasa narciarska. W obrębie zabudowań stacji kolejki jest restauracja, z lanym Pilznerem oraz smakowicie pachnącymi potrawami. Ograniczyliśmy się jedynie do piwka (ja) i mineralnej (Grochu) i po krótkim wypoczynku zielonym szlakiem, pomaszerowaliśmy w dół, z powrotem do Tatrzańskiej Łomnicy.
Całość opisanej trasy zajęła nam ok. 6-6 1/2 h. Poziom trudności określam jak łatwą.


Na drugi dzień zaplanowaliśmy wejście na szczyt Krywań (słow. Kriváň). Jest to wyniosły (2494 m n.p.m.) szczyt w południowo-zachodniej części Tatr Wysokich po stronie słowackiej, o charakterystycznym, zakrzywionym wierzchołku, od którego wziął swoją nazwę (nadal spotykana jest wśród starszych górali wymowa "Krzywań"). Zbudowany jest ze skał krystalicznych, głównie z granitów. Położony jest w grani bocznej, na zakończeniu długiej, mającej ok. 10 km grani odchodzącej od głównej grani tatrzańskiej w Cubrynie (Čubrina). Cała odnoga jest nazywana Główną granią odnogi Krywania (Hlavná os hrebeňa Kriváňa). Szczyt Krywania powyżej dna Doliny Koprowej wznosi się na ok. 1400 m i jest to największa deniwelacja (wysokość względna) w całych Tatrach. Północne ściany ramienia Krywania opadają w kierunku Doliny Niewcyrki (Nefcerská dolina). Od strony wschodniej pod ściany Krywania podchodzi Dolina Ważecka (Važecká dolina), w której na wysokości ok. 2013 m n.p.m. znajduje się duży (4,3 ha i ok. 23,0 m głębokości) Zielony Staw Ważecki (Zelené pleso pod Kriváňom).
Od masywu Krywania odchodzi 5 grani:
południowa grań – Pawłowy Grzbiet (Pavlov chrbát) – przechodzi przez Krywańską Przełączkę (Daxnerovo sedlo) i Mały Krywań (Malý Kriváň), niżej rozszerza się w grzbiet kończący się rozszerzeniem zwanym Nad Pawłowe.
południowo-zachodnia grań opada dwiema kulminacjami – Wyżnią (Vyšná priehyba) i Niżnią Przehybą (Nižná priehyba), do lesistego Gronika (Grúnik) i Krywańskiej Kopy (Krivánska kopa). Pomiędzy tą granią a Pawłowym Grzbietem znajduje się należący do Doliny Bielańskiej (Belanska dolina) – Wielki Żleb Krywański (Veľký žľab).
krótka zachodnia grań zakończona Małą Krywańska Basztą schodzi do Doliny Koprowej oddzielając od siebie Szkaradny Żleb (Škaredý žľab) i Koryto Krywańskie (Krivánska kotlina).
w kierunku północno-wschodnim od Krywania odchodzi grań, która łączy się w zworniku zwanym Ramię Krywania (Rameno Kriváňa) z Główną granią odnogi Krywania. W tym miejscu grzbiet rozgałęzia się na dwie odnogi: jedna z nich to główny ciąg Głównej grani odnogi Krywania przez przełęcz Szpara dochodzący do Cubryny, druga to Krywańska Grań.
północno-zachodnia Krywańska Grań oddzielająca Dolinę Niewcyrka od Koryta Krywańskiego.
