GSB
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Re: GSB
Przyjemnie się to czyta. Mam wrażenie jakbym tam sam szedł
Teraz ostatni etap przez moje tereny. Mam nadzieję że Panutadziowi dopisze pogoda w Beskidzie Żywieckim i Śląskim.
Trzymam kciuki . Teraz z Pilska na Rysianke i do Węgierskiej Górki już cały czas na dół. Potem trzeba się wdrapać na Baranią i prawie już finisz
Teraz ostatni etap przez moje tereny. Mam nadzieję że Panutadziowi dopisze pogoda w Beskidzie Żywieckim i Śląskim.
Trzymam kciuki . Teraz z Pilska na Rysianke i do Węgierskiej Górki już cały czas na dół. Potem trzeba się wdrapać na Baranią i prawie już finisz
Re: GSB
No to się udało. Zaliczyłem. Ale z uwagi na nawał domowych i WiekowoBasztowych zobowiązań relacja chyba dopiero po 14 września (wtedy jest uroczyście obchodzona 33n rocznica powstania Wiekowych Baszt). Sorry, ale taki mamy klimat...
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Re: GSB
Brawa za wytrwałość .
Na relację muszę cierpliwie poczekać, skoro zawinił klimat. Byle nie trwało to tyle, co epoka lodowcowa .
Na relację muszę cierpliwie poczekać, skoro zawinił klimat. Byle nie trwało to tyle, co epoka lodowcowa .
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Re: GSB
Wreszcie się ogarnąłem, i po ...33 urodzinach Wiekowych Baszt. Impreza była w sobotę i było bardzo przyjemnie. Ale wracam do ostatniego etapu GSB. Rankiem o 5 ruszam w kierunku Korbielowa z przesiadkami w Opolu, Katowicach i Żywcu. Co ciekawe pociąg IC jadący z Opola do Bielska przyjeżdża na miejsce docelowe później niż ciuchcia Kolei Śląskich z Katowic (okazało się, że stoi w Katowicach i czeka na jakieś doczepki). Przyjeżdżam do Żywca, idę na autobusowy dworzec, bus do Korbielowa już stoi, no to się ładuję. Po około pół godzinie jestem w Korbielowie. Teraz czeka mnie 4 km asfaltingu na przełęcz. Próbuję łapać stopa, ale coś marnie mi idzie. Wszyscy pokazują, że jadą tu. Trafia się jednak jakiś Słowak i podwozi mnie na "sedlo". Stąd już spokojnym, miarowym statecznym krokiem emeryta podążam za czerwonymi znaczkami w kierunku Hali Miziowej. Szlak wiedzie lasem, jest dość zarośnięty i z początku tak: w górę z 10 metrów i 20 prosto, i tak na zmianę. Dopiero po wejściu w las zarośla znikają i huśtawka też. Jest raczej pod górę. Dochodzę wreszcie na Halę, spoglądam wstecz i znowu widzę Babią
Podchodzę do Schroniska. Jem małe co nieco, uzupełniam zasoby chmielu i po jakiejś półgodzinie ruszam w kierunku Rysianki.
Ciągle lasem, widoków więc mało. Błota za bardzo nie widać. Wreszcie dochodzę do Hali Rysianka i czarnego szlaku z Zlatnej przy którym są kapliczki, bo to szlak papieski.
.
Podchodzę do schroniska. jakieś jedzonko. Piwko, prysznic, i ... kimonko.
cdn.
Podchodzę do Schroniska. Jem małe co nieco, uzupełniam zasoby chmielu i po jakiejś półgodzinie ruszam w kierunku Rysianki.
Ciągle lasem, widoków więc mało. Błota za bardzo nie widać. Wreszcie dochodzę do Hali Rysianka i czarnego szlaku z Zlatnej przy którym są kapliczki, bo to szlak papieski.
.
Podchodzę do schroniska. jakieś jedzonko. Piwko, prysznic, i ... kimonko.
cdn.
