1986-2013 - Podsumowanie... ćwierćwiecza z hakiem...

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 07 stycznia 2014, 14:43

Jolu, co tu dużo pisać - piękna opowieść, klimatyczne zdjęcia i wielki kawałek Ciebie w tych postach.
buba pisze:
Dżola Ry pisze:A od 1992 roku rozpoczęła się era Bieszczadów
moja "bieszczadzka era" trwala w latach 1997-2003, rekord chyba padl w 98- prawie 4 miesiace tam.. a w pozostalych 2 lub 3.. wiele fajnych ludzi sie wtedy spotkalo, piekne byly czasy..
Dopisuję się jako kolejna! Mój bieszczadzki początek to 1997 rok, pierwszy wyjazd z plecakami żółtodziobów ze sprzętem z odzysku - stare plecaki rodziców, "górskie" buty mamy, ciężkie śpiwory i równie ciężki kilkuosobowy namiot! Z tego powodu porzuciliśmy wcześniejsze plany chodzenia po górach z plecakami i osiedliśmy w Wołosatem na ówczesnym polu namiotowym (choć to za dużo powiedziane) koło baru "Pod Tarnicą". I w kolejne lata wracaliśmy - co rok, na połoniny. Wciągnęło nas totalnie! Po kilku latach pojechaliśmy zimą na Sylwestra, na jesień i na majówkę, bo tak Bieszczady nas przyciągały. A potem się skończyło - ostatni raz byłam tam w 2007 roku :( A teraz czytam sobie drugi tom "Bieszczadów w PRL-u" K. Potaczały, przeglądam Twe wspomnienia i ciągnie mnie tam niezmiernie znów, choć obawiam się, że tych moich/naszych Bieszczadów już nie ma...
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2228
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 07 stycznia 2014, 17:13

Wiolcia pisze:A potem się skończyło - ostatni raz byłam tam w 2007 roku :(
Tez ostatni raz na dluzej bylam ostatni raz w 2007 roku... Potem to juz tylko przejazdem..

Wiolcia pisze:A teraz czytam sobie drugi tom "Bieszczadów w PRL-u" K. Potaczały,
Wyglada na ciekawa lekture!

Wiolcia pisze:ciągnie mnie tam niezmiernie znów, choć obawiam się, że tych moich/naszych Bieszczadów już nie ma...

Nie wiem jakie byly twoje ale moich Bieszczadow juz zdecydowanie nie ma...
Odeszly wraz z kilometrami wyboistych drog, próchniejacymi deskami schronisk czy knajp i owymi turystami zaladowanymi sprzetem z odzysku...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Malgo
Turysta
Turysta
Posty: 1676
Rejestracja: 27 września 2010, 18:04

Post autor: Malgo » 07 stycznia 2014, 18:46

Ja nigdy nie miałam takich wakacji także dla mnie to pełna egzotyka, bardzo ciekawa :)
"(...) Rozmiłowana, roztęskniona,
Schodzi powoli od miesiąca
Zamykać Tatry w swe ramiona (...)"
https://get.google.com/albumarchive/101 ... 1781546915
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 07 stycznia 2014, 21:56

buba pisze: Wiolcia powiedział/-a:
A teraz czytam sobie drugi tom "Bieszczadów w PRL-u" K. Potaczały,


Wyglada na ciekawa lekture!
Napisz tylko hasło "PRL", a buba zaraz podłapie temat :lol:
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2228
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 07 stycznia 2014, 23:01

Robert J pisze:
buba pisze: Wiolcia powiedział/-a:
A teraz czytam sobie drugi tom "Bieszczadów w PRL-u" K. Potaczały,


Wyglada na ciekawa lekture!
Napisz tylko hasło "PRL", a buba zaraz podłapie temat :lol:
Ostatnio nawet takowa knajpe namierzylam w Sudetach "Oberża PRL" :lol:
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 08 stycznia 2014, 23:59

W góry, w góry miły bracie, tam przygoda czeka na cie! (parafrazując Wincentego Pola)


Nasze wycieczki początkowo były bardziej „nizinne”, można powiedzieć, że bardziej wczasowych snujów przypominaliśmy ;)
Nad Zalewem
Obrazek
W Zawozie
Obrazek
W drodze do Chrewtu
Obrazek
W Polańczyku
Obrazek