Dla turystyki udostępniono południowy i południowo-zachodni grzebień prowadząc przez nie znakowane szlaki turystyczne.
Aby dotrzeć do Trzech Źródeł (Tri studničky), skąd rozpoczyna się zielony szlak, musieliśmy podjechać autem prawie 20 km. Same Trzy Źródła, Trzy Studnie, Trzy Studniczki (słow. Tri studničky) to miejsce przy Tatrzańskiej Drodze Młodości w słowackich Tatrach, pomiędzy miejscowością Szczyrbskie Jezioro (8,5 km) a osadą Podbańska (4,5 km). Znajduje się tutaj rozdroże szlaków turystycznych, przystanek autobusowy i płatny parking. Nazwa pochodzi od trzech źródeł dobrej wody wytryskujących w tej okolicy (w języku słowackim studníčka oznacza źródło). Trzy Źródła położone są na wysokości 1140 m n.p.m. na zalesionym obszarze Doliny Bielańskiej, ale w odległości kilku minut od szosy znajduje się niewielka polana, stara leśniczówka i jedno ze źródeł. Przy szosie znajduje się pomnik upamiętniający 7 partyzantów, którzy w 1945 zginęli pod Krywaniem.
Na parkingu przywitani przez bardzo miłego i dziarskiego Staruszka zapłaciliśmy za postój i ruszyliśmy w drogę. Po około 30 min, zostaliśmy pokonani przez głód i zatrzymaliśmy się na krótki postój połączony z degustacją zakupionych w mieście świeżych rogalików. Po posileniu się i nabraniu sił ruszyliśmy dalej. Szlak zielony poprowadzony jest z Trzech Źródeł (Tri studničky) zalesionym i porośniętym kosodrzewiną grzbietem południowo-zachodniego ramienia Krywania aż do Gronika. Dalej szlak odchodzi w dół w kierunku Krywańskiego Żlebu, za którym łączy się z oznaczonym kolorem niebieskim szlakiem podchodzącym na Krywań poniżej południowego ramienia szczytu. Dwie połączone trasy prowadzą na sam szczyt przez zbocze Małego Krywania i Krywańską Przełączkę. Od momentu połączenia szlaków zaczyna się hardcore. Podejście jest bardzo trudne, strome, wymagające praktycznie wspinania się na czworaka. Czas podejścia to ok. 1h ale to jedne z najdłuższych 60 minut w moim życiu. Za to satysfakcja po zdobyciu szlaku nieopisana. Na samym szczycie znajduje się charakterystyczny krzyż będący symbolem niepodległej Słowacji.
Na miejscu wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcia, odsapnęliśmy nieco i rozpoczęliśmy schodzenie. Muszę przyznać, że zejście z góry dostarcza równie dużo emocji. Zejście jest bardzo trudne. W początkowym odcinku większość trasy pokonuje się z bardzo nisko zlokalizowanym środkiem ciężkości (czytaj zadkiem po kamieniach, w pozycji jak pająk tudzież jakiś krab). Po dotarciu do Krywańskiego Żlebu poprawiły się warunki marszu i po odbiciu na niebieski szlak ruszyliśmy dalej. Dziarsko maszerowaliśmy niebieskim szlakiem aż do połączenia z Magistralą Tatr, która po 1h doprowadziła nas do punktu z którego wyruszyliśmy.


