04.08.2013 r. - Tatry Wysokie - Z wizytą w zakładzie fryzjerskim
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
04.08.2013 r. - Tatry Wysokie - Z wizytą w zakładzie fryzjer
Od początku mi się to nie podobało.
Od samiusieńkiego początku.
A dokładniej, od piątej rano. Niedzielnej piątej rano w dodatku.
No ale, czego to się nie robi dla bliźnich. A Żona taką jest przecież.
Mieciur w sumie też.
Gosia mówiła, że fajnie będzie, że rześko, i że do fryzjera i tak musi iść. No to poszliśmy.
Na Polski Grzebień.
Szósta trzydzieści rano, powieki oparte na kierownicy, jedziemy.
Około ósmej rano, auto zaparkowane w Tatrzańskiej Polance, wysiadamy.
Śniadanie. Zimny (jeszcze) jogurt i gorący (już) asfalt do Ślaskiego Domu.
Powyżej szlabanu, na otwartym terenie dosłownie płyniemy do góry w oparach gorącego powietrza. Zero wiatru, a jeśli już, to podmuch jak z otwieranego piekarnika. Nim docieramy do cienio-dajnego lasu jestem mokrusieńki. W lesie krótkie momenty przyjemnego marszu. Co chwilę można zanurzyć łeb w zimnym potoku lub wytarzać się w igliwiu. To są niedźwiedzie sposoby na upał, może zadziałają na człowieki?
Ostanie kilka minut do ŚD to już koszmar, idziemy jak po rozgrzanej patelni ślizgając się na rozlanym maśle.
Wpadamy pod hotel i od razy przyklejamy się do cienia. Miejscówkę mamy fajną, z widokiem na Wielicki Staw i wodospad więc śniadamy, pijamy i czekamy na zimę.
Zima nie nadeszła. Szkoda. Nadeszło za to południe ze swoim kumplem Celsjuszem. Celsjuszowi dziś bardzo chciało się iść do góry, nam przez to mniej, jednak decydujemy zobaczyć co dzieje się nad wodospadem i tam podjąć dalsze decyzje.
O dziwo, w dolinie powyżej wodospadu przyjemnie wieje..
Przez kwitnący Wielicki Ogród spokojnie podchodzimy pod Długi Staw. Pod ścianami Gerlacha wesoło hasają młode kozice. Nad stawem także wieje, więc czas na kolejny tego dnia plażing w otoczeniu ścian króla Tatr, Gerlacha.
Znad Stawu przypuszczamy atak szczytowy. Mijamy opalające się po prawej stronie stadko kozic i wchodzimy na stromą ścieżkę ku przełęczy. Tu niestety ktoś odciął dmuchawę i zrobił się żar. Wnikamy w łańcuchy i po chwili meldujemy się umówioną wizytę u fryzjera na Polskim Grzebieniu. Wśród sporego tłumu wynajdujemy sobie miejscówkę na spoczynek. I tu również, ku zaskoczeniu nie odnotowujemy wiatru.
Spoglądamy na Małą Wysoką. Ładnie się prezentuje ozdobiona łańcuszkiem kolejki z kolorowych postaci. W tych okolicznościach klimatycznych dziękujemy za zaproszenie, skorzystamy innym razem, góra nie zając, nie ucieknie.
Szybko uciekamy w dół, nad staw, by zażyć nieco chłodu. Gerlach jeszcze nie daje dużo cienia, słoneczko wciąż górą. Nad stawem jedna z kozic rzuciła we mnie kamieniem. Świnia. :dev
Potem kolejny etap pod hotel, ochłoda w toalecie i asfaltem dobijamy to punktu wyjścia. W samochodzie chyba ze 100 stopni...
Dobrze tak raz na czas pójść w Tatry, ale niestety boleśnie sobie przypomniałem, dlaczego nie powinno się tego robić w sierpniowe upały.
Więcej do zobaczenia w:
https://picasaweb.google.com/1014740746 ... kiGrzebien#
Od samiusieńkiego początku.
A dokładniej, od piątej rano. Niedzielnej piątej rano w dodatku.
No ale, czego to się nie robi dla bliźnich. A Żona taką jest przecież.
Mieciur w sumie też.
Gosia mówiła, że fajnie będzie, że rześko, i że do fryzjera i tak musi iść. No to poszliśmy.
