27-29.12.2013 - Bieszczady - Obłaskawianie teściowych ;-)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
27-29.12.2013 - Bieszczady - Obłaskawianie teściowych ;-)
Moja powieść autobiograficzna w odcinkach wymaga ode mnie więcej pracy i czasu, więc póki co, na gorąco,
relacja z weekendu
zagatka i Rafał zarezerwowali noclegi w Ustrzykach i wybrali się ze swoimi teściowymi w góry!
O ileż zwyczajniej byłoby wziąć mamy! Ale wziąć ze sobą teściowe, to jest coś!
Do Ustrzyk Górnych dojechaliśmy dopiero w piątkowy wieczór i zanim zjedliśmy kolację, nastała noc. Planu wcześniej nie było, więc po wspólnej analizie mapy stanęło na najbardziej klasycznym klasyku, czyli Połoninie Wetlińskiej.
Rano zostawiliśmy samochód na Przełęczy Wyżnej, po czym ja z Danusią niemal natychmiast złapałyśmy stopa do Wetliny, a Agatce i Rafałowi zatrzymał się już drugi samochód, który tamtędy przejeżdżał! Tyle, że jechał on po 40 minutach dopiero!
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - dzięki temu my dostałyśmy fory i młodzi nie musieli czekać, aż się zatoczymy na górę
Na Przełęczy Orłowicza wiatr chciał nas wykończyć, ale my twardzi byliśmy i poszliśmy na Smerek. Potem przeszliśmy całą Połoninę, posiedzieliśmy chwilę w Chatce Puchatka i wraz z zachodzącym słońcem zeszliśmy w doliny. Piękna pogoda się nam trafiła, a wiatr choć bardzo silny i męczący, w wyższych partiach był na szczęście nieco słabszy niż na Przełęczy Orłowicza, gdzie nawet zaliczyłam glebę, zwalona z nóg jego podmuchem.
Ilustracja słuchowo-wzrokowa: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 7483308818
Potem był świetny wieczór w zajeździe "Pod Caryńską", gdzie członkowie chóru Politechniki Gdańskiej dawali popis śpiewu i gry na różnych instrumentach w iście bieszczadzkich klimatach!
Pyszny grzaniec z wina (8 zł) i zimne piwo (5 zł) sprzyjały śpiewom chóralnym i integracji Próbka: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 5348838274
W niedzielę w planie nie było pośpiechu, więc leniwy poranek, śniadanie i takie tam skończyły się koło 10.00. Podjechaliśmy do Bereżek, żeby dojść do studenckiego schroniska Politechniki Warszawskiej "Koliba", w którym żadne z nas dotychczas nie było.
Szliśmy żółtym szlakiem, który nas zaskoczył swoją urodą. Biegnie długo wzdłuż strumienia, który trzeba kilka razy przekraczać, co bardzo lubimy, ale przy tym stanie wody grozi "kąpielą".
"Koliba" jest ślicznie położona, sprawiła na nas miłe wrażenie.
Ciekawostką jest to, że (jak głosi info przy bufecie) nie ma tam sprzedaży piwa! (decyzja politechniki)
W planie mieliśmy tylko dojście zielonym szlakiem do niebieskiego, którym zejdziemy do Pszczelin, ale pogoda była coraz ładniejsza, nasze siły i apetyty na atrakcje duże, więc poszliśmy jeszcze na Magurę Stuposiańską (1016 m n.p.m.),
gdzie znów zaskoczeni byliśmy urodą szlaku, po czym zeszliśmy do Pszczelin wg pierwotnego planu.
I tu szlak nas zaskoczył, ale tym razem negatywnie - po takich ładnych ścieżkach, jakimi szliśmy przez te dni, szlak pokryty topniejącą breją śniegową albo błotem, z płynącą szlakiem wodą z topniejącego śniegu nie mógł się podobać. Ale nie tylko z powodu podłoża, ale i okolicy, gdzie szlak był poprowadzony nie przypadł on nam do gustu .