Kilka fotek http://eth.pl/groch/
Ostatnio zmieniony 02 sierpnia 2012, 18:45 przez roblat, łącznie zmieniany 2 razy.
Robert
Awatar użytkownika
tatromaniak
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1120
Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53

Post autor: tatromaniak » 02 sierpnia 2012, 10:02

Świetny debiut w pisaniu relacji :hura:
Dużo materiału instruktażowego a nawet dydaktycznego dla jadących w przyszłości w te tereny :7:

Szkoda, że nie zostałeś do środy bo wtedy była pogoda specjalna do tych wysokogórskich wędrówek po wyższych partiach Tatr Wysokich :jupi:
Awatar użytkownika
Tidżej
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2722
Rejestracja: 15 listopada 2011, 8:35

Post autor: Tidżej » 02 sierpnia 2012, 10:18

Bardzo treściwa i ciekawa relacja! :spoko:
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
bluejeans

Re: 30.07 - 07.08.2012 "GUBAŁÓWKA PROJECT" Tatry -

Post autor: bluejeans » 02 sierpnia 2012, 13:01

roblat pisze:posiłkowałem się Wikipedią oraz innymi dostępnymi w sieci źródłami.
podziwiam, ja zwykle sięgam po ściągi łatwiej dostępne (w zależności od tego, z kim się włóczyłam;)
nosicz (nosič) Laco Kulanga. Do niego należy rekord nosiczów: wniósł on do Schroniska Zamkovskiego (Zamkovského Chata) ładunek o masie 207 kg
będąc w tym schronisku widziałam dziwnych ludzi z piętrowymi nosidełkami na plecach i się właśnie zastanawiałam, po co im takie rozbudowane konstrukcje, bo przez myśl mi nie przeszło, że można je nieść (pod górę zwłaszcza!) wyładowane po brzegi..
a tu proszę.


(tak między nami Robercie, gdybym Cię nie poznała wcześniej i nie wiedziała, jak jest, po przeczytaniu tej relacji myślałabym, że mam do czynienia z pełną śmiertelnej powagi osobą ;) ale wyobraziłam sobie, że tę relację czyta mi John Cleese i nie miałam już złudzeń :twisted: )

pierwsze koty za płoty :spoko:



ps. trochę mi było żal, że nie mam tylu nóg, żeby za Wami nadążyć, bo lubiłabym się z Wami powłóczyć.
goska
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 909
Rejestracja: 13 listopada 2011, 21:51

Post autor: goska » 02 sierpnia 2012, 18:34

No czad toż to wykład prawie :shock: wielkie :brawo: dokumentacja foto też ładna.
Największa rzecz swego strachu mur obalić...
Awatar użytkownika
roblat
Turysta
Turysta
Posty: 18
Rejestracja: 14 maja 2012, 10:56

Post autor: roblat » 04 sierpnia 2012, 12:58

tatromaniak pisze: Świetny debiut w pisaniu relacji :hura:
Dużo materiału instruktażowego a nawet dydaktycznego dla jadących w przyszłości w te tereny :7:
Szkoda, że nie zostałeś do środy bo wtedy była pogoda specjalna do tych wysokogórskich wędrówek po wyższych partiach Tatr Wysokich :jupi:
Niestety 1.08 musiałm być już w pracy.
Nawet nie wiesz jakbardzo żałuję.

bluejeans pisze: tak między nami Robercie, gdybym Cię nie poznała wcześniej i nie wiedziała, jak jest, po przeczytaniu tej relacji myślałabym, że mam do czynienia z pełną śmiertelnej powagi osobą ;) ale wyobraziłam sobie, że tę relację czyta mi John Cleese i nie miałam już złudzeń :twisted:
ps. trochę mi było żal, że nie mam tylu nóg, żeby za Wami nadążyć, bo lubiłabym się z Wami powłóczyć.
Hmmm nie sądziłem, że można moją relacje odczytać śmiertelnie poważnie :P
W założeniach miała być zwięzła i rzeczowa, poprawna merytorycznie oraz uzupełniona o dodatkowe informacji z historii i topografii odwiedzanych miejsc.
A Ty zamiast narzekać zacznij z nami chodzić a wtedy dodatkowe nogi same Ci się pojawią :]
goska pisze: No czad toż to wykład prawie :shock: wielkie :brawo: dokumentacja foto też ładna.
Dziekuję.
Robert
Awatar użytkownika
tatromaniak
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1120
Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53

Post autor: tatromaniak » 04 sierpnia 2012, 13:19

roblat pisze:
tatromaniak pisze: Świetny debiut w pisaniu relacji :hura:
Dużo materiału instruktażowego a nawet dydaktycznego dla jadących w przyszłości w te tereny :7:
Szkoda, że nie zostałeś do środy bo wtedy była pogoda specjalna do tych wysokogórskich wędrówek po wyższych partiach Tatr Wysokich :jupi:
Niestety 1.08 musiałm być już w pracy.
Nawet nie wiesz jakbardzo żałuję.


