1950-2050 - Cały Świat - Ciekawe miejsca noclegowe
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
1950-2050 - Cały Świat - Ciekawe miejsca noclegowe
Zachecona wieloma ciekawymi wpisami w podsumowaniu Joli postanowilam zalozyc ten wątek.
Mam nadzieje ze forumowicze zechca podzielic sie swoimi zdjeciami czy wspomnieniami z noclegow w miejscach nietypowych, nieprzewidzianych, spontanicznych i na dlugo zapadajacych w pamiec.
Na poczatek cos ode mnie:
Najbardziej nietypowy nocleg to chyba ten na dworcu w Sanoku. (z Sanoka nie dalo sie wydostac pociagiem miedzy godzina 18 a 4 rano (zarowno na Ukraine jak i w kierunku Rzeszowa), dlatego spedzilismy na tym dworcu kilka nocy, chyba gdzies z 6-7 razy tam spalismy. Zwykle spalismy po prostu na ławkach ale raz bylo zimno wiec rozbilismy namiot.
Nikt sie w nocy nie krecil kolo namiotu, ale musiala nas przyuwazyc z wiaduktu jakas skretyniala babka bo zadzwonila na policje i nas odwiedzili o 3 rano.. na szczescie byli bardzo sympatyczni, ale zawsze czlowiek jest zly jak go ktos zbudzi w nocy
Kilka ciekawych noclegow mielismy tez podczas wyjazdu na Podlasie w 2004 roku, tam praktycznie kazdy nocleg przynosil jakies ciekawe wrazenia:
- chcielismy zanocowac gdzies w Bialowiezy, ale cala miejscowsc nam sie niezbyt udala, wiec postanowilismy isc na obrzeza, tam gdzie na mapie sa znaczone łąki.. ale jak doszlismy do tych łąk okazalo sie ze sa to bagna! a wlasnie szla burza wiec mielismy motywacje znalezc nocleg w miare szybko.. jedynym niezabagnionym miejscem byl taki dziwny wał.. wiec postawilismy tam namioty.. ledwo co sie schowalismy to rozszalala sie burza.. w pewnym momencie kolega stwierdzil ze cos go uwiera w plecy, cos bardzo twarde i dlugie przez caly namiot, zajrzelismy do przedsionka, rozkopalismy trawe i dziwny przedmiot okazal sie szyna kolejowa! a nasz wał to byl po porstu stary nasyp. Dziwnie sie spi podczas burzy ze swiadomoscia metalowej szyny pod plecami
-nastepny nocleg rozbilismy juz po ciemku w lesie pod Mikłaszewem, w nocy obudzil nas gwizd pociagu i swiatla lokomotywy doslownie 10m przed naszym namiotem, doslownie nie wiedzielimsy co sie stalo, przeciez tym razem nie rozbilismy sie na torach! ale w ostatniej prawie chwili pociag skrecil, jak sie okazalo jakies 5-10m od nas byl zakret torow kolejowych, cala noc nam jezdzily pociagi z gazem z bialorusi
- jeden nocleg tez byl w jakiejs osadzie na skraju Puszczy Bialowieskiej, postawilismy namiot przy domu, gospodarze pozwolili nam korzystac z lazienki, kuchni, lodowki, ogrodu, a sami wsiedli w auto i pojechali do Bialegostoku, zosatwili nam caly otwarty dom..
-fajny byl rowniez nocleg w Cisowce na bagnach, jest taka stacyjka wsrod bagien, idzie sie do niej przez groble na jeziorze Siemianowka a dalej jest juz tylko Bialorus namiot stawialismy tam gdzie na mapie praktycznie bylo znaczone juz jezioro, ale udalo nam sie znalezc jakies 2na 2m suchego gruntu.. noc byla niesamowita, opary znad bagien, skrzeczace ptaki, dziwne swiatla na bagnach, wielki czerwony ksiezyc i oczywiscie nocne pociagi z gazem.. co dziwne, niektore na zgaszonych swiatlach..
- w Świsłoczanach miejscowi nam mowili zeby nie rozbijac sie na gorce bo tam bylo grodzisko.. nie posluchalismy ich bo stamtad byl takie ladny widok.. cala noc cos nam lazilo wokol, dzwiek lamanych grubych galezi (nie wiem czlowiek byl mogl tyle halasu zrobic), szeleszczenie lisci i sapanie.. jak wychodzilismy z namiotu aby sie rozejrzec dzwieki cichly..jakby to cos stalo i sie nam przygladalo, po czym znow obchodzilo nas dookola trzaskajac galeziami, wdychalo i znow przystawalo..
Połonina Borżawa- miejsce namiotowe z sala telewizyjna
Wybrzeze Morza Azowskiego, tzw. 'Generalskie plaze" miedzy wioska Kurotnoje i Zolotoje, 30km dzikich plaz, tereny bez wsi czy jakiegokolwiek innego zagospodarowania z racji ze jeszcze niedawno stanowily obszar zamkniety ze wzgledu na poligon
W nocy zaczelam sie bac sie zrobi sie przyplyw i nas podmyje... Aha! i byl to poki co jedyny raz kiedy rozbiajalismy namiot nie na trawie, piasku, ziemi- tylko w mniej lub bardziej pokruszonych muszelkach!
