17.08.2013 r. - Międzybrodzie Żywieckie - Góra Żar - czyli rower, upał i zaciśnięty hamulec ...

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Hania
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 226
Rejestracja: 04 grudnia 2012, 17:18

17.08.2013 r. - Międzybrodzie Żywieckie - Góra Żar - czyli r

Post autor: Hania » 25 sierpnia 2013, 19:18

Międzybrodzie Żywieckie - Góra Żar

W składzie: Danuśka, Hania

Trasa: Piasek – Pszczyna – Goczałkowice Zdrój – Czechowice Dziedzice – Bestwina – Wilamowice – Kęty Podlesie – Porąbka – Międzybrodzie Bialskie – Międzybrodzie Żywieckie i z powrotem tą samą drogą

Po górach chodzić lubię i długość wędrówki rzadko mnie przeraża, czego niestety nie mogę powiedzieć o jeździe na rowerze ;)

Od początku pomysłu miałam pewne obawy, że nie dam rady, że za daleko, ale jak się „w praniu okazało” zupełnie niepotrzebnie.

Z Piasku wyjeżdżamy o godzinie 7:20 rano.
Obrazek
Google Maps pokazuje, że pojedziemy ok. 3h, ale bierzemy na to poprawkę i dajemy sobie na przejazd w jedną stronę ok. 5h.
Droga całkiem w porządku, nie jedziemy żadnymi „ruchliwymi ulicami”, tempo mamy całkiem całkiem. W zasadzie do samego celu jechałyśmy zgodnie ze wskazówkami jednego miłego pana, którego spotkałyśmy po drodze. Nie zbłądziłyśmy z czego byłyśmy dumne ;)

Na miejsce a w zasadzie, dopiero u podnóża góry Żar byłyśmy w samo południe, czyli tak jak przewidywałyśmy. Odpoczęłyśmy sobie oglądając samoloty holujące szybowce do lotu (nie wiem czy się dobrze określiłam ;)
Obrazek

Byłam już na tyle zmęczona, że nie chciało mi się jeszcze iść na Górę Żar, a myśl ciężkiego plecaka i roweru do wciągnięcia na górę dodatkowo mnie demotywowała.
Obrazek
Za namową Danuśki no i przez moje niedające mi spokoju ambicje (w końcu po to tu przejechałam tyle kilometrów) ruszyłam się z miejsca w kierunku Góry Żar.
Pierwsze metry podejścia były niesamowicie ciężkie … dodatkowo upał utrudniał marsz. A i oczywiście nie szłyśmy drogą alfaltową tylko szlakiem zaraz koło kolejki.

Schodzący ludzie raz dziwili się nam, raz dopingowali i chwalili samozaparcie a raz po prostu się z nas śmiali :oczynoela:

Jako, że dobre z nas dusze, pomogłyśmy dwóm dziewczynkom, które się zgubiły O_o (jak widać schodząc z Góry Żar też się można zgubić)Poczęstowałyśmy je czekolada, wodą i dałyśmy skorzystać z telefonu ;) także dobry uczynek spełniony.
Po (co dziwne) dopiero godzinie byłyśmy na górze – czyli niby taka góreczka a łatwo nie było. Cieszymy się jak dzieci :P przebieramy się w letniejsze ubrania, znajdujemy miejscówe i odpoczywamy.

Ok. godziny 15:00 ruszamy z powrotem bo droga jeszcze daleka a my już nieco zmęczone. Postanawiamy zjechać asfaltem a nie jak niektórzy hardcorzy zaraz koło wyciągu ;)
Robimy sobie kilka fotek nad zalewem.
Obrazek

Z racji tego, że często na rowerze nie jeżdżę, po 5 godzinach jazdy miałam problem, żeby znowu usiąść na siodełko :( więc jak widać na załączonym obrazku musiałam sobie jakoś pomóc. „Szału ni ma” – ale byle dojechać.
Obrazek

Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdzam, że nie możliwe jest to, żeby rower jadąc z górki hamował … to raczej przeczy prawom fizyki a przede wszystkim jest dla mnie niepokojące. Kilkadziesiąt kilometrów jazdy przed nami a ja się czuje jakbym jechała na najcięższej przerzutce pod górę. Zatrzymuję się, „badam” rower i stwierdzam, że tylni hamulec mam zaciśnięty. Wiedziałam, że rower nie jest pierwszej jakości ale żeby nie było, że „złej baletnicy przeszkadza nawet rąbek (u) spódnicy” i że szukam wymówek, zdecydowałam, że na nim pojadę.
Strasznie się denerwowałam, że nie dość że jestem zmęczona, że przed nami długa droga to jeszcze przez hamulec muszę wkładać w jazdę dwa razy tyle energii.

Nie było wyjścia, znalazłyśmy przypadkowego mieszkańca, który uprzejmie odblokował mi hamulec, co skutkowało tym, że tylniego nie miałam w ogóle i jechałam tylko z przednim. Ale plus był taki, że rower sam nie hamował. Zrobiłyśmy sobie 10 minutowy postój. Następnie resztę trasy pokonałyśmy w bardzo szybkim tempie, co pewnie było efektem nie blokującego koła hamulca i energii która powstała z nadmiaru mojej złości.

O godzinie 20:30 meldujemy się w domu w Piasku, zadowolone z siebie, że dałyśmy radę :)

Link do zdjęć: https://picasaweb.google.com/1171600400 ... r17082013R#
Nawet najdłuższa droga zaczyna się od jednego kroku ...
Zbychu

Post autor: Zbychu » 26 sierpnia 2013, 13:25

Gratuluję Dziewczyny!!! :> Ile kilometrów padło?

Hania pisze:Za namową Danuśki no i przez moje niedające mi spokoju ambicje (w końcu po to tu przejechałam tyle kilometrów) ruszyłam się z miejsca w kierunku Góry Żar.
Oprzeć się leniuchowaniu - godne szacunku ... nie wiem czy bym tak umiał. Byłbym ochotnikiem do pilnowania plecaków :lol:

Hania pisze:Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdzam, że nie możliwe jest to, żeby rower jadąc z górki hamował
Jak widać nauka rosyjska zna takie przypadki ;) Dobrze, że udało się awarię usunąć :)

Fajna wyprawa :)

PS. za te daty na zdjęciach to trzeba Ci jakąś karę wymyślić ;) :P
Awatar użytkownika
Hania
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 226
Rejestracja: 04 grudnia 2012, 17:18

Post autor: Hania » 26 sierpnia 2013, 13:29

Zbychu pisze:Ile kilometrów padło?
jakieś 120 km :)

PS. za te daty na zdjęciach to trzeba Ci jakąś karę wymyślić
to Danusi aparat :P ja na swoim datę już dawno usunęłam :D:D
Nawet najdłuższa droga zaczyna się od jednego kroku ...
Zbychu

Post autor: Zbychu » 26 sierpnia 2013, 13:49

Hania pisze:to Danusi aparat
No to Danusia do ukarania ;)

Hania pisze:jakieś 120 km
:shock: Z górki bym może i dał rady, ale po równym lub pod górę - nie ma mowy :lol: Znajomi na rowerach jak mnie mijają gdy biegam, zawsze mnie namawiają, żebym się do nich przyłączył - bezskutecznie :lol:

Tym większy szacunek dla Waszej wyprawy ... no dobra za te kilometry to i ten datownik odpuszczam ;)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 26 sierpnia 2013, 14:07

Za te 120 km, to wielki szacunek! Jest co pedałować. Ja dawniej, dawniej piłowałem w Jurę, ale wracałem bardziej zrypany po rowerze niż wspinaniu :D
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 26 sierpnia 2013, 14:22

Oo, niemal rzut beretem przejeżdżałaś obok mojego domu:) Niezły kilometraż, jak na nieczęste jeżdżenie :)
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 26 sierpnia 2013, 17:41

