05-11.08.2013 r. - Korona ziemi czyli hurtownia łużycka.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
05-11.08.2013 r. - Korona ziemi czyli hurtownia łużycka.
05.08.2013
Skąd taki tytuł? Ano stąd, że od zdobycia Landeskrone czyli Korony ziemi rozpoczynamy naszą przygodę na Pogórzu i Górach Łużyckich. Docieramy do Goerlitz. Miasto robi wrażenie jakby przed chwilą przeszło kapitalny remont i dopiero co zakończono sprzątanie. Wszystko takie czyste i poukładane. Po chwili pojawia się jednak zdziwienie, że na ulicach prawie nie ma ruchu a i ludzi jakby nie widać, a jest poniedziałkowe południe. Dziwi mnie to w tak dużym mieście, ale jako kierowcę cieszy. Bez problemów docieramy na koniec Promenaden Strasse i parkujemy przy tramwajowej "zawracaczce". Po mniej więcej piętnastu minutach jesteśmy na szczycie. Biorąc pod uwagę panujący upał to świetny czas.
Landeskrone (419m) wyraźnie góruje nad otoczeniem i jest znakomitym punktem widokowym. Gdyby przejrzystość powietrza była idealna zobaczylibyśmy wiele odwiedzonych później górek. Opisy na wieży mówią nam, że powinniśmy widzieć m.in. Karkonosze i Góry Żytawskie. Nam pozostaje cieszyć się widokiem Rotsteina będącego naszym następnym celem.
Wieża na Landeskrone.
Widok na Rotstein.
Goerlitz z Landeskrone.
By wejść na Rotstein jedziemy (ok. 18 km) do Dolgowitz, małej wioski u podnóża góry. Tam na bezpłatnym parkingu zostawiamy auto i idziemy asfaltem na szczyt, gdzie znajduje się Berghotel Rotstein i metalowa wieża widokowa. Obiekt w poniedziałki jest nieczynny, ale na wieżę udaje nam się wejść. Fajnie się kiwa ta wieża. A jesteśmy tylko my. Docierając tam zdobywamy Rotstein (455 m) - nasz pierwszy szczyt Korony Sudetów Niemieckich.
Widoki z Rotsteina podobne jak z Landeskrone, ale dostrzegamy nowe wzniesienia.
Wieża na Rotsteinie.
Widok na Landeskrone.
Widok na Lobauer Berg (z wielkim masztem). Po prawej górki ( m.in. Czorneboh), do których też dotrzemy.
Wracamy na parking i jedziemy w kierunku Lobau (ok.9 km). Bocznymi dogami wśród pól, przez Herwigsdorf, docieramy do leśnego parkingu na skrzyżowaniu drogi K8681 (Herwigsdorfer Strasse) i Grenzweg. Stąd leśną dróżką docieramy na szczyt Lobauer Bergu (448m). Dróżki mają swoje nazwy, ale oznaczenia nie są tak gęsto umieszczane jak w Polsce czy Czechach i trzeba trochę intuicyjnie wędrować. W zasadzie tam, gdzie najbardziej wydeptane, tam idziemy.
Na szczycie wieża widokowa.
Widok na Rotstein i Landeskrone.
Widok na Kottmar (płaski z "ząbkiem"). Pierwszy stożek na horyzoncie po lewej to Luż. Po prawej Jedlowa. Wszędzie tam będziemy.
Z tej góry widać wszystko dookoła. Cieszymy się z tego co widać, ale czas pomyśleć o znalezieniu noclegu. Początkowo miało być w Niemczech, ale cena 65 euro za 2 osoby skłoniła mnie do znalezienia jakiegoś lokum w Czechach.
Kierujemy się ku Rumburkowi i przypadkiem trafiamy do kampu Valdek. Pawilony z czasów komuny, ale w środku już nowe wyposażenie. I jest łazienka. Na terenie kampu restauracja. Przez kilka dni Valdek będzie naszą kwaterą. Stąd wyruszymy następnego dnia na Czorneboh, ale o tym później.
