01.01.2013 - 31.12.2013 - Moje podsumowanie sezonu 2013
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
01.01.2013 - 31.12.2013 - Moje podsumowanie sezonu 2013
Rok się już definitywnie zakończył, więc pora i na moje podsumowanie minionego sezonu.
Podsumowując swój wcześniejszy sezon miałem nadzieję, że kolejny będzie chociaż odrobinę lepszy w statystykach. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Najpierw przeciągająca się zima, a później jeszcze problemy w pracy, powodowały to że przejechałem mniej kilometrów rowerem rok do roku. Taka tendencja spadkowa trwa już dwa lata. I prawdę powiedziawszy gdyby nie sierpniowa wyprawa rowerowa do Chorwacji, to byłoby całkiem marnie. Jedynie co poprawiło się w statystykach, to pokonane kilometry pieszo
Piesze wędrówki(wybiórczo):
Rozpoczynam zdobyciem Pradziada Doliną Białej Opavy 26.01
08-10.02.2013 Zjazd GS - Babia Góra. Potajemnie wymykam się z bazy by zaliczyć wschód słońca. Niestety niedane mi było tego doświadczyć. Pogoda nie sprzyjała. Tamtego dnia kursowałem góra dół 3 razy aż za ostatnią próbą odrobinę się wypogodziło. Jak było to wszyscy wiedzą
16-17.02.2013 - Góry Stołowe. Dwudniowe łazikowanie z ekipą z Warszawy i okolic.
23.03.2013 - Pasmo Orlika. Jak na razie moja najdłuższa jednodniowa piesza wędrówka po Paśmie Orlika 66,5 km.
11-12.05.2013 Spotkanie Klubowe GS - Góry Orlickie. Pogoda nieszczególna, ale atmosfera na Spotkaniu
22-23.06.2013 - Spotkanie Klubowe - Rudawy Janowickie. Pogoda bardzo dopisała tym razem. Chociaż miałem małe przygody z aurą podczas dojazdu
30.09.2013 - Beskid Żywiecki - Babia Góra. Szczyt zaliczony dwukrotnie. Raz od Krowiarek, a drugi Percią.
14.12.2013 - Pradziad z Przełęczy Videlsky Kriz
25-29.12.2013 - To pięciodniowe Sudeckie tournée. Znajomy wpada na szalony pomysł by w kilka dni zaliczyć kilkadziesiąt szczytów do różnych koron.
25.12 - Pierwszego dnia Zdobywamy: Biskupią Kopę, Kalwarię, Borówkową, Kłodzką Górę, Brzeznica, Fort Ostróg i Górę Wszystkich Świętych.
26.12 - Dzień drugi to Śnieżnik, Kowadło, Smrk, Postawna. Warunki na szlaku niestety pokrzyżowały nasze plany. Tego dnia skróciliśmy trasę i w kompletnie przemoczonym obuwiu wróciliśmy do pensjonatu.
27.12 - Dzień trzeci rozpoczynamy od zaliczenia Rudawca w Górach Bialskich, czyli szczytu, którego nie udało się nam osiągnąć dzień wcześniej. Następnie Góry Bystrzyckie i Jagodna. Przejazd do Zieleńca i wchodzimy na Orlicę. Na koniec wieczorny spacer po części zdrowej w Kudowie i zaliczamy Szczeliniec Wielki w Stołowych.
28.12 - Ten dzień rozpoczynamy od wejścia na Wielką Sowę. Później w kolejności: Włodzicka, Waligóra, Chełmiec, Trójgarb. Na sam koniec spacer po Szczawnie -Zdroju.
29.12 - Rozpoczynamy od zdobycia niewysokiego wzniesienia Sas. Następnie jedziemy w Rudawy Janowickie by wejść na Skalnik. I kolejno Skopiec, Wieżyca, wzgórze Ernesta, Popiel. Na zakończenie wyprawy pozostało zdobycie Ślęży.
Rok kończę zdobyciem w Sylwestra Pradziada od Karlovej Studanki i tradycyjnym już biegiem dookoła wieży w samych slipach
Piesze wędrówki w statystykach:
- liczba przebytych kilometrów - 528,4 km(rok 2012 - 231 km, więc jest progres)
- liczba odbytych wycieczek - 41
A teraz coś o rowerze. Jak pisałem wcześniej zeszły sezon był słabszy, choć bywały już gorsze. Większość wycieczek rowerowych odbywałem po najbliższej okolicy.