W drodze do Baligrodu
Obrazek

W muzeum w Jabłonkach
Obrazek

Dopiero wraz ze wzrostem naszych dzieci wzrastała nasza górska świadomość i apetyt na wysokie szczytowania ;)


Tak „na poważnie” zaczęliśmy chodzić po Bieszczadach w roku 1996. Kuba miał 6,5 roku, Agatka 9 lat. W kolejnych 2 latach intensywność „bieszczadowania” jeszcze wzrosła, a chyba w 1998 osiągnęła maksymalną intensywność. Całe wakacje w latach 1996-1998 przesiedzieliśmy w Bukowcu co kilka dni wypuszczając się gdzieś w teren.

Przez te wszystkie lata naszym podstawowym obuwiem górskim były wszelkiego typu „adidasy” (z bazaru najczęściej), a nierzadko trampki lub tenisówki. Dzieci rosły, nie było szans na kupowanie droższego obuwia co roku.
W żadnym wypadku nie uważam, że dla kogoś byliśmy zagrożeniem ;), albo że wykazaliśmy się rażącym brakiem rozsądku!
Jak czytam tych wszystkich oburzonych, że nad Morskim Okiem, na Łysicy, Na Wielkiej Raczy widzieli tych bezmyślnych turystów, tą głupią stonkę w adidasach, pantoflach, sandałach itp. to naprawdę podziwiam skuteczność specjalistów od marketingu! Bo to są szlaki dostępne w takim obuwiu (w normalnych warunkach).

Ważną częścią każdej wycieczki było przygotowanie do niej. Po śniadaniu padało hasło – pakujemy plecaki! Każdy oczywiście miał swój – nikt nie chciał być „dzieciakiem” ;)

Dzieci wiedziały, że w plecaku ma być:
długi rękaw (zawsze tak się mówiło)
długie spodnie (albo krótki rękaw, krótkie spodnie, gdy długie były na sobie)
czapka/chustka/kapelusik lub tp.
trochę picia, kanapka.

Peleryny, jedzenie, mapy, i in. ciężkie rzeczy zabierali rodzice (często też te spodnie i „rękawy”)
I koniecznie nagrodę – smakołyk, który można było zjeść tylko po dotarciu do celu!

Pakujemy plecaki!

Z tym pakowaniem związana jest jedna śmieszna wycieczka ze znajomymi. Pierwszy raz postanowili wybrać się z nami. Na Tarnicę.
Po śniadaniu u nas pada hasło: pakujemy plecaki.
Znajomi słyszeli i też rzucili ten tekst swoim dzieciom.

W połowie szlaku stajemy na popas. Okazało się, że dzieci znajomych mają w swoich plecakach:
Ulubioną bajkę, blok do malowania, kredki, kasety z piosenkami itp.
Na całą rodzinę mieli 2 kanapki i butelkę wody :D (dorośli też nie byli zbyt doświadczeni ;)
Oczywiście nikt nie umarł z głodu lub pragnienia, ale cośmy się uśmiali, to nasze!
Na Tarnicę dotarliśmy:

Obrazek

Nie sposób opisać wszystkich naszych wypraw i nie ma takiej potrzeby, wspomnę więc tylko o niektórych.

Płoszenie zwierzyny

Dziś będzie jeszcze zlekceważona przez nas wycieczka do Tworylnego.

Sprawdziliśmy na mapie, że to krótka, łatwa trasa, więc wybraliśmy się (z Jolą i Januszem) na nią dopiero wczesnym popołudniem. Podjechaliśmy do Rajskiego, zostawiliśmy samochód przy moście i poszliśmy drogą wśród pięknie kwitnących wtedy rudbekii.

Obrazek

Doszliśmy do Tworylnego...

