Mariusz G. pisze:A nie kusi Cię , żeby chociaż tak raz w życiu spróbować takiej bardziej ambitnej trasy ? Takiej , o jakiej często czytamy na tym forum w relacjach i zachwycamy się zdjęciami ? Żeby być choć raz nie tylko widzem , ale też uczestnikiem ?
Otóż nie, nie kusi ... Przyznam się wręcz, że zdarza mi się nie przeczytać niektórych relacji, bo opisywany rodzaj turystyki jest mi obcy i obojętny.
Mówiłam tu już kiedyś, ale powtórzę, że bardziej mam duszę włóczęgi niż zdobywcy, co nie znaczy, że zdobycie szczytu mnie nie cieszy. Ale nie muszą to być najtrudniejsze, "prestiżowe" szczyty. Te
Mariusz pisze:łatwe szlaki o małym nachyleniu
całkowicie zaspokajają moje ambicje. Nie mam ducha rywalizacji, nawet z samą sobą
Mariusz G. pisze:żeby dało satysfakcję przekroczenia własnych , czasem skromnych możliwości ?
sprawdzanie swoich możliwości w tej dziedzinie jest mi obce! Chyba po prostu mam za mało testosteronu
W górach ma być luzik, kontakt z przyrodą i urodą świata, wytchnienie, wolność ... i tylko tym podobne. Walkę z przeciwnościami, stres i ciągłą mobilizację mam na co dzień w nadmiarze
Odkąd jestem na tym forum, moje "wyczyny"
sięgają coraz dalej, ale trudno mi sobie wyobrazić, żebym polubiła adrenalinę w górach. Choć wiem, że różne "zwroty akcji" mogą się jeszcze wydarzyć, nigdy nie mówię "nigdy"
Dzwonek pisze:ryzyko ogranicza...
Właśnie! Ogranicza. Nie eliminuje. A nawet daje złudne poczucie bezpieczeństwa.
Wiem, wiem! Więcej ryzykuję jeżdżąc ciągle samochodem. Ale to ryzyko mam oswojone, a tamto musiałabym dopiero oswajać, a mi się nie chce
.
Dzwonek pisze:przypilnuję Cię
No, już widziałam ostatnio, jak Ty siebie samej pilnujesz