Przypomnę kilka ciekawszych wycieczek w skrócie:
02.03 - Góra Świętej Anny i okolice.
13.04 - To pierwsza w sezonie wycieczka z dystansem przekraczającym 200 km. Celem była Sarnowska Góra koło Toszka.
30.04-04.05. - To pierwsza kilkudniowa wyprawa rowerowa. Zapamiętam ją przede wszystkim na bardzo złą aurę oraz liczne defekty sprzętu na trasie.
Dnia pierwszego udaje się dojechać zaledwie do Lublińca. Następnego dnia odwiedzam Częstochowę. Następnie przemierzam rowerowy szlak Orlich Gniazd na Jurze. Kończąc dzień w Ojcowskim Parku Narodowym.
Trzeci dzień wyprawy jest wyjątkowo burzowy. Dochodzą kolejne problemy sprzętowe. Odwiedzam Kraków i Nowy Sącz. Noc spędzam pod mostem
Dzień czwarty to ładna pogoda, ale do czasu... W Pieninach łapie mnie burza. Po przekroczeniu granicy ze Słowacją kolejna i potem jeszcze jedna. Dzień kończę w Ružomberoku.
Dnia piątego postanawiam, że jadę do oporu by dotrzeć dzień wcześniej do domu. Mnożą mi się problemy ze sprzętem. Jakoś jednak udaje się wszystko ogarnąć. Ta wyprawa liczyła 941 km.
15.06 - Do źródeł Odry. W końcu udało się zrealizować pewien plan, który wymyśliłem kilka lat wcześniej.
21.07 - Masyw Śnieżnika. Piękny wschód na szczycie i spotkanie z sudeckimi kozicami
10-25.08 - To pamiętna wyprawa rowerowa do Chorwacji. Odwiedzam 8 państw i pobijam wiele swoich dotychczasowych rekordów.
Pierwszego dnia przemierzam całe terytorium Czech. Na koniec dnia zdobywam szczyt Devin gdzie spędzam noc pod chmurką.
Dnia drugiego przemierzam Austrię i nocuję już w okolicy miasta Sopron na Węgrzech.
Kolejnego dnia psuje się trochę pogoda. Raz pada deszcz, a raz świeci słońce. Jadę ponownie przez Austrię wzdłuż granicy z Węgrami. Na noc rozbijam się już w Słowenii.
Przez kolejny dzień ciągle pada deszcz. Odwiedzam Maribor i Celje.
Dnia piątego robi się piękna pogoda. Fajnie, bo przejeżdżam przez Alpy Julijskie i zdobywam najwyżej położoną drogę szosową na Słowenii.
Kolejny dzień to przejazd do Triestu.
Dnia siódmego docieram nad Adriatyk. Zażywam pierwszej kąpieli na plaży dla nudystów i kontynuuję podróż magistralą adriatycką.
Dzień 8 to kontynuacja podróży wzdłuż Adriatyku. Dnia dziewiątego docieram do Makarskiej skąd zdobywam drugi pod względem wysokości szczyt Chorwacji - Sveti Jure 1762 m
Dzień dziesiąty wyprawy to pora powrotu. Atrakcji nie było wiele w planach, dlatego też trasę tą pokonałem w sześć dni jadąc wschodnią stroną Chorwacji. Przemierzam Węgry zahaczając o Balaton. Później Słowacja i Czechy. Po 15 dniach melduję się w domu po pokonaniu 3079,23 km, czyli średnio 205, 3 km dziennie .
Rowerowo w cyfrach wygląda to tak:
Wystartowałem w 14 wyścigach.
Na półce przybyło 7 nowych pucharów
Wycieczki rowerowe w 2013 r.
- powyżej 50 km - 46
- powyżej 100 km - 25
- powyżej 200 km - 15
- powyżej 300 km - 1
- całkowity dystans pokonany rowerem: 15511,17 km
- najsłabszy miesiąc: marzec - 636,57 km
- najlepszy miesiąc - sierpień - 3587,57 km
- największy dzienny dystans 318,89 km
W roku 2013 miałem styczność z rowerem przez 342 dni.
