2012.08.3-5 (Skrzyczne czyli...) Wysoka Kopa - Góry Izerskie
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
2012.08.3-5 (Skrzyczne czyli...) Wysoka Kopa - Góry Izerskie
Dzieci ciągle oddają się przyjemnościom wakacyjnym, więc postanowiliśmy kolejny weekend również spędzić w górach. Decyzja była późna i padło na odkładaną od jakiegoś czasu trasę: Przysłop - Barania Góra - Skrzyczne. Szybko się jednak okazało, że na Skrzycznem zajęta jest nawet gleba, a wszelkie znaki na ziemi i niebie (czyt. bluejeans) zapowiadają tłumy w okolicy więc kolejna szybka decyzja - jedziemy w Góry Izerskie.
W sobotę zaczynamy jak każdy szanujący się niemiecki turysta od wjazdu kolejką gondolową na Stóg Izerski...
...skąd maszerujemy na Smrek.
Mimo soboty z rana jest tu pusto, dopiero gdy wracamy ze szczytu, w stronę wieży widokowej maszeruje pierwszy tłumek.
Wracając ze Smreka, na Łączniku odbijamy na szlak żółty i to chyba błąd. Szlak na początku wygląda na mało uczęszczany, momentami wyszukujemy słabo wydeptane ścieżki co stanowi jego początkową atrakcyjność.
Potem dochodzi on do Drogi Borowinowej, którą już monotonnie prowadzi na Halę Izerską do Chaty Górzystów. Dziś wybrałbym raczej Główny Szlak Sudecki (czerwony). Żółty jest świetny dla rowerzystów, których było na szlaku jak i wokół Chaty sporo, ale na wędrówkę jest moim zdaniem zbyt monotonny.
W okolicy Hali Izerskiej pojawiają się piękne widoki na Karkonosze.
Odpoczywamy wśród tłumów przy Chacie Górzystów zajadając się naleśnikami...
...po czym ruszamy dalej żółtym szlakiem prowadzącym Siną Drogą w stronę Wysokiej Kopy.
Gdy szlak skręca w lewo w kierunku Rozdroża Pod Kopą (i szlaku czerwonego) postanawiamy skrócić drogę na Wysoką Kopę idąc zaznaczoną na mapie ścieżką prowadzącą teoretycznie wprost na szczyt.
Ścieżka ta prowadzi nas dość pewnie przez ok. 1 km po czym znika, a my stajemy 1km przed szczytem. 300m na południe od naszej znikającej ścieżki biegnie druga, podobna, do niej chaszczujemy na prawo i idąc nią docieramy w okolice szczytu i w końcu na szczyt Wysokiej Kopy.
Ze szczytu ścieżką kierujemy się na czerwony szlak, ale zostawiamy go na chwilę przechodząc obok nieczynnego kamieniołomu kwarcu 'Stanisław'.
Mniej więcej w tym czasie za nami rozpoczyna się zachód słońca, którego odbicia oglądamy częściowo na ścianach kamieniołomu, na zboczach karkonskich szczytów oraz na skałkach zwanych Zwaliskiem.
Na Rozdrożu pod Zwaliskiem skręcamy na szlak zielony i naszą wędówkę kończymy na Rozdrożu Izerskim.
Choć żółty szlak nie zachwyca, dzień zdecydowanie zaliczamy do udanych. Jeśli następnym razem będziemy w Izerach na pewno wybierzemy szlak czerwony.
Następnego dnia przed wyjazdem odwiedzamy jeszcze Wodospad Szklarki:
Trasa z soboty to 26km z niewielkimi przewyższeniami.
Wszystkie zdjęcia dostępne są TU
W sobotę zaczynamy jak każdy szanujący się niemiecki turysta od wjazdu kolejką gondolową na Stóg Izerski...
...skąd maszerujemy na Smrek.
Mimo soboty z rana jest tu pusto, dopiero gdy wracamy ze szczytu, w stronę wieży widokowej maszeruje pierwszy tłumek.