Jako ze śledzie w muszelkach trzymaja slabo a wiatr byl dosc silny trzeba bylo namiot "ufortyfikowac"
Kinburnska Kosa-sam koniuszek, chersonska oblast, Ukraina
barakobar polaczony z barowa wiata. Odleglosc namiot- dystrybutor z piwem ok. 1m
Eliminuje sie rowniez sytuacje ze ktos po wyczerpujacej imprezie w barze nie moze odnalezc drogi do namiotu
Mam nadzieje ze forumowicze zechca podzielic sie swoimi zdjeciami czy wspomnieniami z noclegow w miejscach nietypowych, nieprzewidzianych, spontanicznych i na dlugo zapadajacych w pamiec.
Na poczatek cos ode mnie:
Najbardziej nietypowy nocleg to chyba ten na dworcu w Sanoku. (z Sanoka nie dalo sie wydostac pociagiem miedzy godzina 18 a 4 rano (zarowno na Ukraine jak i w kierunku Rzeszowa), dlatego spedzilismy na tym dworcu kilka nocy, chyba gdzies z 6-7 razy tam spalismy. Zwykle spalismy po prostu na ławkach ale raz bylo zimno wiec rozbilismy namiot.
Nikt sie w nocy nie krecil kolo namiotu, ale musiala nas przyuwazyc z wiaduktu jakas skretyniala babka bo zadzwonila na policje i nas odwiedzili o 3 rano.. na szczescie byli bardzo sympatyczni, ale zawsze czlowiek jest zly jak go ktos zbudzi w nocy
Kilka ciekawych noclegow mielismy tez podczas wyjazdu na Podlasie w 2004 roku, tam praktycznie kazdy nocleg przynosil jakies ciekawe wrazenia:
- chcielismy zanocowac gdzies w Bialowiezy, ale cala miejscowsc nam sie niezbyt udala, wiec postanowilismy isc na obrzeza, tam gdzie na mapie sa znaczone łąki.. ale jak doszlismy do tych łąk okazalo sie ze sa to bagna! a wlasnie szla burza wiec mielismy motywacje znalezc nocleg w miare szybko.. jedynym niezabagnionym miejscem byl taki dziwny wał.. wiec postawilismy tam namioty.. ledwo co sie schowalismy to rozszalala sie burza.. w pewnym momencie kolega stwierdzil ze cos go uwiera w plecy, cos bardzo twarde i dlugie przez caly namiot, zajrzelismy do przedsionka, rozkopalismy trawe i dziwny przedmiot okazal sie szyna kolejowa! a nasz wał to byl po porstu stary nasyp. Dziwnie sie spi podczas burzy ze swiadomoscia metalowej szyny pod plecami
-nastepny nocleg rozbilismy juz po ciemku w lesie pod Mikłaszewem, w nocy obudzil nas gwizd pociagu i swiatla lokomotywy doslownie 10m przed naszym namiotem, doslownie nie wiedzielimsy co sie stalo, przeciez tym razem nie rozbilismy sie na torach! ale w ostatniej prawie chwili pociag skrecil, jak sie okazalo jakies 5-10m od nas byl zakret torow kolejowych, cala noc nam jezdzily pociagi z gazem z bialorusi
- jeden nocleg tez byl w jakiejs osadzie na skraju Puszczy Bialowieskiej, postawilismy namiot przy domu, gospodarze pozwolili nam korzystac z lazienki, kuchni, lodowki, ogrodu, a sami wsiedli w auto i pojechali do Bialegostoku, zosatwili nam caly otwarty dom..
-fajny byl rowniez nocleg w Cisowce na bagnach, jest taka stacyjka wsrod bagien, idzie sie do niej przez groble na jeziorze Siemianowka a dalej jest juz tylko Bialorus namiot stawialismy tam gdzie na mapie praktycznie bylo znaczone juz jezioro, ale udalo nam sie znalezc jakies 2na 2m suchego gruntu.. noc byla niesamowita, opary znad bagien, skrzeczace ptaki, dziwne swiatla na bagnach, wielki czerwony ksiezyc i oczywiscie nocne pociagi z gazem.. co dziwne, niektore na zgaszonych swiatlach..
- w Świsłoczanach miejscowi nam mowili zeby nie rozbijac sie na gorce bo tam bylo grodzisko.. nie posluchalismy ich bo stamtad byl takie ladny widok.. cala noc cos nam lazilo wokol, dzwiek lamanych grubych galezi (nie wiem czlowiek byl mogl tyle halasu zrobic), szeleszczenie lisci i sapanie.. jak wychodzilismy z namiotu aby sie rozejrzec dzwieki cichly..jakby to cos stalo i sie nam przygladalo, po czym znow obchodzilo nas dookola trzaskajac galeziami, wdychalo i znow przystawalo..