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Re: GSB
33 lata! Ładny wiek i nie taki znowu wiekowy!
Całkiem młodo brzmi
Gratuluję serdecznie obu Panom!
I odcinka GBS też
Całkiem młodo brzmi
Gratuluję serdecznie obu Panom!
I odcinka GBS też
Re: GSB
Rano wstaję, ubieram się po cichu żeby nie budzić współspaczy i wychodzę około 6.30. Słoneczko już ładnie świeci, idę i podziwiam.
A mam do przejścia trasę do Węgierskiej Górki.
Po drodze znowu widok na Babunię.
Dochodzę po dwóch godzinach do stacji turystycznej Słowianka. Tu mam zamiar coś zjeść.
Niestety zamknięta na przysłowiowe 4 spusty. Na drzwiach wywieszka, że sklep jest czynny od godziny 9 - a ja jestem przed ósmą . Trudno idę dalej. Może Abramów będzie otwarty. Niestety podobnie pozamykane nawet okiennice.
"Cóż było robić, Tadziu ani pisnął" trochę już głodnawy ruszam dalej w kierunku Węgierskiej Górki. Idę coraz wolniej, czyżby zmęczenie dawało się we znaki. Mijam krzyż (pomnik) poświęcony partyzantom Armii Krajowej grupy Romanka.
I dalej już dość ostro w dół. Między drzewami pojawia się widok na cel. Węgierska Górka.
Ale jeszcze najpierw Żabnica, a potem 2 km asfaltingu. W Węgierskiej Górce pierwsze kroki w kierunku jakiejś jadłodajni. Jest jakże urocza, o jakże słodkiej nazwie: Słodki Przystanek. Dają jakieś włoskie dania, a jest juz po 11. Rozsiadam się, zamawiam spaghetti, zupę chmielową i się delektuję. Czas mija dość szybko. Jeszcze spacerek po Węgierskiej, bo dawno nie byłem. I zaskoczony całkowicie, bo w samym prawie centrum stoi pomnik prof. Jerzego Buzka
Przy głównej drodze mijam cały rząd figur zbójników.
Zrobiła się druga po południu. Myślę, że chyba sobie daruję dalszą wędrówkę dzisiaj (jeżeli tylko znajdę jakiś nocleg). Ale idę szlakiem. Dochodzę do mostu przez Sołę
i już mam skręcać, gdy zauważam coś w stylu agroturystyki. Pytam o nocleg... i jest jak najbardziej, tym bardziej, że tylko jedna noc, bo za dwa dni ma być ekipa i zająć cały budynek. Prysznic, wczesna kolacja i kimonko.
Rano wstaję o normalnej porze (6 z groszami), a za oknem coś jakby pochmurno i zanosi się na deszcz. Ale co tam jem co nieco z wczorajszej kolacji i ruszam. Przechodzę przez most. Wdrapuję się na punkt widokowy.
. Zaczyna popadywać. Szybko jeszcze dwie fotki.
Aparat do plecaka i w drogę. Cel - Schronisko Stecówka. Cały czas mgła lub siąpiący deszcz. Zmoknięty (ale nie przemoczony) docieram na szczyt Baraniej Góry. I jak niejaki Jerzy Stuhr powiedział: "widzę ciemność" ja mogę śmiało powiedzieć "widzę mgłę" (żeby nie powiedzieć mgła po śląsku czyli ... g... widać.