Skąd taki tytuł? Ano stąd, że od zdobycia Landeskrone czyli Korony ziemi rozpoczynamy naszą przygodę na Pogórzu i Górach Łużyckich. Docieramy do Goerlitz. Miasto robi wrażenie jakby przed chwilą przeszło kapitalny remont i dopiero co zakończono sprzątanie. Wszystko takie czyste i poukładane. Po chwili pojawia się jednak zdziwienie, że na ulicach prawie nie ma ruchu a i ludzi jakby nie widać, a jest poniedziałkowe południe. Dziwi mnie to w tak dużym mieście, ale jako kierowcę cieszy. Bez problemów docieramy na koniec Promenaden Strasse i parkujemy przy tramwajowej "zawracaczce". Po mniej więcej piętnastu minutach jesteśmy na szczycie. Biorąc pod uwagę panujący upał to świetny czas.
Landeskrone (419m) wyraźnie góruje nad otoczeniem i jest znakomitym punktem widokowym. Gdyby przejrzystość powietrza była idealna zobaczylibyśmy wiele odwiedzonych później górek. Opisy na wieży mówią nam, że powinniśmy widzieć m.in. Karkonosze i Góry Żytawskie. Nam pozostaje cieszyć się widokiem Rotsteina będącego naszym następnym celem.
Wieża na Landeskrone.
Widok na Rotstein.
Goerlitz z Landeskrone.
By wejść na Rotstein jedziemy (ok. 18 km) do Dolgowitz, małej wioski u podnóża góry. Tam na bezpłatnym parkingu zostawiamy auto i idziemy asfaltem na szczyt, gdzie znajduje się Berghotel Rotstein i metalowa wieża widokowa. Obiekt w poniedziałki jest nieczynny, ale na wieżę udaje nam się wejść. Fajnie się kiwa ta wieża. A jesteśmy tylko my. Docierając tam zdobywamy Rotstein (455 m) - nasz pierwszy szczyt Korony Sudetów Niemieckich.
Widoki z Rotsteina podobne jak z Landeskrone, ale dostrzegamy nowe wzniesienia.
Wieża na Rotsteinie.
Widok na Landeskrone.
Widok na Lobauer Berg (z wielkim masztem). Po prawej górki ( m.in. Czorneboh), do których też dotrzemy.
Wracamy na parking i jedziemy w kierunku Lobau (ok.9 km). Bocznymi dogami wśród pól, przez Herwigsdorf, docieramy do leśnego parkingu na skrzyżowaniu drogi K8681 (Herwigsdorfer Strasse) i Grenzweg. Stąd leśną dróżką docieramy na szczyt Lobauer Bergu (448m). Dróżki mają swoje nazwy, ale oznaczenia nie są tak gęsto umieszczane jak w Polsce czy Czechach i trzeba trochę intuicyjnie wędrować. W zasadzie tam, gdzie najbardziej wydeptane, tam idziemy.
Na szczycie wieża widokowa.
Widok na Rotstein i Landeskrone.
Widok na Kottmar (płaski z "ząbkiem"). Pierwszy stożek na horyzoncie po lewej to Luż. Po prawej Jedlowa. Wszędzie tam będziemy.
Z tej góry widać wszystko dookoła. Cieszymy się z tego co widać, ale czas pomyśleć o znalezieniu noclegu. Początkowo miało być w Niemczech, ale cena 65 euro za 2 osoby skłoniła mnie do znalezienia jakiegoś lokum w Czechach.
Kierujemy się ku Rumburkowi i przypadkiem trafiamy do kampu Valdek. Pawilony z czasów komuny, ale w środku już nowe wyposażenie. I jest łazienka. Na terenie kampu restauracja. Przez kilka dni Valdek będzie naszą kwaterą. Stąd wyruszymy następnego dnia na Czorneboh, ale o tym później.
06.08.2013r.