Połonina Borżawa- miejsce namiotowe z sala telewizyjna
Wybrzeze Morza Azowskiego, tzw. 'Generalskie plaze" miedzy wioska Kurotnoje i Zolotoje, 30km dzikich plaz, tereny bez wsi czy jakiegokolwiek innego zagospodarowania z racji ze jeszcze niedawno stanowily obszar zamkniety ze wzgledu na poligon
W nocy zaczelam sie bac sie zrobi sie przyplyw i nas podmyje... Aha! i byl to poki co jedyny raz kiedy rozbiajalismy namiot nie na trawie, piasku, ziemi- tylko w mniej lub bardziej pokruszonych muszelkach!
Jako ze śledzie w muszelkach trzymaja slabo a wiatr byl dosc silny trzeba bylo namiot "ufortyfikowac"
Kinburnska Kosa-sam koniuszek, chersonska oblast, Ukraina
barakobar polaczony z barowa wiata. Odleglosc namiot- dystrybutor z piwem ok. 1m
Eliminuje sie rowniez sytuacje ze ktos po wyczerpujacej imprezie w barze nie moze odnalezc drogi do namiotu
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Miałbym parę ciekawych historii , ale nie udokumentowanych niestety zdjęciami. To były inne czasy . Zwykłym aparatem można było zrobić niewiele zdjęć , a ja nigdy do fanów fotografii nie należałem. Miałem takiego Starta z lustrzanką po tacie . Format 6x9. Ale to był klamot więc raczej nie targałem go często na wypady , bo łatwo mógł się umoczyć w czasie np. wywrotki żaglówki. Wiec nie wiem czy te historie warto opisywać , bo nie ma żadnych zdjęć . Pozostały tylko wspomnienia
" Na życiu trzeba się znać..." Feliks Raptus
jasne ze warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!mariuszg pisze:Wiec nie wiem czy te historie warto opisywać , bo nie ma żadnych zdjęć . Pozostały tylko wspomnienia
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
No więc :
1. Nocleg w areszcie SOK na dworcu w Ełku. Jechaliśmy z kumplami z Augustowa do Rucianego N. ( to było chyba w roku 1983 ) . Na pociąg osobowy musielibyśmy czekać jakieś 3 godz. więc postanowiliśmy skorzystać z otwartej platformy kolejowej pociągu towarowego. Naczytał się człowiek ongiś Londona Dojechaliśmy tylko do Ełku gdzie czekali już na nas SKO-iści. I skończyło się aresztem. Na szczęście zawiadowca stacji był w porządku i postanowił nie składać meldunku. Tylko nas zdrowo ochrzanił
2. Na pokładzie Omegi , w śluzie w Guziance. To miało być ostatnie otwarcie. Operator nas wpuścił , zamknął śluzę ,a następnie pogrążył się w pijackim śnie Mogliśmy oczywiście wydostać się na zewnątrz , ale był strach zostawić łódź samą bo gość w każdej chwili mógł się obudzić i otworzyć śluzę. Bez załogi mogło to by się skończyć uszkodzeniem poszycia.
3. Na dachu kiosku ruchu przy Placu Wolności w Poznaniu. To był element mitingu Pomarańczowej Alternatywy. Musieliśmy wleźć na ten kiosk jeszcze o ciemku , tak aby rano ludzie zdążający do pracy mogli ujrzeć stosowny , antypaństwowy transparent. W pobliżu zaczął się kręcić się patrol , więc trzeba było położyć się płasko na dachu i poczekać aż sobie pójdą. Pamiętam , że chyba przysnąłem . Mogliśmy zejść i zwiać po jakiś 2 godzinach.
Lida miała bardziej egzotyczne przypadki . Pierwszy to jak już wspomniałem przygotowanie do noclegu pod namiotem na środku ronda w pewnym duńskim miasteczku. Do noclegu jednak nie doszło , ale namiot rozbić zdążyły
Dalej : Rok później , też w Danii po ciemku skręciły w las i rozbiły namiot nad jakimś stawkiem w krzakach. W nocy coś strasznie się darło, jakby ktoś zarzynał dzieciaka. Rankiem okazało się, że to był ścisły rezerwat . Siedlisko jakiegoś chronionego ptaszyska. Szczęście , że nie napatoczyli się strażnicy , bo skończyłoby się to ogromną grzywną.
No i trzeci przypadek : nocleg pod kaloryferem , w kiblu na lotnisku w Sofii. Bez pieniędzy i jedzenia. Akurat służby bułgarskie miały taki sobie kaprys i nie dopuszczały do odprawy przed odlotem podróżujących z Turcji Polaków. Z Lidą podzieliła się wtedy jedzeniem taka mała , zasuszona , ubrana na czarno staruszka Bułgarka. A Lida , jak to kobieta wydała wcześniej ostatnie lewy na jakiś gówniany , elektryczny grill , którego zresztą nigdy nie dałem rady złożyć do kupy. pomijając to , ze wg. tabliczki znamionowej ów grill miał pobierać 1,4 kW mocy.