Jak nic nie widać to trza się zbierać. Schodzę do Schroniska na Przysłopie. Witam się z obsługą (29 czerwca graliśmy tu koncert). Jem obiad, uzupełniam zapasy chmielu i ruszam w kierunku Stecówki. Po półtorej godzinie docieram i ... niespodziewajka. Schronisko jest w remoncie. Przyjmują tylko umówionych gości. Pani radzi żeby próbować albo w agroturystyce (trzeba sie wrócić ze 300m) lub na Kubalonce - 45 minut asfaltem. Na szczęście jest chłodno, asfalt mokry. Idę i faktycznie po około 3 kwadransach jestem na Kubalonce. Pytam o nocleg. "A obok w karczmie niech pan spyta". Przy barze wita mnie kartka "wolne pokoje". Niesmiało pytam, czy treść tej kartki jest zgodna z prawdą. Jest zgodna. Nocleg ze śniadaniem 70zeta, Ale ja ruszam raniutko przed siódmą. To my przygotujemy i będzie w lodówce na korytarzu z nr pokoju, jest czajnik to herbatę czy kawę sobie zrobię. Zgadzam się. Jeszcze fotki z okna, prysznic i spanko.
cdn chyba dopiero w piątek, bo jutro próba Wiekowych Baszt
A mam do przejścia trasę do Węgierskiej Górki.
Po drodze znowu widok na Babunię.
Dochodzę po dwóch godzinach do stacji turystycznej Słowianka. Tu mam zamiar coś zjeść.
Niestety zamknięta na przysłowiowe 4 spusty. Na drzwiach wywieszka, że sklep jest czynny od godziny 9 - a ja jestem przed ósmą . Trudno idę dalej. Może Abramów będzie otwarty. Niestety podobnie pozamykane nawet okiennice.
"Cóż było robić, Tadziu ani pisnął" trochę już głodnawy ruszam dalej w kierunku Węgierskiej Górki. Idę coraz wolniej, czyżby zmęczenie dawało się we znaki. Mijam krzyż (pomnik) poświęcony partyzantom Armii Krajowej grupy Romanka.
I dalej już dość ostro w dół. Między drzewami pojawia się widok na cel. Węgierska Górka.
Ale jeszcze najpierw Żabnica, a potem 2 km asfaltingu. W Węgierskiej Górce pierwsze kroki w kierunku jakiejś jadłodajni. Jest jakże urocza, o jakże słodkiej nazwie: Słodki Przystanek. Dają jakieś włoskie dania, a jest juz po 11. Rozsiadam się, zamawiam spaghetti, zupę chmielową i się delektuję. Czas mija dość szybko. Jeszcze spacerek po Węgierskiej, bo dawno nie byłem. I zaskoczony całkowicie, bo w samym prawie centrum stoi pomnik prof. Jerzego Buzka
Przy głównej drodze mijam cały rząd figur zbójników.
Zrobiła się druga po południu. Myślę, że chyba sobie daruję dalszą wędrówkę dzisiaj (jeżeli tylko znajdę jakiś nocleg). Ale idę szlakiem. Dochodzę do mostu przez Sołę
i już mam skręcać, gdy zauważam coś w stylu agroturystyki. Pytam o nocleg... i jest jak najbardziej, tym bardziej, że tylko jedna noc, bo za dwa dni ma być ekipa i zająć cały budynek. Prysznic, wczesna kolacja i kimonko.
Rano wstaję o normalnej porze (6 z groszami), a za oknem coś jakby pochmurno i zanosi się na deszcz. Ale co tam jem co nieco z wczorajszej kolacji i ruszam. Przechodzę przez most. Wdrapuję się na punkt widokowy.
. Zaczyna popadywać. Szybko jeszcze dwie fotki.
Aparat do plecaka i w drogę. Cel - Schronisko Stecówka. Cały czas mgła lub siąpiący deszcz. Zmoknięty (ale nie przemoczony) docieram na szczyt Baraniej Góry. I jak niejaki Jerzy Stuhr powiedział: "widzę ciemność" ja mogę śmiało powiedzieć "widzę mgłę" (żeby nie powiedzieć mgła po śląsku czyli ... g... widać.