Dzień rozpoczynamy od przejazdu do Cunewalde, skąd czerwonym szlakiem mamy zamiar wejść na Czorneboh (561m). Droga we wsi okazuje się być wąska, jakieś remonty, spory ruch i jakoś tak wyjeżdżamy po za wieś. Na najbliższym skrzyżowaniu z drogą prowadzącą w las jest okazja zawrócić, ale zauważam drogowskaz na Czorneboh, więc bez wahania wjeżdżam. Domyślam się, że jest to droga dojazdowa do hotelu. My dojeżdżamy do leśnego parkingu położonego ok. 2 km od szczytu. Po krótkim spacerze jesteśmy na szczycie. Okazuje się, że we wtorki obiekt nieczynny. Wieża zamknięta.
Chwilę odpoczywamy, robimy zdjęcia i schodzimy do pobliskich skałek.
Wracamy do auta i jedziemy do Neukirch/Lausnitz. Konkretnie na stację kolejową Neukirch (Lausnitz) West.Jest tam mały parking. Stąd zielony szlak prowadzi nas na szczyt Valtenberg (587m), drugiej góry do KSN.
Wieża na szczęście czynna.
Oglądamy widoki. Tu w środku zdjęcia Tanecnice. Jeden z naszych nastęnych celów.
Po nacieszeniu się mocno ograniczonymi, przez mgiełki, widokami schodzimy do auta, by pojechać w kierunku Kindisch.
Tam przed miejscowością zostawiamy auto na placu wśród pól i idziemy w kierunku góry. Odnajdujemy ścieżkę rowerową i za jej znakami wędrujemy. Potem pojawia się żółty szlak prowadzący nas do źródeł Czarnej Elstery.
A następnie do skałek na szczycie Hochstein (449m) - także KSN.
Z tablicy przy skałkach wynika, że jest to dość często odwiedzane miejsce. Wisi jakiś ranking, zdjęcia z masowej imprezy. Skałki muszą być atrakcją samą w sobie, bo widoki ograniczone są przez wysokie drzewa. Nam udało się wypatrzeć coś takiego.
Dzień rozpoczynamy od przejazdu do Cunewalde, skąd czerwonym szlakiem mamy zamiar wejść na Czorneboh (561m). Droga we wsi okazuje się być wąska, jakieś remonty, spory ruch i jakoś tak wyjeżdżamy po za wieś. Na najbliższym skrzyżowaniu z drogą prowadzącą w las jest okazja zawrócić, ale zauważam drogowskaz na Czorneboh, więc bez wahania wjeżdżam. Domyślam się, że jest to droga dojazdowa do hotelu. My dojeżdżamy do leśnego parkingu położonego ok. 2 km od szczytu. Po krótkim spacerze jesteśmy na szczycie. Okazuje się, że we wtorki obiekt nieczynny. Wieża zamknięta.
Chwilę odpoczywamy, robimy zdjęcia i schodzimy do pobliskich skałek.
Wracamy do auta i jedziemy do Neukirch/Lausnitz. Konkretnie na stację kolejową Neukirch (Lausnitz) West.Jest tam mały parking. Stąd zielony szlak prowadzi nas na szczyt Valtenberg (587m), drugiej góry do KSN.
Wieża na szczęście czynna.
Oglądamy widoki. Tu w środku zdjęcia Tanecnice. Jeden z naszych nastęnych celów.
Po nacieszeniu się mocno ograniczonymi, przez mgiełki, widokami schodzimy do auta, by pojechać w kierunku Kindisch.
Tam przed miejscowością zostawiamy auto na placu wśród pól i idziemy w kierunku góry. Odnajdujemy ścieżkę rowerową i za jej znakami wędrujemy. Potem pojawia się żółty szlak prowadzący nas do źródeł Czarnej Elstery.
A następnie do skałek na szczycie Hochstein (449m) - także KSN.