Wniosek : nigdy nie wydawaj ostatnich pieniędzy , nawet jeśli wiesz , że w kraju i tak będą g...o warte. Był rok 1988
1. Nocleg w areszcie SOK na dworcu w Ełku. Jechaliśmy z kumplami z Augustowa do Rucianego N. ( to było chyba w roku 1983 ) . Na pociąg osobowy musielibyśmy czekać jakieś 3 godz. więc postanowiliśmy skorzystać z otwartej platformy kolejowej pociągu towarowego. Naczytał się człowiek ongiś Londona Dojechaliśmy tylko do Ełku gdzie czekali już na nas SKO-iści. I skończyło się aresztem. Na szczęście zawiadowca stacji był w porządku i postanowił nie składać meldunku. Tylko nas zdrowo ochrzanił
2. Na pokładzie Omegi , w śluzie w Guziance. To miało być ostatnie otwarcie. Operator nas wpuścił , zamknął śluzę ,a następnie pogrążył się w pijackim śnie Mogliśmy oczywiście wydostać się na zewnątrz , ale był strach zostawić łódź samą bo gość w każdej chwili mógł się obudzić i otworzyć śluzę. Bez załogi mogło to by się skończyć uszkodzeniem poszycia.
3. Na dachu kiosku ruchu przy Placu Wolności w Poznaniu. To był element mitingu Pomarańczowej Alternatywy. Musieliśmy wleźć na ten kiosk jeszcze o ciemku , tak aby rano ludzie zdążający do pracy mogli ujrzeć stosowny , antypaństwowy transparent. W pobliżu zaczął się kręcić się patrol , więc trzeba było położyć się płasko na dachu i poczekać aż sobie pójdą. Pamiętam , że chyba przysnąłem . Mogliśmy zejść i zwiać po jakiś 2 godzinach.
Lida miała bardziej egzotyczne przypadki . Pierwszy to jak już wspomniałem przygotowanie do noclegu pod namiotem na środku ronda w pewnym duńskim miasteczku. Do noclegu jednak nie doszło , ale namiot rozbić zdążyły
Dalej : Rok później , też w Danii po ciemku skręciły w las i rozbiły namiot nad jakimś stawkiem w krzakach. W nocy coś strasznie się darło, jakby ktoś zarzynał dzieciaka. Rankiem okazało się, że to był ścisły rezerwat . Siedlisko jakiegoś chronionego ptaszyska. Szczęście , że nie napatoczyli się strażnicy , bo skończyłoby się to ogromną grzywną.
No i trzeci przypadek : nocleg pod kaloryferem , w kiblu na lotnisku w Sofii. Bez pieniędzy i jedzenia. Akurat służby bułgarskie miały taki sobie kaprys i nie dopuszczały do odprawy przed odlotem podróżujących z Turcji Polaków. Z Lidą podzieliła się wtedy jedzeniem taka mała , zasuszona , ubrana na czarno staruszka Bułgarka. A Lida , jak to kobieta wydała wcześniej ostatnie lewy na jakiś gówniany , elektryczny grill , którego zresztą nigdy nie dałem rady złożyć do kupy. pomijając to , ze wg. tabliczki znamionowej ów grill miał pobierać 1,4 kW mocy.
Wniosek : nigdy nie wydawaj ostatnich pieniędzy , nawet jeśli wiesz , że w kraju i tak będą g...o warte. Był rok 1988
" Na życiu trzeba się znać..." Feliks Raptus
Tak na szybko, co mi się przypomiało:
1. Noc Sylwestrowa pod kościołem w Bielsku https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
Cały opis wycieczki można przeczytać w relacji viewtopic.php?t=5012
2. Babia Góra- mój pierwszy nocleg pod chmurką. Piękny zachód i wschód słońca, gwieździste niebo... Samego miejsca noclegowego niestety nie sfotografowałem https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
3. Lotnisko w Madrycie. Niezapomniana przygoda wynikająca z ludzkiego błędu... Wspominam pozytywnie
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
4. Schronisko na Stożku. Niby nic ciekawego, ale za free...
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
5. Krywań- a właściwie piękna gwieździsta noc oraz cudowny, urodzinowy wschód słońca
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
6. Morawski Kras- czyli pobudka w środku nocy przez... właściwie dokładnie nie wiem kogo. Więcej w opisie pod zdjęciem: https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
7. Norwegia-Moss-plac zabaw
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
8. Anglia, Lake District, kolejny nocleg pod kościołem
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
9. Masyw Ślęży, również pod kościołem.
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
Wszystkie noclegi wspominam bardzo pozytywnie, mimo, że podczas niektórych troszkę się zmarzło
1. Noc Sylwestrowa pod kościołem w Bielsku https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
Cały opis wycieczki można przeczytać w relacji viewtopic.php?t=5012
2. Babia Góra- mój pierwszy nocleg pod chmurką. Piękny zachód i wschód słońca, gwieździste niebo... Samego miejsca noclegowego niestety nie sfotografowałem https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