Jak nic nie widać to trza się zbierać. Schodzę do Schroniska na Przysłopie. Witam się z obsługą (29 czerwca graliśmy tu koncert). Jem obiad, uzupełniam zapasy chmielu i ruszam w kierunku Stecówki. Po półtorej godzinie docieram i ... niespodziewajka. Schronisko jest w remoncie. Przyjmują tylko umówionych gości. Pani radzi żeby próbować albo w agroturystyce (trzeba sie wrócić ze 300m) lub na Kubalonce - 45 minut asfaltem. Na szczęście jest chłodno, asfalt mokry. Idę i faktycznie po około 3 kwadransach jestem na Kubalonce. Pytam o nocleg. "A obok w karczmie niech pan spyta". Przy barze wita mnie kartka "wolne pokoje". Niesmiało pytam, czy treść tej kartki jest zgodna z prawdą. Jest zgodna. Nocleg ze śniadaniem 70zeta, Ale ja ruszam raniutko przed siódmą. To my przygotujemy i będzie w lodówce na korytarzu z nr pokoju, jest czajnik to herbatę czy kawę sobie zrobię. Zgadzam się. Jeszcze fotki z okna, prysznic i spanko.
cdn chyba dopiero w piątek, bo jutro próba Wiekowych Baszt
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Re: GSB
Ładną pogodę przebimbałeś na spaghetti to później w deszczu trza było iść.
Uwielbiam taką wędrówkę bez zaklepanego noclegu, z całkowitą swobodą dotyczącą iścia/nie iścia. WOLNOŚĆ!
To samo na wycieczkach rowerowych czy w podróżach! WOLNOŚĆ!
Uwielbiam!
Uwielbiam taką wędrówkę bez zaklepanego noclegu, z całkowitą swobodą dotyczącą iścia/nie iścia. WOLNOŚĆ!
To samo na wycieczkach rowerowych czy w podróżach! WOLNOŚĆ!
Uwielbiam!
Re: GSB
[
Uwielbiam taką wędrówkę bez zaklepanego noclegu, z całkowitą swobodą dotyczącą iścia/nie iścia. WOLNOŚĆ!
To samo na wycieczkach rowerowych czy w podróżach! WOLNOŚĆ!
Uwielbiam!
[/quote]
Zapomniałaś o samochodzie o długości odpowiedniej, coby się materac nie zawijał
Uwielbiam taką wędrówkę bez zaklepanego noclegu, z całkowitą swobodą dotyczącą iścia/nie iścia. WOLNOŚĆ!
To samo na wycieczkach rowerowych czy w podróżach! WOLNOŚĆ!
Uwielbiam!
[/quote]
Zapomniałaś o samochodzie o długości odpowiedniej, coby się materac nie zawijał
Re: GSB
No i pięknie, już widać metę. Obstawiam, że następny nocleg na Soszowie
Szkoda tej (nie)pogody na odcinku Węgierska - Barania, bo to odcinek dosyć wyczerpujący (chyba z pięć godzin, co ?) i wiem, że przydało by się czasem odsapnąć na polance, a deszcz raczej temu nie sprzyja.
Szkoda tej (nie)pogody na odcinku Węgierska - Barania, bo to odcinek dosyć wyczerpujący (chyba z pięć godzin, co ?) i wiem, że przydało by się czasem odsapnąć na polance, a deszcz raczej temu nie sprzyja.
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: GSB
Według taryfikatora szlaków do schroniska jest 5,45, ja szedłem jednak dłużej
A następny nocleg - były dwa warianty, albo Soszów albo iść do końca i wracać późną nocą. Wybrałem pierwszą opcję.
Ale po kolei. Raniutko o 6 wstałem... faktycznie w lodówce na korytarzu na talerzu przykrytym folią bya wędlina, pomidor, ogórek, serek i jakiś pasztet. Na lodówce w koszyczku przygotowane pieczywo, obok kubki, herbata i czajnik. Zabawiłem się w kuchcika, zrobiłem herbatę, podjadłem, popiłem i przed siódmą byłem na trasie. Po wczorajszej mgle i deszczu ani śladu.
Za to pojawia się błotko.
Trawa jakaś taka z rosą.
Schodzę w kierunku Mraźnicy i o mało nie padłem. Fajny drogowskaz.