Z tablicy przy skałkach wynika, że jest to dość często odwiedzane miejsce. Wisi jakiś ranking, zdjęcia z masowej imprezy. Skałki muszą być atrakcją samą w sobie, bo widoki ograniczone są przez wysokie drzewa. Nam udało się wypatrzeć coś takiego.
Nareście coś swojskiego. Same znajome widoki.
Wielkie , górki nie za wysokie, ale moim zdaniem fajnie się po nich spaceruje.
Super zjawisko, na początku ma się trochę stracha, potem to mija.włodarz pisze:Fajnie się kiwa ta wieża.
Ta wieża chyba jest najpiękniejsza jakie widziałem kiedykolwiek. Wspaniały odlewy.włodarz pisze:Stąd leśną dróżką docieramy na szczyt Lobauer Bergu
Wielkie , górki nie za wysokie, ale moim zdaniem fajnie się po nich spaceruje.
Królewska wieża musi być wspaniała.PiotrekP pisze:Ta wieża chyba jest najpiękniejsza jakie widziałem kiedykolwiek. Wspaniały odlewy.
07.08.2013r.
Tego dnia jedziemy do Stolpen by "zdobyć górę" o tej samej nazwie i wysokości 356m, czyli zwiedzić położony na jej szczycie zamek. Powstał w średniowieczu. Był rozbudowywany i nabierał znaczenia. Niszczyły go pożary i wojny, ale wracał do świetności. W XIX w. popadł w ruinę. W jednym z wnętrz jest sala audiowizualna, w której można obejrzeć film przedstawiający historię zamku w polskiej wersji językowej.Na zamku Stolpen więziona była hrabina Cosel.
Na dziedzińcu zamkowym znajduje się studnia o głębokości ok. 84m wykuta w bazalcie w ciągu 24 lat.
Teraz zamek wygląda tak.
I tak.
I tak.
Widok na miasteczko.
Następnym punktem na naszej trasie jest Bastei, atrakcja Saksońskiej Szwajcarii. Ciekawe formacje skalne i widoki przyciągają tłumy turystów.
Ściana skalna z punktem widokowym. Ludziki na szczycie dają pojęcie o wysokości tej skały.
Punkt widokowy w okolicach dawnego zamku.
Most w Bastei.
Na terenie byłego zamku.
W dole Łaba.
Ściany skalne nad Łabą.
Prawie jak w Arizonie.
W dolinie amfiteatr na 2000 osób, miejsce wielu koncertów i spektakli.
Kolejnym miejscem, w które się udajemy jest Tanecnice (597m). Dojeżdżamy do miejscowości Mikulasovice i dziurawym asfaltem jedziemy w kierunku leśnego parkingu. Stąd udajemy się na szczyt, by z wieży
zobaczyć m.in. taki widok. Tu dokładnie w środku zdjęcia Łuż.
Dzień kończymy udając się do miejscowości Stare Hrabeci. Stąd przez Kniżeci wchodzimy na Hrazeny (610m) a właściwie na punkt widokowy Volsky Kamen.
Widoki niestety są mocno ograniczone.
Więcej już widać z podejścia, które biegnie przez łąki.
08.08.2013r.
Rozpoczynamy w m. Vlci Hora skąd wchodzimy na górę (581m) o tej samej nazwie. Na szczycie wieża widokowa.
Niestety niebo zasnute jest chmurami i widoczność jest kiepska. Dodatkowo patrzy się przez szyby przez co zdjęcia wychodzą do bani.
Jedziemy do wsi Liska skąd czerwonym szlakiem wchodzimy na Studenec (736m). Kilka lat temu wieża była w opłakanym stanie. Odbudowie sprzeciwiały się lasy i przedstawiciele CHKO Lužicke hory. Uznano więc wieżę za zabytek kultury i dzięki temu można było ją odnowić. Praktycznie postawiono nową wieżę - kopię przerdzewiałej poprzedniczki. Widoki z wieży jeszcze są, z wyjątkiem kierunku wschodniego, który wygląda tak:
Na szczęście pod szczytem jest rumowisko skalne, które pozwala zobaczyć to co na wieży zasłaniają drzewa.