3. Lotnisko w Madrycie. Niezapomniana przygoda wynikająca z ludzkiego błędu... Wspominam pozytywnie
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
4. Schronisko na Stożku. Niby nic ciekawego, ale za free...
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
5. Krywań- a właściwie piękna gwieździsta noc oraz cudowny, urodzinowy wschód słońca
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
6. Morawski Kras- czyli pobudka w środku nocy przez... właściwie dokładnie nie wiem kogo. Więcej w opisie pod zdjęciem: https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
7. Norwegia-Moss-plac zabaw
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
8. Anglia, Lake District, kolejny nocleg pod kościołem
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
9. Masyw Ślęży, również pod kościołem.
https://plus.google.com/u/0/photos/1097 ... 4908094590
Wszystkie noclegi wspominam bardzo pozytywnie, mimo, że podczas niektórych troszkę się zmarzło
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Tak się składa, że kilka dni temu obchodziliśmy Światowy Dzień Spania w Miejscach Publicznych, więc doskonale wstrzeliłaś się z tym tematem
Z tej samej okazji na moim blogu pojawił się post o najciekawszych noclegach, z których część przedstawiam poniżej. Po resztę zapraszam tutaj
Nocleg kilka metrów od brzegu Morza Czerwonego w Izraelu. Położyliśmy się na podeście nieczynnego baru. Rano przyszedł właściciel i zamiast oczekiwanego przez nas niemiłego upomnienia, zapytał jak się spało i czy nie zmarzliśmy, po czym życzył miłego dnia. Zdjęcie zrobione nad ranem ze śpiwora.
Nocleg w ambonie myśliwskiej. Tu, w Bieszczadach, ale patent wykorzystany był także przy francuskiej autostradzie.
Nocleg w jednej z jamek w tureckiej Kapadocji.
Noclegów w samochodach dostawczych było wiele. W kabinach, pakach i naczepach. Tutaj, na workach z wapnem.
Grudniowa noc na nieogrzewanym dworcu autobusowym w Kutaisi, w Gruzji. Było tak zimno, że nad ranem cieszyłem się, że jeszcze trzęsę się z zimna, bo brak drgawek oznaczałby początki hipotermii.
Piran, Słowenia - nocleg pod wieżą miejską. Nad ranem obudziły mnie szmery przy plecakach. Podnoszę głowę, a tam kot... z myszą w zębach.
Z tej samej okazji na moim blogu pojawił się post o najciekawszych noclegach, z których część przedstawiam poniżej. Po resztę zapraszam tutaj
Nocleg kilka metrów od brzegu Morza Czerwonego w Izraelu. Położyliśmy się na podeście nieczynnego baru. Rano przyszedł właściciel i zamiast oczekiwanego przez nas niemiłego upomnienia, zapytał jak się spało i czy nie zmarzliśmy, po czym życzył miłego dnia. Zdjęcie zrobione nad ranem ze śpiwora.
Nocleg w ambonie myśliwskiej. Tu, w Bieszczadach, ale patent wykorzystany był także przy francuskiej autostradzie.
Nocleg w jednej z jamek w tureckiej Kapadocji.
Noclegów w samochodach dostawczych było wiele. W kabinach, pakach i naczepach. Tutaj, na workach z wapnem.
Grudniowa noc na nieogrzewanym dworcu autobusowym w Kutaisi, w Gruzji. Było tak zimno, że nad ranem cieszyłem się, że jeszcze trzęsę się z zimna, bo brak drgawek oznaczałby początki hipotermii.
Piran, Słowenia - nocleg pod wieżą miejską. Nad ranem obudziły mnie szmery przy plecakach. Podnoszę głowę, a tam kot... z myszą w zębach.
dawno temu dwa razy spałem na ławce na jednym z głównych deptaków Wiednia - na Graben. Normalnie nocowaliśmy w akademiku w Bratysławie (noclegi były wówczas śmiesznie tanie), a do Wiednia dojeżdżało się pociągiem.
Początkowo próbowałem spać pod jedną z bram Hofburga, ale tam się ciągle kręciła jakaś ochrona, więc przenieśliśmy się właśnie na Graben, obok wielkiej fontanny. W nocy mijali nas ludzie i, widząc, że akurat się budzę, życzyli Gute Nacht, przejeżdżała policja kilka razy, ale nikt się nie czepiał. Rok później znowu nocleg na Graben, tym razem na ławce między jakimiś doniczkami z palmami. Tym razem nie byliśmy sami, ławkę dalej chrapała jakaś babka, zmęczona bodajże winem Fajnie było świtem widzieć, jak otwierają się żaluzje pierwszych piekarni i cukierni, pierwsi ludzie wyprowadzają psy itp.
Miło wspominam też nocleg na ławce pod supermarketem w norweskim Lom. Przyjechaliśmy autobusem o północy, a bus pod schronisko było dopiero po 8 rano, więc "rozbiliśmy się" obok sklepu. Chyba najlepiej się tam wyspałem podczas całego wyjazdu
Niezapomniane były też ubiegłoroczne noclegi na tratwie biebrzańskiej
Początkowo próbowałem spać pod jedną z bram Hofburga, ale tam się ciągle kręciła jakaś ochrona, więc przenieśliśmy się właśnie na Graben, obok wielkiej fontanny. W nocy mijali nas ludzie i, widząc, że akurat się budzę, życzyli Gute Nacht, przejeżdżała policja kilka razy, ale nikt się nie czepiał. Rok później znowu nocleg na Graben, tym razem na ławce między jakimiś doniczkami z palmami. Tym razem nie byliśmy sami, ławkę dalej chrapała jakaś babka, zmęczona bodajże winem Fajnie było świtem widzieć, jak otwierają się żaluzje pierwszych piekarni i cukierni, pierwsi ludzie wyprowadzają psy itp.