Obrazek


...i postanowiliśmy wracać inną drogą, żeby zrobić pętelkę. Okazało się jednak, że żadna droga z naszej mapy nie pokrywa się z rzeczywistością i prawie cały czas szliśmy na wyczucie. Wyczucie nas jednak zawiodło i w końcu nie wiedzieliśmy, gdzie mamy iść? Błąkaliśmy się po lesie, aż nagle patrzymy – jakiś dżipopodobny samochód stoi wśród drzew. Stanęliśmy przy nim oczekując właściciela, nawoływaliśmy go, ale nie było odzewu :( . Robiło się późno, więc po kolejnej naradzie nad mapą, obserwacją słońca, drzew itp. znów podjęliśmy próbę powrotu. Szliśmy wiele godzin, podczas których zapadł zmrok (ok. 20.00 – był sierpień) i na szczęście wzeszedł księżyc, który pięknie oświetlał nam drogę, bo tylko Janusz miał latarkę.
Gdy już słyszeliśmy szczekanie psów i mieliśmy coraz większe przekonanie, że wychodzimy we właściwym miejscu pojawił się za nami samochód! Ten sam, który widzieliśmy w lesie. Stanęliśmy na drodze, nie dając mu przejechać, żeby się chociaż upewnić, czy dobrze idziemy. Okazało się, że to był myśliwy, który widział nas i słyszał doskonale, ale tak go wkurzyliśmy swoją obecnością, bo płoszyliśmy mu zwierzynę, że się nie odezwał. Nie zważając zbytnio na jego fochy wpakowaliśmy się mu do auta i podjechaliśmy ten ostatni kilometr, który nas dzielił od mostu.

Obrazek

Na polu namiotowym byliśmy ok. 22.30. Kuba miał 8, Agatka 11 lat.


c.d.n.
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2014, 14:14 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Tidżej
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2722
Rejestracja: 15 listopada 2011, 8:35

Post autor: Tidżej » 09 stycznia 2014, 0:25

Dżola Ry pisze:c.d.n.
Szkoda, że trzeba czekać...
Pochłaniam każdy odcinek. Szczególnie te bieszczadzkie. Moje Bieszczady zaczęły się w 1986 r. w harcerskim mundurku na miesięcznym obozie w Terebowcu (Ustrzyki Górne) i trwają...

Zainspirowałaś mnie do poskanowania starych fotek, te najstarsze to jeszcze czarno-białe... Wiele sami wywoływaliśmy, na niektórych już niewiele widać...

Piękne wspomnienia i przygody czekam niecierpliwie na c.d.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
bton1

Post autor: bton1 » 09 stycznia 2014, 7:34

Jola, pisz scenariusze do seriali - w końcu będzie po co TV włączać!!
Awatar użytkownika
Han-Ka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1313
Rejestracja: 05 lutego 2011, 21:02

Post autor: Han-Ka » 09 stycznia 2014, 8:34

tidżej pisze:Szkoda, że trzeba czekać...
Noooo ...
tidżej pisze:Pochłaniam każdy odcinek
Nie tylko Ty :>
bton1 pisze:Jola, pisz scenariusze do seriali
Popieram :spoko:
bton1 pisze:będzie po co TV włączać
A nie "włanczać" ? :zoboc:
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2228
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 09 stycznia 2014, 9:28

Dżola Ry pisze:Podjechaliśmy do Rajskiego, zostawiliśmy samochód przy moście i poszliśmy drogą wśród pięknie kwitnących wtedy rudbekii.
Rudbekie na zawsze zostana dla mnie symbolem Bieszczadow, pamietam ze byly wszedzie! a teraz jakos chyba wyginely
Dżola Ry pisze:Okazało się jednak, że żadna droga z naszej mapy nie pokrywa się z rzeczywistością i prawie cały czas szliśmy na wyczucie.
Ciekawe czy mielismy ta sama mape. Ja mialam taka na ktorej stokowka z Zatwarnicy do Studennego biegla jakos zupelnie inaczej niz w rzeczywistosci i wogole za pierwszym podejsciem to nie trafilismy ani na Hulskie czy Krywe i Tworylne bo wedlug mapy mialy lezec przy stokowce
Dżola Ry pisze:Jak czytam tych wszystkich oburzonych, że nad Morskim Okiem, na Łysicy, Na Wielkiej Raczy widzieli tych bezmyślnych turystów, tą głupią stonkę w adidasach, pantoflach, sandałach
Ja tylko szpilkom na takich trasach sie nie moge nadziwowac :shock: Bo to chyba wygodne nie moze byc?