Nic straconego.
Autor projektu / słynny Grochu / jest już w Zakopanym i na jutro chce do nas dołączyć na Rohace.

W poniedziałek pogoda kryształ i dogrywamy razem coś od Krzyżnego :jupi:

W Tatry nie jest aż tak daleko nawet ze Śląska
:hura:
Awatar użytkownika
Panda
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1691
Rejestracja: 08 maja 2010, 21:16

Post autor: Panda » 04 sierpnia 2012, 21:58

Teraz moje trzy grosze w relacji.

1 grosz z dnia 02.08 - Grochu, Katarynka i Panda opalają się na "ławce czerwonej".

2 grosz z dnia 03.08 - Grochu, Katarynka i Panda opalają się na "ławce bystrej".

3 grosz z dnia 04.08 - Grochu, Katarynka i Panda w morderczym tempie i na środkach dopingujących zdobywają Gubałówkę i Butorowy Wierch.

Szczegóły zrelacjonuje wkrótce nasz niedościgniony Groszek (bo tyle z niego zostało). :D
I never saw a wild thing sorry for itself. A small bird will drop frozen dead from a bough without ever having felt sorry for itself.
W życiu nie trzeba wiele, żeby wy...dolić się na ryj. Wystarczy iść do przodu.
Awatar użytkownika
tatromaniak
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1120
Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53

Post autor: tatromaniak » 04 sierpnia 2012, 22:12

Panda pisze:Teraz moje trzy grosze w relacji.

1 grosz z dnia 02.08 - Grochu, Katarynka i Panda opalają się na "ławce czerwonej".

2 grosz z dnia 03.08 - Grochu, Katarynka i Panda opalają się na "ławce bystrej".

3 grosz z dnia 04.08 - Grochu, Katarynka i Panda w morderczym tempie i na środkach dopingujących zdobywają Gubałówkę i Butorowy Wierch.

Szczegóły zrelacjonuje wkrótce nasz niedościgniony Groszek (bo tyle z niego zostało). :D
A gdzie wizyta na "ławce" zwanej Rohatka?
Opalanie się nie zaliczone :twisted:

A z Grocha rzeczywiście niewiele zostało co było dziś słychać po głosie w telefonie :jupi:
bluejeans

Post autor: bluejeans » 05 sierpnia 2012, 13:31

roblat pisze:W założeniach miała być zwięzła i rzeczowa, poprawna merytorycznie oraz uzupełniona o dodatkowe informacji z historii i topografii odwiedzanych miejsc.
aaa.. no tak, to wszystko wina założeń :8)

A Ty zamiast narzekać zacznij z nami chodzić a wtedy dodatkowe nogi same Ci się pojawią :]
Miły Panie! a gdzieś Ty tu narzekanie wyczytał?
przecie ja się chętnie łapię na wypady z Wami (gdybyś nie zauważył ;)) na te, które z założenia bardziej obciążają wątrobę niż nogi ;P
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 05 sierpnia 2012, 19:04