Miło wspominam też nocleg na ławce pod supermarketem w norweskim Lom. Przyjechaliśmy autobusem o północy, a bus pod schronisko było dopiero po 8 rano, więc "rozbiliśmy się" obok sklepu. Chyba najlepiej się tam wyspałem podczas całego wyjazdu
Niezapomniane były też ubiegłoroczne noclegi na tratwie biebrzańskiej
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Oooo! To Morze Czerwone naprawdę jest czerwone!Snufkin pisze:Nocleg kilka metrów od brzegu Morza Czerwonego w Izraelu.
To było naprawdę mocne!Pudelek pisze:Niezapomniane były też ubiegłoroczne noclegi na tratwie biebrzańskiej
buba, świetny ten namiot na dworcu!
Ciekawe o co chodziło z tym telewizorem? Komu się go chciało tachać gdzieś w góry? Jak daleko było do ludzkich osad?
Niezłe ziółko było z Ciebie, Lida! Jak to pięknie poznajemy różne swoje obliczamariuszg pisze:Lida miała bardziej egzotyczne przypadki
Ta miejscówka szczególnie mi się podoba!Tomek.P pisze: Norwegia-Moss-plac zabaw
Jakichś zdjęć z naszych noclegów przyczepą poszukam później, teraz opowiem o noclegu z prehistorii
Byłam w podstawówce na obozie wędrownym po Lubelszczyźnie. Trasy nie pamiętam, wiem, że były na niej Nałęczów, Puławy, Kazimierz Dolny. Nocowaliśmy w szkołach.
Obóz już dobiegał końca. Tego dnia szliśmy z Wąwolnicy do Rąblowa. Przeszliśmy już większą część trasy przewidzianej na ten dzień, i właśnie zbieraliśmy się z jakiejś łąki po posiłku (samodzielnie przygotowanym, jak zawsze), gdy zatrzymał się (zatrzymywany przez jednego z moich kolegów) taki samochód ciężarowy przystosowany do przewozu pracowników np. na budowy.
Kierowca zaproponował podwiezienie całej grupy.
Nasze opiekunki trochę się wahały, ale było już dość późno, to był już 12 dzień naszej wędrówki, my się bardzo ucieszyliśmy z takiej przejażdżki więc dały się skusić.
Jedna wsiadła do szoferki z kierowcą, druga z nami na pakę.
Jechało się super!
Ale w pewnym momencie zobaczyliśmy tablicę "Kazimierz Dolny" Jak to?! Przecież do Kazimierza mamy dojść następnego dnia! Ostatniego dnia naszego obozu!
Okazało się, że kierowca nie zrozumiał, że my chcemy dojechać tylko do Rąblowa (usłyszał, że obóz kończymy w Kazimierzu, nie zrozumiał, że następnego dnia), a opiekunka, przekonana, że on o tym wie, zagadała się i nie zwracała uwagi na to, gdzie jesteśmy.
Kierowca nas wysadził i pojechał w swoją stronę, a nam trasa z ok 6 km wydłużyła się do 12!
Gdy doszliśmy do tego Rąblowa było ok 21.00, a może i później. Szkoła zamknięta. Opiekunki zaczęły lokalizować, gdzie mieszka woźny. Mieszkał daleko, ale to pikuś - przekonany, że już nie przyjdziemy (powinniśmy być ok. 18.00) pojechał na zabawę do innej wsi! Nikt inny nie miał kluczy. Zdumiewająca niefrasobliwość!
Próbowaliśmy się dostać oknem lub inną dziurą - nic z tego! Opiekunki były przerażone, próbowały załatwić jakiś inny nocleg, chodziły po wsi, a my zmęczeni, ale i rozbawieni, zaczęliśmy się rozkładać na trawniku przed szkołą.
W końcu, około północy jedna z opiekunek wróciła z informacją, że mamy nocleg w stodole.
Poszliśmy tam i po ciemku położyliśmy się, gdzie kto mógł.
Zasnęliśmy jak kłody, jak to zmęczone dzieci, ale wstaliśmy z pierwszymi promieniami słońca, gdy tylko ktoś zauważył, że łażą po nas chmary myszy i narobił takiego rabanu, a my wszyscy zawtórowaliśmy, że cała wieś usłyszała!
A było tam tych myszy niewiarygodnie dużo!
Ciekawe, jak by dzisiaj skończyła się taka historia i czy nauczycielki nie straciłyby prawa do wykonywania zawodu?
A ja już nie pamiętam, na ilu obozach wędrownych byłam, o koloniach nie wspominając, nie pamiętam tras, ale obraz tej szkoły, stodoły i tych zdarzeń wciąż mam przed oczami!
To była przygoda!
Byłam w podstawówce na obozie wędrownym po Lubelszczyźnie. Trasy nie pamiętam, wiem, że były na niej Nałęczów, Puławy, Kazimierz Dolny. Nocowaliśmy w szkołach.