Zdecydowanie polecamy żółty!
I to by było na tyle, jak mawiał znany profesor mniemanologii stosowanej
Zostały jeszcze zdjęcia do obejrzenia. Mają jakąś taką lila-poświatę, wg mnie taka jest zawsze, gdy wieją silne wiatry: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 2729122013
Zapraszam
relacja z weekendu
zagatka i Rafał zarezerwowali noclegi w Ustrzykach i wybrali się ze swoimi teściowymi w góry!
O ileż zwyczajniej byłoby wziąć mamy! Ale wziąć ze sobą teściowe, to jest coś!
Do Ustrzyk Górnych dojechaliśmy dopiero w piątkowy wieczór i zanim zjedliśmy kolację, nastała noc. Planu wcześniej nie było, więc po wspólnej analizie mapy stanęło na najbardziej klasycznym klasyku, czyli Połoninie Wetlińskiej.
Rano zostawiliśmy samochód na Przełęczy Wyżnej, po czym ja z Danusią niemal natychmiast złapałyśmy stopa do Wetliny, a Agatce i Rafałowi zatrzymał się już drugi samochód, który tamtędy przejeżdżał! Tyle, że jechał on po 40 minutach dopiero!
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - dzięki temu my dostałyśmy fory i młodzi nie musieli czekać, aż się zatoczymy na górę
Na Przełęczy Orłowicza wiatr chciał nas wykończyć, ale my twardzi byliśmy i poszliśmy na Smerek. Potem przeszliśmy całą Połoninę, posiedzieliśmy chwilę w Chatce Puchatka i wraz z zachodzącym słońcem zeszliśmy w doliny. Piękna pogoda się nam trafiła, a wiatr choć bardzo silny i męczący, w wyższych partiach był na szczęście nieco słabszy niż na Przełęczy Orłowicza, gdzie nawet zaliczyłam glebę, zwalona z nóg jego podmuchem.
Ilustracja słuchowo-wzrokowa: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 7483308818
Potem był świetny wieczór w zajeździe "Pod Caryńską", gdzie członkowie chóru Politechniki Gdańskiej dawali popis śpiewu i gry na różnych instrumentach w iście bieszczadzkich klimatach!
Pyszny grzaniec z wina (8 zł) i zimne piwo (5 zł) sprzyjały śpiewom chóralnym i integracji Próbka: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 5348838274
W niedzielę w planie nie było pośpiechu, więc leniwy poranek, śniadanie i takie tam skończyły się koło 10.00. Podjechaliśmy do Bereżek, żeby dojść do studenckiego schroniska Politechniki Warszawskiej "Koliba", w którym żadne z nas dotychczas nie było.
Szliśmy żółtym szlakiem, który nas zaskoczył swoją urodą. Biegnie długo wzdłuż strumienia, który trzeba kilka razy przekraczać, co bardzo lubimy, ale przy tym stanie wody grozi "kąpielą".
"Koliba" jest ślicznie położona, sprawiła na nas miłe wrażenie.
Ciekawostką jest to, że (jak głosi info przy bufecie) nie ma tam sprzedaży piwa! (decyzja politechniki)
W planie mieliśmy tylko dojście zielonym szlakiem do niebieskiego, którym zejdziemy do Pszczelin, ale pogoda była coraz ładniejsza, nasze siły i apetyty na atrakcje duże, więc poszliśmy jeszcze na Magurę Stuposiańską (1016 m n.p.m.),
gdzie znów zaskoczeni byliśmy urodą szlaku, po czym zeszliśmy do Pszczelin wg pierwotnego planu.
I tu szlak nas zaskoczył, ale tym razem negatywnie - po takich ładnych ścieżkach, jakimi szliśmy przez te dni, szlak pokryty topniejącą breją śniegową albo błotem, z płynącą szlakiem wodą z topniejącego śniegu nie mógł się podobać. Ale nie tylko z powodu podłoża, ale i okolicy, gdzie szlak był poprowadzony nie przypadł on nam do gustu .