Na Polski Grzebień.
Szósta trzydzieści rano, powieki oparte na kierownicy, jedziemy.
Około ósmej rano, auto zaparkowane w Tatrzańskiej Polance, wysiadamy.
Śniadanie. Zimny (jeszcze) jogurt i gorący (już) asfalt do Ślaskiego Domu.
Powyżej szlabanu, na otwartym terenie dosłownie płyniemy do góry w oparach gorącego powietrza. Zero wiatru, a jeśli już, to podmuch jak z otwieranego piekarnika. Nim docieramy do cienio-dajnego lasu jestem mokrusieńki. W lesie krótkie momenty przyjemnego marszu. Co chwilę można zanurzyć łeb w zimnym potoku lub wytarzać się w igliwiu. To są niedźwiedzie sposoby na upał, może zadziałają na człowieki?
Ostanie kilka minut do ŚD to już koszmar, idziemy jak po rozgrzanej patelni ślizgając się na rozlanym maśle.
Wpadamy pod hotel i od razy przyklejamy się do cienia. Miejscówkę mamy fajną, z widokiem na Wielicki Staw i wodospad więc śniadamy, pijamy i czekamy na zimę.
Zima nie nadeszła. Szkoda. Nadeszło za to południe ze swoim kumplem Celsjuszem. Celsjuszowi dziś bardzo chciało się iść do góry, nam przez to mniej, jednak decydujemy zobaczyć co dzieje się nad wodospadem i tam podjąć dalsze decyzje.
O dziwo, w dolinie powyżej wodospadu przyjemnie wieje..
Przez kwitnący Wielicki Ogród spokojnie podchodzimy pod Długi Staw. Pod ścianami Gerlacha wesoło hasają młode kozice. Nad stawem także wieje, więc czas na kolejny tego dnia plażing w otoczeniu ścian króla Tatr, Gerlacha.
Znad Stawu przypuszczamy atak szczytowy. Mijamy opalające się po prawej stronie stadko kozic i wchodzimy na stromą ścieżkę ku przełęczy. Tu niestety ktoś odciął dmuchawę i zrobił się żar. Wnikamy w łańcuchy i po chwili meldujemy się umówioną wizytę u fryzjera na Polskim Grzebieniu. Wśród sporego tłumu wynajdujemy sobie miejscówkę na spoczynek. I tu również, ku zaskoczeniu nie odnotowujemy wiatru.
Spoglądamy na Małą Wysoką. Ładnie się prezentuje ozdobiona łańcuszkiem kolejki z kolorowych postaci. W tych okolicznościach klimatycznych dziękujemy za zaproszenie, skorzystamy innym razem, góra nie zając, nie ucieknie.
Szybko uciekamy w dół, nad staw, by zażyć nieco chłodu. Gerlach jeszcze nie daje dużo cienia, słoneczko wciąż górą. Nad stawem jedna z kozic rzuciła we mnie kamieniem. Świnia. :dev
Potem kolejny etap pod hotel, ochłoda w toalecie i asfaltem dobijamy to punktu wyjścia. W samochodzie chyba ze 100 stopni...
Dobrze tak raz na czas pójść w Tatry, ale niestety boleśnie sobie przypomniałem, dlaczego nie powinno się tego robić w sierpniowe upały.
Więcej do zobaczenia w:
https://picasaweb.google.com/1014740746 ... kiGrzebien#
Ostatnio zmieniony 07 sierpnia 2013, 12:54 przez Maciej, łącznie zmieniany 2 razy.
Maciej marudaMaciej pisze:Od początku mi się to nie podobało.
Rozumiem, że dlatego jest tak mało Twoich fotek? Żona po Grzebieniu, mąż w igliwiuMaciej pisze:Co chwilę można zanurzyć łeb w zimnym potoku lub wytarzać się w igliwiu.
Fotki przednie, dla takich widoków warto wysłuchać tego Twojego marudzenia
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Hehe, no ja muszę pomarudzić jak idę w Tatry, zawsze mi coś nie pasuje. Gosia mnie kijkami pogania do przodu jak jucznego osiołka co się nogami zapieratidżej pisze:Maciej marudaMaciej pisze:Od początku mi się to nie podobało.