Obóz już dobiegał końca. Tego dnia szliśmy z Wąwolnicy do Rąblowa. Przeszliśmy już większą część trasy przewidzianej na ten dzień, i właśnie zbieraliśmy się z jakiejś łąki po posiłku (samodzielnie przygotowanym, jak zawsze), gdy zatrzymał się (zatrzymywany przez jednego z moich kolegów) taki samochód ciężarowy przystosowany do przewozu pracowników np. na budowy.
Kierowca zaproponował podwiezienie całej grupy.
Nasze opiekunki trochę się wahały, ale było już dość późno, to był już 12 dzień naszej wędrówki, my się bardzo ucieszyliśmy z takiej przejażdżki więc dały się skusić.
Jedna wsiadła do szoferki z kierowcą, druga z nami na pakę.
Jechało się super!
Ale w pewnym momencie zobaczyliśmy tablicę "Kazimierz Dolny" Jak to?! Przecież do Kazimierza mamy dojść następnego dnia! Ostatniego dnia naszego obozu!
Okazało się, że kierowca nie zrozumiał, że my chcemy dojechać tylko do Rąblowa (usłyszał, że obóz kończymy w Kazimierzu, nie zrozumiał, że następnego dnia), a opiekunka, przekonana, że on o tym wie, zagadała się i nie zwracała uwagi na to, gdzie jesteśmy.
Kierowca nas wysadził i pojechał w swoją stronę, a nam trasa z ok 6 km wydłużyła się do 12!
Gdy doszliśmy do tego Rąblowa było ok 21.00, a może i później. Szkoła zamknięta. Opiekunki zaczęły lokalizować, gdzie mieszka woźny. Mieszkał daleko, ale to pikuś - przekonany, że już nie przyjdziemy (powinniśmy być ok. 18.00) pojechał na zabawę do innej wsi! Nikt inny nie miał kluczy. Zdumiewająca niefrasobliwość!
Próbowaliśmy się dostać oknem lub inną dziurą - nic z tego! Opiekunki były przerażone, próbowały załatwić jakiś inny nocleg, chodziły po wsi, a my zmęczeni, ale i rozbawieni, zaczęliśmy się rozkładać na trawniku przed szkołą.
W końcu, około północy jedna z opiekunek wróciła z informacją, że mamy nocleg w stodole.
Poszliśmy tam i po ciemku położyliśmy się, gdzie kto mógł.
Zasnęliśmy jak kłody, jak to zmęczone dzieci, ale wstaliśmy z pierwszymi promieniami słońca, gdy tylko ktoś zauważył, że łażą po nas chmary myszy i narobił takiego rabanu, a my wszyscy zawtórowaliśmy, że cała wieś usłyszała!
A było tam tych myszy niewiarygodnie dużo!
Ciekawe, jak by dzisiaj skończyła się taka historia i czy nauczycielki nie straciłyby prawa do wykonywania zawodu?
A ja już nie pamiętam, na ilu obozach wędrownych byłam, o koloniach nie wspominając, nie pamiętam tras, ale obraz tej szkoły, stodoły i tych zdarzeń wciąż mam przed oczami!
To była przygoda!
Chyba tego samego sie naczytalismy. Podroz pociagiem towarowym to wciaz moje niespelnione marzeniemariuszg pisze:więc postanowiliśmy skorzystać z otwartej platformy kolejowej pociągu towarowego. Naczytał się człowiek ongiś Londona
co za piekne swieto!!!!Snufkin pisze:Tak się składa, że kilka dni temu obchodziliśmy Światowy Dzień Spania w Miejscach Publicznych, więc doskonale wstrzeliłaś się z tym tematem
No..... Samobiezny namiot to byla rewelacja!Pudelek pisze: Niezapomniane były też ubiegłoroczne noclegi na tratwie biebrzańskiej
Nie mam pojecia! Od osad tymu wies to bylo bardzo daleko. Ale zaraz obok bylo cos w rodzaju stacji meteo albo przekaznikowej. Moze oni mieli telewizor i wywalili jak im sie zepsul?Dżola Ry pisze: Ciekawe o co chodziło z tym telewizorem? Komu się go chciało tachać gdzieś w góry? Jak daleko było do ludzkich osad?
Dlaczego nas nie zabierali na takie wycieczki szkolne???To była przygoda!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
No to kilka kolejnych wspomnien:
Kołoczawa (Ukraina) u podnozy Poloniny Krasnej. Na uboczu wsi znalezlismy domek. Na parterze nie nadawal sie na nocleg bo byl pelen krowiego łajna. A na pietro nie wszyscy potrafili samodzielnie wejsc (n.p ja... ) ale przy pomocy dzielnych kolegow nawet najwieksze fajtłapy zostaly wsadzone na stryszek jak worki kartofli jednak pojawil sie pewien problem w srodku nocy - trzeba wyjsc do kibelka... a tu ciemno, wysoko i probujac samodzielnie mozna w najlepszym przypadku rozbic sobie pysk... facet by pewnie problemu nie mial ale ja z kolezanka i owszem w koncu znalazlysmy rozwiazanie : kucamy na krawedzi belki wychodzacej poza obreb stryszku, kolezanka trzyma za reke a my sie wychylamy maksymalnie do tylu i daje rade... fajny test na zaufanie do drugiej osoby
Ust Czorna (Ukraina)
W budynku z trubunami na stadionie
Beskid Żywiecki - Łabysówka
Opuszczony domek majacy kuchnie, jedno pomieszczenie mieszkalne, reszta to stajnia i oborka. Na strychu duuuuzo sianka! Zrzucilimsy plecaki na gore i zeszlismy na impreze do kuchni. W nocy ide po drabinie na stryszek, wchodze... a tam cos sie rusza i robi: 'kłaaaaaaa, kłaaaaa"... zwialam w dol i wrocilam z toperzem. Okazalo sie, ze to kuna albo cos podobnego.