Dżola Ry pisze:to naprawdę podziwiam skuteczność specjalistów od marketingu!
Oni naprawde sa mistrzami od mieszania ludziom w glowach! Teraz sporo ludzi lubiacych gory wiecej energi zuzywa na podniecanie sie nowymi technologiami sprzetu niz planowanie tras i radosc z szerokiej przestrzeni.
Tym chetniej czytam o dawnych wyjazdach gdzie mowiac o zabieranych rzeczach na trase padaja normalne nazwy "dlugi rekaw, cos od deszczu, kapelusik".
Jolu- z twojej relacji po prostu przebija normalnosc i jakis taki spokoj i odpoczynek.. Brak napinania sie i bicia rekordow... cos obecnie coraz rzadziej spotykanego ,wiec tym bardziej majacego ogromna wartosc.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 09 stycznia 2014, 13:58

Wiolcia pisze:Dopisuję się jako kolejna! Mój bieszczadzki początek to 1997 rok, pierwszy wyjazd z plecakami żółtodziobów ze sprzętem z odzysku - stare plecaki rodziców, "górskie" buty mamy, ciężkie śpiwory i równie ciężki kilkuosobowy namiot!
buba pisze:Fajnie wiedziec ze nie tylko nas owczesne Bieszczady wciagnely w swoj klimat!

Mysmy zmieniali czesto miejsce pobytu.. Acz najwiecej czasu w te lata pomieszkiwanlismy w opuszczonym hotelu na gorce w Tarnawie Niznej, nad zabudowaniami nieczynnego Igloopolu i wloczylismy sie po okolicy -
tidżej pisze:Moje Bieszczady zaczęły się w 1986 r. w harcerskim mundurku na miesięcznym obozie w Terebowcu (Ustrzyki Górne) i trwają...
Wiolcia, buba, tidżej - Wy uprawialiście taką prawdziwą bieszczadzką tyrustykę! ! Gdzie mnie/nam się równać do Was? My to snuje osiadłe byliśmy ;) :) Nawet trochę mi zazdrość, że nigdy tak się nie włóczyłam, jak Wy! :)
Wiolcia pisze:przeglądam Twe wspomnienia i ciągnie mnie tam niezmiernie znów, choć obawiam się, że tych moich/naszych Bieszczadów już nie ma...
buba pisze:Nie wiem jakie byly twoje ale moich Bieszczadow juz zdecydowanie nie ma...
Odeszly wraz z kilometrami wyboistych drog, próchniejacymi deskami schronisk czy knajp i owymi turystami zaladowanymi sprzetem z odzysku...
Ja nie jestem taki "ortodox" jak buba, ale Bieszczady już są rzeczywiście inne. Stały się modne, ze względu na swoją dzikość i odludność, a tych dwóch rzeczy, mody i dzikości, pogodzić nie sposób. I ta dzikość została już właściwie tylko legendą...

Nie znaczy to jednak, że góry straciły na urodzie przecież! Jednak klimat spotkań z ludźmi jest już najczęściej inny.
Ale cóż... panta rhei...
buba pisze:Rudbekie na zawsze zostana dla mnie symbolem Bieszczadow, pamietam ze byly wszedzie! a teraz jakos chyba wyginely
A kiedy ostatnio byłaś w Bieszczadach w sierpniu? Bo mnie się wydaje, że rudbekie mają się całkiem dobrze! (Ale też mam braki w pobytach sierpniowych)
buba pisze:Ciekawe czy mielismy ta sama mape. Ja mialam taka na ktorej stokowka z Zatwarnicy do Studennego biegla jakos zupelnie inaczej niz w rzeczywistosci i wogole za pierwszym podejsciem to nie trafilismy ani na Hulskie czy Krywe i Tworylne bo wedlug mapy mialy lezec przy stokowce
Właśnie te okolice były szczególnie źle oznaczone!
buba pisze:Teraz sporo ludzi lubiacych gory wiecej energi zuzywa na podniecanie sie nowymi technologiami sprzetu niz planowanie tras i radosc z szerokiej przestrzeni.
Żeby było jasne - nie mam nic do nowych technologii! Sama z nich korzystam. Gdyby ludzie nie korzystali z postępu technicznego i technologicznego do tej pory siedzielibyśmy na drzewach!
Ale czym innym jest wyprawa na zimowe Rysy, a czym innym wycieczka na Tarnicę czy Śnieżkę w lecie czy (suchej) jesieni!
Chodzi raczej o pewien środowiskowy "przymus", w którym ktoś, kto chodzi w dżinsach, swetrach albo adidasach jest traktowany "z góry".
To mnie drażni.
Ostatnio zmieniony 09 stycznia 2014, 15:42 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Tidżej
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2722
Rejestracja: 15 listopada 2011, 8:35

