08.2010 Sudety Zachodnie
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
08.2010 Sudety Zachodnie
„Kilka” słów o naszym urlopie w Sudetach Zachodnich. Dziesięć dni to stanowczo za mało żeby poznać ten piękny i rozległy region, tym bardziej, że pojechaliśmy z moimi Rodzicami i każdy miał inne priorytety Mąż - kamieniołomy i sztolnie, Rodzice - turystyczne atrakcje i grzyby a ja - 4 szczyty KGP w czterech pasmach górskich i troszkę historii. Dlatego na bazę wypadową wybrałam Mysłakowice – miejscowość między Karpaczem a Jelenią Górą. Pogoda niestety nas nie rozpieszczała, ale mimo to nie pozwalałam mojej wycieczce siedzieć w domu. A dom był ciekawy - historyczny dom tyrolski, niezupełnie odnowiony (1). Tyrolczycy z Zillertal przywędrowali do Mysłakowic w pierwszej połowie XIX wieku. Byli to luteranie prześladowani w katolickiej Austrii. Od króla Prus Fryderyka Wilhelma III otrzymali pozwolenie na osiedlenie się u stóp Karkonoszy. Mysłakowice (ówczesny Erdmannsdorf) były zresztą letnią rezydencją samego króla Prus. Do dziś stoi tam zamek królewski Hohenzollernów, w którym od lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku mieści się... szkoła podstawowa. Cała Dolina Pałaców i Ogrodów gościła wiele koronowanych głów i wielkich rodów. Przez wiele lat pozwalano aby te pamiątki historii dewastowano, aby popadały w ruinę i zapomnienie. Dobrze, że przynajmniej nie zrównano ich z ziemią.
Oszczędzę Wam opisu pobytu dzień po dniu Wiem jednak, że kilka osób również chodzi po górach śladami KGP więc może przyda się komuś kilka aktualnych uwag.
Jako pierwsze pasmo wybraliśmy Góry Izerskie. Na Wysoką Kopę chcieliśmy wyruszyć z Jakuszyc, ale okazało się, że PKSy kursują bardzo rzadko i ostatecznie podjechaliśmy do dworca PKP Szklarska Poręba Górna (można tam spokojnie i bezpłatnie zostawić samochód) i stamtąd czerwonym szlakiem poczłapaliśmy w Izery. Pierwszym przystankiem był Wysoki Kamień, gdzie powstało nowe kamienne schronisko (2) - w moim przewodniku nie było o nim mowy, więc było dla nas miłą niespodzianką. Po spałaszowaniu świeżutkiego ciasta ruszyliśmy w kierunku kopalni kwarcu „Stanisław”, która mojemu mężowi śniła się już po nocach Nie muszę dodawać, że spędziliśmy tam mnóstwo czasu oglądając wszystkie zardzewiałe kruszarki (3), KRAZy (04), pozostałości budynków (05), no i oczywiście stosy kamieni, wśród których mąż szukał kwarcu różowego a ja... naparstnicy purpurowej (06). Od wyrobiska kopalni na szczycie Izerskich Garbów (07) można nieoznakowaną drogą dojść do czerwonego szlaku, który wkrótce doprowadza do drewnianej wiaty, obok której prowadzi ścieżka na szczyt Wysokiej Kopy. Ktoś usypał tam kopczyk kamieni i wstawił tabliczkę z nazwą szczytu i wysokością (08). Przez zbyt długą eksplorację arcyciekawej kopalni „Stanisław” nie mieliśmy już czasu na pętelkę przez Chatkę Górzystów – wróciliśmy po własnych śladach przez kopalnię i schronisko . Ale ponieważ Góry Izerskie bardzo nas urzekły pojechaliśmy w niedzielę do Świeradowa Zdroju, uroczego kurortu z piękną zabytkową pijalnią wód i drewnianą halą spacerową (09). Stamtąd niebieskim szlakiem (10) poczłapaliśmy do Chatki Górzystów (11) na reklamowane przez Was naleśniki (12). Dla Rodziców miał to być tylko krótki spacer, ale okazało się że pół godziny po nas doczłapali do samej Chatki – byłam z nich naprawdę dumna (13)! W nagrodę dostali naleśniki i już razem wróciliśmy do Świeradowa.
Błądząc po kopule szczytowej Wysokiej Kopy nadwyrężyłam trochę nogę i dlatego mimo sprzyjającej pogody nie poszliśmy następnego dnia w Karkonosze a w niewysokie Góry Kaczawskie na Skopiec. Podjechaliśmy do Radomierza i po przekroczeniu krajowej trójki wspięliśmy się przez łąkę na szczyt Dudziarza. Ktoś tu już opisywał ten szlak, pamiętam zdjęcie po kostki w błocie – niestety to chyba standard, nawet w bezdeszczowa pogodę trzeba omijać kałuże i rozrobione przez traktory bajorka. Zadośćuczynieniem są maliny i ładna panorama na Góry Kaczawskie (14) i kamieniołom wapieni na górze Połom (15), które można obserwować z łąk tuż przed szczytami Skopca i Barańca. Ten drugi łatwo rozpoznać po wieży nadawczej (16). Jest między nimi przełączka z charakterystycznym czerwonym bukiem, gdzie usadziliśmy Rodziców (17), a sami ścieżką w prawo w kilka minut weszliśmy na nieoznakowany niestety szczyt Skopca (18). Wróciliśmy żółtym szlakiem do Komarna, gdzie dostaliśmy nagrodę w postaci zwiedzania miejscowych kościołów. Jak w wielu okolicznych wioskach stoją tam blisko siebie 2 kościoły (19). W okresie reformacji ewangelicy budowali swoje kościoły obok katolickich. W malutkim Komarnie oba kościoły są w kiepskim stanie, a ten ewangelicki został strasznie rozszabrowany – zginęło wszystko co dało się sprzedać. Mieliśmy możliwość zajrzeć do środka dzięki uprzejmości starszej pani, która pod nieobecność księdza ma klucze do świątyń. Sama nam to zaproponowała widząc jak długo oglądamy tablice nagrobkowe z przełomu XVIII i XIX wieku (20) i jeszcze starszy krzyż pokutny (21) na terenie placu kościelnego. Na szczęście historyczny kamień nikomu się nie przydał. Kiedy zobaczyłam piękne niegdyś, okrągłe wnętrze opuszczonego kościoła ewangelickiego (22) zaraz przyszedł mi na myśl kościół Wszystkich Świętych w Poznaniu, który po odnowieniu wygląda wspaniale i służy ludziom. Mam nadzieję, że kościółek w Komarnie doczeka się mądrego gospodarza...
W tym dniu wyczerpaliśmy limit ładnej pogody. Przeżyliśmy nawet małe podtopienie (23). W oczekiwaniu na poprawę pojechaliśmy do Kowarskich kopalni uranu (24). Niestety większość turystów wpadła na ten sam pomysł. Zwiedziliśmy też Wzgórze Krzywoustego (25) w Jeleniej Górze i gościniec „Perła Zachodu” pięknie położony nad Bobrem (26,27). Po ulewach duże wrażenie zrobiła tam na nas elektrownia wodna Bobrowice (28). No ale przecież nie można było czekać w nieskończoność.
Dwa dni przed odjazdem wysłaliśmy Rodziców na grzyby a sami założyliśmy pałatki i ruszyliśmy z Mysłakowic czerwonym szlakiem przez wzgórze Mrowiec w kierunku najwyższego szczytu Rudaw Janowickich – Skalnika. Szlak wiedzie przez Bukowiec, kolejną pruską posiadłość z XIX wieku. Jej właścicielem był hrabia von Reden, późniejszy minister w rządzie pruskim kierujący Departamentem Górnictwa i Hutnictwa. Nazwisko brzmiało mi znajomo, bo jedna z dzielnic mojego miasta nosi nazwę... Reden. Nie wiedziałam wcześniej skąd pochodzi, ale tym ciekawsza była dla mnie historia Bukowca. Wstępując po pieczątkę do książeczki GOT mieliśmy okazję zobaczyć odrestaurowaną salę balową i odkryte podziemia pod pałacem. Dowiedzieliśmy się też, że Fundacja Doliny Pałaców i Ogrodów stara się o wpisanie tego terenu na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Całe założenie pałacowo-parkowe von Redena było imponujące. Po latach dewastacji trudno rozpoznać poszczególne obiekty, np. Świątynię Ateny czy Ruiny Opactwa (29), gdzie spoczywały w podziemiach szczątki właścicieli majątku. To naprawdę piękne i tajemnicze miejsce, ciekawa jestem, jak będzie wyglądało po odrestaurowaniu. Przez Mysłakowice i Bukowiec wiedzie Główny Szlak Sudecki. Idąc nim w stronę Skalnika spotkaliśmy turystę z Przemyśla przemierzającego właśnie ten szlak – pozdrawiamy, jeśli czyta to forum. Na odcinku Bukowiec – Przełęcz pod Średnicą szlak jest niezbyt ciekawy – przedzierając się w strugach deszczu przez chaszcze spotkaliśmy na szlaku tylko prawdziwki (30) i naszego turystę-ducha. Od przełęczy można znaleźć przy szlaku stare kamienne drogowskazy z niemieckimi napisami (31). Szlak prowadzi początkowo jakby parkową aleją o coraz większym nachyleniu aż do skrzyżowania z niebieskim szlakiem na szczyt Skalnika (32). Po drodze odbija ścieżka na Ostrą Małą – warto wejść na platformę widokową skąd widać m.in. gołoborze na zboczu Skalnika (33, 34).
Karkonosze ciągle odkładaliśmy na lepsza pogodę. Odwiedziliśmy tam tylko jedną z tzw. atrakcji turystycznych czyli Wodospad Kamieńczyka. Zaczęliśmy od wodospadu Szklarki (35) płacąc 5 zł za wstęp do KPNu. Obejrzeliśmy też całkiem pokaźną kolekcję minerałów w Chacie Walońskiej (36). Później kolejny bilet wstępu przy Wodospadzie Kamieńczyka, emocje związane z kaskami (37) i platformą prowadzącą do wodospadu (38). Może i atrakcja turystyczna, ale jakoś z mężem mieliśmy w tym tłumie syndrom ucieczki. W ostatni dzień naszego pobytu w Sudetach Zachodnich pogoda mile nas zaskoczyła, ruszyliśmy więc sami na Śnieżkę z nadzieją na widoki i spokój w środku tygodnia. Już w Karpaczu zastaliśmy jakieś dziwne objazdy, na które kierowała policja, potem ku naszemu zaskoczeniu wstęp wolny do Karkonoskiego Parku Narodowego i bardzo dużo strażników na quadach. Dopiero na Polanie dowiedzieliśmy się z jakiej to okazji – dzień Świętego Wawrzyńca! Poczęstowaliśmy się pięknymi wydawnictwami na temat Karkonoszy i ucieszeni ruszyliśmy dalej. Miny nam zrzedły, kiedy w Domku Myśliwskim pani z IT poinformowała nas, że we mszy odpustowej w Kaplicy Św. Wawrzyńca udział biorą prezydenci Polski i Czech. Nie mieliśmy pojęcia o tym „szczycie” bo w górach staramy się odcinać od wszelkich mediów. Zaraz zwolniliśmy kroku (39), żeby nie wejść w oko cyklonu. Wypiliśmy herbatę w Samotni nad Małym Stawem (40), potem weszliśmy po pieczątkę do Strzechy Akademickiej (41) i do Domu Śląskiego (42) dotarliśmy akurat, kiedy schodził ze Śnieżki niejaki pan Komorowski ze swoją świtą Samo podejście na szczyt dało mi w kość, nie powiem, i nawet się troszkę wzruszyłam, bo to był nasz 27 szczyt z Korony Gór Polski (43), a nie jestem pewna czy na 28 uda mi się wyleźć. Z okazji odpustu udało nam się wejść do Kaplicy (znalazłam ukrytą za drzwiami kamienną tablicę (44)). Pomijając tłumy (45) Śnieżka jest piękna (46, 47)! Schodząc mieliśmy bezchmurne niebo i poprezydenckie pustki (48). Niespiesznie wypiłam jeszcze grzane wino pod Akademicka Strzechą i o zmierzchu dotarliśmy do Kościółka Wang. (Nota bene sprowadzonego z Norwegii właśnie do Karpacza za sprawą żony hrabiego von Reden z Bukowca – Fryderyki. Koło kościółka można znaleźć pamiątkową tablicę (49), którą wystawił jej tam król pruski Fryderyk Wilhelm IV)
Oszczędzę Wam opisu pobytu dzień po dniu Wiem jednak, że kilka osób również chodzi po górach śladami KGP więc może przyda się komuś kilka aktualnych uwag.
Jako pierwsze pasmo wybraliśmy Góry Izerskie. Na Wysoką Kopę chcieliśmy wyruszyć z Jakuszyc, ale okazało się, że PKSy kursują bardzo rzadko i ostatecznie podjechaliśmy do dworca PKP Szklarska Poręba Górna (można tam spokojnie i bezpłatnie zostawić samochód) i stamtąd czerwonym szlakiem poczłapaliśmy w Izery. Pierwszym przystankiem był Wysoki Kamień, gdzie powstało nowe kamienne schronisko (2) - w moim przewodniku nie było o nim mowy, więc było dla nas miłą niespodzianką. Po spałaszowaniu świeżutkiego ciasta ruszyliśmy w kierunku kopalni kwarcu „Stanisław”, która mojemu mężowi śniła się już po nocach Nie muszę dodawać, że spędziliśmy tam mnóstwo czasu oglądając wszystkie zardzewiałe kruszarki (3), KRAZy (04), pozostałości budynków (05), no i oczywiście stosy kamieni, wśród których mąż szukał kwarcu różowego a ja... naparstnicy purpurowej (06). Od wyrobiska kopalni na szczycie Izerskich Garbów (07) można nieoznakowaną drogą dojść do czerwonego szlaku, który wkrótce doprowadza do drewnianej wiaty, obok której prowadzi ścieżka na szczyt Wysokiej Kopy. Ktoś usypał tam kopczyk kamieni i wstawił tabliczkę z nazwą szczytu i wysokością (08). Przez zbyt długą eksplorację arcyciekawej kopalni „Stanisław” nie mieliśmy już czasu na pętelkę przez Chatkę Górzystów – wróciliśmy po własnych śladach przez kopalnię i schronisko . Ale ponieważ Góry Izerskie bardzo nas urzekły pojechaliśmy w niedzielę do Świeradowa Zdroju, uroczego kurortu z piękną zabytkową pijalnią wód i drewnianą halą spacerową (09). Stamtąd niebieskim szlakiem (10) poczłapaliśmy do Chatki Górzystów (11) na reklamowane przez Was naleśniki (12). Dla Rodziców miał to być tylko krótki spacer, ale okazało się że pół godziny po nas doczłapali do samej Chatki – byłam z nich naprawdę dumna (13)! W nagrodę dostali naleśniki i już razem wróciliśmy do Świeradowa.
Błądząc po kopule szczytowej Wysokiej Kopy nadwyrężyłam trochę nogę i dlatego mimo sprzyjającej pogody nie poszliśmy następnego dnia w Karkonosze a w niewysokie Góry Kaczawskie na Skopiec. Podjechaliśmy do Radomierza i po przekroczeniu krajowej trójki wspięliśmy się przez łąkę na szczyt Dudziarza. Ktoś tu już opisywał ten szlak, pamiętam zdjęcie po kostki w błocie – niestety to chyba standard, nawet w bezdeszczowa pogodę trzeba omijać kałuże i rozrobione przez traktory bajorka. Zadośćuczynieniem są maliny i ładna panorama na Góry Kaczawskie (14) i kamieniołom wapieni na górze Połom (15), które można obserwować z łąk tuż przed szczytami Skopca i Barańca. Ten drugi łatwo rozpoznać po wieży nadawczej (16). Jest między nimi przełączka z charakterystycznym czerwonym bukiem, gdzie usadziliśmy Rodziców (17), a sami ścieżką w prawo w kilka minut weszliśmy na nieoznakowany niestety szczyt Skopca (18). Wróciliśmy żółtym szlakiem do Komarna, gdzie dostaliśmy nagrodę w postaci zwiedzania miejscowych kościołów. Jak w wielu okolicznych wioskach stoją tam blisko siebie 2 kościoły (19). W okresie reformacji ewangelicy budowali swoje kościoły obok katolickich. W malutkim Komarnie oba kościoły są w kiepskim stanie, a ten ewangelicki został strasznie rozszabrowany – zginęło wszystko co dało się sprzedać. Mieliśmy możliwość zajrzeć do środka dzięki uprzejmości starszej pani, która pod nieobecność księdza ma klucze do świątyń. Sama nam to zaproponowała widząc jak długo oglądamy tablice nagrobkowe z przełomu XVIII i XIX wieku (20) i jeszcze starszy krzyż pokutny (21) na terenie placu kościelnego. Na szczęście historyczny kamień nikomu się nie przydał. Kiedy zobaczyłam piękne niegdyś, okrągłe wnętrze opuszczonego kościoła ewangelickiego (22) zaraz przyszedł mi na myśl kościół Wszystkich Świętych w Poznaniu, który po odnowieniu wygląda wspaniale i służy ludziom. Mam nadzieję, że kościółek w Komarnie doczeka się mądrego gospodarza...
W tym dniu wyczerpaliśmy limit ładnej pogody. Przeżyliśmy nawet małe podtopienie (23). W oczekiwaniu na poprawę pojechaliśmy do Kowarskich kopalni uranu (24). Niestety większość turystów wpadła na ten sam pomysł. Zwiedziliśmy też Wzgórze Krzywoustego (25) w Jeleniej Górze i gościniec „Perła Zachodu” pięknie położony nad Bobrem (26,27). Po ulewach duże wrażenie zrobiła tam na nas elektrownia wodna Bobrowice (28). No ale przecież nie można było czekać w nieskończoność.
Dwa dni przed odjazdem wysłaliśmy Rodziców na grzyby a sami założyliśmy pałatki i ruszyliśmy z Mysłakowic czerwonym szlakiem przez wzgórze Mrowiec w kierunku najwyższego szczytu Rudaw Janowickich – Skalnika. Szlak wiedzie przez Bukowiec, kolejną pruską posiadłość z XIX wieku. Jej właścicielem był hrabia von Reden, późniejszy minister w rządzie pruskim kierujący Departamentem Górnictwa i Hutnictwa. Nazwisko brzmiało mi znajomo, bo jedna z dzielnic mojego miasta nosi nazwę... Reden. Nie wiedziałam wcześniej skąd pochodzi, ale tym ciekawsza była dla mnie historia Bukowca. Wstępując po pieczątkę do książeczki GOT mieliśmy okazję zobaczyć odrestaurowaną salę balową i odkryte podziemia pod pałacem. Dowiedzieliśmy się też, że Fundacja Doliny Pałaców i Ogrodów stara się o wpisanie tego terenu na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Całe założenie pałacowo-parkowe von Redena było imponujące. Po latach dewastacji trudno rozpoznać poszczególne obiekty, np. Świątynię Ateny czy Ruiny Opactwa (29), gdzie spoczywały w podziemiach szczątki właścicieli majątku. To naprawdę piękne i tajemnicze miejsce, ciekawa jestem, jak będzie wyglądało po odrestaurowaniu. Przez Mysłakowice i Bukowiec wiedzie Główny Szlak Sudecki. Idąc nim w stronę Skalnika spotkaliśmy turystę z Przemyśla przemierzającego właśnie ten szlak – pozdrawiamy, jeśli czyta to forum. Na odcinku Bukowiec – Przełęcz pod Średnicą szlak jest niezbyt ciekawy – przedzierając się w strugach deszczu przez chaszcze spotkaliśmy na szlaku tylko prawdziwki (30) i naszego turystę-ducha. Od przełęczy można znaleźć przy szlaku stare kamienne drogowskazy z niemieckimi napisami (31). Szlak prowadzi początkowo jakby parkową aleją o coraz większym nachyleniu aż do skrzyżowania z niebieskim szlakiem na szczyt Skalnika (32). Po drodze odbija ścieżka na Ostrą Małą – warto wejść na platformę widokową skąd widać m.in. gołoborze na zboczu Skalnika (33, 34).
Karkonosze ciągle odkładaliśmy na lepsza pogodę. Odwiedziliśmy tam tylko jedną z tzw. atrakcji turystycznych czyli Wodospad Kamieńczyka. Zaczęliśmy od wodospadu Szklarki (35) płacąc 5 zł za wstęp do KPNu. Obejrzeliśmy też całkiem pokaźną kolekcję minerałów w Chacie Walońskiej (36). Później kolejny bilet wstępu przy Wodospadzie Kamieńczyka, emocje związane z kaskami (37) i platformą prowadzącą do wodospadu (38). Może i atrakcja turystyczna, ale jakoś z mężem mieliśmy w tym tłumie syndrom ucieczki. W ostatni dzień naszego pobytu w Sudetach Zachodnich pogoda mile nas zaskoczyła, ruszyliśmy więc sami na Śnieżkę z nadzieją na widoki i spokój w środku tygodnia. Już w Karpaczu zastaliśmy jakieś dziwne objazdy, na które kierowała policja, potem ku naszemu zaskoczeniu wstęp wolny do Karkonoskiego Parku Narodowego i bardzo dużo strażników na quadach. Dopiero na Polanie dowiedzieliśmy się z jakiej to okazji – dzień Świętego Wawrzyńca! Poczęstowaliśmy się pięknymi wydawnictwami na temat Karkonoszy i ucieszeni ruszyliśmy dalej. Miny nam zrzedły, kiedy w Domku Myśliwskim pani z IT poinformowała nas, że we mszy odpustowej w Kaplicy Św. Wawrzyńca udział biorą prezydenci Polski i Czech. Nie mieliśmy pojęcia o tym „szczycie” bo w górach staramy się odcinać od wszelkich mediów. Zaraz zwolniliśmy kroku (39), żeby nie wejść w oko cyklonu. Wypiliśmy herbatę w Samotni nad Małym Stawem (40), potem weszliśmy po pieczątkę do Strzechy Akademickiej (41) i do Domu Śląskiego (42) dotarliśmy akurat, kiedy schodził ze Śnieżki niejaki pan Komorowski ze swoją świtą Samo podejście na szczyt dało mi w kość, nie powiem, i nawet się troszkę wzruszyłam, bo to był nasz 27 szczyt z Korony Gór Polski (43), a nie jestem pewna czy na 28 uda mi się wyleźć. Z okazji odpustu udało nam się wejść do Kaplicy (znalazłam ukrytą za drzwiami kamienną tablicę (44)). Pomijając tłumy (45) Śnieżka jest piękna (46, 47)! Schodząc mieliśmy bezchmurne niebo i poprezydenckie pustki (48). Niespiesznie wypiłam jeszcze grzane wino pod Akademicka Strzechą i o zmierzchu dotarliśmy do Kościółka Wang. (Nota bene sprowadzonego z Norwegii właśnie do Karpacza za sprawą żony hrabiego von Reden z Bukowca – Fryderyki. Koło kościółka można znaleźć pamiątkową tablicę (49), którą wystawił jej tam król pruski Fryderyk Wilhelm IV)
- Załączniki
-
- 013_P8080121.jpg
- (84.06 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 014_P8050172.jpg
- (58.88 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 015_P8050167.jpg
- (64.76 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 016_P8050168.jpg
- (61.48 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 017_P8050180.jpg (70.78 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 018_P8050182.jpg (74.52 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 019_P8050191.jpg (45.01 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 020_P8050190.jpg (62.17 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 021_P8050192.jpg (69.18 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 022_P8050195.jpg
- (60.6 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 023_P8070037.jpg
- (72.74 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 024_P8030077.jpg (63.53 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 025_P8030099.jpg (42.8 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 026_P8030095.jpg
- (79.13 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 027_P8030096.jpg (57.35 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 028_P8070076.jpg
- (77.09 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 029_P8090144.jpg
- (99.86 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 030_P8090149.jpg (66.1 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 031_P8090163.jpg (57.46 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 032_P8090158.jpg (71.56 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 033_P8090153.jpg
- (70.64 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 034_P8090154.jpg
- (59.89 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 035_P8020015.jpg
- (80.2 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 036_P8020036.jpg
- (83.28 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 037_P8020047.jpg (60.1 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 038_P8020064.jpg (66.28 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 039_P8100170.jpg (58.02 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 040_P8100174.jpg
- (69.36 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 041_P8100177.jpg (51.61 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 042_P8100188.jpg
- (66.94 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 043_P8100198.jpg (44.87 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 044_P8100197.jpg (49.37 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 045_P8100191.jpg (48.75 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 046_P8100206.jpg
- (50.98 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 047_P8100209.jpg
- (42.7 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 048_P8100213.jpg
- (38.78 KiB) Pobrany 1162 razy
-
- 049_P8100214.jpg (46.84 KiB) Przejrzano 1658 razy
-
- 012_P8080117.jpg
- (53.08 KiB) Pobrany 1154 razy
-
- 001_P8110002.JPG
- (81.47 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 002_P8040151.jpg
- (64.37 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 003_P8040123.jpg
- (73.96 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 004_P8040115.jpg
- (67.97 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 005_P8040120.jpg
- (60.63 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 006_P8040124.jpg (50.04 KiB) Przejrzano 1649 razy
-
- 007_P8040127.jpg
- (76.17 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 008_P8040136.jpg (60.84 KiB) Przejrzano 1649 razy
-
- 009_P8080088.jpg
- (80.45 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 010_P8080096.jpg
- (105.23 KiB) Pobrany 1153 razy
-
- 011_P8080113.jpg (46.94 KiB) Przejrzano 1649 razy
Ostatnio zmieniony 23 sierpnia 2010, 23:01 przez malgosiadg, łącznie zmieniany 3 razy.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
W dzień wyjazdu rozpogodziło się zupełnie, żeby było nam jeszcze trudniej rozstać się z Sudetami. Ale zamiast się użalać, wyciągnęłam moją wycieczkę w Góry Sokole. Było to nasze drugie podejście do tych górek, bo za pierwszym razem wygonił nas deszcz (wtedy też od schroniska Szwajcarka przybłąkał się do nas kot (50), towarzyszył nam aż na Sokolik a potem w deszczu gdzieś nam się stracił z oczu – ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, niech odprowadzi go do schroniska). Na koniec nacieszyliśmy oczy panoramą z Sokolika (51, 52) i Krzyżnej Góry (53, 54) a po drodze nazbieraliśmy prawdziwków (55) – Mama ugotowała w domu rewelacyjna zupę i zamknęła dwa słoiczki wspomnień na zimę. Ja jak zwykle po powrocie z Sudetów wpadłam w ciąg i siedzę w Internecie rozpamiętując, co widzieliśmy a czego nie zdążyliśmy zobaczyć i gdzie musimy wrócić. Dlatego przyjmijcie z wyrozumiałością moje przynudzanie – komu mam się wygadać jeśli nie Wam
- Załączniki
-
- 050_P8060018.jpg
- (92.72 KiB) Pobrany 1160 razy
-
- 051_P8110004.jpg (61.2 KiB) Przejrzano 1656 razy
-
- 052_P8110014.jpg
- (48.67 KiB) Pobrany 1160 razy
-
- 053_P8110026.jpg (64.97 KiB) Przejrzano 1656 razy
-
- 054_P8110036.jpg
- (53.71 KiB) Pobrany 1160 razy
-
- 055_P8110022.jpg
- (54.71 KiB) Pobrany 1160 razy
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Gratuluje pieknego, udanego wyjazdu oraz "prawie" skończenia KGP, co jeszcze zostało ??
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
Co ty dużo pisać fajny i wyczerpujący opis Waszej wycieczki . Poznaliście kawał Sudetów. Gratulacje z kolejnych szczytów do KGP. Na Skopiec szliście jak my, tylko mniejsze błoto było. Ogromnie się cieszę, że podobały się Wam Sudety. Mam nadzieję, że tutaj jeszcze wrócicie, bo jeszcze jest parę zakątków do zobaczenia. Pozdrowienia dla całej ekipy.
Już dawno nie było tu tak ciekawej relacji. Dużo przydatnych informacji, kilka miejsc, o których nie miałem pojęcia.
Polecam Śnieżkę szczególnie o wschodzie słońca. Miałem okazję być tego lata. Wtedy nie ma tam zupełnie nikogo. Czujesz się jak nie na tym samym obleganym masowo szczycie. A i wschód niepowtarzalny.
Polecam Śnieżkę szczególnie o wschodzie słońca. Miałem okazję być tego lata. Wtedy nie ma tam zupełnie nikogo. Czujesz się jak nie na tym samym obleganym masowo szczycie. A i wschód niepowtarzalny.
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
a cóż mnie bojącej duszy mogło zostać...? Rysy oczywiście, czyli za wysokie progi na moje nogi (... przynajmniej jak na razie ) ninik a jak Twoja lista KGP - domknięta?ninik pisze:Gratuluje pieknego, udanego wyjazdu oraz "prawie" skończenia KGP, co jeszcze zostało ??
J a i tak nie mam zamiaru ubiegać się o odznakę KGP - ten klub odstręcza mnie swoją megalomanią "loża zdobywców", "insygnia" no i te masówki w górach - to nie dla nas. Ale sam pomysł nadal uważam za świetny przewodnik po polskich górach. Teraz mam jakotaki przegląd. Czas na dokładniejsze poznanie poszczególnych pasm
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
A gdzie tam HalinkoŚ w 100% - gdyby nie deszcz, to miały być jeszcze Śnieżne Kotły w Karkonoszach, Kolorowe Jeziorka w Rudawach, Stóg Izerski, Smrek i torfowiska w Izerach, Park Krajobrazowy Chełmy w Górach Kaczawskich, kolejka wąskotorowa Doliną Bobru, i , i , i... No ale dobre i to co się udałoHalinkaŚ pisze:Małgosia, wyjazd piękny i plan chyba w 100% wykonany.Nie przynudzałaś długim opisem bo można kawałek historii z niego przynajmniej poznać.Gratuluję wytrwałości w zdobywaniu KGP.
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
tak myslałem , że to Rysy....mnie się w lipcu nieudało ich zdobyć, burza przegonila mnie z pod Żabich stawów, wiec chyba tez zostana na koniec, a oprócz tego jeszcze mam 5 innych górek do zdobycia, jakoś sobie KGP odpuścilem ostatnio.malgosiadg pisze:a cóż mnie bojącej duszy mogło zostać...? Rysy oczywiście, czyli za wysokie progi na moje nogi (... przynajmniej jak na razie ) ninik a jak Twoja lista KGP - domknięta?ninik pisze:Gratuluje pieknego, udanego wyjazdu oraz "prawie" skończenia KGP, co jeszcze zostało ??
J a i tak nie mam zamiaru ubiegać się o odznakę KGP - ten klub odstręcza mnie swoją megalomanią "loża zdobywców", "insygnia" no i te masówki w górach - to nie dla nas. Ale sam pomysł nadal uważam za świetny przewodnik po polskich górach. Teraz mam jakotaki przegląd. Czas na dokładniejsze poznanie poszczególnych pasm
Widze, że coraz wiecej ludzi podziela zdanie iż sam pomysł ustanowienia KGP za świetny ale cała ta otoczka to jedna wielka żenujaca komercja, na czele z gazetą w której KGP zajmuje całe dwie strony bez żadnych istotnych informacji.
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
https://www.flickr.com/photos/148596918@N06/albums
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
Dzięki PiotrekP Ze względu na odległość Sudety planowałam zawsze na kilkudniowe zwykle urlopowe wyjazdy.PiotrekP pisze:Co ty dużo pisać fajny i wyczerpujący opis Waszej wycieczki . Poznaliście kawał Sudetów. Gratulacje z kolejnych szczytów do KGP. Na Skopiec szliście jak my, tylko mniejsze błoto było. Ogromnie się cieszę, że podobały się Wam Sudety. Mam nadzieję, że tutaj jeszcze wrócicie, bo jeszcze jest parę zakątków do zobaczenia. Pozdrowienia dla całej ekipy.
Sudety Wschodnie: 07.2007 - Góry Opawskie, Bialskie, Złote i Masyw Śnieżnika - było przepięknie!
Sudety Środkowe - 01.2009 Góry Orlickie, 06.2009 Góry Bystrzyckie i Stołowe, 02.2010 Góry Wałbrzyskie, Kamienne, Sowie
Sudety Zachodnie: 08.2010 Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie, Karkonosze, Izery
Sudety są zupełnie inne niż Karpaty. Chociaż oba pasma mają swój urok, to jednak muszę przyznać, że Sudety są bardziej urozmaicone - historia, geologia, przyroda - jak tam jedziemy na te parę dni, to ja nie wiem, w co ręce włożyć Zawsze obiecujemy sobie, że wrócimy. Na naszej top-liście powrotów plasują się Bielice i Góry Bialskie i Złote, Jaskinia Niedźwiedzia i jej ciekawe geologicznie okolice i nasze ostatnie odkrycie - Izery ze Świeradowa Zdrój. Ale to tylko czubek góry lodowej
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
maga dla mnie Świeradów miał najwięcej uroku ze wszystkich miejscowości, które tam odwiedziliśmy. Może dlatego, że położony trochę bardziej na uboczu niż Szklarska czy Karpacz. Za to Niemcy maja tam blisko, słyszeliśmy, że mają nawet podpisaną umowę z NFZetem, stąd tylu niemieckojęzycznych kuracjuszy.maga pisze:ale dróg zrobiliście! pięknie! pijalnia robi piękne wrażenie. i most na rzece również (27 zdjęcie). a tłumy pod Śnieżka no ale każdy chce wejść.
A ten mostek na Bobrze podniósł mi troche adrenalinę - deski spróchniałe, poziom wody po ulewach wysoki a do brzegu daleko ... Ale okolice Perły Zachodu prześliczne - pozazdrościć mieszkańcom Jeleniej Góry takich terenów spacerowych.
- Załączniki
-
- 056_P8030089.jpg (55.72 KiB) Przejrzano 1569 razy
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
- malgosiadg
- Turysta
- Posty: 929
- Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47
No przyznam Pete, że Twój komentarz jest dla mnie równie miły co nieoczekiwany - spodziewałam się raczej upomnienia, że przeciążam serwer albo że ktoś dostał zapaści w czasie czytaniaPete pisze:Już dawno nie było tu tak ciekawej relacji. Dużo przydatnych informacji, kilka miejsc, o których nie miałem pojęcia.
Polecam Śnieżkę szczególnie o wschodzie słońca. Miałem okazję być tego lata. Wtedy nie ma tam zupełnie nikogo. Czujesz się jak nie na tym samym obleganym masowo szczycie. A i wschód niepowtarzalny.
Ciekawe, o których to miejscach nie miałeś pojęcia, bo to zwykle w Twoich relacjach można znaleźć miejsca mniej znane i mniej uczęszczane szlaki.
A na Śnieżkę zapewne wrócimy i tym razem będę się wystrzegać odpustu w dniu Św. Wawrzyńca . Jak tam byłam, to bardzo mnie kusił czerwony szlak: i w stronę Kotła Wielkiego Stawu i ten Czarnym Grzbietem
- Załączniki
-
- 057_P8100205.jpg
- (66.23 KiB) Pobrany 1064 razy
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”