Z Liski jedziemy w kierunku m. Svor. Po drodze napotykamy kapliczkę,
z okolic której mamy świetny widok na nasz następny cel - Klić (759m)
Skalisty wierzchołek Klica pozwala cieszyć się widokami w każdą stronę.
Widok na Wyżynę Ralską. Szczyt Ralsko z charakterystycznym wycięciem wystaje ponad horyzont po lewej. Po prawej na horyzoncie Bezděz.
Tu widok na Łuż (na lewo od środka zdjęcia). Z prawej dwuwierzchołkowy Hvozd.
Tu pośrodku, na ostatnim planie Jedlova.
Nadszedł czas by zdobyć najwyższe wzniesienie Gór Łużycki czyli Luż (793m). Z m. Horni Svetla od Chaty Luż
idziemy czerwonym szlakiem. Ze szczytu widok w stronę Klica.
Rozpoczynamy w m. Vlci Hora skąd wchodzimy na górę (581m) o tej samej nazwie. Na szczycie wieża widokowa.
Niestety niebo zasnute jest chmurami i widoczność jest kiepska. Dodatkowo patrzy się przez szyby przez co zdjęcia wychodzą do bani.
Jedziemy do wsi Liska skąd czerwonym szlakiem wchodzimy na Studenec (736m). Kilka lat temu wieża była w opłakanym stanie. Odbudowie sprzeciwiały się lasy i przedstawiciele CHKO Lužicke hory. Uznano więc wieżę za zabytek kultury i dzięki temu można było ją odnowić. Praktycznie postawiono nową wieżę - kopię przerdzewiałej poprzedniczki. Widoki z wieży jeszcze są, z wyjątkiem kierunku wschodniego, który wygląda tak:
Na szczęście pod szczytem jest rumowisko skalne, które pozwala zobaczyć to co na wieży zasłaniają drzewa.
Z Liski jedziemy w kierunku m. Svor. Po drodze napotykamy kapliczkę,
z okolic której mamy świetny widok na nasz następny cel - Klić (759m)
Skalisty wierzchołek Klica pozwala cieszyć się widokami w każdą stronę.
Widok na Wyżynę Ralską. Szczyt Ralsko z charakterystycznym wycięciem wystaje ponad horyzont po lewej. Po prawej na horyzoncie Bezděz.
Tu widok na Łuż (na lewo od środka zdjęcia). Z prawej dwuwierzchołkowy Hvozd.
Tu pośrodku, na ostatnim planie Jedlova.
Nadszedł czas by zdobyć najwyższe wzniesienie Gór Łużycki czyli Luż (793m). Z m. Horni Svetla od Chaty Luż
idziemy czerwonym szlakiem. Ze szczytu widok w stronę Klica.
Z tego ujęcia widać górę, na której są wspaniałe "organy" bazaltowe, szkoda, że nie nadrobiliście kawałek drogi.włodarz pisze:Na szczęście pod szczytem jest rumowisko skalne, które pozwala zobaczyć to co na wieży zasłaniają drzewa
Co tu pisać wspaniała wycieczka i przypomniałeś mi i nie tylko ( Mariusz i Lida - będą wiedzieć ) piękne tereny. Góry Łużyckie warte są odwiedzenia, gorąco polecamy.
Chyba masz na myśli Zlatý vrch. No cóż, może kiedyś wybierzemy się w tamte strony.PiotrekP pisze:Z tego ujęcia widać górę, na której są wspaniałe "organy" bazaltowe, szkoda, że nie nadrobiliście kawałek drogi.
09.08.2013r.
W tym dniu jedziemy do Walddorfu skąd ruszamy na szczyt Kottmar (583m). Niestety wszystko zamknięte. Oglądamy więc wieżę i otoczenie Kottmar Bergbaude. wygląda jakby obiekt był przeznaczony do remontu.