Rozumiem, że dlatego jest tak mało Twoich fotek? Żona po Grzebieniu, mąż w igliwiuMaciej pisze:Co chwilę można zanurzyć łeb w zimnym potoku lub wytarzać się w igliwiu.
Fotki przednie, dla takich widoków warto wysłuchać tego Twojego marudzenia
No ale fakt, ładnie tam było, trzeba to przyznać.
Ooooo!!! Ale tam tam ładnie ... byłem tam, ale scenograf mgłę i deszcz przewidział. Widoków nie było
Mało gościnna jest - też przechodząc obok nie skorzystaliśmy .. ale jeszcze tam pójdziemy!Maciej pisze:Spoglądamy na Małą Wysoką. Ładnie się prezentuje ozdobiona łańcuszkiem kolejki z kolorowych postaci. W tych okolicznościach klimatycznych dziękujemy za zaproszenie, skorzystamy innym razem, góra nie zając, nie ucieknie.
No bywa, jak nie żar do deszcz....nie ma lekko w tych TatrachZbychu pisze:Ooooo!!! Ale tam tam ładnie ... byłem tam, ale scenograf mgłę i deszcz przewidział. Widoków nie było
Faktycznie ładnie tam. Szczególnie okolica Wielickich Ogrodów i Długiego Stawu przypadła mi do gustu. Miło by było spędzić tam spokojny dzień poza sezonem w towarzystwie pląsających kozic i zawijających w sreberka świstaków. :>
Boś chłopie o 3 godziny za późno wystartował !!!Maciej pisze:Od początku mi się to nie podobało.
My wystartowaliśmy na Rohace o 4.50 z parkingu i wcałe nie było okazji aby się przegrzac. W Taterki trza wstawać wcześnie ! Prawda Zbychu ???
Ale wycieczka przednia, mam na nią chrapkę
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! - Adam Sikorski
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
NORMALNOŚĆ TO ILUZJA. TO CO JEST NORMALNE DLA PAJĄKA ... JEST CHAOSEM DLA MUCHY - Morticia Addams
Podstawa, to dobre nastawienieMaciej pisze:Od początku mi się to nie podobało.
Każdy ma swoje klimaty i dobrze, że tak jest
Tego nie lubię w górach, szczególnie jak nie ma się gdzie schować.Maciej pisze:dosłownie płyniemy do góry w oparach gorącego powietrza. Zero wiatru, a jeśli już, to podmuch jak z otwieranego piekarnika
Wniosek taki, że chmurki nie tylko dobrze wyglądają na zdjęciach, ale dają też trochę odpocząć od słońca.
Zdjęcia
Najważniejsze, że weekend w górach spędzony
Ostatnio zmieniony 07 sierpnia 2013, 12:54 przez Mike, łącznie zmieniany 1 raz.
I za to Was podziwiam, nie dość, ze na ten ogromny upał to jeszcze do fryzjera im się zachciało iśćNo bywa, jak nie żar do deszcz....nie ma lekko w tych Tatrach
A tak na poważnie, relacje jest świetna, czytałam z wielka przyjemnością bo ta trasa jest w moich planach, jedynie zastanawia mnie czy z moim lękiem przestrzeni dam sobie rady w niektórych miejscach,
Macieju brawa za zdjęcia.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Trudno mi oceniać czy ten szlak byłby dobry dla Ciebie, ale zważ na to, że ja fanem łańcuchów i luf pod nogami nie jestem, a tutaj nie zauważyłem specjalnie trudności czy przepaści. Powiem dodatkowo, że jeśli miałbym brać w Tatry kogoś z lękami przed przestrzenią / łańcuchami itp, to na ten chyba bym się spokojnie zdecydował. To dobra trasa szkoleniowa.HalinkaŚ pisze: A tak na poważnie, relacje jest świetna, czytałam z wielka przyjemnością bo ta trasa jest w moich planach, jedynie zastanawia mnie czy z moim lękiem przestrzeni dam sobie rady w niektórych miejscach,
Dzięki Macieju, będę intensywnie myśleć nad tym co napisałeś może uda mi się iść tam z jeszcze jedną bojącąMaciej pisze:Powiem dodatkowo, że jeśli miałbym brać w Tatry kogoś z lękami przed przestrzenią / łańcuchami itp, to na ten chyba bym się spokojnie zdecydował. To dobra trasa szkoleniowa.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.