Aha! w kanapach na dolnym pietrze cos zylo- nie wiem czy pchly, pluskwy albo jeszcze inna gadzina ale nas okrutnie pogryzlo jak siedzielismy tam wieczorem
W Gorganach postawilismy namiot na nadrzecznej łące. Gdy namiot juz stal okazalo sie ze biegaja tam pol dzikie konie i w pelnym pedzie przegalopowuja kolo namiotu! Zaczelam sie strasznie bac ze nas stratuja w nocy! Wiec zbudowalam wokol namiotu zeribe
Na obrzezach miasteczka Sniatyn nad rzeka Prut (Ukraina)
Stwierdzenie "spac pod mostem" nabiera nowego wymiaru
Kołoczawa (Ukraina) u podnozy Poloniny Krasnej. Na uboczu wsi znalezlismy domek. Na parterze nie nadawal sie na nocleg bo byl pelen krowiego łajna. A na pietro nie wszyscy potrafili samodzielnie wejsc (n.p ja... ) ale przy pomocy dzielnych kolegow nawet najwieksze fajtłapy zostaly wsadzone na stryszek jak worki kartofli jednak pojawil sie pewien problem w srodku nocy - trzeba wyjsc do kibelka... a tu ciemno, wysoko i probujac samodzielnie mozna w najlepszym przypadku rozbic sobie pysk... facet by pewnie problemu nie mial ale ja z kolezanka i owszem w koncu znalazlysmy rozwiazanie : kucamy na krawedzi belki wychodzacej poza obreb stryszku, kolezanka trzyma za reke a my sie wychylamy maksymalnie do tylu i daje rade... fajny test na zaufanie do drugiej osoby
Ust Czorna (Ukraina)
W budynku z trubunami na stadionie
Beskid Żywiecki - Łabysówka
Opuszczony domek majacy kuchnie, jedno pomieszczenie mieszkalne, reszta to stajnia i oborka. Na strychu duuuuzo sianka! Zrzucilimsy plecaki na gore i zeszlismy na impreze do kuchni. W nocy ide po drabinie na stryszek, wchodze... a tam cos sie rusza i robi: 'kłaaaaaaa, kłaaaaa"... zwialam w dol i wrocilam z toperzem. Okazalo sie, ze to kuna albo cos podobnego.
Aha! w kanapach na dolnym pietrze cos zylo- nie wiem czy pchly, pluskwy albo jeszcze inna gadzina ale nas okrutnie pogryzlo jak siedzielismy tam wieczorem
W Gorganach postawilismy namiot na nadrzecznej łące. Gdy namiot juz stal okazalo sie ze biegaja tam pol dzikie konie i w pelnym pedzie przegalopowuja kolo namiotu! Zaczelam sie strasznie bac ze nas stratuja w nocy! Wiec zbudowalam wokol namiotu zeribe
Na obrzezach miasteczka Sniatyn nad rzeka Prut (Ukraina)
Stwierdzenie "spac pod mostem" nabiera nowego wymiaru
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Normalnie akrobacje cyrkowe!buba pisze:w koncu znalazlysmy rozwiazanie : kucamy na krawedzi belki wychodzacej poza obreb stryszku, kolezanka trzyma za reke a my sie wychylamy maksymalnie do tylu i daje rade... fajny test na zaufanie do drugiej osoby
No właśnie! Dlatego ja się jakoś boję takich miejsc...buba pisze:w kanapach na dolnym pietrze cos zylo- nie wiem czy pchly, pluskwy albo jeszcze inna gadzina ale nas okrutnie pogryzlo jak siedzielismy tam wieczorem
A ten namiot na dachu tratwy doskonale pamiętam z Waszej relacji i baaardzo zazdroszczę takich rzeczy
Polecam z całego serca Fajna taka jazda na otwartej platformie gdy wiatr rozwiewa włosy , a dookoła wspaniały widokbuba pisze: Podroz pociagiem towarowym to wciaz moje niespelnione marzenie
Tyle , że wiesz... rozsądnie. Wskakiwania i wyskakiwania nie polecam
A spróbuj to zrobić na pełnym morzu , w czasie sztormuDżola Ry pisze:buba powiedział/-a:
w koncu znalazlysmy rozwiazanie : kucamy na krawedzi belki wychodzacej poza obreb stryszku, kolezanka trzyma za reke a my sie wychylamy maksymalnie do tylu i daje rade... fajny test na zaufanie do drugiej osoby
Normalnie akrobacje cyrkowe!
" Na życiu trzeba się znać..." Feliks Raptus