Zdecydowanie polecamy żółty!
I to by było na tyle, jak mawiał znany profesor mniemanologii stosowanej
Zostały jeszcze zdjęcia do obejrzenia. Mają jakąś taką lila-poświatę, wg mnie taka jest zawsze, gdy wieją silne wiatry: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 2729122013
Zapraszam
No właśnie, na czym polega styl "na krakowiankę"?włodarz pisze:Cytat:
Jola woli "na krakowiankę"
Nie bardzo kojarzę.
I czy teściowe zostały definitywnie "obłaskawione"
O Ciebie, Jolu nie muszę się martwić, ale jak ten eksperyment zniosła druga z teściowych ?
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Były potulne jak barankiHan-Ka pisze:I czy teściowe zostały definitywnie "obłaskawione"
Jest mniej aktywna górsko, więc jej należą się znacznie większe brawa, że dała radę obu tym trasom!Han-Ka pisze:O Ciebie, Jolu nie muszę się martwić, ale jak ten eksperyment zniosła druga z teściowych ?
Gosiu - zapamiętałaś! Miło miGosia pisze:Jola woli "na krakowiankę"
Nie bardzo kojarzę.
Ilustracja mojego ulubionego podczas podejść styluHan-Ka pisze:No właśnie, na czym polega styl "na krakowiankę"?
Po prostu z rękami na biodrach przepona mi najlepiej pracuje i najłatwiej mi się oddycha (a miewam z tym kłopoty)
- Załączniki
-
- 1.jpg
- (219.73 KiB) Pobrany 1390 razy
To potwierdza teorię, że w Bieszczadach łatwo załapać się na stopa... Pod warunkiem, że cokolwiek pojedzieDżola Ry pisze:niemal natychmiast złapałyśmy stopa do Wetliny, a Agatce i Rafałowi zatrzymał się już drugi samochód, który tamtędy przejeżdżał! Tyle, że jechał on po 40 minutach dopiero!
Brakuje jeszcze tylko, by pojawił się jeleń (Filip) i byłaby już pełnia szczęściaDżola Ry pisze:posiedzieliśmy chwilę w Chatce Puchatka i wraz z zachodzącym słońcem zeszliśmy w doliny
Dawno już nie spędziłem wieczoru w takich klimatach, oj przydałoby się. To piosenka Starego Dobrego Małżeństwa, ze starych dobrych czasów... Im poźniej, tym coraz dziwniejsze rzeczy śpiewali...Dżola Ry pisze:członkowie chóru Politechniki Gdańskiej dawali popis śpiewu i gry na różnych instrumentach w iście bieszczadzkich klimatach
A tu cała piosenka http://www.youtube.com/watch?v=AbGliOWue5o
To nie tylko info przy bufecie - to fakt. Co dziwne nie sprzedają nawet spod ladyDżola Ry pisze:Ciekawostką jest to, że (jak głosi info przy bufecie) nie ma tam sprzedaży piwa!
Jak się Wam podobało podejście tuż za schroniskiem?Dżola Ry pisze:poszliśmy jeszcze na Magurę Stuposiańską
Fajna wycieczka, gratuluję zwłaszcza Teściowym
Widać, że niejedna Teściowa w Bieszczadach czuje się wyśmienicie:
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Jolu nie dziw się , to Wasz urok osobisty tu zadziałałDżola Ry pisze:na Przełęczy Wyżnej, po czym ja z Danusią niemal natychmiast złapałyśmy stopa do Wetliny
Tylko dla "bogaczy"Dżola Ry pisze:Piękna pogoda się nam trafiła,
Świetne zakończenie dnia, znając siebie to pewnie bym nie chciała stamtąd wychodzićDżola Ry pisze: Potem był świetny wieczór w zajeździe "Pod Caryńską"
Ech, ale Wam zazdroszczę tych Bieszczad, mimo ni to zimy, ni to jesieni jest tam tak pięknie.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Jego istnienie to musi być mit!tidżej pisze:Brakuje jeszcze tylko, by pojawił się jeleń (Filip) i byłaby już pełnia szczęścia
Inaczej musiałabym go spotkać, skoro na Wetlińskiej byłam ponad 30 razy.