https://picasaweb.google.com/1082561263 ... directlink
Troszkę moich zdjęć z tego wypadu z konieczności na Kasprowy.
Dlaczego z konieczności, miała być dalsza część Rohaczy, ale Iwona po wnikliwej analizie pogody :pada: stwierdziła, że tylko dzisiaj na Kasprowym będzie ok. Bardzo wcześnie rano z Nowego Targu zabiera nas Kazik i mkniemy na spotkanie w Kuźnicach z Grochem, Katarynką i Pandą.
Początkowo nic nie wskazuje na załamanie pogody, jest 6.10 a my już wędrujemy. No, przecież jest szansa na dojście bez deszczu. Ale nieźle się przeliczyliśmy.
Deszcz dopada nas już na Myślenickich Turniach, ale taki na razie niemrawy, troszkę się z nami bawi, kokietuje, raz ściągamy, a raz ubieramy peleryny.
Nawet już w tym momencie nie pamiętam kiedy padły pierwsze gromy. Oj nie było mi do śmiechu bo jak wiadomo panicznie boję się burzy ( w domu zawsze siedzę w łazience) . Przede mną Marta, za mną Grochu, a ja z chorym kolanem dostaję speeda, zresztą jak wszyscy by jak najszybciej dojść do Kasprowego. Powiem wam tak na uszko, że ze strachu zapominałam o bólu i wysiłku, jednak przez moment musiałam odsapnąć i złapać trzeci oddech. :aniolek: Anioły czuwały nad nami bo szczęśliwie dotarliśmy już w kończącej się burzy na szczyt.
Tu podsuszanie swoich ciuchów, kawa i w nagrodę od Iwony dla mnie :10: z sokiem za to, że nie uciekłam :twisted:
Po naradzie rozdzielamy się na dwie godzinki, ja z Iwon, Gosią , Martą i Kazikiem jedziemy na dół kolejką, a Grochu, Tatromaniak , Katarynka i Panda schodzą do Murowańca.
Spotkanie, choć tak krótkie, to bardzo miłe kończymy u mnie.
I tak zakończył się następny dzień Grochowego projektu Gubałówka. Czekamy na dalszą część.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
tatromaniak
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1120
Rejestracja: 20 czerwca 2009, 15:53

Post autor: tatromaniak » 05 sierpnia 2012, 20:04

Jaka burza :shock
Burknęło kilka razy w oddali a deszczyk orzeźwił powietrze i zmył z nas kurz.

Jak schodziliśmy do Gąsienicowej to nawet słoneczko nam już przyświecało :jupi:

Link do mojej foto galerii:
https://picasaweb.google.com/1159132040 ... rowyWierch
Kazik M
Turysta
Turysta
Posty: 30
Rejestracja: 25 lipca 2012, 21:49

Post autor: Kazik M » 05 sierpnia 2012, 21:50

I znów wyjazd w góry, znów nowe twarze z GS :) i znów mile spędzony dzień... Dzięki!

kilka zdjęć:
https://plus.google.com/109823858553347 ... 8520761681
Awatar użytkownika
Katarynka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 907
Rejestracja: 17 sierpnia 2010, 13:44

Post autor: Katarynka » 06 sierpnia 2012, 8:55

tatromaniak pisze:A gdzie wizyta na "ławce" zwanej Rohatka?
Opalanie się nie zaliczone
Wystraszyliśmy się frontu burzowego ;) burze podchodziły z trzech kierunków, wyglądało na to, że chcą spotkać się w Dolinie Furkotnej, więc już nie było czasu. Jest za to powód, by wkrótce znów pojechać w te rejony na Polski Grzebień, Rohatkę, Solisko :D

roblat, super relacja :oki: ja już nie mogę się doczekać tej całokształtnej pt. "Gubałówka Project" ;) :brawo:
Awatar użytkownika
roblat
Turysta
Turysta
Posty: 18
Rejestracja: 14 maja 2012, 10:56

Post autor: roblat » 06 sierpnia 2012, 15:59

Katarynka pisze: roblat, super relacja :oki: ja już nie mogę się doczekać tej całokształtnej pt. "Gubałówka Project" ;) :brawo:
Ja też czekam na pełną relację i podsumowania całości projektu przez Grocha. Tym bardziej, że wszyscy wiemy jaką lekką rękę do pisania ma Grochu.
bluejeans pisze: Miły Panie! a gdzieś Ty tu narzekanie wyczytał?
przecie ja się chętnie łapię na wypady z Wami (gdybyś nie zauważył ;)) na te, które z założenia bardziej obciążają wątrobę niż nogi ;P
Nie wyczytałem a jedynie tak zinterpretowałem - możliwie, że błędnie.
Ale zrozumieć Was kobiety.... awykonalne.
Robert
ODPOWIEDZ