Udało się zaliczyć 25 razy wschód słońca gdzieś w górach...
W galerii przybyło 77 albumów...
W całym 2013 roku wykonałem 47768 zdjęć.
Podsumowując swój wcześniejszy sezon miałem nadzieję, że kolejny będzie chociaż odrobinę lepszy w statystykach. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Najpierw przeciągająca się zima, a później jeszcze problemy w pracy, powodowały to że przejechałem mniej kilometrów rowerem rok do roku. Taka tendencja spadkowa trwa już dwa lata. I prawdę powiedziawszy gdyby nie sierpniowa wyprawa rowerowa do Chorwacji, to byłoby całkiem marnie. Jedynie co poprawiło się w statystykach, to pokonane kilometry pieszo
Piesze wędrówki(wybiórczo):
Rozpoczynam zdobyciem Pradziada Doliną Białej Opavy 26.01
08-10.02.2013 Zjazd GS - Babia Góra. Potajemnie wymykam się z bazy by zaliczyć wschód słońca. Niestety niedane mi było tego doświadczyć. Pogoda nie sprzyjała. Tamtego dnia kursowałem góra dół 3 razy aż za ostatnią próbą odrobinę się wypogodziło. Jak było to wszyscy wiedzą
16-17.02.2013 - Góry Stołowe. Dwudniowe łazikowanie z ekipą z Warszawy i okolic.
23.03.2013 - Pasmo Orlika. Jak na razie moja najdłuższa jednodniowa piesza wędrówka po Paśmie Orlika 66,5 km.
11-12.05.2013 Spotkanie Klubowe GS - Góry Orlickie. Pogoda nieszczególna, ale atmosfera na Spotkaniu
22-23.06.2013 - Spotkanie Klubowe - Rudawy Janowickie. Pogoda bardzo dopisała tym razem. Chociaż miałem małe przygody z aurą podczas dojazdu
30.09.2013 - Beskid Żywiecki - Babia Góra. Szczyt zaliczony dwukrotnie. Raz od Krowiarek, a drugi Percią.
14.12.2013 - Pradziad z Przełęczy Videlsky Kriz
25-29.12.2013 - To pięciodniowe Sudeckie tournée. Znajomy wpada na szalony pomysł by w kilka dni zaliczyć kilkadziesiąt szczytów do różnych koron.
25.12 - Pierwszego dnia Zdobywamy: Biskupią Kopę, Kalwarię, Borówkową, Kłodzką Górę, Brzeznica, Fort Ostróg i Górę Wszystkich Świętych.
26.12 - Dzień drugi to Śnieżnik, Kowadło, Smrk, Postawna. Warunki na szlaku niestety pokrzyżowały nasze plany. Tego dnia skróciliśmy trasę i w kompletnie przemoczonym obuwiu wróciliśmy do pensjonatu.
27.12 - Dzień trzeci rozpoczynamy od zaliczenia Rudawca w Górach Bialskich, czyli szczytu, którego nie udało się nam osiągnąć dzień wcześniej. Następnie Góry Bystrzyckie i Jagodna. Przejazd do Zieleńca i wchodzimy na Orlicę. Na koniec wieczorny spacer po części zdrowej w Kudowie i zaliczamy Szczeliniec Wielki w Stołowych.
28.12 - Ten dzień rozpoczynamy od wejścia na Wielką Sowę. Później w kolejności: Włodzicka, Waligóra, Chełmiec, Trójgarb. Na sam koniec spacer po Szczawnie -Zdroju.
29.12 - Rozpoczynamy od zdobycia niewysokiego wzniesienia Sas. Następnie jedziemy w Rudawy Janowickie by wejść na Skalnik. I kolejno Skopiec, Wieżyca, wzgórze Ernesta, Popiel. Na zakończenie wyprawy pozostało zdobycie Ślęży.
Rok kończę zdobyciem w Sylwestra Pradziada od Karlovej Studanki i tradycyjnym już biegiem dookoła wieży w samych slipach
Piesze wędrówki w statystykach:
- liczba przebytych kilometrów - 528,4 km(rok 2012 - 231 km, więc jest progres)
- liczba odbytych wycieczek - 41
A teraz coś o rowerze. Jak pisałem wcześniej zeszły sezon był słabszy, choć bywały już gorsze. Większość wycieczek rowerowych odbywałem po najbliższej okolicy.