Wracając ze Smreka, na Łączniku odbijamy na szlak żółty i to chyba błąd. Szlak na początku wygląda na mało uczęszczany, momentami wyszukujemy słabo wydeptane ścieżki co stanowi jego początkową atrakcyjność.
Potem dochodzi on do Drogi Borowinowej, którą już monotonnie prowadzi na Halę Izerską do Chaty Górzystów. Dziś wybrałbym raczej Główny Szlak Sudecki (czerwony). Żółty jest świetny dla rowerzystów, których było na szlaku jak i wokół Chaty sporo, ale na wędrówkę jest moim zdaniem zbyt monotonny.
W okolicy Hali Izerskiej pojawiają się piękne widoki na Karkonosze.
Odpoczywamy wśród tłumów przy Chacie Górzystów zajadając się naleśnikami...
...po czym ruszamy dalej żółtym szlakiem prowadzącym Siną Drogą w stronę Wysokiej Kopy.
Gdy szlak skręca w lewo w kierunku Rozdroża Pod Kopą (i szlaku czerwonego) postanawiamy skrócić drogę na Wysoką Kopę idąc zaznaczoną na mapie ścieżką prowadzącą teoretycznie wprost na szczyt.
Ścieżka ta prowadzi nas dość pewnie przez ok. 1 km po czym znika, a my stajemy 1km przed szczytem. 300m na południe od naszej znikającej ścieżki biegnie druga, podobna, do niej chaszczujemy na prawo i idąc nią docieramy w okolice szczytu i w końcu na szczyt Wysokiej Kopy.
Ze szczytu ścieżką kierujemy się na czerwony szlak, ale zostawiamy go na chwilę przechodząc obok nieczynnego kamieniołomu kwarcu 'Stanisław'.
Mniej więcej w tym czasie za nami rozpoczyna się zachód słońca, którego odbicia oglądamy częściowo na ścianach kamieniołomu, na zboczach karkonskich szczytów oraz na skałkach zwanych Zwaliskiem.
Na Rozdrożu pod Zwaliskiem skręcamy na szlak zielony i naszą wędówkę kończymy na Rozdrożu Izerskim.
Choć żółty szlak nie zachwyca, dzień zdecydowanie zaliczamy do udanych. Jeśli następnym razem będziemy w Izerach na pewno wybierzemy szlak czerwony.
Następnego dnia przed wyjazdem odwiedzamy jeszcze Wodospad Szklarki:
Trasa z soboty to 26km z niewielkimi przewyższeniami.
Wszystkie zdjęcia dostępne są TU
Ostatnio zmieniony 06 sierpnia 2012, 23:51 przez Tidżej, łącznie zmieniany 2 razy.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
-
- Turysta
- Posty: 547
- Rejestracja: 24 lipca 2010, 21:38
- Kontakt:
Absolutnie nie popełniliście błędu. Błędem byłby spacer tym szlakiem w porze mniej suchej co nam było dane Zrobiliśmy chyba dwa razy dłuższą drogę omijając strumienie, rozlewiska i mokradła - ale z tego znane są min. Izerytidżej pisze:Wracając ze Smreka, na Łączniku odbijamy na szlak żółty i to chyba błąd.
Niezły kawałek tych górek zwiedziliście Polecam czeską część.
dobrze, żeś zdążył uciectidżej pisze:a wszelkie znaki na ziemi i niebie (czyt. bluejeans) zapowiadają tłumy w okolicy
ale widzę, że przy Chatce Górzystów tłumy, to wygląda prawie jak jakaś miejscowość wypoczynkowa. Niestety, odnoszę wrażenie, że to miejsce zabija się z powodu własnej popularności...
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
To fakt, coraz tam więcej tłumów.Pudelek pisze:ale widzę, że przy Chatce Górzystów tłumy, to wygląda prawie jak jakaś miejscowość wypoczynkowa. Niestety, odnoszę wrażenie, że to miejsce zabija się z powodu własnej popularności...