:brawo: :brawo: dla Was dziewczyny, no to sobie pojechałyście, nieźle trzeba było się na pedałować, ale widzę po minach, że zadowolone z wyczynu. :>
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5030
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 26 sierpnia 2013, 17:50

Hania pisze:Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdzam, że nie możliwe jest to, żeby rower jadąc z górki hamował … to raczej przeczy prawom fizyki a przede wszystkim jest dla mnie niepokojące.
Gdzieś kiedyś czytałem wieki temu o teorii, że na Górze Żar jest ujemna grawitacja, znaczy: samo się jedzie pod górę, a z górki to trza się wysilić. Teorię wyśmiano, ale może coś w tym jest :lol: ;)
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Awatar użytkownika
Inga
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 839
Rejestracja: 20 marca 2010, 0:48

Post autor: Inga » 26 sierpnia 2013, 20:11

Brawo dziewczyny :brawo: całkiem niezła wyrypka jak dla kogoś kto nie jeździ dużo.
A że rowerem pod górkę wcale nie jest tak łatwo przekonałam się w tym miesiącu jak wybrałam się (rowerowo) na Jałowiec :lol:

Natomiast Żar- niby taka mała niepozorna górka, a widoczek całkiem całkiem
"Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień,
przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma."
Antoine de Saint-Exupéry
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 26 sierpnia 2013, 20:21

Hania pisze:jakieś 120 km :)
No dziewczyny brawo za przejechany dystans. Do tego jeszcze z awarią :spoko:
Też ostatnio zrobiłem kilka podobnej długości wycieczek rowerowych :)
Awatar użytkownika
Hania
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 226
Rejestracja: 04 grudnia 2012, 17:18

Post autor: Hania » 26 sierpnia 2013, 20:30

hawran pisze:Za te 120 km, to wielki szacunek!
Zbychu pisze:Tym większy szacunek dla Waszej wyprawy ...
HalinkaŚ pisze: :brawo: :brawo: dla Was dziewczyny
Robert J pisze:No dziewczyny brawo za przejechany dystans.
Inga pisze:Brawo dziewczyny
dziękuję!:)
Grochu pisze:Teorię wyśmiano, ale może coś w tym jest
wypadałoby się nad tym zastanowić :P :lol:
Inga pisze:całkiem niezła wyrypka jak dla kogoś kto nie jeździ dużo
Danuśka regularnie sobie śmiga na rowerze :) ja niestety rzadziej :P a w zasadzie prawie wcale :) preferuję rolki ;)
HalinkaŚ pisze:ale widzę po minach, że zadowolone z wyczynu. :>
bardzo zadowolone!:D
Nawet najdłuższa droga zaczyna się od jednego kroku ...
Awatar użytkownika
ninik
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 801
Rejestracja: 22 listopada 2008, 16:35
Kontakt:

Post autor: ninik » 26 sierpnia 2013, 21:33

Gratulacje za zrobioną trasę ... "twarde baby" jestescie :):)

Hania jak patrze na twoją minę na ostatnich zdjęciach to aż mi Cię żal :):)
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.

https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
Anonymous

Post autor: Anonymous » 26 sierpnia 2013, 23:55

120 km - podziw i zachwyt :)
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 27 sierpnia 2013, 7:48

Zbychu pisze:za te daty na zdjęciach to trzeba Ci jakąś karę wymyślić
Pod tym pozostaje podpisać się obiema ręcami... Skoro aparat Danusi, to Ty dostaniesz za współudział ;) I ten dobry uczynek nie stanowi okoliczności łagodzących.

W kwestii trasy. Podziwiam... ja na rowerze nie lubię jeździć i to byłaby dla mnie dobra kara :)
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Hania
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 226
Rejestracja: 04 grudnia 2012, 17:18

Post autor: Hania » 27 sierpnia 2013, 8:09

jck pisze:Ty dostaniesz za współudział I ten dobry uczynek nie stanowi okoliczności łagodzących.
tu była znikoma społeczna szkodliwość, także kara będzie łagodna :P
Nawet najdłuższa droga zaczyna się od jednego kroku ...
ODPOWIEDZ