Przypomnę kilka ciekawszych wycieczek w skrócie:
02.03 - Góra Świętej Anny i okolice.
13.04 - To pierwsza w sezonie wycieczka z dystansem przekraczającym 200 km. Celem była Sarnowska Góra koło Toszka.
30.04-04.05. - To pierwsza kilkudniowa wyprawa rowerowa. Zapamiętam ją przede wszystkim na bardzo złą aurę oraz liczne defekty sprzętu na trasie.
Dnia pierwszego udaje się dojechać zaledwie do Lublińca. Następnego dnia odwiedzam Częstochowę. Następnie przemierzam rowerowy szlak Orlich Gniazd na Jurze. Kończąc dzień w Ojcowskim Parku Narodowym.
Trzeci dzień wyprawy jest wyjątkowo burzowy. Dochodzą kolejne problemy sprzętowe. Odwiedzam Kraków i Nowy Sącz. Noc spędzam pod mostem
Dzień czwarty to ładna pogoda, ale do czasu... W Pieninach łapie mnie burza. Po przekroczeniu granicy ze Słowacją kolejna i potem jeszcze jedna. Dzień kończę w Ružomberoku.
Dnia piątego postanawiam, że jadę do oporu by dotrzeć dzień wcześniej do domu. Mnożą mi się problemy ze sprzętem. Jakoś jednak udaje się wszystko ogarnąć. Ta wyprawa liczyła 941 km.
15.06 - Do źródeł Odry. W końcu udało się zrealizować pewien plan, który wymyśliłem kilka lat wcześniej.
21.07 - Masyw Śnieżnika. Piękny wschód na szczycie i spotkanie z sudeckimi kozicami
10-25.08 - To pamiętna wyprawa rowerowa do Chorwacji. Odwiedzam 8 państw i pobijam wiele swoich dotychczasowych rekordów.
Pierwszego dnia przemierzam całe terytorium Czech. Na koniec dnia zdobywam szczyt Devin gdzie spędzam noc pod chmurką.
Dnia drugiego przemierzam Austrię i nocuję już w okolicy miasta Sopron na Węgrzech.
Kolejnego dnia psuje się trochę pogoda. Raz pada deszcz, a raz świeci słońce. Jadę ponownie przez Austrię wzdłuż granicy z Węgrami. Na noc rozbijam się już w Słowenii.
Przez kolejny dzień ciągle pada deszcz. Odwiedzam Maribor i Celje.
Dnia piątego robi się piękna pogoda. Fajnie, bo przejeżdżam przez Alpy Julijskie i zdobywam najwyżej położoną drogę szosową na Słowenii.
Kolejny dzień to przejazd do Triestu.
Dnia siódmego docieram nad Adriatyk. Zażywam pierwszej kąpieli na plaży dla nudystów i kontynuuję podróż magistralą adriatycką.
Dzień 8 to kontynuacja podróży wzdłuż Adriatyku. Dnia dziewiątego docieram do Makarskiej skąd zdobywam drugi pod względem wysokości szczyt Chorwacji - Sveti Jure 1762 m
Dzień dziesiąty wyprawy to pora powrotu. Atrakcji nie było wiele w planach, dlatego też trasę tą pokonałem w sześć dni jadąc wschodnią stroną Chorwacji. Przemierzam Węgry zahaczając o Balaton. Później Słowacja i Czechy. Po 15 dniach melduję się w domu po pokonaniu 3079,23 km, czyli średnio 205, 3 km dziennie .
Rowerowo w cyfrach wygląda to tak:
Wystartowałem w 14 wyścigach.
Na półce przybyło 7 nowych pucharów
Wycieczki rowerowe w 2013 r.
- powyżej 50 km - 46
- powyżej 100 km - 25
- powyżej 200 km - 15
- powyżej 300 km - 1
- całkowity dystans pokonany rowerem: 15511,17 km
- najsłabszy miesiąc: marzec - 636,57 km
- najlepszy miesiąc - sierpień - 3587,57 km
- największy dzienny dystans 318,89 km
W roku 2013 miałem styczność z rowerem przez 342 dni.
Udało się zaliczyć 25 razy wschód słońca gdzieś w górach...
W galerii przybyło 77 albumów...