Na Mraźnicy przy skrzyżowaniu szlaków odpoczynek przed wdrapywaniem się na Kiczory. I dalej w drogę. Kiczory mijam, bo punkt widokowy jest dalej.
Śmiało zdążam w kierunku Stożka i po chwili jestem.
Na Stożku puściuteńko. Jestem sam. Rozsiadam się wygodnie. Mam jeszcze tylko ze 2 godziny na Soszów. Piweczko, pierogi, jeszcze piweczko, i po jakiejś godzinie ruszam dalej. Schodząc mijam figurkę krowy Milki i dochodzę na Mały Stożek
Wreszcie widać Czantorię z charakterystyczną wieżą.
Ze szczytu Soszowa widać też Skrzyczne
Przychodzę do schroniska. jest pora lekko poobiednia. Witam się wylewnie z obsługą. Otrzymuję kolejne zaproszenie na koncert Wiekowych Baszt (ale myślę, że to już raczej na wiosnę). Roztasowuję się w pokoju. A wieczorkiem gramy z gospodarzami i śpiewamy.
cdn
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Re: GSB
Rano spokojnie, o 8 w schronisku podają śniadanie, jem i się delektuję. Ale czas biegnie więc ruszam w kierunku Przełęczy Beskidek i dalej Czantorii. Mijam kolejkę na Soszów.
i dalej w dół. Po około pół godzinie docieram do przełęczy.
Teraz mozolnie pod górę, i to miejscami dość ostro. Mijam po drodze krzyż poświęcony zastrzelonemu tu czechosłowackiemu żołnierzowi w 1920 roku.
I w końcu docieram na szczyt.
Na szczycie wieża otwarta, ale nie wchodzę, tylko pieczątka. W polskiej części raczę się herbatką. Trochę odpoczywam i ruszam w dół.
Dochodzę do górnej stacji kolejki i ... mam dylemat - iść czy tak jak większość "turystów" jechać. Zwycięża jednak opcja "IŚĆ". Szlak praktycznie biegnie wzdłuż wuciągu, więc przez cały czas mam widok na Ustroń i Równicę.
Po mniej więcej godzinie dochodzę do dolnej stacji, pieczątka, przechodzę przez most na Wiśle i w górę na ostatnie podejście, trochę asfaltem (na Równicę można wjechać autkiem), trochę skrótami szlakowymi docieram na polanę i do Gościńca Równica (kiedyś to było schronisko)
Jem zachwalane pierogi, ale... reklama jest mocno przesadzona. Za to lody typu słony karmel niezłe, wprawdzie w Krnovie mają lepsze, ale zawsze. Teraz tylko zejście do Ustronia. Po drodze jeszcze miejsce, gdzie kiesyś zbierali się protestanci na nabożeństwa.
i coraz szerszą ścieżka w dół
I wreszcie jest. Jestem przy budynku dworca PKP, gdzie kończy (zaczyna) się GSB. Ale to stoi tylko budynek. Bilety kupuje się w automacie, na miejscu kas jakiś jubiler. w piwnicy bar, od strony drogi lodziarnia. Za to ludziów od groma. W końcu jeszcze wakacje a to przecie piąteczek i popołudnie.
Idę na przystanek i za pół godziny mam busa do Katowic, a potem to już w ciemno. Opole i Ładza. Jeszcze zdążyłem się w Opolu czekając na autobus piweczka się napić. A w domku... cóż to za radość była...
Pora na podsumowanie.
W sumie w drodze byłem 20 i pół dnia odliczając dojazdy, jednak ode mnie jest niby niedaleko, ale tu trzeba środkami komunikacji publicznej, a to różnie bywa. Zrobiłem to co chciałem, mam GSS, GSB i jeszcze Za wytrwałość (wprawdzie małą - w trakcie robienia zmieniono regulamin i teraz jest też duża i żeby ją zrobić trzeba wszystko od początku a to jest minimum 13 lat, miałbym wtedy hohoho... 78, nie wiem czy mi się będzie chciało)
Zobaczę, w przyszłym roku planuję jeszcze Mały Szlak Beskidzki, a potem... zobaczymy (się na szlaku)
i dalej w dół. Po około pół godzinie docieram do przełęczy.