Fajną wycieczkę zrobiliście , wielkie .
Również polecam częską część Izerów .
Miałem tego małą próbkę, gdy na początku żółtego szlaku włożyłem nogę w takie mokradło po kolano, a na obu kolanach wylądowałem ratując się przed upadkiem. Dzień wcześniej tam mocno padało, więc całkiem sucho nie było, ale nie było problemów na szlaku.spacerowicz pisze:strumienie, rozlewiska i mokradła - ale z tego znane są min. Izery
Bardzo mi się podobały strumienie i rzeczki w charakterystycznym brązowym kolorze
Tak Pod pełną ludzi Chatę Górzystów, ale to na szczęście jedyne 'tłumne' miejsce po drodze. Poza węzłem szlaków i łatwym dojazdem dla rowerzystów, to jak piszecie, też miejsce bardzo popularne.Pudelek pisze:dobrze, żeś zdążył uciec
spacerowicz pisze:Polecam czeską część.
Dzięki, zapewne skorzystam, pozostało tam jeszcze trochę do przejścia i po naszej i po czeskiej stroniePiotrekP pisze:Również polecam częską część Izerów
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Re: 2012.08.3-5 (Skrzyczne czyli...) Wysoka Kopa - Góry Izer
Kiedyś byłam wróżką, ale że to zbyt sfeminizowany zawód, postanowiłam się przekwalifikowaćDobromił pisze:Zostałaś prorokiem
Gospodarzom należy się chwila wytchnienia od myślenia, z czego tu żyć, panie.Pudelek pisze:Niestety, odnoszę wrażenie, że to miejsce zabija się z powodu własnej popularności...
Zresztą te tłumy potwierdzają tylko fakt, że w schroniskach nie wypas się liczy, tylko atmosfera (i dobre żarcie;)
Życzę gospodarzom równie urodzajnej zimy
A może to po prostu tatrzański punkt odniesienia?tidżej pisze:na wędrówkę jest moim zdaniem zbyt monotonny.
W Tatrach masz rozległe panoramy, strzępiaste szczyty po horyzont, w Izerach cieszysz się obrazkami pobliskimi: plątanina szemrzących strumyczków i potoków, ukryte między drzewami stawy, snujące się wieczorne mgiełki, a wiosną to wszystko tonie w sałatkowej zieleni. A w zależności od wybranej trasy, zabytkowe budynki i fragmenty starych traktów (fajnie się z Pudlem szło, bo przy okazji wycieczkę miałam urozmaiconą o elementy historyczne)
(Jak wrócę do domu, to odszukam swoje izerskie fotki i kilka Ci tu bezczelnie podrzucę:) tak dla wspomnienia)
A na festiwalu podróżników w Srebrnej Górze jeden podróżnik-fotograf podzielił się swoimi fotografiami z Izerów, robionymi chłodniejszą porą roku nad ranem.. (na żadnej nie koncentrował się na panoramach) wybierając się na taką sesję zabierał ze sobą ciepły śpiwór, kładł się (do snu) gdzieś pod krzakiem i czekał na moment tuż przed wschodem słońca, kiedy niebo już jasne, a na gałązkach zieleń zmieszana z jesienną żółcią i czerwienią, przyprószona szronem..
(to przez te jego obrazki któregoś dnia rzuciłam wszystko i pojechałam zobaczyć to na własne oczy:)
Trochę tak, ale Śląskiemu i tak nie darujemyDobromił pisze:mieliście trochę klimatu Beskidu Śląskiego
"Duży, słooodki, do piwa prroooooszeeeeeeeeeeeee!!!!" Oj, atmosfera byłabluejeans pisze:nie wypas się liczy, tylko atmosfera
Tatrzański na pewno nie. Jeśli już mam się zboczyć w którąś stronę to bieszczadzki raczej. Ale może rzeczywiście niepotrzebnie oceniam, o gustach się nie dyskutuje Jak napisałem "dzień zdecydowanie zaliczamy do udanych", wiele ciekawych miejsc widzieliśmy. Pozostał wprawdzie mały niedosyt, a dzięki temu być może chętniej tam wrócimy. Choć tych miejsc, do których chciałoby się wrócić jest coraz więcej... A ile jeszcze nieodkrytych?bluejeans pisze:A może to po prostu tatrzański punkt odniesienia?