W całym 2013 roku wykonałem 47768 zdjęć.
Robert J pisze:liczba przebytych kilometrów - 528,4 km(rok 2012 - 231 km, więc jest progres)
- liczba odbytych wycieczek - 41
Wystartowałem w 14 wyścigach.
Na półce przybyło 7 nowych pucharów
- całkowity dystans pokonany rowerem: 15511,17 km
W roku 2013 miałem styczność z rowerem przez 342 dni.
Udało się zaliczyć 25 razy wschód słońca gdzieś w górach...
W galerii przybyło 77 albumów...
W całym 2013 roku wykonałem 47768 zdjęć.
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Re: 01.01.2013 - 31.12.2013 - Moje podsumowanie sezonu 2013
tyle to ja przejechałem samochodem w 2013 szacunRobert J pisze:
- całkowity dystans pokonany rowerem: 15511,17 km
-
- Turysta
- Posty: 547
- Rejestracja: 24 lipca 2010, 21:38
- Kontakt:
Więc nie pozostaje Ci nic innego jak dążyć do tego co postanowiłeś w swoim podsumowaniu - zacząć robić samemu zdjęciaGrochu pisze:Tjaaaa........ja wykonałem jakieś: 47,768
Szczerze powiedziawszy jest słabo z tymi statystykami. Jedynie w pieszych wędrówkach jest lepiej i to o niemal 300 kmtidżej pisze:Robert J powiedział/-a:
liczba przebytych kilometrów - 528,4 km(rok 2012 - 231 km, więc jest progres)
- liczba odbytych wycieczek - 41
Wystartowałem w 14 wyścigach.
Na półce przybyło 7 nowych pucharów
- całkowity dystans pokonany rowerem: 15511,17 km
W roku 2013 miałem styczność z rowerem przez 342 dni.
Udało się zaliczyć 25 razy wschód słońca gdzieś w górach...
W galerii przybyło 77 albumów...
W całym 2013 roku wykonałem 47768 zdjęć.
W 2012 roku miałem ponad 17 tyś., a w 2011 ponad 20 tyś. Chyba się starzejęmark65 pisze:tyle to ja przejechałem samochodem w 2013 szacun
Ja również się cieszę z tego powoduspacerowicz pisze:Po raz kolejny powtórzę: wariat Jesteś, ale takich potrzeba wielka jest! Cieszę się na spotkanie w Jesenikach
Nie przesadzaj. Chciałbym napisać, że nie o ilość tu przecież chodzi, ale Twoje statystyki powalają. Skoro więcej chodziłeś to też musiałeś mniej jeździć Połączenie tego wszystkiego daje obraz Twojej sporej aktywności przypieczętowany świetnymi fotkamiRobert J pisze:Szczerze powiedziawszy jest słabo z tymi statystykami.
Po chwili odzyskałem mowę, więc gratuluję udanego roku!
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1071
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
No przecie zacząłemRobert J pisze:Grochu powiedział/-a:
Tjaaaa........ja wykonałem jakieś: 47,768
Więc nie pozostaje Ci nic innego jak dążyć do tego co postanowiłeś w swoim podsumowaniu - zacząć robić samemu zdjęcia
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
Zaszalałeś. Dla mnie ten dystans to dwie porządne wycieczki.23.03.2013 - Pasmo Orlika. Jak na razie moja najdłuższa jednodniowa piesza wędrówka po Paśmie Orlika 66,5 km.
A rower - jak widać często lepszy jest od auta. Można szybko i praktycznie w każdym miejscu się zatrzymać, by sfocić fajne miejsce.
Ale żeby pochodzić to przeważnie musiałem podjechać gdzieś rowerem. Potem wychodzi, że jednego dnia zaliczałem dwie wycieczki. Raz rowerem, a dwa pieszotidżej pisze:Skoro więcej chodziłeś to też musiałeś mniej jeździć
tidżej pisze:Po chwili odzyskałem mowę, więc gratuluję udanego roku!
Jak widać, sprocketa też zatkałosprocket73 pisze:
No i tak trzymajGrochu pisze:No przecie zacząłem
Mam zamiar poprawić to osiągnięcie w tym sezoniewłodarz pisze:Zaszalałeś. Dla mnie ten dystans to dwie porządne wycieczki.
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22