Post autor: Tidżej » 09 stycznia 2014, 14:12

Dżola Ry pisze:Wy uprawialiście taką prawdziwą bieszczadzką tyrustykę! ! Gdzie mnie/nam się równać do Was?
Z niechęcią muszę się nie zgodzić! Bo cóż to jest prawdziwa bieszczadzka turystyka? Każdy uprawia turystykę po swojemu i dla każdego ta jego turystyka jest prawdziwa. Bieszczadzka czy inna. Ja jestem daleki od takich porównań.
A czy ktoś kto wejdzie na Everest może powiedzieć, że Bieszczady to nie są prawdziwe góry?
Najważniejsza jest pasja poznawania, kontaktu z przyrodą, ludźmi... Pokazywanie tego dzieciom. Działanie! To nas wszystkich tu łączy...
Każdy przeżywa turystykę po swojemu i to w tej wspólnej pasji nas pięknie różni :)

Się rozgadałem... Ale jak ktoś się zastanowi to sens wyłapie :P
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 09 stycznia 2014, 14:26

tidżej pisze:Z niechęcią muszę się nie zgodzić!
Ależ ja też się "nie zgadzam", Tomek ;) Dlatego to napisałam kursywą :) Tak trochę żartobliwie chciałam napisać, że jednak takie plecakowe, młodzieżowe wędrówki mają w sobie ogromny romantyzm i mi trochę żal, że ich właściwie nie mam w życiorysie (teraz nadrabiam! :D)
Ale nie mam też kompleksów z powodu nieco innego charakteru naszych wędrówek :D
tidżej pisze:Najważniejsza jest pasja poznawania, kontaktu z przyrodą, ludźmi... Pokazywanie tego dzieciom. Działanie! To nas wszystkich tu łączy...
Otóż to! :spoko: :D
Awatar użytkownika
Tidżej
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2722
Rejestracja: 15 listopada 2011, 8:35

Post autor: Tidżej » 09 stycznia 2014, 14:37

Dżola Ry pisze:Ależ ja też się "nie zgadzam", Tomek
A to mnie uspokoiłaś :D
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2228
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Post autor: buba » 09 stycznia 2014, 15:37

Dżola Ry pisze:Nie znaczy to jednak, że góry straciły na urodzie przecież!

Gory nie, wszystko inne tak :cry:

Dżola Ry pisze:A kiedy ostatnio byłaś w Bieszczadach w sierpniu? Bo mnie się wydaje, że rudbekie mają się całkiem dobrze! (Ale też mam braki w pobytach sierpniowych)
W poprzednim roku przejazdem, przy drogach nigdzie nie widzialam...
Mam nadzieje sie ze sie myle a ty masz racje
Dżola Ry pisze: Wiolcia, buba, tidżej - Wy uprawialiście taką prawdziwą bieszczadzką tyrustykę! ! Gdzie mnie/nam się równać do Was? My to snuje osiadłe byliśmy :) Nawet trochę mi zazdrość, że nigdy tak się nie włóczyłam, jak Wy! :)
Zalezy jak zdefiniowac prawdziwosc.. Osiadle nieosiadle ale klimat waszych biwakow i wedrowek to czuje sie na odleglosc :jupi:



Dżola Ry pisze:Żeby było jasne - nie mam nic do nowych technologii! Sama z nich korzystam. Gdyby ludzie nie korzystali z postępu technicznego i technologicznego do tej pory siedzielibyśmy na drzewach!
Ale czym innym jest wyprawa na zimowe Rysy, a czym innym wycieczka na Tarnicę czy Śnieżkę w lecie czy (suchej) jesieni!
Chodzi raczej o pewien środowiskowy "przymus", w którym ktoś, kto chodzi w dżinsach, swetrach albo adidasach jest traktowany "z góry".
To mnie drażni.
W samych technologiach nie ma nic zlego, ale w presji aby ich uzywac juz tak. A poza tym cos co jest potrzebne w Himalajach niekoniecznie jest niezbedne na bieszczadzkim spacerze...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
ODPOWIEDZ