Najpierw były piosenki łemkowskie śpiewane w oryginalnym języku, na głosy - poezja w czystym wydaniu!!!tidżej pisze:To piosenka Starego Dobrego Małżeństwa, ze starych dobrych czasów...
Potem SDM, a w końcu zeszło na szanty
Masakra, co nie?tidżej pisze:Jak się Wam podobało podejście tuż za schroniskiem?
A nie wiesz, czy tam jest coś do jedzenia, bo takie pytanie dostałam na pw? My się tylko na piwie skupiliśmytidżej pisze:To nie tylko info przy bufecie - to fakt. Co dziwne nie sprzedają nawet spod lady
No, ale to jest akurat synowatidżej pisze:Widać, że niejedna Teściowa w Bieszczadach czuje się wyśmienicie:
Właśnie dlatego to zdjęcie tu zamieściłam!bton1 pisze:Zięcia chyba chwalisz Jolu - na jednym zdjęciu mógł Cię bez skrepowania wrzucić do wody, a tymczasem nawet pomocną dłoń podał
I na pewno dołączyłabyś do chóralnych śpiewów mocniejszym głosem, niż my!HalinkaŚ pisze:Świetne zakończenie dnia, znając siebie to pewnie bym nie chciała stamtąd wychodzić
No właśnie! Miałam napisać, że jestem im szczególnie wdzięczna za to, że dzięki ich zaproszeniu, rzutem na taśmę, mogę napisać, że w Bieszczadach byłam 21. rok z rzędu. W tym roku wcześniej nie byłam, a sama chyba bym się nie zmobilizowała na taki wyjazd na razie...PiotrekP pisze:Fajna końcówka roku
Tak samo myślałem kiedyś o salamandrze Niby gdzieś jest, ludzie opowiadają, ale ja nigdy nie spotkałem. Aż do tej jesieni. Bądź wytrwałaDżola Ry pisze:Jego istnienie to musi być mit!
Pozazdrościć takiego słuchowiskaDżola Ry pisze:Najpierw były piosenki łemkowskie śpiewane w oryginalnym języku, na głosy - poezja w czystym wydaniu!
Nooo, taka na zamęczenie TeściowychDżola Ry pisze:Masakra, co nie?
Nie jedliśmy tam, ale jest bufet i można zjeść coś na ciepło.Dżola Ry pisze:A nie wiesz, czy tam jest coś do jedzenia
Po głębszej analizie zrozumiałem Zmylił mnie podpis pod zdjęciem i myślałem, że to Oni Tobie...Dżola Ry pisze:No, ale to jest akurat synowa
Ładny akcent na koniec rokuDżola Ry pisze:jestem im szczególnie wdzięczna za to, że dzięki ich zaproszeniu, rzutem na taśmę, mogę napisać, że w Bieszczadach byłam 21
| Gór, co stoją nigdy nie dogonię... |
Ja mam podobnie. Niby kijki mam, ale używałem ich tylko raz na przestrzeni czterech lat. Przeszkadzają mi(jak tu robić zdjęcia )Dżola Ry pisze:włodarz powiedział/-a:
Kijaszki by się przydały. Co cztery "nogi" to nie dwie.
Leżą w bagażniku od 2 lat! Jakoś serca do nich nie mam. Jak wzięłam parę razy w góry, to głównie dociążały mi plecak
Poza tym fajny wypad. No i pogodę mieliście znośną. A ja ciągle nie mogę się wybrać w te Bieszczady