Teraz mozolnie pod górę, i to miejscami dość ostro. Mijam po drodze krzyż poświęcony zastrzelonemu tu czechosłowackiemu żołnierzowi w 1920 roku.
I w końcu docieram na szczyt.
Na szczycie wieża otwarta, ale nie wchodzę, tylko pieczątka. W polskiej części raczę się herbatką. Trochę odpoczywam i ruszam w dół.
Dochodzę do górnej stacji kolejki i ... mam dylemat - iść czy tak jak większość "turystów" jechać. Zwycięża jednak opcja "IŚĆ". Szlak praktycznie biegnie wzdłuż wuciągu, więc przez cały czas mam widok na Ustroń i Równicę.
Po mniej więcej godzinie dochodzę do dolnej stacji, pieczątka, przechodzę przez most na Wiśle i w górę na ostatnie podejście, trochę asfaltem (na Równicę można wjechać autkiem), trochę skrótami szlakowymi docieram na polanę i do Gościńca Równica (kiedyś to było schronisko)
Jem zachwalane pierogi, ale... reklama jest mocno przesadzona. Za to lody typu słony karmel niezłe, wprawdzie w Krnovie mają lepsze, ale zawsze. Teraz tylko zejście do Ustronia. Po drodze jeszcze miejsce, gdzie kiesyś zbierali się protestanci na nabożeństwa.
i coraz szerszą ścieżka w dół
I wreszcie jest. Jestem przy budynku dworca PKP, gdzie kończy (zaczyna) się GSB. Ale to stoi tylko budynek. Bilety kupuje się w automacie, na miejscu kas jakiś jubiler. w piwnicy bar, od strony drogi lodziarnia. Za to ludziów od groma. W końcu jeszcze wakacje a to przecie piąteczek i popołudnie.
Idę na przystanek i za pół godziny mam busa do Katowic, a potem to już w ciemno. Opole i Ładza. Jeszcze zdążyłem się w Opolu czekając na autobus piweczka się napić. A w domku... cóż to za radość była...
Pora na podsumowanie.
W sumie w drodze byłem 20 i pół dnia odliczając dojazdy, jednak ode mnie jest niby niedaleko, ale tu trzeba środkami komunikacji publicznej, a to różnie bywa. Zrobiłem to co chciałem, mam GSS, GSB i jeszcze Za wytrwałość (wprawdzie małą - w trakcie robienia zmieniono regulamin i teraz jest też duża i żeby ją zrobić trzeba wszystko od początku a to jest minimum 13 lat, miałbym wtedy hohoho... 78, nie wiem czy mi się będzie chciało)
Zobaczę, w przyszłym roku planuję jeszcze Mały Szlak Beskidzki, a potem... zobaczymy (się na szlaku)
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Re: GSB
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować Ci Tadziu osiągnięcia . Ostatnie odcinki to znam właściwie na pamięć, ale bardzo lubię do nich wracać. Ja jeszcze mam GSB jako całość ciągle przed sobą i pewnie dopiero na emeryturze znajdę czas na jego realizację . Ale MSB jest do zrobienia wcześniej i może od niego zacznę . Może w przyszłym roku ?
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: GSB
Dzięki serdeczne, ale wracając do MSB jak w przyszłym roku to może razem??Darek pisze: ↑23 września 2019, 20:29Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować Ci Tadziu osiągnięcia . Ostatnie odcinki to znam właściwie na pamięć, ale bardzo lubię do nich wracać. Ja jeszcze mam GSB jako całość ciągle przed sobą i pewnie dopiero na emeryturze znajdę czas na jego realizację . Ale MSB jest do zrobienia wcześniej i może od niego zacznę . Może w przyszłym roku ?
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173