Teraz przed nami koronny szczyt (KSN) - Oberoderwitzer Spitzberg (510m). Jedziemy więc do nieodległego Oberoderwitz i tam na małym parkingu wśród pól zostawiamy auto. Wędrujemy wzdłóż łanów kukurydzy a następnie króciutko przez las. Na szczycie trwa właśnie plener malarski. Artystki uwieczniają charakterystyczną skałkę.
widoki ze skałki są rozległe. Tu na horyzoncie dwa plaskate wierzchołki Lobauer Bergu.
Doskonale widać Kottmar.
Kolejny punkt programu to Breiteberg (510m) - również KSN. By nań wejść podjeżdżamy do Großschönau. Spacerkiem przez łąkę, potem kawałek lasem i już jesteśmy przy wieży.
Niestety z powodu Reparaturarbeiten wszystko jest geschlossen. Na szczęście spod szczytu coś widać. Tu widok na Kottmar (najdalszy). Trochę bliżej Spitzberg. Po prawej plaskate wierzchołki Lobauer Berg.
Chcemy w tym dniu zakończyć zdobywanie KSN wchodząc od strony niemieckiej na Luż, po ichniemu Lausche. Podjeżdżamy więc do Waltersdorfu. Niestety zaczyna padać. Odkładamy Lausche na inny dzień.
-
- Turysta
- Posty: 216
- Rejestracja: 16 listopada 2011, 10:11
Nio.laynn pisze:Szkoda, że nie akty
Krzysiek Sca pisze:Musisz koniecznie napisać przewodnik po G. Łużyckich.
10.08.2013r.
Tego dnia żegnamy się z Valdkiem i jedziemy do Jiretina po Jedlovou. Parkujemy przy ruinach zamku Toltstejn. Stąd na szczyt Jedlovej (774m) wędrujemy asfaltówką. Ostatnie kilkaset metrów to niezła stromizna. Słoneczko świeci, ale w dolinach snują się jeszcze resztki porannych mgieł i dość kiepsko widać. Schodzimy do Toltstejnu, oglądamy resztki zamku i z vyhlidki podziwiamy Jedlovou.
Potem przemieszczamy się do Krompachu, by wejść na Hvozd (749m). Najpierw na jeden wierzchołek a następnie drugi.
Z wieży widzimy m.in. Oybin - nasz następny cel.
Kurort Oybin, w którym znajduje się godna uwagi skała z ruinami zamku i klasztornego kościoła leży kilka kilometrów od Krompachu.
Skała Oybin.
W ruinach kościoła.
Ruiny zamku.
W ruinach.
Kościół w Oybin z bogato zdobionym wnętrzem - warto zwiedzić.
Przyjemnie się oglądało, ale pamiętamy, że do Korony SN pozostał nam jeszcze Lausche. Jedziemy ponownie do waltersdorfu i wschodzimy na szczyt. Korona Sudetów Niemieckich zdobyta. Nie jest dla nas łaskawy najwyższy szczyt Gór Łużyckich. Za pierwszym razem zachmurzony, teraz też. Dodatkowo widzimy, że nad pobliskim Klicem pada i grzmi. Robimy szybko kilka zdjęć i prawie zbiegamy do Waltersdorfu.
Widok w stronę Jedlovej.
Wieczorem opuszczamy Góry Łużyckie, by w drodze powrotnej do domu zahaczyć o Jested.
Na Czornebohu i Rotsteinie hotele miały tzw. cichy dzień i na własne życzenie trafiliśmy tam akurat w te dni. Na Kottmarze szykują chyba jakiś większy remont . Pechowo trafiliśmy na Breitebergu, gdy mieli jakąś awarię.Robert J pisze: A wież widokowych to tam jest od groma szkoda, że nie wszystkie czynne.
Takie komentarze pod relacją tygryski lubią najbardziej. Dzięki.eska pisze: Skorzystam z Waszego wyjazdu i przekazanej relacji.
-
- Turysta
- Posty: 547
- Rejestracja: 24 lipca 2010, 21:38
- Kontakt: