29.08.2013 r. - Essener/Rostocker Hütte, 2208m (Venedigergruppe, Virgental, Austria) czyli Dwa w Jednym
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
29.08.2013 r. - Essener/Rostocker Hütte, 2208m (Venedigergru
Trasa: Ströden 1403m. – Stoanalm 1450m. - Essener/Rostocker Hütte 2208m. – Stoanalm 1450m. - Ströden 1403m.
Czas trwania wycieczki: 5godz. 40min.
Czasy przejść (bez postojów):
Ströden – Stoanalm - Essener/Rostocker Hütte – 2godz. 20min.
Essener/Rostocker Hütte – Stoanalm – Ströden – 1godz.55min.
Czas postojów na szlaku (jedzonko, piciu, focenie, siku): 20min.
Czas pobytu w Essener/Rostocker Hütte: 1godz. 05min.
Przewyższenie: 805m.
Z naszej kwatery w miejscowości Leisach (3km od Lienz – nie mylić z Linz) wyjeżdżamy po, jak zwykle, obfitym śniadaniu ok. godz.9:30. Nie ma pośpiechu. Pogodę zapowiadają cudo-miodzio i pewną. Do Ströden (w dolinie Virgental) jest ok.45min. jazdy, więc (jak wyżej) – ni ma pośpiechu. Parkujemy na płatnym parkingu w Ströden na wysokości 1403m o 10:20 – parking płatny 5€/24godz., toalety na parkingu – bezpłatne. Ten parking to jak wielkie skrzyżowanie – można stąd wyruszyć w góry w pięciu różnych kierunkach, m.in. do wodospadów Umbelfälle (to droga w kierunku Clarahütte)
Obok parkingu stoją dwie postaci misiów, znaczy niedźwiedzica z młodym. E, no nie, nie żywe, ani nie tym bardziej wypchane – z kamienia wyrzeźbione.
Małe przepakowanie. Zmiana obuwia z „samochodowego” na górskie i w drogę. Jest 10:45. Wchodzimy w dolinę Maurer Tal, wzdłuż potoku Maurerach.
O 10:55 dochodzimy do Parku Linowego, w którym szaleją małe dzieci. Szkraby w przedziale 3-5lat w uprzężach, kaskach i z lonżami wyglądają rewelacyjne – takie małe „zaszpejowane” krasnale.
Docieramy do Stoanalm po 20min. Alm jak alm. Trochę włóczących się tu i ówdzie krów z ich charakterystycznymi śladami zostawianymi gdzie popadnie. Trochę wczesnych biesiadników przy stołach na tarasie almu. Nie zatrzymujemy się. Focimy i dalej pod górę. Lekko pod górę. Do Stoanalm i dalej przez ok.30min. idziemy szeroką dojazdową drogą szutrową do dolnej stacji kolejki towarowej do Essener/Rostocker Hütte. Droga przechodzi w szlak, który delikatnie, ale zdecydowanie zaczyna piąć się w górę. W końcu ze Ströden do Essener/Rostocker Hütte to 805m bezwzględnego przewyższenia. Spokojnym krokiem, podziwiając okoliczną przyrodę oraz widoki nieziemskie na świat, podążamy w kierunku celu. Szlak, którym podążamy ma numer 912 i nazwę „Adlerweg”. W sumie to nie wiem dlaczego, bo żadnego orła, ani też innego drapieżnika ptasiego z rodziny jastrzębiowatych nie uświadczyłem wzrokiem swoim na tle błękitu nieba alpejskiego…
Po ok. 2godz. przechodzimy przez piękny drewniany most na potoku Maurerbach i docieramy do małej Ochsnerhütte na wysokości 2068m. Nie pytajcie, nie wiem czy można tam nocować. Już od jakiegoś czasu widać w oddali schronisko i piękne lodowce z najwyższym Simonyspitze 3448m. Teraz pozostało tylko niecałe 200m przewyższenia i już będzie… Weizen !!! Jakiś mały kawałek drogi za mostem szlak rozdziela się na dwa podejścia do schronu. Można iść w lewo lub w prawo. W lewo – bardziej ostro w górę taką maleńką granią. W prawo bardziej łagodniej, ale tylko przez połowę drogi, bo ten „prawy” szlak i tak się łączy z tym „lewym” przy wodospadach „Wilde Wasser”, których wody spływają z lodowców i jeziorka Simonysee. Po 20min. od mostu (wliczając postój na focenie wodospadów i lodowców) docieramy do schronu. Hmmm… dziwne to schronisko, bo to jakby nie było Dwa w Jednym. Dwa schroniska wybudowane w różnych latach połączone razem. Pierwsze było Rostocker Hütte wybudowane w 1912roku. Drugie, Essener Hütte, wybudowano w roku 1966. W każdym razie taką kolejność wywnioskowałem z tablicy informacyjnej. Obok schroniska jest budynek Winterraum – czyli mały schronek na czas zimowych wizyt w tym miejscu, bo schronisko w zimie czynne tylko 2 miesiące.
Zasiadamy na tarasie. Miła uśmiechnięta kelnerka przynosi menu. Wyrażając głośno swoją myśl w języku mi ojczystym stwierdzam, że napiłbym się piwa… Jakież moje zdziwienie jest wielkie, gdy owa miła kelnerka, równie miło się uśmiechając pyta mnie, w mojej mowie ojczystej: „a jakie sobie życzysz”. No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko ochłonąć z wrażenia i powiedzieć: „Weizen duże, proszę”. Okazuje, się że Katarzyna (bo tak na imię ma kelnerka) jest Polką. Mało tego – jest z Żywca ! Mało tego – za barem stoi Andrzej. Też z Żywca. No popatrzcie jaki ten świat mały.
Mimo sporej ilości turystów, Kasia znajduje na tyle czasu by przysiąść i porozmawiać. Miła atmosfera „polskich” gór leniwie płynie odpoczynkiem przy pogawędkach i „białym” piwie Edelweiss. Dogadujemy się, że jak wrócą z Andrzejem do kraju to koniecznie musimy spotkać się w Bielsku. Zostawiamy w podzięce ciasteczka z Polski (wiem, że smakowały, bo mamy kontakt przez FB).
Ze schroniska najbliższym dostępnym szczytem jest Rostocker-Eck 2740m. Cała runda na szczyt i z powrotem to ok. 3-4godz. Można też pójść do jeziorka Simonysee (ok.30min).
No, czas schodzić „w doliny zaludnione”, jak to pisał Sted…
Schodzimy tą samą drogą co i wejście, więc nie będę opisywał zejścia.
Podsumowanie: Niespieszna, nietrudna, widokowa jednodniowa wycieczka z miła niespodzianką w schronisku – dzięki Kasiu.
Mała zajawka zdjęć poniżej.
Reszta TU: https://picasaweb.google.com/1101118120 ... m29082013r
Czas trwania wycieczki: 5godz. 40min.
Czasy przejść (bez postojów):
Ströden – Stoanalm - Essener/Rostocker Hütte – 2godz. 20min.
Essener/Rostocker Hütte – Stoanalm – Ströden – 1godz.55min.
Czas postojów na szlaku (jedzonko, piciu, focenie, siku): 20min.
Czas pobytu w Essener/Rostocker Hütte: 1godz. 05min.
Przewyższenie: 805m.
Z naszej kwatery w miejscowości Leisach (3km od Lienz – nie mylić z Linz) wyjeżdżamy po, jak zwykle, obfitym śniadaniu ok. godz.9:30. Nie ma pośpiechu. Pogodę zapowiadają cudo-miodzio i pewną. Do Ströden (w dolinie Virgental) jest ok.45min. jazdy, więc (jak wyżej) – ni ma pośpiechu. Parkujemy na płatnym parkingu w Ströden na wysokości 1403m o 10:20 – parking płatny 5€/24godz., toalety na parkingu – bezpłatne. Ten parking to jak wielkie skrzyżowanie – można stąd wyruszyć w góry w pięciu różnych kierunkach, m.in. do wodospadów Umbelfälle (to droga w kierunku Clarahütte)
Obok parkingu stoją dwie postaci misiów, znaczy niedźwiedzica z młodym. E, no nie, nie żywe, ani nie tym bardziej wypchane – z kamienia wyrzeźbione.
Małe przepakowanie. Zmiana obuwia z „samochodowego” na górskie i w drogę. Jest 10:45. Wchodzimy w dolinę Maurer Tal, wzdłuż potoku Maurerach.
O 10:55 dochodzimy do Parku Linowego, w którym szaleją małe dzieci. Szkraby w przedziale 3-5lat w uprzężach, kaskach i z lonżami wyglądają rewelacyjne – takie małe „zaszpejowane” krasnale.
Docieramy do Stoanalm po 20min. Alm jak alm. Trochę włóczących się tu i ówdzie krów z ich charakterystycznymi śladami zostawianymi gdzie popadnie. Trochę wczesnych biesiadników przy stołach na tarasie almu. Nie zatrzymujemy się. Focimy i dalej pod górę. Lekko pod górę. Do Stoanalm i dalej przez ok.30min. idziemy szeroką dojazdową drogą szutrową do dolnej stacji kolejki towarowej do Essener/Rostocker Hütte. Droga przechodzi w szlak, który delikatnie, ale zdecydowanie zaczyna piąć się w górę. W końcu ze Ströden do Essener/Rostocker Hütte to 805m bezwzględnego przewyższenia. Spokojnym krokiem, podziwiając okoliczną przyrodę oraz widoki nieziemskie na świat, podążamy w kierunku celu. Szlak, którym podążamy ma numer 912 i nazwę „Adlerweg”. W sumie to nie wiem dlaczego, bo żadnego orła, ani też innego drapieżnika ptasiego z rodziny jastrzębiowatych nie uświadczyłem wzrokiem swoim na tle błękitu nieba alpejskiego…
Po ok. 2godz. przechodzimy przez piękny drewniany most na potoku Maurerbach i docieramy do małej Ochsnerhütte na wysokości 2068m. Nie pytajcie, nie wiem czy można tam nocować. Już od jakiegoś czasu widać w oddali schronisko i piękne lodowce z najwyższym Simonyspitze 3448m. Teraz pozostało tylko niecałe 200m przewyższenia i już będzie… Weizen !!! Jakiś mały kawałek drogi za mostem szlak rozdziela się na dwa podejścia do schronu. Można iść w lewo lub w prawo. W lewo – bardziej ostro w górę taką maleńką granią. W prawo bardziej łagodniej, ale tylko przez połowę drogi, bo ten „prawy” szlak i tak się łączy z tym „lewym” przy wodospadach „Wilde Wasser”, których wody spływają z lodowców i jeziorka Simonysee. Po 20min. od mostu (wliczając postój na focenie wodospadów i lodowców) docieramy do schronu. Hmmm… dziwne to schronisko, bo to jakby nie było Dwa w Jednym. Dwa schroniska wybudowane w różnych latach połączone razem. Pierwsze było Rostocker Hütte wybudowane w 1912roku. Drugie, Essener Hütte, wybudowano w roku 1966. W każdym razie taką kolejność wywnioskowałem z tablicy informacyjnej. Obok schroniska jest budynek Winterraum – czyli mały schronek na czas zimowych wizyt w tym miejscu, bo schronisko w zimie czynne tylko 2 miesiące.
Zasiadamy na tarasie. Miła uśmiechnięta kelnerka przynosi menu. Wyrażając głośno swoją myśl w języku mi ojczystym stwierdzam, że napiłbym się piwa… Jakież moje zdziwienie jest wielkie, gdy owa miła kelnerka, równie miło się uśmiechając pyta mnie, w mojej mowie ojczystej: „a jakie sobie życzysz”. No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko ochłonąć z wrażenia i powiedzieć: „Weizen duże, proszę”. Okazuje, się że Katarzyna (bo tak na imię ma kelnerka) jest Polką. Mało tego – jest z Żywca ! Mało tego – za barem stoi Andrzej. Też z Żywca. No popatrzcie jaki ten świat mały.
Mimo sporej ilości turystów, Kasia znajduje na tyle czasu by przysiąść i porozmawiać. Miła atmosfera „polskich” gór leniwie płynie odpoczynkiem przy pogawędkach i „białym” piwie Edelweiss. Dogadujemy się, że jak wrócą z Andrzejem do kraju to koniecznie musimy spotkać się w Bielsku. Zostawiamy w podzięce ciasteczka z Polski (wiem, że smakowały, bo mamy kontakt przez FB).
Ze schroniska najbliższym dostępnym szczytem jest Rostocker-Eck 2740m. Cała runda na szczyt i z powrotem to ok. 3-4godz. Można też pójść do jeziorka Simonysee (ok.30min).
No, czas schodzić „w doliny zaludnione”, jak to pisał Sted…
Schodzimy tą samą drogą co i wejście, więc nie będę opisywał zejścia.
Podsumowanie: Niespieszna, nietrudna, widokowa jednodniowa wycieczka z miła niespodzianką w schronisku – dzięki Kasiu.
Mała zajawka zdjęć poniżej.
Reszta TU: https://picasaweb.google.com/1101118120 ... m29082013r
- Załączniki
-
- IMG_5322.JPG
- (116.54 KiB) Pobrany 1014 razy
-
- IMG_5293.JPG
- (191.08 KiB) Pobrany 1014 razy
-
- IMG_5275.JPG
- (178.21 KiB) Pobrany 1014 razy
-
- IMG_5264.JPG
- (195.02 KiB) Pobrany 1014 razy
-
- IMG_5189.JPG
- (135.41 KiB) Pobrany 1014 razy
-
- IMG_5116.JPG
- (586.52 KiB) Pobrany 1014 razy
Re: 29.08.2013 r. - Essener/Rostocker Hütte, 2208m (Venedige
No pszeniczne piwko w Alpach - niezapomniane, a jeszcze podane przez Kasię z Żywca - bezcenne, za resztę zapłacisz ...Królik pisze: „a jakie sobie życzysz”. No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko ochłonąć z wrażenia i powiedzieć: „Weizen duże, proszę”.
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Takie góry mają smak ... ale Edelweiss najlepiej smakuje po zejściu z lodowcaKrólik pisze:Miła atmosfera „polskich” gór leniwie płynie odpoczynkiem przy pogawędkach i „białym” piwie Edelweiss.
Przyjemna tura. Coś ostatnio takich "leniwych" wypraw mi brakuje, obiecuję sobie, że następna to już taka będzie i ... jakoś nie wychodzi, zawsze się człowiek "dorzeźbi"