Poproszę!bluejeans pisze:odszukam swoje izerskie fotki i kilka Ci tu bezczelnie podrzucę
Dobre zdjęcie to ciężki kawałek chleba...bluejeans pisze:kładł się (do snu) gdzieś pod krzakiem i czekał na moment tuż przed wschodem słońca, kiedy niebo już jasne, a na gałązkach zieleń zmieszana z jesienną żółcią i czerwienią, przyprószona szronem..
Dzięki Zbychu, bluejeans samymi opisami podnosi mi tu poprzeczkęZbychu pisze:zdjęcia jak zwykle z najwyższej półki
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
ci gospodarze tak już raczej nie myślą od dłuższego czasubluejeans pisze:Gospodarzom należy się chwila wytchnienia od myślenia, z czego tu żyć, panie.
a jak można poczuć atmosferę w obiekcie będąc tam przez chwilę i jedząc w tłumie naleśniki?bluejeans pisze:Zresztą te tłumy potwierdzają tylko fakt, że w schroniskach nie wypas się liczy, tylko atmosfera (i dobre żarcie;)
znakomite jedzenie to raz, rozreklamowane (przez innych) miejsce to dwa. Atmosfera to jak już sobie tłumy pójdą, choć porównując ją z tym co było tam jeszcze choćby w 2007 roku to... porównania w atmosferze nie ma.
zima pewno będzie jeszcze urodzajniejsza, przy dobrych warunkach narciarz obok narciarza...bluejeans pisze:Życzę gospodarzom równie urodzajnej zimy
ogólnie bardzo lubię Izery za to, że można tam pochodzi względnie na lekko, bez szarpania się ostro pod górę. I czasem można trafić na zupełnie puste miejsca. No i ta ogromna różnica krajobrazu pomiędzy częścią skalistą a płasko-iglastą...
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Przez ostatnich pięć lat startowałem tam w maratonie mtb, który odbywał się zawsze w pierwszą sobotę sierpnia. Na szczęście dla Was w tym roku wyścig będzie dopiero 06.10tidżej pisze:Żółty jest świetny dla rowerzystów, których było na szlaku jak i wokół Chaty sporo, ale na wędrówkę jest moim zdaniem zbyt monotonny.
Fajnie spędzony czas i zdjęcia zacne, Gratulacje!
Można poczuć jedynie atmosferę jadłodajni na szlaku, choć to co widać w środku może zbudować jakieś tam minimalne przynajmniej wyobrażenie o miejscu. Klimatu schroniska nie było nam dane poznać, bo ten pewnie pojawia się dopiero, gdy jadłodajnia przekształca się w schron. Klimatu na pewno nie tworzy wypas i wyposażenie, a przede wszytkim ludzie i to zarówno obsługa jak i sami turyści. Może kiedyś uda mi się pojechać tam na nocleg, schron bez wygód, ale z klimatem bardzo mi pasuje.Pudelek pisze:jak można poczuć atmosferę w obiekcie będąc tam przez chwilę i jedząc w tłumie naleśniki
Decyzja o wyjeździe tam zapadła w ostatniej chwili, więc planując pewnie nie zwróciłbym uwagi na wyścig. Dobrze się złożyło, bo celowaliśmy w miejsce bez tłumówRobert J pisze:Na szczęście dla Was w tym roku wyścig będzie dopiero 06.10
Robert J pisze:Fajnie spędzony czas i zdjęcia zacne, Gratulacje!
Dzięki za dobre słowoHalinkaŚ pisze:Zachodzące słońce i zdjęcia nad wodospadem...
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
To nawet nie kwestia ocen, ale porównań (stąd punkt odniesienia. o Bieszczadach też pomyślałam)tidżej pisze:może rzeczywiście niepotrzebnie oceniam, o gustach się nie dyskutuje
Każde miejsce jest inne. Gdyby posłużyć się personifikacją, Tatry są trochę jak modelka toples na wybiegu niczego nie musisz się domyślać.
a Izery, to charyzmatyczna dziewczyna, która szepcze: odkryj moją tajemnicę.
Zarówno w Tatrach, jak i w Bieszczadach widokowo zachwycają zwłaszcza panoramy (w największym uproszczeniu naturallement)
Izery są z innej bajki
Gdziekolwiek się nie wybieram, staram się nie mieć oczekiwań, nastawiona jestem wyłącznie na obserwację, poznawanie, poszukiwanie. Na doświadczanie - w pełnym tego słowa znaczeniu.
ciężko i żmudnie zapracowali na ten sukces gdyby gospodarze innych schronisk poszli w ich ślady, tłum rozłożyłby się na okoliczne schroniska. Może ktoś kiedyś pójdzie po rozum do głowy (o ile jest po co pójść)Pudelek pisze:ci gospodarze tak już raczej nie myślą od dłuższego czasubluejeans pisze:Gospodarzom należy się chwila wytchnienia od myślenia, z czego tu żyć, panie.
owszem, w godzinach szczytu lekko nie jest, klimat zaczyna się, kiedy ludzie przewalą się przez kuchnię i odchodzą w sina dal.a jak można poczuć atmosferę w obiekcie będąc tam przez chwilę i jedząc w tłumie naleśniki?
dla Ciebie również bardziej wiarygodna jest opinia o jakimś miejscu przekazana z ust znajomego/znajomej, którzy byli, widzieli i są zadowoleni.znakomite jedzenie to raz, rozreklamowane (przez innych) miejsce to dwa.
I chyba o to chodzi Gdybyś był gospodarzem schroniska najprawdopodobniej też by Ci zależało na dobrej sławie i na wielu gościach.
też dobrze je wspominam.ogólnie bardzo lubię Izery za to, że można tam pochodzi względnie na lekko, bez szarpania się ostro pod górę. I czasem można trafić na zupełnie puste miejsca. No i ta ogromna różnica krajobrazu pomiędzy częścią skalistą a płasko-iglastą...
Znalazłam naszą relację z tamtego wypadu.
viewtopic.php?t=4372&start=0
fotki niestety wygasły, ale dokopałam się do RAWów (niestety wywołanie chwilę potrwa.. ale powalczę )
Wywołane (mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za ilość..)
Na fotkach (w największym skrócie) jest to, co mnie zatrzymywało, czarowało, zaskakiwało, przykuwało moją uwagę.
Izery, to góry kontrastów: jest miękko, kolorowo, pachnąco i jest skaliście i szaro, są piękne schroniska i nieczynna kopalnia przypominająca złomowisko, jest słonecznie i przestrzennie, i jest mgliście i mokro, i są popielato-szare szkielety drzew wśród soczystej zieleni. I są ukryte między drzewami czarowne miejsca, wystarczy zejść kilka kroków ze szlaku..
(a tę fotkę mam od nie pamiętam kiedy na pulpicie, właśnie zaważyłam;)
Na fotkach (w największym skrócie) jest to, co mnie zatrzymywało, czarowało, zaskakiwało, przykuwało moją uwagę.
Izery, to góry kontrastów: jest miękko, kolorowo, pachnąco i jest skaliście i szaro, są piękne schroniska i nieczynna kopalnia przypominająca złomowisko, jest słonecznie i przestrzennie, i jest mgliście i mokro, i są popielato-szare szkielety drzew wśród soczystej zieleni. I są ukryte między drzewami czarowne miejsca, wystarczy zejść kilka kroków ze szlaku..
(a tę fotkę mam od nie pamiętam kiedy na pulpicie, właśnie zaważyłam;)